wtorek, 20 września 2016

Stare pożegnania: Rozdział 2 – Aparat polaroid


*

Baekhyun uwielbiał robić zdjęcia jesienią. Mimo tego, że wtedy natura umierała, by zapaść w zimowy sen, kochał zapisywać momenty.
Pamiętał jesień zeszłego roku. Już wtedy Chanyeol go nie rozumiał, ale wmawiał sobie, że to minie, a Park w końcu pokocha coś, co on. Jednak się mylił. W dużej mierze się mylił, ale jeszcze rok temu nie sądził, że decyzje, które podjął odcisną na nim tak wielkie piętno.
Wieczory jesienią były przepełnione pewną goryczą i samkami herbat. Czasem były też przeplatane aromatem ciepłej czekolady bądź ciężkiej kawy.
Baekhyun odkąd dowiedział się o chorobie spędzał prawie że każdy wieczór na werandzie, by zapisać sobie w pamięci każdy widok jaki widział. Niewiele mu zostało czasu, by widzieć wszystko, dlatego chciał, by chociaż co kochał istniało w jego pamięci.
W zasadzie nie wiedział jak się czuł. Sam nie wiedział jakie uczucia go przepełniają. Na pewno czuł gorycz i żal, ale miał wrażenie, że jest pusty.
Naprawdę teraz chciał zadzwonić do swojej mamy i w jakiś stopniu się jej wypłakać, ale jak na złość, życie nawet i to mu odebrało.
Jego mama była złotą kobietą, która wychowała go sama. Starszy brat też w dużej mierze jej pomógł, kiedy wcześniej mógł pójść do pracy i choć trochę pomóc w opłatach. Ojca nigdy nie poznał, bo z tego co się dowiedział, zostawił ich gdy urodził się młodszy z nich. Jego mama świetnie poradziła sobie z wychowaniem dwójki dzieci. Z pewnością zasłużyła na szacunek i ich miłość. Jednak kobieta zmarła, co było wielkim ciosem, jednak musieli się z tym pogodzić. Właśnie Baekhyun odziedziczył po niej chorobę.
Jego życie toczyło się powoli, monotonie, rutynowo. Później poznał Park Chanyeola, który obiecywał wierność, ale nigdy danego słowa nie dotrzymał.

*

Poznał Chanyeola jesienią. Sam nie wiedział jak go poznał i czy do końca. Jesień tamtego roku była kolorowa, w pewnym stopniu i wesoła.
Pamiętał, że dostał na urodziny od Chena aparat polaroid, który służył mu do robienia przypadkowych zdjęć. Z pewnością wtedy zrobił sobie pamiątkę Chanyeola i chyba właśnie wtedy go poznał.

*

Jesień roku 2014 była przepełniona złocistymi liśćmi i kropelkami deszczu. Pora była zmienna, ale na swój własny sposób wyjątkowa.
Baekhyun musiał pokonać krótki dystans, by dotrzeć do księgarni w której pracował, ale taki spacer nigdy mu nie przeszkadzał. Kiedy jeszcze mógł przespacerować się wśród koron złocistych koron z pewnością uwielbiał wędrówkę do pracy.
Seul nie był miastem, gdzie można było spotkać las, ale parki, które zdobiły te gołe miasto wynagradzały brak lasów. Parki też miały w sobie pewną nutę, która zdobyła serce młodego Byuna.
Dlaczego Baekhyun wybrał księgarnie na miejsce pracy? Ponieważ zawsze było tam spokojnie i nie na długo wchodził w interakcje z ludźmi. Księgarnia to też był azyl do którego uciekał, ale z pewnością kochał to miejsce.
Kiedy dotarł na miejsce od razu wszedł do środka, a tam przywitał go zapach parzonej kawy oraz delikatna woń malinowej herbaty. Najbardziej jednak wyraziste były zapachy książek, które zdobiły dumnie półki.
— Dzień dobry — przywitał się uprzejmie, kiedy zza regału wyjrzał Jumnyun, właściciel tej przyjemnej księgarni.
— Cześć — odpowiedział wesoło, wędrując za ladę.
Baekhyun lubił mówić, że miejsca oddają charakter danej osoby. Junmyuna mógł określić jako spokojnego człowieka o wielkim sercu i kochającym kawę i herbatę malinową. Z pewnością kochał również książki, ale był bardzo przyjemną osobą, która stała się dla niego przyjacielem.
— Dzisiejszy dzień jest nieco ponury — stwierdził Suho, wyglądając na szare niebo przez wielkie okno. — Dam ci herbaty.
Baekhyun pokiwał głową, po czym odwiesił ciepły płaszcz. Jesień również obfitowała w sprzedaż książek, ponieważ studenci kupowali przeróżne książki na własne kierunki. Baekhyun lubił obsługiwać tych młodych ludzi, ponieważ każdy z nich wnosił swoją własną historię, nawet nieświadomie. Mimo że Byun nie lubił rozmów, ale za to obserwował wszystko co tylko możliwe.
— A właśnie — Jun postawił filiżankę cieplej herbaty na blacie, po czym poprawił okulary na nosie. — Wczoraj zostawiłeś swój aparat — wyjaśnił.
— Och, to tutaj się zapodział — westchnął. — Przepraszam, ostatnio nie mam głowy do niczego i gubię rzeczy — przyznał.
Jumnyun wzruszył ramionami, by po chwili pokiwać głową.
— Każdemu się zdarza — powiedział w końcu. — Przyniosę ci go, bo pewnie później zapomnę.
Na ustach Baekhyuna rozciągnął się delikatny uśmiech. Suho z pewnością należał do swojego świata, ale był za to wiernym przyjacielem i dobrym szefem. Dziękował losowi, że podrzucił go do tej księgarni.
Kiedy aparat wylądował w jego ręce od razu sprawdził czy działa. Kiedy naciskał przycisk, który robił zdjęcie, na kadr wszedł mu pewien wysoki chłopak. Zdjęcie może nie wyszło idealne, bo w pewnym momencie było rozmazane, ale zawierało w sobie pewien urok.
Baekhyun spojrzał na zdjęcie w jego ręce, by później zerknąć na klienta. Chłopak uśmiechnął się szeroko, kładąc ostrożnie dłonie na blacie.
— W czym mogę służyć? — zapytał Baekhyn, siląc się na uśmiech, ale w jakiś dziwny sposób nie umiał. Jeszcze nigdy nikt go tak nie zawstydził, choć nie znał chłopaka za grosz.
— Poszukuję książek do fizyki na studia — odpowiedział, nadal się uśmiechając.
— To proszę za mną.
Baekhyun dokładnie czuł obecność za sobą.
— Jakieś konkretne wydawnictwo? — zapytał, odwracając się w stronę chłopaka.
Speszył się, kiedy spostrzegł wzrok na sobie. Nieznajomy nie krył się z obserwacją, co niego niższego zdenerwowało i w pewien sposób spiekło policzki.
— Nie, byle by zawierało wszystkie wzory i wyjaśnienia — odpowiedział i przeniósł wzrok na grzbiety książek. Zmarszczył przy tym brwi, jakby te wszystkie książki mu obrzydły. — Ta będzie dobra — stwierdził, łapiąc w dłoń jedną z książek i kierując w stronę lady.
Baekhyun powstrzymał się przed prychnięciem na bezczelność chłopaka, ale powstrzymał się, znów przywołując na twarz uśmiech.
Wyklepał cenę na kasie, po czym oznajmił odpowiednią kwotę. Na szczęście chłopak nie robił żadnych problemów, zapłacił i mówiąc „do widzenia” już wychodził, ale zatrzymał się w wejściu. Baekhyun przekrzywił głowę, zadając mu nieme pytanie, ale ten znów uśmiechnął się szeroko i powiedział:
— Możesz zatrzymać tę zdjęcie.
I wyszedł. Zostawiając również Baekhyuna z piekącymi policzkami i politowaniem w oczach Suho, który przyglądał się całej tej barwnej sytuacji.

*

Może wtedy przeznaczenie dało znać. A może wtedy chciało, by zakochał się paradoksalnie, a jeszcze później paradoksalnie nienawidził. Miał wrażenie, że ich spotkanie było zaplanowane, ale później ktoś pomieszał pewne klocki, by zepsuć wszystko.
Zdjęcie prawie z przed trzech lat nadal tkwiło w jego sercu, ale im dalej je miał i im dalej miał świadomość, że to co było już nie wróci równie mocno go niszczyło co choroba.
Śmierć nie była dla niego czymś złym. Raczej teraz na nią czekał. To nie tak,  że chciał umierać, ale nie było żadnego sposobu, by odratować życie.
Baekhyun westchnął ciężko, po czym podniósł się z wygodnego, bujanego krzesła. Wieczór przyniósł chłodny wiatr oraz mgłę, która już na dobre zakłócała mu widoczność.
Jego wzrok psuł się. Pogłębiająca się wada wzroku doprowadzała do całkowitej ślepoty, a osłabienie organizmu było jak wrota do śmierci.
To była powolna śmierć. Powolna i bolesna, pełna kamieni, które zadawały ból.
Jednak i tak bolała bardziej go świadomość, że jest teraz sam, bez jakichkolwiek oczu.

*


a/n: ciąg dalszy. Na to opowiadanie też mam specyficzną wenę. Wybaczcie za błędy, poprawię je kiedy indziej. 

4 komentarze:

  1. To opowiadanie jest pełne takich magicznych opisów :3
    Bardzo lubię te klimaty. Czekam na kolejną część ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio ma zszargane nerwy, a to opowiadanie ma w sobie coś uspakajającego, czekam na dalsze rozdziały^^

    http://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x