piątek, 16 września 2016

Kolor twoich oczu - kolor;


Tytuł: Kolor twoich oczu
Paring: Baekyeol
Gatunek: au, dramat, okruchy życia
Uwagi: przekleństwa, poruszenia religijne
Opis: Po raz pierwszy zobaczyłem go, kiedy potrzebował pomocy. Jednak to, co mnie do niego przyciągnęło to kolor jego oczu.

Dodatek do "Dotyków", można powiedzieć, że druga część, tylko z perspektywy Chanyeola.

>><< 

Dziesiejszy dzień zapowiadał się dla mnie koszmarnie.
Już od samego rana urzędowałem w swoim gabinecie. Dzień był słoneczny, w sumie piękny, ale mi jakoś to piękno uciekło.
W moim życiu spotkałem wiele osób. W pewnym sensie przypadkowych, ale wydaje mi się, że wnieśli trochę więcej kolorów, a to było tak paradoksalne jak filiżanka herbaty, gdzie wcale jej nie było.
Westchnąłem ciężko, odkładając stertę papierów na bok. Wizyt było wiele, ale żadna osoba nie przykuła mojej uwagi. Nie zrozumcie mnie źle — wsłuchiwałem się w historię ludzi, ale to nie tak, że chciałem wejść w jakąś głębszą relację. Zresztą, jakoś od ostatnich pięciu lat nie miałem szczególnej ochoty z kimkolwiek się wiązać, dlatego jeszcze byłem sam.
O godzinie czternastej w moje progi zawitała Lora — czasami miałem wrażenie, że dla niej moja praca była tylko zabawą. Pod tym względem mnie denerwowała, ale jeszcze miałem do niej cierpliwość.
Jak mogłem określić uczucia względem niej? Może po części jej nienawidziłem — przypominała mi przeszłość, o której chciałem zapomnieć.
Lora była młodszą siostrą Minyun. Przyleciała do Los Angeles, kiedy jeszcze jej siostra żyła, w sumie nie wiem dlaczego. Była najukochańszą córką ojca, nawet Minyun nie była tak adorowana. Później znikła, ale teraz zapisała się na sesje, bo — z tego co mi powiedziała — nie umie uporać się z przeszłością. Szkoda, że i wtedy ona też rozdrapywała moje rany.
Prowadziłem z nią rozmowę jak ze wszystkimi pacjentami. Nie zwracałem uwagi na to, że była kiedyś dla mnie szwagierką, dla mnie to nie miało znaczenia. Jednak żyłem teraz teraźniejszością niżeli przeszłością. Z tym poradziłem sobie już dawno temu, teraz liczyła się dla mnie paca i egzystowanie w tym świecie. Oraz pomaganie ludziom.
Dałem jej chusteczki, kiedy się rozpłakała. Słuchałem jej w milczeniu, obserwując jej zachowania. Wydawała się być smutna, co rozumiałem. Nie każdemu układa się życie jakbyśmy chcieli, dlatego są tacy ludzie jak ja, którzy starają się pomóc. Nie jestem od tego, by zabrać problemy, ale jedynie pomóc się z nimi uporać.
Lora wyszła po piętnastej, a ja skorzystałem z okazji i się rozciągnąłem. W gruncie rzeczy potrzebowałem trochę wysiłku fizycznego, bo najprawdopodobniej skończyłbym z garbem na plecach od tego ciągłego siedzenia.
Spojrzałem przelotnie na kartę pacjenta, który był ostatni w kolejce. Dokładnie nie mogłem doczytać co jej w niej napisane i jakie są dane, bo usłyszałem delikatne pukanie w drzwi. Wydawało mi się, że jest bardzo nieśmiałe na osobę stojącą za drewnianymi drzwiami.
— Proszę — zawołałem, układając dłonie na blacie biurka, czekając na ostatnią osobę.
Po krótkiej chwili do środka wpełznął drobny chłopak, który wyglądał na zagubionego i przestraszonego. Zlustrowałem go przenikliwym spojrzeniem.
Był blady, oczy miał podkrążone, a jego ciało najprawdopodobniej było za chude, które chciał skryć pod grubą, w dodatku dużą bluzą.
Zmarszczyłem nieco brwi, a w duchu westchnąłem.
— Dzień dobry — powiedziałem w końcu.
Chłopak chyba trochę się przestraszył, ale nie pokazał tego dosadnie po sobie.
— Dzień dobry — mruknął w odpowiedzi, podchodząc do krzesła ustawionego naprzeciw mojego biurka. Pokazałem mu ruchem głowy, by usiadł, co uczynił, wkładając dłonie między swoje uda.
— Więc, jak mam się do ciebie zwracać? — zapytałem, lekko pochylając się do przodu, by dokładniej go widzieć.
— Baekhyun. Byun Baekhyun — wychrypiał.
Miał bardzo zachrypły głos, jakby coś mu dolegało.
— A więc Baekhyun — zmarszczyłem brwi, kiedy zabrzmiało mi w uszach rodowe imię z mojego rodzinnego kraju.  Nazywam się Park Chanyeol i jestem psychiatrą. Mam też specjalizację w psychologii, więc śmiało możesz mówić co cię trapi — zatrzymałem się na chwilę. — Co cię do mnie sprowadza?
Miałem wrażenie, że się nieco spłoszył, w sumie mu się nie dziwiłem. Niełatwo mówić o problemach, a ten dzieciak przede mną wydawał się mieć ich multum.
— Uzależnienie — odpowiedział na zadane pytanie, a ja od razu wziąłem jego kartę i zapisałem jego przypadłość.
Spojrzałem na niego, po czym wstałem ze swojego miejsca. Wyciągnąłem do niego dłoń, a on spojrzał na nią ze zdziwieniem. W końcu ją chwycił, a ja mogłem poczuć jak bardzo jest mała w porównaniu do mojej.
— Mam nadzieję, że będzie się dobrze nam pracowało — powiedziałem. — Jeśli jesteś tu, to znaczy, że chcesz wyjść na prostą.
Chłopak zamarł na chwilę, a ja finalnie dostrzegłem jego oczy.
Kolor jego oczu błagał mnie o pomoc.

>><< 

a/n: witam! Moja wena to suka, tak szczerze powiedziawszy. Dzisiaj moje samopoczucie powiedziało mi, bym usunęła konto w cholerę, bo do niczego się nie nadaje, ale przyszła moja wena i zaprzepaściła te nikczemne plany.
I tak wiem, z dupy tak opublikowałam, co nie? Ale na pomysł wpadłam stosunkowo niedawno, na dodatek nie dawało spokoju. Muszę to napisać. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten pomysł.
Dziś prolog do „Kolor twoich oczu” czyli Dotyki z perspektywy Chanyeola. Mam nadzieję, że Wam się spodoba tak samo ja pierwsza część i będziecie czekać na kolejne party z niecierpliwością jak do „Dotyków”. Tak naprawdę to są opowiadania na których mi zależy i które tak dobrze się pisze.
Pewne sytuacje będą powtarzane — wiadomo, ale będą też nowe, z pewnością z udziałem Baekhyuna!
Kocham Was.

1 komentarz:

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x