*
Baekhyun
uwielbiał robić zdjęcia jesienią. Mimo tego, że wtedy natura umierała, by
zapaść w zimowy sen, kochał zapisywać momenty.
Pamiętał
jesień zeszłego roku. Już wtedy Chanyeol go nie rozumiał, ale wmawiał sobie, że
to minie, a Park w końcu pokocha coś, co on. Jednak się mylił. W dużej mierze
się mylił, ale jeszcze rok temu nie sądził, że decyzje, które podjął odcisną na
nim tak wielkie piętno.
Wieczory
jesienią były przepełnione pewną goryczą i samkami herbat. Czasem były też
przeplatane aromatem ciepłej czekolady bądź ciężkiej kawy.
Baekhyun
odkąd dowiedział się o chorobie spędzał prawie że każdy wieczór na werandzie,
by zapisać sobie w pamięci każdy widok jaki widział. Niewiele mu zostało czasu,
by widzieć wszystko, dlatego chciał, by chociaż co kochał istniało w jego
pamięci.
W zasadzie
nie wiedział jak się czuł. Sam nie wiedział jakie uczucia go przepełniają. Na
pewno czuł gorycz i żal, ale miał wrażenie, że jest pusty.
Naprawdę
teraz chciał zadzwonić do swojej mamy i w jakiś stopniu się jej wypłakać, ale
jak na złość, życie nawet i to mu odebrało.
Jego mama
była złotą kobietą, która wychowała go sama. Starszy brat też w dużej mierze
jej pomógł, kiedy wcześniej mógł pójść do pracy i choć trochę pomóc w opłatach.
Ojca nigdy nie poznał, bo z tego co się dowiedział, zostawił ich gdy urodził
się młodszy z nich. Jego mama świetnie poradziła sobie z wychowaniem dwójki
dzieci. Z pewnością zasłużyła na szacunek i ich miłość. Jednak kobieta zmarła,
co było wielkim ciosem, jednak musieli się z tym pogodzić. Właśnie Baekhyun
odziedziczył po niej chorobę.
Jego życie
toczyło się powoli, monotonie, rutynowo. Później poznał Park Chanyeola, który
obiecywał wierność, ale nigdy danego słowa nie dotrzymał.
*
Poznał
Chanyeola jesienią. Sam nie wiedział jak go poznał i czy do końca. Jesień
tamtego roku była kolorowa, w pewnym stopniu i wesoła.
Pamiętał,
że dostał na urodziny od Chena aparat polaroid, który służył mu do robienia
przypadkowych zdjęć. Z pewnością wtedy zrobił sobie pamiątkę Chanyeola i chyba
właśnie wtedy go poznał.
*
Jesień roku 2014 była przepełniona
złocistymi liśćmi i kropelkami deszczu. Pora była zmienna, ale na swój własny
sposób wyjątkowa.
Baekhyun musiał pokonać krótki dystans, by
dotrzeć do księgarni w której pracował, ale taki spacer nigdy mu nie
przeszkadzał. Kiedy jeszcze mógł przespacerować się wśród koron złocistych
koron z pewnością uwielbiał wędrówkę do pracy.
Seul nie był miastem, gdzie można było
spotkać las, ale parki, które zdobiły te gołe miasto wynagradzały brak lasów. Parki
też miały w sobie pewną nutę, która zdobyła serce młodego Byuna.
Dlaczego Baekhyun wybrał księgarnie na
miejsce pracy? Ponieważ zawsze było tam spokojnie i nie na długo wchodził w interakcje
z ludźmi. Księgarnia to też był azyl do którego uciekał, ale z pewnością kochał
to miejsce.
Kiedy dotarł na miejsce od razu wszedł do
środka, a tam przywitał go zapach parzonej kawy oraz delikatna woń malinowej
herbaty. Najbardziej jednak wyraziste były zapachy książek, które zdobiły
dumnie półki.
— Dzień dobry — przywitał się uprzejmie,
kiedy zza regału wyjrzał Jumnyun, właściciel tej przyjemnej księgarni.
— Cześć — odpowiedział wesoło, wędrując za
ladę.
Baekhyun lubił mówić, że miejsca oddają
charakter danej osoby. Junmyuna mógł określić jako spokojnego człowieka o
wielkim sercu i kochającym kawę i herbatę malinową. Z pewnością kochał również
książki, ale był bardzo przyjemną osobą, która stała się dla niego
przyjacielem.
— Dzisiejszy dzień jest nieco ponury —
stwierdził Suho, wyglądając na szare niebo przez wielkie okno. — Dam ci
herbaty.
Baekhyun pokiwał głową, po czym odwiesił
ciepły płaszcz. Jesień również obfitowała w sprzedaż książek, ponieważ studenci
kupowali przeróżne książki na własne kierunki. Baekhyun lubił obsługiwać tych
młodych ludzi, ponieważ każdy z nich wnosił swoją własną historię, nawet
nieświadomie. Mimo że Byun nie lubił rozmów, ale za to obserwował wszystko co
tylko możliwe.
— A właśnie — Jun postawił filiżankę cieplej
herbaty na blacie, po czym poprawił okulary na nosie. — Wczoraj zostawiłeś swój
aparat — wyjaśnił.
— Och, to tutaj się zapodział — westchnął. —
Przepraszam, ostatnio nie mam głowy do niczego i gubię rzeczy — przyznał.
Jumnyun wzruszył ramionami, by po chwili
pokiwać głową.
— Każdemu się zdarza — powiedział w końcu. —
Przyniosę ci go, bo pewnie później zapomnę.
Na ustach Baekhyuna rozciągnął się delikatny
uśmiech. Suho z pewnością należał do swojego świata, ale był za to wiernym przyjacielem
i dobrym szefem. Dziękował losowi, że podrzucił go do tej księgarni.
Kiedy aparat wylądował w jego ręce od razu
sprawdził czy działa. Kiedy naciskał przycisk, który robił zdjęcie, na kadr
wszedł mu pewien wysoki chłopak. Zdjęcie może nie wyszło idealne, bo w pewnym
momencie było rozmazane, ale zawierało w sobie pewien urok.
Baekhyun spojrzał na zdjęcie w jego ręce, by
później zerknąć na klienta. Chłopak uśmiechnął się szeroko, kładąc ostrożnie
dłonie na blacie.
— W czym mogę służyć? — zapytał Baekhyn,
siląc się na uśmiech, ale w jakiś dziwny sposób nie umiał. Jeszcze nigdy nikt
go tak nie zawstydził, choć nie znał chłopaka za grosz.
— Poszukuję książek do fizyki na studia —
odpowiedział, nadal się uśmiechając.
— To proszę za mną.
Baekhyun dokładnie czuł obecność za sobą.
— Jakieś konkretne wydawnictwo? — zapytał,
odwracając się w stronę chłopaka.
Speszył się, kiedy spostrzegł wzrok na
sobie. Nieznajomy nie krył się z obserwacją, co niego niższego zdenerwowało i w
pewien sposób spiekło policzki.
— Nie, byle by zawierało wszystkie wzory i
wyjaśnienia — odpowiedział i przeniósł wzrok na grzbiety książek. Zmarszczył
przy tym brwi, jakby te wszystkie książki mu obrzydły. — Ta będzie dobra —
stwierdził, łapiąc w dłoń jedną z książek i kierując w stronę lady.
Baekhyun powstrzymał się przed prychnięciem
na bezczelność chłopaka, ale powstrzymał się, znów przywołując na twarz
uśmiech.
Wyklepał cenę na kasie, po czym oznajmił
odpowiednią kwotę. Na szczęście chłopak nie robił żadnych problemów, zapłacił i
mówiąc „do widzenia” już wychodził, ale zatrzymał się w wejściu. Baekhyun
przekrzywił głowę, zadając mu nieme pytanie, ale ten znów uśmiechnął się
szeroko i powiedział:
— Możesz zatrzymać tę zdjęcie.
I wyszedł. Zostawiając również Baekhyuna z
piekącymi policzkami i politowaniem w oczach Suho, który przyglądał się całej
tej barwnej sytuacji.
*
Może wtedy
przeznaczenie dało znać. A może wtedy chciało, by zakochał się paradoksalnie, a
jeszcze później paradoksalnie nienawidził. Miał wrażenie, że ich spotkanie było
zaplanowane, ale później ktoś pomieszał pewne klocki, by zepsuć wszystko.
Zdjęcie
prawie z przed trzech lat nadal tkwiło w jego sercu, ale im dalej je miał i im
dalej miał świadomość, że to co było już nie wróci równie mocno go niszczyło co
choroba.
Śmierć nie
była dla niego czymś złym. Raczej teraz na nią czekał. To nie tak, że chciał umierać, ale nie było żadnego
sposobu, by odratować życie.
Baekhyun
westchnął ciężko, po czym podniósł się z wygodnego, bujanego krzesła. Wieczór
przyniósł chłodny wiatr oraz mgłę, która już na dobre zakłócała mu widoczność.
Jego wzrok
psuł się. Pogłębiająca się wada wzroku doprowadzała do całkowitej ślepoty, a osłabienie
organizmu było jak wrota do śmierci.
To była
powolna śmierć. Powolna i bolesna, pełna kamieni, które zadawały ból.
Jednak i
tak bolała bardziej go świadomość, że jest teraz sam, bez jakichkolwiek oczu.
*
a/n: ciąg dalszy. Na to opowiadanie też mam specyficzną wenę. Wybaczcie za błędy, poprawię je kiedy indziej.
To opowiadanie jest pełne takich magicznych opisów :3
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te klimaty. Czekam na kolejną część ^^
http://cnbluestory.blogspot.com
Jej, dziękuję bardzo, bardzo mi miło <3
UsuńOstatnio ma zszargane nerwy, a to opowiadanie ma w sobie coś uspakajającego, czekam na dalsze rozdziały^^
OdpowiedzUsuńhttp://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/
Jejku, dziękuję ślicznie ;-;
Usuń