piątek, 3 lutego 2017

Kolor twoich oczu - kolor czwarty;

„Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy.” — Alexandra Bracken

«»

Słuchałem uważnie każdego zdania, nie zapadając w zadumę, nie chcąc w żaden sposób przeoczyć żadnego detalu opowieści.
Baekhyun płakał. Miałem wrażenie, że niedługo zakrztusi się własnymi łzami. Serce mi pękało, kiedy widziałem ludzi w takim stanie; jego słowa były okropne.
Jak można być takim potworem? Jakim cudem bliskie nam osoby potrafią urządzić piekło na ziemi, kiedy to właśnie oni budują naszą osobowość dobrymi słowami, to dzięki rodzinie każdy człowiek obiera drogę. Dlaczego więc to rodzina krzywdzi najwięcej? Nawet jako psychiatra nie umiałem tego pojąć i po prostu nie potrafiłem.
Podałem Baekhyunowi chusteczki, by otarł łzy. Jego głos stał się niezwykle cichy, łamliwy, jakby bał się mówić co go spotkało. Miałem wrażenie, że schował głęboko w sobie swoje wspomnienia, nie chcąc w ogóle o nich mówić, jakby mówienie o nich było czymś strasznym, jakby bał się, że to do niego powróci.
Słuchałem go uważnie, nawet jeśli w pewnych momentach się zacinał i nie umiał znaleźć odpowiednich słów; nie miało to dla mnie znaczenia, słuchałem dokładnie wszystkiego co mówił, a mówił wiele. Nie zwracałem uwagi na czas, który uciekał między palcami. Nie poganiałem, bo to nie miało sensu, a określony czas nie sprzyjałby mi w rozmowie; dlatego nigdy nie ustalałem jednej godziny na pojedynczą wizytę. Po prostu nie wyrobiłbym się z pacjentami – tak jak mówiłem, wolałem przyjąć mniej, ale należycie pomóc, a nie pokiwać głową i odesłać z powrotem taką osobę do domu z nierozwiązanymi problemami.
Kiedy skończył mówić, a stwierdziłem to po tym jak zaczął miętosić chusteczkę, przez chwilę się nie odzywałem, by powiedzieć to co chciałem w łagodny sposób, by nie zranić go jeszcze bardziej. Tacy ludzie byli wystraszeni jak małe sarenki, więc jeden niewłaściwy ruch mógłby zwiastować jedynie katastrofę.
— Cóż, Baekhyunie — powiedziałem po chwili ciszy, przenosząc wzrok na jego zgarbioną i w pewnym sensie wystraszoną postać. — Mogę jedynie stwierdzić, że zostałeś ogromnie skrzywdzony psychicznie, ale z tego co mówisz i fizycznie byłeś raniony — wysunąłem wnioski, zauważając jak ten delikatnie przytakuje. — Mógłbym rzecz, czemu nie zgłosiłeś tego na policję, ale dłużej się zastanawiając nie miałeś na to żadnych dowodów.
Przyuważyłem w jego oczach łzy, kiedy na mnie spojrzał, aż serce mi się ścisnęło z żalu. Naprawdę nie lubiłem, kiedy ludzie płakali, a jeszcze gorzej, kiedy był to powód bolesny.
Wyliczyłem mu czemu tak jest, dokładnie obserwując jego reakcję. Był mądrym chłopakiem, wiem to, jednak zagubił się gdzieś po drodze, ale nie mogłem go osądzać, bo każdy mógł w takiej sytuacji zbłądzić, albo co gorsza popełnić samobójstwo.
Spytałem się również o jego brata. Z jego opowieści wynikało, że bardzo starał się mu pomóc, jednak zaślepiony swoją bezradnością, mój mały pacjent po prostu odtrącił tę pomoc. Wyczytałem z postury Baekhyuna, kiedy mówił o swoim starszym bracie, że bardzo żałuje pewnych podjętych decyzji i naprawdę chciałby odnowić z nim kontakt. Jednak i tu odezwał się strach, który po części rozumiałem, jednak musiałem go popchnąć do tego, by choć trochę pogodził się ze swoją przeszłością. Nie mówię, że ma zapomnieć czy w jakiś stopniu cieszyć się z tego, jednak musi zaakceptować to, że się to wydarzyło. Wiem, że bez tego nie ruszy z miejsca, więc w tym moja głowa by zmotywować go do akceptacji siebie.
Poprosiłem go o to, by zadzwonił do brata – do jedynej osoby, która go nie uderzyła, która w jakiś stopniu go wspierała i była z nim od początku. Jestem więcej jak pewny, że Baekhyun poczuje się wtedy lepiej – na pewno miałem takie przeczucie, a swojej intuicji ufałem bardziej niż komuś innemu.
  Chciałem zadać mu jeszcze jedno ważne pytanie, jednak miałem wrażenie, że za chwilę mi się tu rozleci – ale musiałem je zadać, inaczej nie będę w stanie ruszyć dalej. Wiem, jako lekarz musiałem pytać u wyciągać od pacjentów informacje, ale wydawało mi się, że niektórzy nie umieją sobie poradzić z pewnymi sytuacjami i nawet wspomnienia niszczą.
Dlatego odrobinę się bałem, nie byłem człowiekiem bez duszy.
Westchnąłem w duszy, delikatnie wzruszając ramionami. Baekhyun znów na mnie nie patrzył i sam nie wiem z jakiego powodu; nie byłem straszny i nikogo nie znam, ale równie dobrze mógł czuć się niekomfortowo w towarzystwie nieznajomych mu osób, do których i ja się zaliczałem.
— Jedno zasadnicze pytanie, Baekhyun — zacząłem powoli. — W jakim stopniu był agresywny twój ojciec?
Później wszystko potoczyło się szybko. Obserwowałem z wolna jak reaguje Baekhyun; przez chwilę miałem wrażenie, że nie dotarło do niego moje pytanie, ale chwilę później w jego szczenięcych oczach zalśniły łzy, by po chwili mogły spłynąć wzdłuż jego zapadniętych policzków, by pokonać drogę podkrążonych oczu i bladości skóry.
Prawie zakrztusił się swoimi łzami i po raz pierwszy w swoim życiu poczułem ogromną gorycz i nieuzasadnioną wściekłość na nieznanych mi ludzi. Czułem naprawdę wiele; żal, że nie mogę wiele zdziałać dla tego chłopaka, smak pewnej troski i własną odmianę szału, który poczułem.
Nie wiem dlaczego, ale szybko wstałem z swojego miejsca, by podjeść do pacjenta. Z bliska wydawał się być bardziej mniejszy i kruchy niż z odległości i znów to sprawiło, że poczułem smutek. Co ci ludzie uczynili…
W pewnym momencie nie wiedziałem co robić, więc powtarzałem w kółko jego imię, delikatnie łapiąc za jego ramię. Na chwilę zagryzłem wargę, gdy poczułem jak chude było pod grubą bluzą.
— Baekhyun, wszystko w porządku? — zapytałem, kucając przed chłopakiem, który wydawał się dopiero teraz wracać do świata żywych.
Jego oczy były czerwone od płaczu. Jego policzki, tak przerażająco blade były całe mokre, a w kącikach nadal czaiły się łzy. Po raz kolejny serce z żalu mi się ścisnęło i nie mogłem powstrzymać tego uczucia.
— Przepraszam — usłyszałem słabe przeprosiny, a ja znów przeniosłem na niego wzrok.
Zagryzając wargę, wyciągnąłem parę chusteczek z pudełka i prawie wcisnąłem je w dłonie mojego pacjenta.
Wiem, że nadal się nie uspokoił do końca. W końcu wygrywając z samym sobą położyłem swoje dłonie na jego, które mocno zaciskały chusteczki. Jego dłonie drżały i wiem, że ze strachu.
Jakim człowiekiem był jego ojciec, że nawet we wspomnieniach ten chłopak się go bał? Co  on do cholery mu zrobił, że stał się wrakiem i teraz dopiero próbował żyć?
Widząc, że powoli wracał do siebie puściłem go, odchodząc od niego na kilka kroków, obserwując jego zgarbioną posturę. Znów wydawał się być przerażony faktem, że pękł.
— Przepraszam — usłyszałem ponownie.
Pokręciłem głową, ale nie mógł tego zobaczyć, bo wzrok wbił w swoje kolana, przy okazji znów zaciskając palce na zużytych chusteczkach.
— To nic takiego, Baekhyun — powiedziałem. — Moje pytanie wywołało taką reakcję?
Chłopak pokiwał słabo głową.
— Raczej wspomnienia — jego głos znów się załamywał.
— Aż tak bardzo skrzywdził cię twój ojciec? — mój glos był delikatny, ale w środku mnie prawie że się gotowało. Jeżeli tak, naprawdę miałem ochotę wybuchnąć.
Kiedy po raz kolejny wyrzucił z siebie ten brud, nie wiedziałem już co czułem. Prawda, niby ludzie mają podobne historie, jednak zawsze tak samo mnie nosiło.
Nigdy nie tolerowałem przemocy.
Patrząc na tego chłopaka miałem wrażenie, że jego oczy są już zmęczone od płaczu i wszystkich emocji jakie się w nim kumulowały.
Byun Baekhyunie, co skrywasz?

«»

Wiem, długo rozdziału nie było, za chciałabym bardzo przeprosić.
Mam nadzieję, że rozdział wyszedł.
 Ps. Przesłuchajcie sobie piosenki Before You Exit – Clouds.Napisałam przy tej piosence rozdział.

1 komentarz:

  1. To chyba najlepszy rozdział z "Kolor twoich oczu". Niby taki zwykły i nic się nie dzieje, ale z drugiej strony bardzo podoba mi się spojrzenie Parka na Baekhyuna... nie wiem jak to określić... xd ale no... podoba mi się 😀
    Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia 💪💪

    cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x