sobota, 5 listopada 2016

FUCK - 03. Obiecuję

Y O U N G J A E

Nie zwracając uwagi na nic, otworzyłem drzwi, za którymi stał wysoki chłopak, który był zaskoczony. No cóż, przynajmniej na takiego wyglądał.
— Przepraszam, zastałem Jaebuma? — zapytał łagodnie, dokładnie skanując mnie wzrokiem.
Ja pieprzę, jestem aż tak wspaniały, że wszyscy się na mnie gapią? Nie jestem przecież gatunkiem na wymarciu!
Wzdrygnąłem się nieco na wzmiankę o chłopaku, ale pokiwałem głową, szerzej otwierając drzwi.
— Jest w kuchni — odpowiedziałem.
Nieznajomy pokiwał głową, po czym uśmiechnął się uroczo, chociaż nie wiem, czy to nie był zwykły uśmiech uprzejmości.
— Przepraszam, że tak niegrzecznie — zagadnął znów. — Nazywam się Park Jinyoung, ale mówią na mnie Junior — przedstawił się, po czym ukłonił się. — Mieszkam na górnym piętrze, dokładnie nad wami — poinformował mnie.
Super, pewnie słyszał nocne kłopoty.
— Ale ciebie tu nie widziałem nigdy wcześniej — ocknąłem się, kiedy dotarły do mnie jego słowa.
— Ach, tak — potrząsnąłem głową. — Wprowadziłem się tu wczoraj — szkoda, że mam ochotę już dziś się wynieść. — Nazywam się Youngjae.
— Mam nadzieję, że Jaebum był dla ciebie miły — oznajmił. — Nie jest typem osoby, która przekonuje do siebie nowe osoby.
Wiem.
— Pozwól, że do niego pójdę — powiedział w końcu i uśmiechnął się.
Wzruszyłem ramionami, po czym powędrowałem do siebie. Za dużo jak na jeden dzień.

**

Następnego ranka na uczelni pytali się mnie czy faktycznie nic mi się nie stało. Prócz tego, że miałem dziwne wrażenie, że mój nowy współlokatorek chce mnie wygryźć.
— Dziś jesteś jakiś niemrawy — Yugyeom wpakował mi się na plecy, a ja od razu miałem ochotę mu przywalić.
Yugy był mi najbliższym znajomym, raczej już przyjacielem, potrafił doradzić, ale w większości czasu był po prostu irytujący, albo nie umiał się zamknąć.
— I chyba nie będę przez najbliższe miesiące mojego życia — warknąłem, idąc dalej przez korytarz uczelni.
Yugyeom podążył za mną, choć miał zajęcia zupełnie gdzie indziej. Studiował sztukę tańca, był w tym cholernie dobry. Nie wiem jakim cudem się do mnie przyczepił, bo nie wydawał się tak szarą osobą jak ja. Może się nade mną zlitował?
— Co robiłeś w nocy, że wyglądasz na zbulwersowanego? — Yugy nie dawał mi spokoju. Po jego głosie mogłem również wywnioskować, że jest trochę zniesmaczy. Mały zboczeniec, o jedynym tylko myśli.
— Zamknij swoje piekielne usta zanim pierdolniesz czymś nieodpowiednim — ostrzegłem go, kiedy widziałem, że otwiera usta. — Przeprowadziłem się.
— Nie miałem nic zboczonego na myś-… — zatrzymał się. — JAK TO SIĘ PRZEPROWADZIŁEŚ?
Ano tak, zapomniałem wspomnieć, że Yugyeom lubił moje mieszkanie bardziej od swojego i nawet mi powiedział, że mnie wygryzie. Mały diabeł, myślał, że wszystko mu się uda. Zrezygnował z tego pomysłu, kiedy powiedziałem mu, że odrobię mu jaja i powieszę na balkonie.
— A jak się człowiek przeprowadza? — zapytałem ironicznie. — Nie mogłem zostać dłużej w starym mieszkaniu, bo robiono remont i wylądowałbym pod mostem, a tak to grzeję miejsce w mieszkaniu z przesympatycznym chłopakiem — oznajmiłem z sarkazmem.  
— TY Z KIMŚ MIESZKASZ? — wrzasnął na cały korytarz. — Choi Youngjae? To jest wręcz abstrakcyjne!
Westchnąłem głośno, idąc dalej. Z kim ja się zadaję… Brakuje mi tylko jeszcze tu BamBama. Wtedy byłoby jeszcze gorzej. Trójka pedałów, nie polecam. Chociaż nasz fahonista zapiera się, że on woli kobiety, ja i Yugy wyczuliśmy na kilometr, że ściemnia i woli patrzeć się na facetów niż krągłości kobiet. Jednak nigdy mu tego nie wypomnieliśmy, bo zapomniałem dodać, że BamBam jest jeszcze gorszy niż Yugy i to szatany, nie ludzie.
— Mieszkam z niejakim Im Jaebumem — westchnąłem ciężko, przecierając sobie twarz. — Nie zdawałem sobie sprawy, że ktoś mieszka w tym zapyziałym bloku co ja, w tym samym wieku co ja.
Poczułem jak młodszy oplata mnie ramieniem, a jego brwi momentalnie wędrują w dół.
— Youngjae — powiedział moje imię tak poważnie, że aż się przestraszyłem. Zacznijmy od tego, że o nigdy nie mówi „hyung”, a to jest kwestia przyzwyczajenia. — Muszę ci oznajmić, że wpadłeś w głębokie szambo — powiadomił mnie.
Zmarszczyłem brwi, zupełnie nie rozumiejąc co do mnie mówi.
— Im Jaebum studiuje na tym uniwersytecie, jest najlepszym studentek aktorstwa wraz niejakim Juniorem — powiadomił mnie. — O tym drugim dużo się nie mówi, ale o JB krąży sporo plotek, w najmniej przyjemnym kontekście.
Czułem jak moje gardło się zaciska, a w moim sercu rodzi się większa chęć spierdolenia z tej planty niż na samym początku.
Nigdy nie byłem otwarty. Może takiego udawałem, bo lepiej było wtopić się w tłum, ale jednak samotność bardziej mi odpowiadała. Oczywiście, cieszyłem się, że mam Yugyeoma i Bambama, ale jednak w drodze do miłości wolałem być sam.
Wykrzywiłem usta w pseudo-uśmiechu, odwracając się do mojego przyjaciela.
— Jest NAPRAWDĘ PRZESYMPATYCZNY — zaakcentowałem mocno słowa.
Yugy westchnął ciężko, po czym znów uwiesił się na moim ramieniu.
— Oj, oj, ależ ty nie jesteś wtajemniczony w całą elitę uniwersytetu….

**

Kiedy wracałem do domu, czułem się tak jakbym szedł na karę śmierci. W tym przypadku Jaebum był katem, a moje mieszkanie całym tym cholernym podium.
Prawie wszedłem do mojej starej klatki, ale w porę zorientowałem się, że tu już nie mieszkam, tylko trochę dalej. Ciężko będzie mi się odzwyczaić od tego gdzie chodzić i tak dalej.
Miałem cichą nadzieję, że w domu nie będzie mojego współlokatora, a ja w spokoju będę mógł się zaszyć w swoim pokoju i  wychodzić tylko w konieczności.
Nie zamierzałem się poddać.
Ogólnie ludzie mówią, że jestem cichym chłopcem z sąsiedztwa, co w sumie z prawdą z prawdą się nie mijało. Ale potrafiłem być też zawzięty.
Z duszą na ramieniu wyjąłem klucze, po czym otworzyłem sobie drzwi. Moje plany legły w gruzach, kiedy usłyszałem cichą melodię znanej mi piosenki i jakieś głosy. Może przejdę niezauważony? Przecież droga do mojego pokoju nie prowadzi przez salon.
Zdjąłem z siebie plecak, płaszcz oraz buty, układając je w szafie na korytarzu. Nie przejmowałem się dwiema innymi, bo to nie moi goście, a ja nie zamierzałem w żaden sposób i w jakichkolwiek okolicznościach mieszkać się do znajomych tego aroganckiego dupka.
Jak najciszej jak tylko potrafiłem, próbowałem przejść do sypialni, ale jak zwykle moje szczęście i zdolność do pakowania się w kłopoty pokrzyżowała moje zacne plany. Szorstki, ale bardzo ładny głos zawołał moje imię, a ciemne ślepia Jaebuma wlepiły się w moją osobę. Z jego oczu mogłem wyczytać jakiś dziwny błysk, którego w żaden sposób nie potrafiłem zinterpretować. Niech go szlag trafi, piekło pochłonie, a sam Lucyfer niechaj bije mu pokłony.
— Youngjae, chodź do nas — zaprosił mnie, ale wiedziałem, że z pozoru „miłą” twarzą, kryje się diabeł. Nie ufałem mu, a po tym co mi powiedział wcale nie kryłem się ze swoimi uczuciami.
Powstrzymałem się od opryskliwej odpowiedzi, w końcu zauważając dwójkę gości. Był to Jinyoung, a obok niego siedział jakiś chłopak. Włosy w kolorze zboża ładnie ułożył, a jego łagodny wyraz twarzy mówił, że nie zamierza nikogo zjeść. Bynajmniej.
Junior od razu rozpromienił się na mój widok, a drugi chłopak zaciekawiony przekrzywił nieco głowę, a jego brązowe oczy lekko się zaświeciły. Jezu, naprawdę…
— Hej! — przywitał się wesoło brunet, klepiąc po udzie dla mnie nieznajomego.
— Hej…
Junior jeszcze szerzej się uśmiechnął, a ja miałem wrażenie, że za chwilę pękną mu policzki.
— To jest Mark — przedstawił kolesia, a ja ukłoniłem się w jego stronę. — Mieszka wraz ze mną — dopowiedział.
Raz jeszcze się skłoniłem, wędrując wzrokiem do Jaebuma. Wyglądał tak jakby się wyłączył z całej rozmowy, ale jestem więcej jak pewny, że słucha wszystkiego. Oj, znam takich typków…
— Mamy nadzieję, że będziemy dobrymi sąsiadami!
Zaraz po jego słowach spotkałem spojrzenie starszego chłopaka, które mówiły, że nie wytrzymam więcej niż tydzień.
Nie dam się, dupku.
Wytrzymam.
Obiecuję.

**

Miłość, miłość, potrzebuję ludzi do kochania ;;;;
Bo mam kryzys, rlly, a chcę to napisać.
 MOJE SŁONECZKO WRÓCIŁO, CIESZY MNIE TO <3

2 komentarze:

  1. Kolejny że się wyrażę ZAJEBISTY rozdział! Widzę że YoungJae poznaje nowych sąsiadów, ciekawi mnie kto będzie następny, po słodkim Mareczku? Daję Ci duuuużo miłości ;)
    Ps. Czy będziesz kontynuowała opowiadanie Stare Pożegnania? :)
    Zapraszam do siebie hehe...
    http://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co ze Starymi pożegnaniami, stoję w miejscu ;;; Na wttpadzie cofnęłam publikację, bo opowiadanie kompletnie mi się nie podoba i w ogóle wpadłam na inny pomysł ;; Masakra jakaś. Nie wiem. Naprawdę. Jednak zostawię je na kiedyś, nie mówię, że szybko napiszę, bo leżę i kwiczę. Zajmuję się teraz głownie Fuck, bo zaniedbałam je podczas wakacji i należny się temu opowiadaniu trochę uwagi ;;
      Nie mniej dziękuję za komentarz ♥

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x