„Zachowaj tylko
te wspomnienia, które dają ci radość” — Jane Austen
«»
Sala wyglądała wprost przepięknie.
Różnorakie odcienie beżu — głownie
jasny, wpadający w lekki odcień szarości — wspaniale komponowały się z białymi
obrusami, które ścieli stoliki. Kwiaty były wplątane we wszystko, co się dało i
co dawało efekt sali z baśni, głównie górowały białe róże i lilie.
Panna młoda była jednak była
najpiękniejsza dzisiejszego dnia.
Sooyoung w swoje brązowe włosy,
wpadające praktycznie w ciemny blond, wplątała małe, białe róże. Na sobie miała
delikatny makijaż, ale i tak najbardziej suknia przyciągała wzrok.
Biała tkanina ciągnęła się aż do ziemi,
przepięknie podkreślając wąską figurę mojej szwagierki. Na plecach miała
koronkę, ale i tak widziałem jak jej matka zawiązuje jej szlufki na plecach. Sukienka
dopiero rozszerzała się tuż przy biodrach, więc wyglądała niczym księżniczka. Chciałem,
by ten dzień zapamiętała do końca życia.
Mój brat za to miał na sobie czarny
garnitur, pod spodem wystawała biała koszula i muszka. Prezentował się niczym
model, ale w jego oczach dostrzegłem pewnego rodzaju strach oraz obawę, czy
wszystko dobrze pójdzie.
Kiedy przyleciałem pod koniec lipca do
Korei nie mogłem za bardzo się odnaleźć w tym wszystkim. Dawno nie byłem na
ojczystej ziemi, dlatego miałem wrażenie, że byłem tu po raz pierwszy. Dziękowałem
niebiosom jednak, że miałem ze sobą Chanyeola, bo pewnie wsiadł bym z powrotem
do samolotu do Los Angeles i nigdy nie wrócił. Jednak Pan Park jak zwykle
panował nad sytuacją, a jego uścisk dłoni pozwolił mi się uspokoić.
Kiedy zobaczyłem brata po czterech
latach poczułem się tak jakbym wrócił się do czasu z przed wylotu. Może głupio
to zabrzmi, ale dosłownie wpadliśmy sobie w ramiona, a ja z tej całej radości
poryczałem się jak małe dziecko. Poczułem się wtedy jakbym wrócił do domu i ze
skruchą powiedział „wróciłem”. Przepłakałem całą drogę do mieszkania mojego
brata.
Chanyeol i Baekbeom szybko znaleźli
wspólny język. Mnie jednak roztopiło się serce, kiedy Chanyeol przedstawił się
oficjalnie jako mój stały partner.
Najzabawniejsze było przywitanie Camryn
i Claude. Tak, oni też przylecieli na ślub mojego brata, nawet dostali
zaproszenie. Może nie w formie kartki, ale internetowo też się dało. Żeby jeszcze
to potwierdzić, Baekbeom prosił ich telefonicznie na stawienie się na tejże
ważnej uroczystości.
Moja przyjaciółka przytuliła go wpierw,
gratulując mu ślubu, a Claude uścisnął mu dłoń, mówiąc, że miło go poznać i na
pewno się dogadają. Było trochę problemów z językiem, ale ja i Chanyeol byliśmy
dla nich tłumaczami.
Sooyoung wyściskałem jak się tylko
dało. Dziękowałem jej za wszystkie lata, kiedy była z moim bratem i
przeprosiłem, że zwlekali ze ślubem ze względu na mnie. Jak zwykle, to ja
dostałem opieprz, że gadam głupoty i się cieszy, że jestem. Była wspaniałą
kobietą i takiego szczęścia w jej oczach jeszcze nigdy nie widziałem i nigdy
więcej nie zamierzałem jej go odbierać. Czułem, że kocha mnie jak młodszego
brata i byłem jej po prostu wdzięczny, że mnie nie znienawidziła.
Camryn ją uściskała, tak jak mojego
brata, ale dodała tylko, że jest naprawdę piękna i na pewno będzie
najpiękniejszą kobietą na swoim ślubie. Sooyoung nie miała problemu z językiem
angielskim, bo z tego co wiem solidnie się go uczyła i po prostu podziękowała. Claude
nie za bardzo mógł obnosić się z uściskiem, dlatego podał jej tylko dłoń, tak
samo ją komplementując, dodając do tego uroczy uśmiech. Zaśmiałem się z jego
poczynień, ale i tak wiedziałem, że chwilami żartuje.
Na samym końcu przedstawił się Chanyeol.
Powiedział, że był moim psychiatrą i że jest teraz moim mężczyzną i nie
zamierza mnie puścić. Dla mnie to było wyznanie, a dla innych zapewnienie, że
nie będę cierpieć.
Baekbeom jednak wziął go na stronę i
nie za bardzo wiedziałem o czym rozmawiali, bo Chanyeol nie chciał mi
powiedzieć, ale w jego oczach nie wyczytałem nic złego. Raczej ulgę i swego
rodzaju ciepło.
Poznałem rodziców mojej szwagierki.
Byli zaskoczeni, kiedy pojawiłem się na horyzoncie i przedstawiłem się jako
młodszy brat Byun Baekbaeoma. Wytłumaczyłem im na spokojnie, że przyleciałem z
Los Angeles i po prostu długo nie kontaktowałem się z bratem, ale kilka
miesięcy temu odnowiliśmy kontakt. Przyjęli wszystko do wiadomości i w spokoju
cieszyli się szczęściem swojej córki.
Była dosłownie garstka ludzi. Rodzina
Sooyoung i jej przyjaciele, oraz my, ze strony mojego brata. Jedyne dzieci w
całym towarzystwie to dzieci siostry Sooyoung, ale to one rozświetlały cały
dzisiejszy dzień.
Było cholernie pastelowo, tak radośnie.
Te uczucia mogłem wyczuć nawet na kilometr i chyba po raz pierwszy w życiu
poczułem się tak bardzo spokojny. Jakbym wiedział co czeka mnie w przyszłości,
czego nie mogłem być w stu procentach pewien, ale dłoń Chanyeola zaciskająca
się na mojej ręce dawała mi tylko zapewnienia, że już nigdy to się nie zmieni.
Sama ceremonia była piękna. Uczepiłem
się ramienia swojego faceta, patrząc na brata, który w końcu mógł nazwać swoją
partnerkę żoną. Czułem się trochę winny, że tak długo zwlekali ze ślubem, ale
ich uśmiechy wynagrodziły mi całe rozgoryczenie.
Wesele było… zwyczajne. Obiad, rozmowy,
śmiechy. Z Chanyeolem zostaliśmy prywatnymi tłumaczami naszej rodziny, bo tylko
my rozumieliśmy angielski i koreański. Wyniknęło wiele zabawnych sytuacji, które
sprawiły, że dosłownie pękałem ze śmiechu.
Około godziny pierwszej wybrałem się na
świeże powietrze. Usiadłem na drewnianej podłodze werandy, patrząc się na niebo
usypane gwiazdami. Miałem wrażenie, że widzę inne gwiazdy tutaj niż w Los
Angeles, te tutaj świeciły jaśniej. Albo ja miałem takie złudne wrażenia.
Długo nie siedziałem sam. Poczułem różany
zapach i od razu wiedziałem, że moim towarzyszem został Chanyeol. Usiadł obok
mnie, łapiąc mnie za dłoń, od razu splatając nasze palce razem.
— Źle się czujesz? — zapytał, a ja od
razu pokręciłem przecząco głową.
— Nie, w porządku — powiedziałem. — Po
prostu jestem szczęśliwy.
Spojrzałem na niego, a na jego ustach
jak zwykle gościł łagodny uśmiech, który rozpalał we mnie coraz bardziej
pastelowe uczucie, zwane miłością. Miałem wrażenie, że kocham go coraz bardziej
i naprawdę nie chciałem go stracić. Jak teraz o tym myślę, nasza miłość
rozwijała się bardzo niedorzecznie, w pewnym momentach gwałtownie, ale w pewien
sposób pokochałem go powoli.
Do tej pory pamiętam jego tajemnicze
oczy na pierwszym spotkaniu i jak bardzo mnie zafascynowały. Myślę, że już w
wtedy coś we mnie pękło.
Fakt, przeszedłem długą drogę, by
zdobyć to co teraz mam. Odzyskałem człowieczeństwo, zyskałem miłość i rodzinę.
Mam wszystko, czego nie miałem. I dlatego, Boże, dziękuję ci za to.
— Chanyeol?
— Słucham, Baekhyunnie.
— Kocham cię.
Chanyeol zaśmiał się serdecznie.
— Ja również cię kocham, bardzo mocno.
Chanyeol był pastelami. Chanyeol był
różami. Chanyeol był moją miłością. Był wszystkim, co kochałem. Wszystkim, co
kojarzyłem. Był dla mnie najważniejszy i wszystkim, czego nie chciałem stracić.
— Zostaniesz ze mną na zawsze, panie
Park? — zapytałem, opierając się głową o jego ramię odziane w białą koszulę.
— Zostanę z tobą całą wieczność, a nawet
i dłużej — odpowiedział.
Poczułem jego usta na swoich, ale nie
poczułem nic, co byłoby dla mnie krzywdzące. Poczułem jego ciepło, które chciałem
zachować dla siebie.
Chanyeol był jedynym, który miał mnie
dotykać.
Kochałem jego dotyki.
«»
Popłakałam się jak pisałam epilog.
Przede wszystkim dziękuję Wam za przeczytanie tego i za
ciepłe słowa. Nie wiem co napisać, napisałam już wiele na wattpadzie, więc
wyczerpałam limitów słów.
Po prostu Wam dziękuję, tak.
Obiecałam Sejin, że napiszę dlaczego napisałam to opowiadanie, tak jakoś zeszłyśmy na temat dlaczego oddałam takie problemy Baekhyuna.
Historia Baekhyuna była dla mnie swego rodzaju wyzwaniem, po
części też nie. Obiecałam Sejin, że powiem jak
powstała i dlaczego ta historia.
Napisałam pierwszy rozdział pod wpływem chwili, wtedy bardzo
było mi ciężko, wiecie, problemy osobiste (nie będę Wam pisać mojej historii życiowej),
ale postać Baekhyuna oddała wiele moich przemyśleń, marzeń. Bardzo zżyłam się z
jego postacią, bo przelałam problemy z życia codziennego, bardzo starałam się
oddać to w naturalny sposób. Miałam sama wiele problemów, może dlatego tak
bardzo oddałam te Baekhyuna. Nie wiem co mnie napadło, ale jak pisałam pierwszy
rozdział miałam ponure myśli i może chciałam po prosu się wyżyć. Skrzywdziłam
Baekhyuna, ale później starałam się mu to wynagrodzić. Sama teraz chcę, by moje
życie nadało pastelowych barw. Moje problemy związały się z tymi Baekhyuna i
może dlatego tak bardzo to oddałam.
Mogę jedynie powiedzieć Wam, że trochę oparłam się na swoim
życiu. Tylko trochę.
Wiem, że to ostatni rozdział i powinnam się rozpisać, ale mam chyba wszystko wylałam pod poszczególnymi rozdziałami i teraz nie mam pomysłu... :<
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że to opowiadanie miało swoje wzloty i ubohat,i niestety nie tyczy się to tylko losów bohaterów,ale także stylistyki. Jednak jeśli patrzy się na ogól to te wszystkie dobre rozdziały przyćmiewają te słabe.
Polubiłam bohaterów. Byli indywidualni i kolorowi :D
Ok... to chyba tyle z tego, co mam teraz w głowie ^^
Powodzenia!
http://cnbluestory.blogspot.com/
Błędy, zawsze były i będą, nidy nie pomyślę, że moje opowiadania są idealne, bo to dalekie od prawdy.
UsuńJednak dziękuję komentarz, dziękuję, że czytałaś wszystko do końca ♥
Omg! Czytałam Twoją notkę na wattpadzie i kurde! Ja też płaczę. Zabawne co? Chanbaeki są razem, jest happy end, wszyscy są szczęśliwi, a mi zakręciła się cholerna łza w oku. Mięczak ze mnie ;-;
OdpowiedzUsuńNie wiem teraz nawet od czego zacząć. Eh, mam kompletną pustkę w głowie, bo czuję się jakbym właśnie coś straciła.
Może zacznę od tego, że jestem z Ciebie cholernie dumna i gratuluję Ci, że dałaś radę skończyć to opowiadanie, a przy okazji napisać je tak pięknie. Oczywiście, błędy się zdarzały, ale komu nie? Historia była na tyle ciekawa, że nie zwracały one tak wielkiej uwagi. Co do wyjaśnienia, dziękuję bardzo! Co prawda nigdy nie chciałam tego z Ciebie wyciągnąć tylko po prostu było to luźne pytanie (mam nadzieję, że nie wyszłam na wścibską osobę xd). Niemniej jednak nie pomyślałabym, że będziesz o tym pamiętała.
Kurde no! Rozkleję się chyba ;-; co Ty ze mną robisz, co? ;;;;;;
W sumie wiesz, że to było chyba pierwsze ff, które (odkąd tylko na nie trafiłam) starałam się zawsze komentować? Zazwyczaj jestem cichym czytelnikiem, ewentualnie takim, który tylko króciutko wyraża swoją opinię, ale przy tym ff, nie wiem, było inaczej. Czułam potrzebę napisania czegoś, a później czekałam na Twoją odpowiedź. Lubiłam je czytać.
I muszę przyznać, że cholernie zżyłam się z tym ff. Z biednym Baekhyunem, z panem Parkiem, z Claude i Camryn (choć nadal zawsze mam problem z napisaniem jej imienia XD), nawet ta pani co zawsze przed Baekiem była u Yeola. To wszystko jest idk, tak idealnie pasujące do całości, że teraz naprawdę nie wiem co zrobię, kiedy oficjalnie zdam sobie sprawę z tego, że tego nie ma. Że to koniec, a ja nie będę już mogła wyczekiwać na kolejne rozdziały Touches tak, jak to zawsze robiłam.
O fabule chyba dostatecznie wyraziłam swoje zdanie pisząc te wszystkie komentarze, prawda? W sumie to ff było bardzo specyficzne. W jednej chwili było melancholijnie, a w następnej feelsowałam tak, jak rzadko kiedy. Wówczas naprawdę wszystko stawało się pastelowe.
Kurde, wiesz, że teraz zwlekam ze skończeniem tego komentarza? Nie chcę stwierdzić, że to już koniec.
Mogę jedynie powiedzieć, że Touches zajmie specjalne miejsce w moim serduszku. Kocham takie klimaty, bohaterów tego ff i Ciebie. Naprawdę.
I z całą pewnością mogę powiedzieć, że wynagrodziłaś Baekhyunowi jego cierpienia w stu procentach. Dając prawdziwą miłość, cudownych przyjaciół i pozwalając odzyskać rodzinę. A ja mogę mieć jedynie nadzieję, że teraz jego życie u boku Parka będzie malowane tylko i wyłącznie najpiękniejszymi odcieniami pasteli i ciepłym wschodem słońca o poranku, który przecież tak bardzo kochają.
To jest chyba najukochańszy komentarz jaki dostałam, poważnie.
UsuńNie przejmuj się, kochana, ja ryczałam jak bóbr jak to pisałam, nie wiem jak ja zdołałam to dokończyć.
Pamiętałam XD Ja wiele pamiętam i Ci to obiecałam, dlatego nie jesteś żadną wścibską osobę, bo wścibska osoba by mi tylko głowę zwracała o tym, a Ty nie. Po prostu jakoś tak się złożyło, że Ci to obiecałam i choć nie napisałam obszerniejszych wyjaśnień (bo wtedy bym opowiedziała całe swoje życie), ale mam nadzieję, że w jakimś stopniu wyjaśniłam to.
Nie wiem co sprawiło, że pisałaś komentarze pod postami, ale jestem zaszczycona. Tym bardziej, że wlewałaś tyle emocji i wte parę słów, że normalnie cieszyłam się jak głupia jak tylko zobaczyłam Twój komentarz. Dziwne, prawda?
Nie tylko czytelnicy zżyli się z tym opowiadaniem, z Chanyeolem i Baekhyunem, a także z Camryn i Claude, ale również ja. Przy epilogu uświadomiłam sobie, że nie chce tego kończyć, ale musiałam, bo ciągnięcie tego na siłę byłoby bez sensu. Dla tych postaci wschodzi parasolowy poranek, a ja muszę uporać się ze łzami, które nie chcą mnie opuścić od wczorajszego wieczora.
Dziękuję. I nie spodziewałam się, że cieszyłaś się z moich odpowiedzi, naprawdę, ten komentarz jest chyba najkochańszy jaki czytałam i sieje w moim sercu spustoszenie.
Dziękuję, że byłaś ze mną do samego końca ♥
Omo, naprawdę? :D
UsuńNie no rozumiem! I tak to kochane, że napisałaś tyle ile uważałaś za słuszne. Niczego więcej nie miałabym prawa oczekiwać! Prywatność to ważna rzecz. Ale oczywiście, wyjaśniłaś wystarczająco wiele ^^
Omo, nigdy nie pomyślałabym, że moje komentarze mogą kogoś aż tak ucieszyć :D naprawdę i tak, to zdecydowanie dziwne.
Eh, współczuję ;/ też tak miałam, kiedy swoje baekyeole skończyłam, choć one były dużo krótsze i bądź co bądź gorsze od Twojego ff, ale w sumie to zawsze jest takie dziwne uczucie pustki po zakończeniu czegoś. nawet jeśli chodzi o dłuższego oneshota
Ja również dziękuję! Naprawdę, oczekiwanie na odpowiedzi Twoje było nieodzowną częścią tego ff :3 i przepraszam ;-; nie chciałam spustoszenia w Twoim serduszku wprowadzać!
Nie ma za co ♥
i wybacz, za mały spam ale nie mogłam się powstrzymać, musiałam odpisać XD
Kocham takie spamy, poważnie <3 Sieje, że właśnie jest taki kochany, a mnie serce topnieje. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale jak czytam takie słowa mam ochotę spotkać takie osoby i pogadać w cztery oczy XD Idk dlaczego tak, ale serio :D
Usuńhaha, to urocze, ale coś rzeczywiście w tym jest :D też czasami o tym pomyślałam
UsuńNie zdąrzyłam klepnąć, ani się pojawić na czas, przez prace. :c
OdpowiedzUsuńWoow, to już koniec. Zżyłam się z bohaterami, chociaż ja sama nie mogłam zrozumieć jak człowiek nie może poradzić sobie sam ze sobą. Śmiem twierdzić, że przyżyłam conajmniej trzykrotnie więcej niż Baek i potrafiłam poradzić sobie z tym sama. Nawet jeśli mam blizny, są moje. Ale doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy musi i nie każdy jest po prostu tak silny. Niestety. Gdyby wszyscy byli tacy, psycholodzy stracili by prace. Dobrze, że wyżyłaś się na opowiadaniu, dając nam wspaniałą historię, zamiast wyżywać się naprawdę. Dziękuję Ci za to, że tak postąpiłaś <3
Czytając epilog, czułam jakbym się żegnała z przycielem. Tak definitywnie, na zawsze ale ze świadomością, że z nim będzie wszystko w porządku. To pierwszy raz jak czułam coś takiego. Może to zasługa pisania w pierwszej osobie, a może po prostu napisałaś to wspaniale? A może i jedno i drugie? Nie wiem ale to świetne uczucie i chciałabym go doswiadczać więcej :) Byłam z Tobą, z Baekiem i Czankiem od początku (prawie) do końca i jestem bardzo szczęśliwa, tak samo jak oni <3
Naprawdę bardzo ci dziękuję, że pozwoliłaś nam poznać tą historię <3 Nie wiem co napisałaś na wattpadzie, bo go nie mam a bardzo chciałabym to zobaczyć :c
Pozdrawiam cię bardzo, dziękuję raz jeszcze i czekam na twoje kolejne opowiadania :*
No to ten tego, dziękuję za komentarz i właściwie za samą Twoją obecność tutaj, bo nawet to dla mnie wiele znaczy.
UsuńWłaśnie czasami tak jest, że samemu nie daje się rady - osobiście wiem po sobie, że człowiek jest słaby, tak cholernie słaby, że czasami naprawdę chce się umrzeć. Z drugiej strony jednak chciałabym być twardą osobą, która - tak jak napisałaś - poradzi sobie sama z problemami, ale... no właśnie... czasami się nie da. Baekhyun w tym opowiadaniu jednak znalazł wsparcie, znalazł przyjaciół i trafił na kogoś, kto pozwolił mu się wygrzebać z dołka.
Wyżyłam się... może po części, po 5 rozdziale przeszedł mi żal XD Później pisałam na gorąco, co przyszło mi do głowy i wszyło mi takie cuś, które pokochaliście, co mnie do tej pory dziwi XD
Dziękuję, kochana, naprawdę. Za wszystkie Twoje słowa, które są tak samo kochane jak wszystkie inne ♥
Co do notki, dam Ci link, więc jeśli nadal masz ochotę czytać moje przemyślenia i ogóle podziękowania to łapaj --->
https://www.wattpad.com/306980241-touches-podziękowania
Raz jeszcze dziękuję i jestem pewna, że ja też będę wracać do Waszych komentarzy jak Wy będzie wracać do Dotyków <3
Własnie skończyłam czytać i szybko pobiegłam nawet na wattpad, żeby przeczytać podziękowania.
OdpowiedzUsuńNadszedł koniec. Z jednej strony na niego czekałam - chciałam poznać zakończenia historii, a z drugiej strony nie chciałam, bo rozstania zawsze są ciężkie. Muszę powiedzieć, że choć przeczytałam mnóstwo opowiadań, takiego jak to, nie czytałam nigdy. Pomimo trudnego tematu i wielu problemów, z jakimi borykają się bohaterowie, jest lekki i... pastelowy. Naprawdę łatwo i bardzo przyjemnie się czytało.
Zdążyłam zauważyć też, że to drugie opowiadanie, którego ktoś używa, by pozbyć się negatywnych uczuć czy jakoś sobie pomóc. Osobiście życzę Ci jak najlepiej, byś poradziła sobie ze wszystkim tak jak Twój Baekhyun. Jest mi trochę przykro, że nie będę już wyczekiwała na kolejne rozdziały, które po części mnie zaskakiwały. Jednak chcę Ci też życzyć, abyś dalej się rozwijała i tworzyła tak samo piękne opowiadania, które pozostaną w mojej pamięci. Z pewnością będę chciała przeczytać więcej!
Pozdrawiam serdecznie~ Oby wena i chęć pisania Cię nie opuszczały!
Jejku, naprawdę jak napisałam podziękowania, tutaj już mi zabrakło słów po prostu.
UsuńWłaśnie, koniec. Ja też na niego czekałam, ale jak już pisałam epilog nie chciałam tego kończyć. Pisanie takiego długiego opowiadania ma w sobie pewną nutę - z pewnością ciężko się rozstać z takimi bohaterami. Mi było ciężko to zakończyć, ale dziękuję, że z cierpliwością czekałaś na koniec.
I omo, jak ja się cieszę, kiedy ludzie używają określenia pasteli, ciepło robi mi się na serduszku, kiedy wiem, że ludziom zapadło coś w pamieć <3
Ano, pisanie pozwoliło mi się na chwilę wyrwać z moich codziennych problemów, ale jak pisałam po którymś rozdziale mi przeszło i pisałam to już jako historię chanbaeków, ja nie mam jeszcze happy ende, ale oni tak XD
Dziękuję. Bardzo dziękuję. Nadal piszę, będę pisać, ale na razie robię sobie przerwę od pisania. Chcę odpocząć, a i szkoła nie będzie po pozwalać teraz tak hasać, bo mam w tym roku coś do napisania <3