wtorek, 30 sierpnia 2016

Touches - dotyk trzydziesty ósmy;

Po prostu… życzę miłego czytania.

«»

Nawet dziwna miłość jest lepsza od braku miłości.” — Stephen King

«»

Chanyeol wydawał się być bardziej zdezorientowany niż ja. I chociaż to ja mu zaproponowałem tę tragiczną propozycję, sam poczułem jak na moich policzkach wyskakują rumieńce zawstydzenia. Puściłem delikatnie jego nadgarstek, chcąc dodać, żeby nie brał moich słów na poważnie, ale jednak uświadomiłem sobie, że to nie ma najmniejszego sensu i naprawdę potrzebuję czyjeś bliskości dzisiejszej nocy.
Chanyeol usiadł ostrożnie z powrotem na posłaniu, jakby bał się, że zaraz ucieknę. Tak naprawdę już przyzwyczaiłem się do drobnych dotyków, bardziej bolały mnie głębsze relacje.
Jesteś pewien? — zapytał, chcąc się upewnić, że mówiłem poważnie.
Przekręciłem głową.
Nie — odpowiedziałem, po czym uśmiechnąłem się zmieszany. — Nie jestem pewny, ale jednocześnie chcę, żeby pan był ze mną. Dziwna sprawa, prawda?
Chanyeol westchnął, a ja odebrałem to jako potwierdzenie moich słów.
Mimo że czułem dziwną potrzebę zostania z nim, czułem się co najmniej niekomfortowo. Obaj siedzieliśmy jak na szpilkach, ale nie wiedziałem które z nas było bardziej zmieszane.
Wiedziałem, że pan Park jest rozdarty. Z jednej strony wiedział o mnie rzecz, która łatwo nie przechodziła mi przez gardło, a z drugiej ja sam poprosiłem go, by został. Na jego miejscu powiedziałbym ponownie „dobranoc” i poszedł do salonu.
A pan jest pewny? — zapytałem w końcu.
Chanyeol odwrócił się do mnie, a w jego oczach dostrzegłem iskierki — nie wiem czy o czymś myślał, czy zmęczenie zrobiło swoje.
Czego pewny? — powtórzył.
By być tutaj ze mną — powiedziałem.
Pan Park zacisnął usta w wąską kreskę, by później pokazać mi swój łagodny uśmiech, który roztopił moje serce. Naprawdę uwielbiałem ten uśmiech, był ciepły i przepełniony delikatnością, jak najbardziej pomagał mi się uspokoić.
Naprawdę kocham pana uśmiech — wypaliłem, a pan Park raz jeszcze przywołał na swoich ustach ten uśmiech.
Odpowiadając na twoje pytanie: tak, jestem pewny — powiedział w końcu. — I cóż, muszę podziękować.
Ja sam uśmiechnąłem się do siebie, w końcu opierając się plecami o drewniany zagłówek. Zapadła pomiędzy nami, która w pewnych momentach drażniła mnie w uszy, ale jednak była przyjazna. Dziękowałem, że lampka była zapalona, bo nie lubiłem obcych miejsc w kompletnych ciemnościach.
Proszę pana? — odezwałem się ponownie po kilkominutowej ciszy.
Hm?
Poruszyłem się niespokojnie, sam do końca nie wiedząc w co się pakuję i jaka będzie reakcja psychiatry.
Przytuli mnie pan?
Nie spodziewałem się cudów, ani dzwonów kościelnych. Co najwyżej mogłem liczyć na miłą odmowę, bo sam przecież powiedziałem, że brzydzą mnie dotyki, ale jednak Chanyeol okazał dla mnie wielką cierpliwość.
Oczywiście — odpowiedział, przysuwając się bliżej do mnie.
Po drodze złapałem również jaką poduszkę, by nie czuć się nieswojo. Chanyeol usiadł wygodnie, a ja wpasowałem się w jego ramiona, które wyjątkowo mi się spodobały. Po prostu czułem się w nich bezpiecznie, w końcu czując, że mogę się cieszyć życiem. Nie musiałem długo czekać, aż poczułem jak pan Park przesuwa delikatnie palcami po moich plecach, a ja przymknąłem powieki, rozkoszując się tą słodką chwilą. Jego zapach był wyjątkowy, taki różany. Tak jak bardzo kochałem białe róże, tak bardzo też polubiłem jego blado-różowy zapach.
Dziękuję — szepnąłem, nieświadomie zaciskając palce na jego koszulce.
Nie masz za co dziękować, Baekhyunnie — odpowiedział natychmiastowo, opierając brodę na mojej głowię.
Westchnąłem. I znów poczułem jak zbierają mi się łzy szczęścia w kącikach oczu, ale w końcu mogłem z ręką na sercu powiedzieć, że jestem szczęśliwy i znajduję się w najwłaściwszym miejscu na świecie.
Ale dziękuję za to, że pan pokochał taką osobę jak ja — ciągnąłem. — Po prostu nadal dla mnie to jest abstrakcja.
Chanyeol dmuchnął w moje włosy, co oczywiście poczułem, ale dla mnie było to nawet przyjemne.
Czemu miałbym cię nie pokochać? — odpowiedział. — Tak jak kiedyś mówiłem, nie zależmy mi na tym jaką człowiek miał przeszłość. Jesteś wspaniałą osobą, która skradła moje serce. Najdziwniejsze jest w tym wszystkim, że nawet nie wiem kiedy — zaśmiał się. — Kiedy słuchałem twoich opowieści, serce mi się krajało. Tym bardziej, że roniłeś łzy. Nie mogę ci powiedzieć, że nie warto marnować łez na takich ludzi, bo jednak nie zawsze można być twardym. Po prostu cię pokochałem i niech tak zostanie. Nie ma żadnych szczególnych cech, kocham cię takim jaki jesteś.
Nie odpowiedziałem nic, tylko mocniej wtuliłem się w jego bok, by być jak najbliżej niego. W takiej sytuacji nie zwracałem uwagi na moją fobię, ani cały świat. Liczył się tylko Chanyeol i jak bardzo pragnąłem być jego. I chociaż moje obawy w pewnym stopniu znikły, marzenie się ziściło, coś nadal było nie tak. Głownie ze mną. Chciałem dać mu całego siebie, ale wstydziłem się mu pokazać. Blizny, które miałem pod ubraniami piekły straszliwie, a ja tym bardziej nie chciałem ich pokazywać.
Proszę pana?
Pan Park poruszył się, ale nadal mocno trzymał mnie mocno w swoich ramionach.
Mów mi po prostu Chanyeol — zaproponował. — Czuję się dziwnie jak nadal do mnie mówisz per pan.
Oblałem się rumieńcem. Tak łatwo nie będzie mi się odzwyczaić od mówienia na niego „pan”.
A więc, pa-, Chanyeol — poprawiłem się szybko, ukrywając twarz w jego koszulce, czując jak policzki mnie palą.
Słucham, Baekhyunnie.
Teraz jak o tym myślę, znaczy, o tym bolesnym temacie dla mnie — zacząłem ostrożnie. — Co mogę zrobić, by w jakiś stopniu usunąć lęk przed dotykiem? Jak o tym myślę, nie będzie miał pan łatwo ze mną.
Chanyeol słuchał mnie w milczeniu, a jego równy oddech świadczył o tym, że był bardzo spokojny.
Cóż, jeśli mam być szczery, to musisz dać się dotknąć — powiedział w końcu. — Z Minyun było podobnie, naprawdę nienawidziła, kiedy chciałem ją dotknąć. I dla mnie to było ciężkie, bo kochałem ją jaka była i nie przeszkadzało mi to, że ma bliznę na policzku. W końcu sama z siebie powiedziała, że mam ją dotknąć. Nie ukrywam, płakała.
Zacisnąłem szczękę najmocniej jak umiałem. Jeżeli to ode mnie zależało, to nie wiem kiedy zdobędę się na odwagę.
Jak mocno ją kochałeś? — z trudem powstrzymałem się od dodania „pan’.
Nie na to żadnej miary — odpowiedział. Żałowałem, że nie mogę zobaczyć jego twarzy. — Po prostu była najważniejsza w moim życiu. Docenia się dopiero wtedy, kiedy się coś straci — dodał. — Ale wiesz, Baekhyunnie. Jeśli chodziło o moją orientację w młodości, to nie było dla mnie ważne w kim się zakocham. Minyun pokochałem za charakter, jej osobowość, nie za to, że jest kobietą. Płeć nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Później po jej śmierci, nie mogłem znaleźć sobie miejsca, a wszystkich odrzucałem. Najbardziej zabolał mnie jednak fakt, że straciłem również dziecko. To było dla mnie najgorsze.
Przytuliłem się do niego jeszcze mocniej, czując jak drży, a jego serce bije niespokojnie.
Byłbyś wspaniałym ojcem — oznajmiłem mu. — Już dawno temu przekonałem się, że życie jest jak pudełko niespodzianek. Czasami naprawdę dotkliwych.
Wiem, Baekhyunnie. Cieszę się, że jednak mam ciebie.
Znów zapadła pomiędzy nami cisza. Zamknąłem oczy, wsłuchując się jak jego serce wraca do normalnego rytmu, a on uspakaja oddech. Ta chwila była dla mnie magiczna, pełna spokoju i niewątpliwego uroku. Przede wszystkim było ciepło i pastelowo.
Nie wiem ile czasu minęło, ale nie mogłem zasnąć. Nie byłem też pewien, czy Chanyeol nie zasnął.
Długo myślałem nad słowami Chanyeola. Co jeśli naprawdę będę musiał dać się dotknąć? Co jeśli to ja sam będę musiał przełamać tę barierę? Wiem, że Chanyeol jak najbardziej chce mi pomóc, ale dalej się zastanawiam, kiedy ten przełom we mnie nastąpi.
Wzdychając jego różany zapach czułem dziwną ufność. Ufałem mu. Tak bardzo, że oddałbym mu wszystko, ale jak zwykle, nie wiedziałem jak mam mu to powiedzieć i czy byłbym w stanie otworzyć się na niego.
Westchnąłem, układając się trochę inaczej. Byliśmy okryci jedynie kocem, ale naprawdę było mi ciepło — Chanyeol był jak ciepły misiek.
Czemu nadal nie śpisz, Baekhyunnie?
Drgnąłem na dźwięk głębokiego, zachrypniętego głosu. Jednak nie spał, co mnie trochę ucieszyło.
Nie mogę zasnąć — przyznałem. — Chyba za bardzo o czymś myślę — powiedziałem.
O czym tak bardzo myślisz, że nie możesz spać?
Wzdychając, znów poczułem jego dłoń na moich włosach.
O dotykach — przyznałem. — Ten temat strasznie mnie gryzie. Kiedy mnie dotykałeś, czułem dwie różne rzeczy naraz. I sam gubię się w tym uczuciach.
Chanyeol przez chwilę nic nie mówił, ale nie miałem mu tego za złe. Teoretycznie był ze mną, a ja nadal miałem problemy, które nie wydawały się takie proste na jakie wyglądały.
Chanyeol? — odezwałem się znowu.
Słucham, Baekhyunnie.
Odetchnąłem głęboko, podnosząc głowę, by spojrzeć w jego oczy. Były spokojne, ale nie jestem pewien czy utrzyma tę stoicką aurę.
Wziąłem głęboki wdech, stwierdzając, że już nie ma czasu na wstyd.
Dotknij mnie.
Mina Chanyeola zmieniała się poprzez zmieszaną aż do zaszokowanej. Tego dnia widziałem wiele jego twarzy, ale nie sądziłem, że będę w stanie go zszokować takimi słowami. W sumie ja też do końca nie wiedziałem w co się pakuję, ale nadal chciałem spróbować. Wiedziałem, że pan Park nie zrobi mi krzywdy, a ja będę w stanie w pełni mu zaufać. Tylko on wzbudzał we mnie te emocje i tylko on sprawił, że mu ufałem, by pokazać mu stronę, której najbardziej się wstydziłem.
D-dotknąć? — powtórzył, trochę szepcąc swoją wypowiedź.
Uwolniłem się od jego zastygłego uścisku, siadając po turecku obok niego. Patrzyłem na niego intensywnie, sam nie wiedząc czy dobrze robię. Ale dzisiejszej nocy miałem odwagę.
Sam nie jestem pewny czy to dobry moment — powiedziałem, by uspokoić jego obawy. — Ale mam odwagę, by cokolwiek z tym zrobić. Ufam ci, Chanyeol. Dlatego to robię — zamilkłem na trochę. — Proszę, dotknij mnie.
Chanyeol podniósł się do siadu, obracając się do mnie tak, że widziałem jego twarz. Mdłe światło nie parzyło moich oczu, ale tylko dawała złudne wrażenie tajemniczości. Nadal pan Park wyglądał inaczej niż zwykle.
Jego drżąca dłoń powolnie dotknęła mojego ciepłego policzka, a ja mimowolnie wtuliłem się w nią. Ja też się bałem, ale nadal ta myśl chodziła mi po głowie.
Chciałem mu się oddać.
Baekhyun, naprawdę jesteś chociaż w połowie tego pewien? — zapytał. — Nie chcę, byś przeze mnie odczuwał jeszcze większe obrzydzenie — wyjaśnił.
Pokręciłem głową, kładąc swoją rękę na jego dłoni.
Twój dotyk mnie uspakaja. Kiedy bierzesz mnie za dłoń, uspakajam się i zapominam o tym. Nie zrobisz mi krzywdy, wiem to. Wiem, że to dziwne, ale dzisiaj… dzisiaj chcę złamać wszystkie bariery — oznajmiłem, uśmiechając się delikatnie w jego stronę.
Chanyeol przyjął mój uśmiech, po czym oparł się na kolanach i wziął moją twarz w swoje dłonie. Jego oczy błyszczały, ale minę miał poważną.
Najlepszym wyjściem dla nas będzie jeśli poniesie nas chwila — powiedziałem w pewnym momencie. — Przecież pan był nieprzewidywalny, panie Park — uśmiechnąłem się, kiedy nasunęło mi się wspomnienie jego niespodziewanego pocałunku.
Więc będę nieprzewidywalny — powiedział, a w następnej chwili poczułem po raz drugi w życiu jego gładkie usta.
Pierwszy i drugi pocałunek zabrał mi on, ale jak najbardziej mi to odpowiadało. Czułem gdzieś w głębi duszy, że to on powinien mi je zabierać i to jemu się należały.
Drugi pocałunek był inny od pierwszego. Był tak samo leniwy i spokojny jak poprzedni, ale zawierał nutę niepewności i bezradności. Jednak ja sam czułem się lepiej ze świadomością, że Chanyeol wie i że to właśnie on. To pozwoliło mi zepchnąć wkradającą się niepewność, a pozwoliło mi się cieszyć jego bliskością i ciepłem.
Jego ciepłe dłonie sunęły delikatnie po moich policzkach, przez szyję, ramiona aż po talię. Chcąc się jakoś pocieszyć, sam założyłem ramiona na jego wąskim pasie, tuląc się do niego, ale nadal nie rozłączając naszych warg. Chanyeol przycisnął mnie do siebie, a ja dokładnie poczułem przy swojej klatce piersiowej jak szybko bije jego serce, ale ja sam nie byłem mu dłuższy. Miałem wrażenie, że moje żebra się połamią, tak bardzo waliło moje niespokojne serce.
Czułem się niepewnie w swoich czynach, ani w całej sytuacji. To był pierwszy raz kiedy pozwoliłem się komuś tak bardzo dotknąć. I pozwalałem na intymną sytuację.
Chanyeol, jakby wyczytując z moich oczu całą niepewność, uśmiechnął się łagodnie, by podnieść mnie na duchu i wyszeptał do ucha słowa, przez które mała część się uspokoiła.
Ja cię poprowadzę.
Odetchnąłem głęboko, kiedy po kolejnym motylim pocałunku zszedł na policzki, skronie, zaraz po szczękę. Moje ciało zaczęło reagować na jego ruchy, co mnie cieszyło. Ja spychałem strach na dno, by tylko nie uciec.
Jego palce delikatnie dotknęły mojej szyi, zaraz po tym, by pocałować tam skórę. Wstrzymałem powietrze w płucach, kiedy jego gorące wargi zetknęły się z wrażliwymi miejscami, a jego — suche już włosy — połaskotały mnie w podbródek.
C-chan-yeol — szepnąłem, lekko ciągnąć go za włosy, by ten na mnie spojrzał. Niepewność i strach w jego oczach wybuchnęła tak ja, kiedy nakrzyczałem na Sehuna.
Boisz się? — zapytał szybko, a ja zaprzeczyłem ruchem ręki, wtulając się w jego szyję, która pachniała różanym żelem pod prysznic. Tutaj pachniał jak słodka bułka z smakowitym nadzieniem różanym.
Gorąco mi.
Chanyeol zaśmiał się dźwięcznie i odciągnął mnie od siebie, tylko po to, by spojrzeć mi w oczy.
To dobrze, Baekhyunnie.
Zacisnąłem dłonie na jego przedramionach i pokiwałem głową, by kontynuował. Kiedy on krążył dłońmi po moim ciele, jeszcze nie przekraczając cienkiej granicy koszulki, ja upatrzyłem sobie jego szyję. Znów się w nią wtuliłem i słuchając się swojego instynktu złożyłem na niej kilka pocałunków. Czułem jak jego puls wariuje i poczułem pierwszy raz w życiu taką satysfakcję — szalał przeze mnie.
Jesteś gotowy na następny ruch, Baekhyun? — zapytał, wsuwając tylko koniuszki palców pod koszulkę.
Przełknąłem nerwowo ślinę, nie wiedząc co zrobić. Pod spodem miałem pełno blizn. Nawet na ramionach zdarzały się jasne kreski, ale je łatwo było ukryć pod długimi rękawami. Teraz musiałem zdjąć wszystko.
Obiecaj, że nie uciekniesz — poprosiłem, dławiąc się własnymi słowami.
Nie ucieknę — potwierdził.
Westchnąłem raz jeszcze i pozwoliłem, by Chanyeol zdjął ze mnie przydużą, granatową koszulkę. Od razu jak tylko zostałem bez górnej garderoby chciałem wyrwać z jego dłoni kawałek materiału i znów się nim okryć, ale nie zdążyłem nawet pomyśleć, a pan Park już zabłądził palcami na pierwszą bliznę tuż pod obojczykiem.
Nawet z tymi bliznami jesteś piękny, Baekhyun — powiedział, przyglądając się mi w mdłym świetle nocnej lampki. Czułem jak gładzi małą bliznę opuszkami palców, niepewnie.
Odwróciłem wzrok w bok, zaciskając pięści.
Każda ta blizna ma własne wspomnienie — oznajmiłem, nadal unikając jego wzroku. — To śmieszne, prawda?
Chanyeol usiadł na piętach, przyciągając mnie bliżej siebie. Mój brzuch był na wysokości jego twarzy, a jego siła sprawiła, że musiałem spojrzeć w jego oczy, z których biła niesamowita szczerość.
Nawet te blizny — stwierdził, dotykając jednej na biodrze i drugiej nad pępkiem — nie odejmują ci uroku. Jesteś piękny, Baekhyunie. Dla mnie zawsze byłeś i będziesz piękny. Nie waż się myśleć inaczej — zagroził. — Wiem, że ich nienawidzisz. Ale jeśli to pomoże, dotknę ich wszystkich. Zadbam o to, byś zapomniał o wszystkim, a dam ci nowe wspomnienia. Rozumiesz, Byun Baekhyunie?
Chciałem coś odpowiedzieć, ale objął mnie w biodrach i niemal rzucił na łóżko, a ja wylądowałem głową w miękkich poduszkach. Złączył moje uda, by wejść mi na biodra i pochylić się nade mną i spojrzeć mi w oczy. Z tej odległości mogłem policzyć każdą tajemniczą gwiazdę w jego oczach, ale byłem zbyt zajęty podziwianiem go, niżeli liczeniem. Był piękny.
Dzisiejszej nocy najważniejszy jesteś ty — mówił dalej. — Dam ci tyle dotyków, że zapamiętasz je do końca swoich dni. Sprawię, że tylko ja będę mógł cię dotknąć.
Nie mając innego wyjścia pokiwałem głową, a on najwidoczniej zadowolony z mojej odpowiedzi cmoknął mnie krótko w usta, by znów zjeść na szyję. Kiedy zasysał się na mojej skórze, złapałem kawałek pościeli w dłonie, by jakoś przekazać swoje emocje.
Czułem wiele w tej chwili. Gorąc, przyjemność, pewnego rodzaju bezradność. Ale nie strach. Myślałem, że będzie gorzej, ale jednak jego dotyk był kojący, a jego słowa zabiły we mnie obawy. Dlatego pozwoliłem sobie zamknąć oczy i czuć. Po prostu czuć, co dla mnie robił.
Jego gładkie usta wyznaczyły szlag na mojej skórze. Jego palce powędrowały przez środek mojego torsu, by zatrzymać się na linii spodni, a ja uniosłem nieświadomie biodra, by jego dłoń znalazła się na moim kroczu. Wszystko, co czułem i co dawało mi przyjemność kumulowało się w moim kroczu, co swego rodzaju było dla mnie dziwne i nieswoje. Bądź co bądź, pierwszy raz jakkolwiek obcowałem z inną osobą, a nie miałem w ogóle czasu na takie typu zabawy. Poprzez narkotyki przeszła mi też ochota na takie stosunki, a nawet zabawy sam z sobą.
Ugryzł mnie w obojczyk, aż syknąłem i pociągnąłem za włosy. Nawet nie wiem kiedy moja ręka tam zawędrowała. Tak jak obiecał, znalazł czas na to, by dotknąć każdej blizny, a nawet się nie skarżył, że mam ich dość sporo. Nie były duże, ale jednak to był ślad na skórze.
W pewnym momencie Chanyeol odsunął się ode mnie, tylko po to, by samemu zdjąć swoją koszulkę. Tak jak widziałem zarysy mięśni pod koszulami, tak teraz mogłem podziwiać jego gładką skórę, która była średnio opalona, ale jakby błyszczała w tym marnym świetle.
Mimowolnie moja ręka powędrowała na jego kark, by zejść dłońmi na jego łopatki, przez całe plecy. Chanyeol uśmiechnął się do mnie, a ja mimo wszystko odwzajemniłem ten pocieszający gest.
Wszystko robił powolnie i leniwie. Z niczym się nie spieszył, obcałowywał prawie że każdy centymetr mojego ciała, a ja jedynie mogłem mu dziękować, że raczył mnie jakimkolwiek dotykiem.
Także też, to było nowe. Pocałunki, dotknięcia. Czułem jego erekcję poprzez cienki materiał piżamy, ale dla mnie nie było to dziwne, bardziej się cieszyłem, że z takimi umiejętnościami dałem radę go podniecić.
Kiedy znudziła się mu zabawa z moją górną częścią ciała, która była obsypana pocałunkami i śladami, ten sunął się z moich bioder, i wsunął lekko palce za linię moich spodenek. Zatrzymałem powietrze w płucach, kiedy poczułem jakikolwiek dotyk w tym erogennym miejscu. Nawet tak maleńkie muśnięcia dawały mi dużą satysfakcję, ale czułem, że to nie to.
Na pewno chcesz zajść tak daleko? — upewniał się.
Tak — wyspałem, ledwo co oddychając.
Doprowadził mnie na skraj. Za co byłem mu wdzięczny. Bo dotykał mnie.
Chanyeol delikatnie sunął ze mnie spodenki, a ja powstrzymałem się od jakichkolwiek dźwięków, ale jednak jeden jęk uciekł z moich ust. Nie wiedziałem czy mam krzyczeć czy cokolwiek innego robić, ale i tak postawiłem na opcję, by być cicho. Zagryzłem mocno wargę, kiedy Chanyeol dotknął moich ud, starannie omijając najbardziej podniecone miejsce. W pewnym sensie się bawił, tego byłem pewien, ale nadal mu ufałem i doskonale zdawałem sobie sprawę, że wiedział co robi.
Kiedy wziął mnie do ręki, jęknąłem głośno, wijąc się na pościeli. Uczucie było mi nieznane, ale bardzo przyjemne. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że on jest pierwszym mężczyzną, który mnie widzi nago i to w całości, znając moją przeszłość. Dlatego byłem mu wdzięczny, że nie komentował, tylko dawał z siebie wszystko, by nauczyć mnie dostawać przyjemność.
Długo się ze mną nie bawił. Z pod przymkniętych powiek widziałem jak nawilża swoje palce śliną, by później powędrować nimi do moich pośladków.
Wszystko w porządku? — zadał znów pytanie. Zawsze, kiedy dochodziliśmy do pewnych etapów pytał się czy wszystko w jest okej.
Pokiwałem głową.
Jest dobrze — raczej wyjęczałem niż powiedziałem, ale trudno było mi zebrać głos do kupy, kiedy ogarniało mnie tyle emocji.
Nie wiedziałem na czym mam się skupić. Na Chanyeolu, czy na tym jak ból we mnie uderzył, kiedy starszy mężczyzna włożył we mnie palce.
Wygiąłem się w łuk, czując wszystko aż za bardzo. Chanyeol złapał mnie mocno za prawe biodro, bym się nie ruszał, ale trudno było mi utrzymać jedną pozycję.
Czułem wiele tamtej nocy. Kiedy Chanyeol dopełnił całego dotyku, nie mogłem tego znieść. Wyszeptał mi tylko, bym się nie powstrzymywał i pokazywał mu, że jest mi dobrze.
Tej nocy pozwoliłem, by on mnie dotykał, abym ja go dotykał, by cała ta noc była wypełniona dotykami.

«»

Moja twarz płonie przez ten rozdział, rlly.
Mam nadzieję, że mnie znienawidzicie za to, bo nie wiem czy ten smut jakkolwiek przynajmniej mi wyszedł, bo dawno nie pisałam takich scen, poza tym starałam się, by wyszło do łagodnie, a nie wulgarnie. Mam nadzieję, że tak jest.
Został mi chyba tylko jeden rozdział do napisania i epilog.
Ten rozdział pisałam od 14:30, a mam teraz godzinę 20 ileś tam. Musiałam nawet przy tym rozdziale włączyć sobie nowego Worda i tam napisać parę rzeczy, by jakoś się ogarnąć. Aa, i ten smut od samego początku był zaplanowany, dlatego musiałam go napisać, bo właśnie on zamyka nam pewne sprawy.
Ufff, czuję jak gotują mi się policzki, idk.
No to lecę i mam nadzieję, że Wam też spaliłam policzki, albo przynajmniej zaskoczyłam.

Do zobaczenia, kocham Was.
Poza tym posłuchajcie sobie Crywolf, ten facet wygrał moje życie, polecam gorąco.

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wow, jak czytałam to w nocy, miałam w głowie wiele przemysleń jakie chciałam tutaj napisać, ale... no właśnie. Wszystko mi gdzieś uciekło i aktualnie w głowie mam pustę. Mogę jedynie powiedzieć, że scena łóżkowa mnie wręcz rozczuliła <3 Szczerze mówiąc, dla mnie rozdział jest wspaniały, delikatny i taki... pełen uczuć, ale na pewno nie jest to smut. Zresztą ja nie ogarniam za bardzo tego, więc mną się zwyczajnie nie przejmuj xd
      Byłam rozdarta czytając jak Chanyeol wspomina o zmarłej żonie. Będąc na miejscu Baeka też bym była, bo z jednej strony bolało by mnie wspominanie o kimś kto był ważny dla Chanyeola przede mną, a z drugiej sam fakt, że Parka bolały wspomnienia o żonie, więc taka rozmowa była dla niego trudna. Widzę znaczną zmianę w Baeku, porównując jego w pierwszych rozdział do jego w tym rozdziale. Widać, że chłopak naprawdę chce pogodzić się z przeszłością i wyleczyć, a Park daje mu lekarstwo którego Byun potrzebuje czyli swoją miłość.
      Jest naprawdę pięknie i możliwe, że się powtarzam, ale będę czytać to opowiadanie jeszcze wiele razy. Na pewno zawsze do niego wróce.
      Kocham, uwielbiam, czekam niecierpliwie i weny życzę, Kochana <3

      Usuń
    2. Jejlu, dziękuję, kochana.
      Zależało mi, by ten rozdział wyszedł delikatnie, więc się cieszę, że wszyscy tak uważają, uff, kamień z serca.
      Nie wiem co napisać, ale naprawdę dziękuję <3

      Usuń
  2. Wow, Baekhyun się przełamał xd i od razu jak zaszalał :D
    Bardzi fajny rozdział ;3 jeśli chodzi o part smuta, to wyszedł sups. Bardzo subtelnie i delikatnie :D
    Powodzenia ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, nie komentowałam chyba poprzednich dwóch rozdziałów, ale wiedz, że nie zapomniałam o tym ff. Nie mogłabym.
    W sumie czytając wcześniejszy domyślałam się, że dojdzie do takiego zbliżenia. Wszystko opisałaś bardzo delikatnie, tak, że naprawdę przyjemnie się to czytało. I omo, cieszę się, że Baek w końcu się przełamał i zaufał Chanyeolowi by oddać mu się w zupełności.
    Troszkę szkoda, że opowiadanie już się kończy, niemniej jednak na wszystko kiedyś przyjdzie pora, prawda? Lepiej skończyć w dobrym momencie niż rozciągać coś na siłę.
    Nie zmienia to jednak faktu, że będzie mi naprawdę dziwnie z myślą, że ta historia Chana i Baeka dobiegła już końca. Tak czy inaczej czekam na kolejne części i pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, kochana, ważne, że czytasz <3
      Zbliżenie planowałam już na samym początku, więc wiesz, nie chciałam za bardzo go wyrzucać, poza tym był to ważny element do tego opowiadania.
      cieszę się, że wyszedł delikatnie, bo najbardziej mi na tym zależało :D
      Wybacz, tak jak napisałaś, ja sama nie chcę tego ciągnąć na siłę, bo straci to cały urok, a nie chcę, by tak się stało.
      Dziękuję, kochana <3

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x