poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Touches - dotyk dwudziesty siódmy;



„Przyjaźń jest wszystkim. Przyjaźń to coś więcej niż talent. Więcej niż władza. Prawie się równa rodzinie. Nigdy o tym nie zapominaj.”  Mario Puzo

«»

Ranek wydawał mi się zimny, choć wiedziałem, że jest ciepły. Wywnioskowałem już to, kiedy pożegnałem się już z Chanyeolem. Może ze strachu na moich przedramionach rozniosła się gęsia skórka, ale jednego byłem pewien — bałem się jak cholera.
Oboje patrzyli na mnie w oczekiwaniu i wiedziałem, że muszę im to powiedzieć. Nie zwlekać, tylko po prostu powiedzieć. Nie czułem się z tym dobrze, ba, czułem się koszmarnie, bo tak naprawdę nie wiedziałem jak zareagują na kolejne moje sekrety. Po raz kolejny w moim życiu prosiłem Boga o odwagę i choć trochę wsparcia. W tej chwili zostałem z tym sam, a to chyba było najgorsze.
— Zrobiłeś się strasznie blady — usłyszałem zatroskany głos Camryn, a ja jeszcze bardziej się zgarbiłem na siedzeniu. Tak cholernie się bałem, że miałem wrażenie, że zwymiotuję.
Zacisnąłem wargi w wąską kreskę, po czym wypuściłem powietrze przez nos. Przez to wszystko zaczęła boleć mnie głowa, a nadal obolałe mięśnie dokuczały mi bardziej niż chwilę wcześniej.
— Od czego mam zacząć? — jęknąłem żałośnie.
Sam już nie miałem pojęcia od czego zacząć. Od wyjazdu czy mojej orientacji? Oba tematy były tak samo trudne do powiedzenia.
— Baekhyun, spokojnie — Camryn wyciągnęła swoją dłoń, po czym chwyciła nią moją i zaczęła gładzić wierzch mojej ręki.
Wziąłem głęboki oddech, zaciskając mocno powieki. Dam sobie rękę uciąć, że nie będę w stanie spojrzeć im w oczy podczas tej rozmowy. To było dla mnie naprawdę trudne. To nie była rozmowa o błahych rzeczach, przynajmniej w moim mniemaniu. Może dlatego tak bardzo się bałem.
— Wiecie doskonale, że mój brat niedługo bierze ślub, prawda? — zacząłem mówić.
— Tak, co w związku z tym? — wyczułem jak Claude porzuca zainteresowanie kubkiem z kawą i patrzy na mnie. Jego wzrok zawsze był przeszywający.
Może lepiej było zacząć od tematu mojej orientacji? Chyba jednak nie. Dobra, pieprzyć to. Muszę to powiedzieć, nie było żadnego wyjścia. Nie mogę traktować przyjaźni jak chwilowego schronienia, Camryn i Claude już za dużo dla mnie zrobili i nie mogę zachować pewnych informacji dla siebie. A w szczególności tego, że chcę wrócić do rodzinnego kraju, opuszczając ich tym samym.
— Data jest ustalona na początek sierpnia, a postanowiłem z bratem, że przyjadę do niego pod koniec lipca — przełknąłem ślinę. Ta część nie była taka trudna. Teraz najgorsze. — Tylko jest jeszcze jedna sprawa w związku z tym, o której muszę wam powiedzieć.
Camryn spojrzała na mnie zdziwiona, a ja poczułem jak łzy zaczynają mi się zbierać pod powiekami.
— Myślałem nad tym naprawdę wiele. Chcę byście to zrozumieli, bo nie chcę was w żaden sposób skrzywdzić.
— O co chodzi, Baekhyun? — w glosie Claude dało się wyczuć lekkie zdenerwowanie, ale nie takie, przez które czułbym się jeszcze gorzej. Sądzę, że po prostu się zamartwiał. On nie był typem człowieka, który umiał okazać emocje.
— Chcę wrócić do Korei — wyrzuciłem z siebie.
Zapadła chwilowa cisza, która przeszyła mnie na wskroś. Miałem wrażenie, że ta niema cisza przybiera kształt długiego lasera i przeszywa moje serce. Poczułem istotny ból, ale wydaje mi się, że był chyba gorszy od tego fizycznego.
— Przepraszam was — łzy z moich kącików spłynęły na dół, tym samym upadając na moje dłonie. Wiedziałem, że nie dam rady się nie rozpłakać.
Niedługo poczułem delikatne ramiona Camryn obejmujące mnie i jej ciche słowa. Uczepiłem się jej, płacząc jeszcze głośniej. Jakbym zrobił coś złego.
— Czemu czujesz się tak okropnie, Baekhyun? — usłyszałem. — Każda twoja decyzja jest twoja i nie mamy dużego prawa się wtrącać. Masz pewnie jakieś powody by wrócić. Nie możemy cię zmuszać byś tu został.
Claude pogłaskał mnie po włosach, a ja nie mogłem opanować płaczu. Po prostu sądzę, że za dużo razy powstrzymywałem łzy by teraz też udawać twardego, a w rzeczywistości po prostu byłem jak kluska. Płacząca kluska.
— Jest jeszcze coś, co muszę wam powiedzieć — oznajmiłem, kiedy nieco się uspokoiłem.
— Chyba wiemy o co chodzi — Claude zaśmiał się i usiadł na brzegu stołu. Spojrzałem na niego jeszcze załzawionymi oczami, nie do końca rozumiejąc do mnie powiedział. Mogliśmy mówić o dwóch różnych rzeczach.
— Co?
Camryn zaśmiała się z mojego pytania i objęła mnie mocniej. Naprawdę czułem się teraz jak małe dziecko, albo przynajmniej młodszy brat tej dwójki, która miała mnie zaraz w czymś uświadomić.
— Wiemy, że wolisz chłopców, jeśli o to chodzi — Claude powiedział to tak swobodnie, że myślałem, iż ja zapadnę się pod ziemię. — Dało się to przyuważyć, ale jakoś specjalnie nas ten fakt nie zraził.
— Ale jak…? — język mi się zaplątał i nie mogłem dobrze się wypowiedzieć.
— Już od dłuższego czasu chodziłeś markotny i domyśliłem się dopiero wtedy, kiedy przywiózł się do domu twój lekarz. Twoja mimika twarzy była jak otwarta książka — powiedział.
Otwarłem usta kilka razy, ale nie wypowiedziałem żadnego słowa. To, że byłem zaskoczony, to chyba mało powiedziane. Nie dość, że przyjaciele okazali naprawdę ogromne zrozumienie i takich ludzi to tylko ze święcą szukać, to jeszcze praktycznie sami się domyśli pewnych spraw, ale nigdy nie naciskali.  To aż nieprawdopodobne, że znalazłem tak wspaniałych przyjaciół. Naprawdę nie potrzebowałem masy ludzi, którzy będą skakać wokół mnie — wystarczyła mi ta dwójka, by poczuć się o wiele lepiej.
— Dlatego więc, Baekkie, powiedz nam już do końca o co chodzi, bo nie sądzę, że byłeś na całonocnym spacerze — zarządził najstarszy z nas.
— Mam zacząć od początku? — skrzywiłem się nieco.
— Najlepiej by było — zauważył Claude.
Westchnąłem głęboko i spojrzałem na Camryn. Ta z kolei uśmiechnęła się ciepło, dodając mi otuchy jakiej potrzebowałem. Teraz mogłem wyrzucić z siebie wszystko. Dosłownie wszystko, nie przejmując się tym, że się wygadam niepotrzebnie. Przyjęli mnie takiego jakim jestem, a to naprawę rzadkie.
Zastanawiam się czy po tak długim cierpieniu w końcu mogłem zaznać trochę więcej szczęścia i w końcu Bóg mi to wynagradza, czy to tylko chwilowe. Wolałem raczej pierwszą opcję, nie chciałem już cierpieć. Wystarczająco dużo się nacierpiałem.
Camryn zrobiła po herbacie, kiedy zacząłem mówić. Oboje słuchali mnie uważnie, jakby chcieli coś z tego wywnioskować. Sam do końca jeszcze nie rozgryzłem tego, ale miałem wrażenie, że dochodzimy już do finału tej historii. Tak jakbym kończył czytać książę, ale nadal pozostawała jeszcze jedna tajemnica.
— Teraz pozostało mi tylko czekać — zakończyłem.
Claude zmarszczył brwi, jakby sam do końca nie rozumiał co powiedziałem. W sumie gdybym to nie był ja — osoba z tak wieloma problemami — to najprawdopodobniej zgubiłbym się gdzieś w połowie tego wszystkiego.
— Czego tak właściwe wy od siebie oczekujecie?
Wzruszyłem ramionami, bo sam nie wiedziałem.
— Tak naprawdę ja nie oczekuję niczego. Pan Park nie jest łatwą osobą do rozgryzienia. Nie pokazuje niczego, co dało mi się rozczytać.
— A ty? — zapytała Camryn.
— Co ja?
— Czego ty oczekujesz od niego? Co do niego czujesz?
Zamilkłem. Czego oczekuję? Właściwie niczego. Bo co mogłem chcieć? Ale co czuję… sam nie wiem.
— Pojęcia nie mam — zawahałem się lekko.
— Baekhyun — Camryn złapała mnie za dłoń, ściskając ją lekko. — Czy ty się przypadkiem w nim nie zakochałeś?
Zakochałem?
Czy to pastelowe uczucie, które zawsze czułem przy nim, to na pewno miłość?

«»

Dziś rozdział poświęcony tylko i wyłącznie trójce przyjaciół. Mam nadzieję, że się podobało.
Nie wiem ile jeszcze rozdziałów do końca, ale niewiele zostało. Naprawdę malutko.
Dziękuję za wszelkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze.
Kocham Was.

7 komentarzy:

  1. MÓWIŁAM CI BAEK? MÓWIŁAM? NIE TYLKO JA TAK UWAŻAM. I tak, to pastelowe uczucie to miłość, skarbie. Swoją drogą cholernie podoba mi się to określenie. Jest bardzo urocze i idealnie pasuje do tego opowiadania. Prawdopodobnie wszelkie pastelowe odcienie czy samo to słowo będzie mi się kojarzyło z tym ff jeszcze przez długi czas.
    Co do samego rozdziału, który jak zwykle mnie urzekł, muszę powiedzieć, że fajnie było przeczytać coś tylko i wyłącznie z Camryn i Claude (jego imienia nie odmieniam, bo kompletnie nie mam pojęcia jak xddd). Baek ma naprawdę cudownych przyjaciół, a takie osóbki naprawdę rzadko się zdarzają. Mam tylko nadzieję, że nie zerwą ze sobą kontaktu po jego wyjeździe. A może oboje + Chanyeol przeprowadzą się do Korei? To byłoby zbyt piękne, ale gdzieś tam głęboko w serduszku mam na to taką tycią nadzieję.
    Już na sam koniec bardzo dziękuję Ci za miłe słowa pod moją miniaturką. Jesteś naprawdę cudowną i kochaną osóbką! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Baek niedługo sam przed sobą przyzna, że się zakocha, ale potrzebował czasu, by to zauważyć. Nie umiał rozpoznać uczucia miłości, jeśli nie miał prawdziwego dzieciństwa :D
      Pastelowe kolory... ja sama już kojarzę je z tym opowiadaniem, ale mi to nie przeszkadza. Kocham pastele, ja sama ♥
      Dziękuję za komentarz, kochana ♥
      A, i nie ma za co, kochanie ♥

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Camryn i Claude to są anioły Baeka, a nie ludzie. Bóg specjlanie postawił ich na jego drodzę, bo tego ten chłopak potrzebował. Są naprawdę cudowni i nie mogę wyjść z podziwu. W życiu chyba nie widziałam przyjaciół tak wspierających i to w taki delikatny sposób, że aż się robi człowiekowi ciepło na sercu. Może cała czwórka pojedzie do Korei? Camryn i Claude może nie na stałe, ale może będą odwiedzać Baeka? A on ich?
      Jest tak cudownie i wspaniale, że się powtarzam ciągle jak katarynka, bo nie umiem znaleźć innych słów by opisać to co czuję <3
      Kocham, kocham, bardzo mocno kocham <3
      I opowiadanie i Ciebie, kochana <3

      Usuń
    2. Oj, znam ludzi, którzy są bardzo podobni do Camryn i Claude, ze swojego życia. Istnieją na świecie cudowni ludzie, ale trzeba na nich trafić, ale niestety coraz trudniej jest to zrobić :(
      Dziękuję bardzo, naprawdę, takie aww ♥
      Dziękuję bardzo, kochana ♥

      Usuń
  3. Znowu nie komentowałam przez kilka rozdziałów ;; przepraszam.. ale ostatnio mam mało czasu na czytanie :/
    Taaaak! Taki słodzki ChanBaek ;3 w końcu! Uwielbiam to! Zastanawiam się jak dalej się rozwinie ich relacja.. zostało mało rozdziałów do końca, więc nie jestem pewna, czy będą mieli czas "przejść na wyższy poziom znajomości".
    Co do stylistki mam wrażenie, żs Touches jest bardzo przemienne... niektóre rozdziały są napisane super pięknie, za to inne bardzo odstają od pozostałych... a szkoda tych gorszych rozdziałów.. bo jak patrzeć ogółem całe to opowiadanie jest super! :D
    Fighting i czekam na kolejny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz przepraszać, nie każdy ma czas komentować wszystko!
      Co do jakości rozdziałów - mi jakoś to osobiście nie przeszkadza. Piszę jak piszę, mogę jedynie się poprawić, ale nic na to nie poradzę. Ale dziękuję za słowa, naprawdę ♥

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x