„Przyjaźń
jest wszystkim. Przyjaźń to coś więcej niż talent. Więcej niż władza. Prawie
się równa rodzinie. Nigdy o tym nie zapominaj.” — Mario Puzo
«»
Ranek wydawał mi się zimny, choć
wiedziałem, że jest ciepły. Wywnioskowałem już to, kiedy pożegnałem się już z
Chanyeolem. Może ze strachu na moich przedramionach rozniosła się gęsia skórka,
ale jednego byłem pewien — bałem się jak cholera.
Oboje patrzyli na mnie w
oczekiwaniu i wiedziałem, że muszę im to powiedzieć. Nie zwlekać, tylko po
prostu powiedzieć. Nie czułem się z tym dobrze, ba, czułem się koszmarnie, bo
tak naprawdę nie wiedziałem jak zareagują na kolejne moje sekrety. Po raz kolejny
w moim życiu prosiłem Boga o odwagę i choć trochę wsparcia. W tej chwili
zostałem z tym sam, a to chyba było najgorsze.
— Zrobiłeś się strasznie blady —
usłyszałem zatroskany głos Camryn, a ja jeszcze bardziej się zgarbiłem na siedzeniu.
Tak cholernie się bałem, że miałem wrażenie, że zwymiotuję.
Zacisnąłem wargi w wąską kreskę,
po czym wypuściłem powietrze przez nos. Przez to wszystko zaczęła boleć mnie
głowa, a nadal obolałe mięśnie dokuczały mi bardziej niż chwilę wcześniej.
— Od czego mam zacząć? —
jęknąłem żałośnie.
Sam już nie miałem pojęcia od
czego zacząć. Od wyjazdu czy mojej orientacji? Oba tematy były tak samo trudne
do powiedzenia.
— Baekhyun, spokojnie — Camryn
wyciągnęła swoją dłoń, po czym chwyciła nią moją i zaczęła gładzić wierzch
mojej ręki.
Wziąłem głęboki oddech,
zaciskając mocno powieki. Dam sobie rękę uciąć, że nie będę w stanie spojrzeć
im w oczy podczas tej rozmowy. To było dla mnie naprawdę trudne. To nie była
rozmowa o błahych rzeczach, przynajmniej w moim mniemaniu. Może dlatego tak
bardzo się bałem.
— Wiecie doskonale, że mój brat
niedługo bierze ślub, prawda? — zacząłem mówić.
— Tak, co w związku z tym? —
wyczułem jak Claude porzuca zainteresowanie kubkiem z kawą i patrzy na mnie. Jego
wzrok zawsze był przeszywający.
Może lepiej było zacząć od
tematu mojej orientacji? Chyba jednak nie. Dobra, pieprzyć to. Muszę to
powiedzieć, nie było żadnego wyjścia. Nie mogę traktować przyjaźni jak
chwilowego schronienia, Camryn i Claude już za dużo dla mnie zrobili i nie mogę
zachować pewnych informacji dla siebie. A w szczególności tego, że chcę wrócić
do rodzinnego kraju, opuszczając ich tym samym.
— Data jest ustalona na początek
sierpnia, a postanowiłem z bratem, że przyjadę do niego pod koniec lipca —
przełknąłem ślinę. Ta część nie była taka trudna. Teraz najgorsze. — Tylko jest
jeszcze jedna sprawa w związku z tym, o której muszę wam powiedzieć.
Camryn spojrzała na mnie
zdziwiona, a ja poczułem jak łzy zaczynają mi się zbierać pod powiekami.
— Myślałem nad tym naprawdę
wiele. Chcę byście to zrozumieli, bo nie chcę was w żaden sposób skrzywdzić.
— O co chodzi, Baekhyun? — w
glosie Claude dało się wyczuć lekkie zdenerwowanie, ale nie takie, przez które
czułbym się jeszcze gorzej. Sądzę, że po prostu się zamartwiał. On nie był
typem człowieka, który umiał okazać emocje.
— Chcę wrócić do Korei —
wyrzuciłem z siebie.
Zapadła chwilowa cisza, która
przeszyła mnie na wskroś. Miałem wrażenie, że ta niema cisza przybiera kształt długiego
lasera i przeszywa moje serce. Poczułem istotny ból, ale wydaje mi się, że był
chyba gorszy od tego fizycznego.
— Przepraszam was — łzy z moich
kącików spłynęły na dół, tym samym upadając na moje dłonie. Wiedziałem, że nie
dam rady się nie rozpłakać.
Niedługo poczułem delikatne ramiona
Camryn obejmujące mnie i jej ciche słowa. Uczepiłem się jej, płacząc jeszcze
głośniej. Jakbym zrobił coś złego.
— Czemu czujesz się tak okropnie,
Baekhyun? — usłyszałem. — Każda twoja decyzja jest twoja i nie mamy dużego prawa się wtrącać. Masz pewnie jakieś
powody by wrócić. Nie możemy cię zmuszać byś tu został.
Claude pogłaskał mnie po włosach,
a ja nie mogłem opanować płaczu. Po prostu sądzę, że za dużo razy powstrzymywałem
łzy by teraz też udawać twardego, a w rzeczywistości po prostu byłem jak
kluska. Płacząca kluska.
— Jest jeszcze coś, co muszę wam
powiedzieć — oznajmiłem, kiedy nieco się uspokoiłem.
— Chyba wiemy o co chodzi —
Claude zaśmiał się i usiadł na brzegu stołu. Spojrzałem na niego jeszcze
załzawionymi oczami, nie do końca rozumiejąc do mnie powiedział. Mogliśmy mówić
o dwóch różnych rzeczach.
— Co?
Camryn zaśmiała się z mojego
pytania i objęła mnie mocniej. Naprawdę czułem się teraz jak małe dziecko, albo
przynajmniej młodszy brat tej dwójki, która miała mnie zaraz w czymś
uświadomić.
— Wiemy, że wolisz chłopców,
jeśli o to chodzi — Claude powiedział to tak swobodnie, że myślałem, iż ja
zapadnę się pod ziemię. — Dało się to przyuważyć, ale jakoś specjalnie nas ten
fakt nie zraził.
— Ale jak…? — język mi się
zaplątał i nie mogłem dobrze się wypowiedzieć.
— Już od dłuższego czasu
chodziłeś markotny i domyśliłem się dopiero wtedy, kiedy przywiózł się do domu twój
lekarz. Twoja mimika twarzy była jak otwarta książka — powiedział.
Otwarłem usta kilka razy, ale
nie wypowiedziałem żadnego słowa. To, że byłem zaskoczony, to chyba mało
powiedziane. Nie dość, że przyjaciele okazali naprawdę ogromne zrozumienie i
takich ludzi to tylko ze święcą szukać, to jeszcze praktycznie sami się domyśli
pewnych spraw, ale nigdy nie naciskali. To
aż nieprawdopodobne, że znalazłem tak wspaniałych przyjaciół. Naprawdę nie
potrzebowałem masy ludzi, którzy będą skakać wokół mnie — wystarczyła mi ta
dwójka, by poczuć się o wiele lepiej.
— Dlatego więc, Baekkie, powiedz
nam już do końca o co chodzi, bo nie sądzę, że byłeś na całonocnym spacerze —
zarządził najstarszy z nas.
— Mam zacząć od początku? — skrzywiłem
się nieco.
— Najlepiej by było — zauważył
Claude.
Westchnąłem głęboko i spojrzałem
na Camryn. Ta z kolei uśmiechnęła się ciepło, dodając mi otuchy jakiej potrzebowałem.
Teraz mogłem wyrzucić z siebie wszystko. Dosłownie wszystko, nie przejmując się
tym, że się wygadam niepotrzebnie. Przyjęli mnie takiego jakim jestem, a to
naprawę rzadkie.
Zastanawiam się czy po tak
długim cierpieniu w końcu mogłem zaznać trochę więcej szczęścia i w końcu Bóg
mi to wynagradza, czy to tylko chwilowe. Wolałem raczej pierwszą opcję, nie
chciałem już cierpieć. Wystarczająco dużo się nacierpiałem.
Camryn zrobiła po herbacie,
kiedy zacząłem mówić. Oboje słuchali mnie uważnie, jakby chcieli coś z tego
wywnioskować. Sam do końca jeszcze nie rozgryzłem tego, ale miałem wrażenie, że
dochodzimy już do finału tej historii. Tak jakbym kończył czytać książę, ale
nadal pozostawała jeszcze jedna tajemnica.
— Teraz pozostało mi tylko
czekać — zakończyłem.
Claude zmarszczył brwi, jakby
sam do końca nie rozumiał co powiedziałem. W sumie gdybym to nie był ja — osoba
z tak wieloma problemami — to najprawdopodobniej zgubiłbym się gdzieś w połowie
tego wszystkiego.
— Czego tak właściwe wy od
siebie oczekujecie?
Wzruszyłem ramionami, bo sam nie
wiedziałem.
— Tak naprawdę ja nie oczekuję
niczego. Pan Park nie jest łatwą osobą do rozgryzienia. Nie pokazuje niczego,
co dało mi się rozczytać.
— A ty? — zapytała Camryn.
— Co ja?
— Czego ty oczekujesz od niego? Co
do niego czujesz?
Zamilkłem. Czego oczekuję?
Właściwie niczego. Bo co mogłem chcieć? Ale co czuję… sam nie wiem.
— Pojęcia nie mam — zawahałem
się lekko.
— Baekhyun — Camryn złapała mnie
za dłoń, ściskając ją lekko. — Czy ty się przypadkiem w nim nie zakochałeś?
Zakochałem?
Czy to pastelowe uczucie, które
zawsze czułem przy nim, to na pewno miłość?
«»
Dziś rozdział
poświęcony tylko i wyłącznie trójce przyjaciół. Mam nadzieję, że się podobało.
Nie wiem ile
jeszcze rozdziałów do końca, ale niewiele zostało. Naprawdę malutko.
Dziękuję za
wszelkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze.
Kocham Was.
MÓWIŁAM CI BAEK? MÓWIŁAM? NIE TYLKO JA TAK UWAŻAM. I tak, to pastelowe uczucie to miłość, skarbie. Swoją drogą cholernie podoba mi się to określenie. Jest bardzo urocze i idealnie pasuje do tego opowiadania. Prawdopodobnie wszelkie pastelowe odcienie czy samo to słowo będzie mi się kojarzyło z tym ff jeszcze przez długi czas.
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału, który jak zwykle mnie urzekł, muszę powiedzieć, że fajnie było przeczytać coś tylko i wyłącznie z Camryn i Claude (jego imienia nie odmieniam, bo kompletnie nie mam pojęcia jak xddd). Baek ma naprawdę cudownych przyjaciół, a takie osóbki naprawdę rzadko się zdarzają. Mam tylko nadzieję, że nie zerwą ze sobą kontaktu po jego wyjeździe. A może oboje + Chanyeol przeprowadzą się do Korei? To byłoby zbyt piękne, ale gdzieś tam głęboko w serduszku mam na to taką tycią nadzieję.
Już na sam koniec bardzo dziękuję Ci za miłe słowa pod moją miniaturką. Jesteś naprawdę cudowną i kochaną osóbką! ♥
Tak, Baek niedługo sam przed sobą przyzna, że się zakocha, ale potrzebował czasu, by to zauważyć. Nie umiał rozpoznać uczucia miłości, jeśli nie miał prawdziwego dzieciństwa :D
UsuńPastelowe kolory... ja sama już kojarzę je z tym opowiadaniem, ale mi to nie przeszkadza. Kocham pastele, ja sama ♥
Dziękuję za komentarz, kochana ♥
A, i nie ma za co, kochanie ♥
klepie
OdpowiedzUsuńCamryn i Claude to są anioły Baeka, a nie ludzie. Bóg specjlanie postawił ich na jego drodzę, bo tego ten chłopak potrzebował. Są naprawdę cudowni i nie mogę wyjść z podziwu. W życiu chyba nie widziałam przyjaciół tak wspierających i to w taki delikatny sposób, że aż się robi człowiekowi ciepło na sercu. Może cała czwórka pojedzie do Korei? Camryn i Claude może nie na stałe, ale może będą odwiedzać Baeka? A on ich?
UsuńJest tak cudownie i wspaniale, że się powtarzam ciągle jak katarynka, bo nie umiem znaleźć innych słów by opisać to co czuję <3
Kocham, kocham, bardzo mocno kocham <3
I opowiadanie i Ciebie, kochana <3
Oj, znam ludzi, którzy są bardzo podobni do Camryn i Claude, ze swojego życia. Istnieją na świecie cudowni ludzie, ale trzeba na nich trafić, ale niestety coraz trudniej jest to zrobić :(
UsuńDziękuję bardzo, naprawdę, takie aww ♥
Dziękuję bardzo, kochana ♥
Znowu nie komentowałam przez kilka rozdziałów ;; przepraszam.. ale ostatnio mam mało czasu na czytanie :/
OdpowiedzUsuńTaaaak! Taki słodzki ChanBaek ;3 w końcu! Uwielbiam to! Zastanawiam się jak dalej się rozwinie ich relacja.. zostało mało rozdziałów do końca, więc nie jestem pewna, czy będą mieli czas "przejść na wyższy poziom znajomości".
Co do stylistki mam wrażenie, żs Touches jest bardzo przemienne... niektóre rozdziały są napisane super pięknie, za to inne bardzo odstają od pozostałych... a szkoda tych gorszych rozdziałów.. bo jak patrzeć ogółem całe to opowiadanie jest super! :D
Fighting i czekam na kolejny rozdział ;3
Nie musisz przepraszać, nie każdy ma czas komentować wszystko!
UsuńCo do jakości rozdziałów - mi jakoś to osobiście nie przeszkadza. Piszę jak piszę, mogę jedynie się poprawić, ale nic na to nie poradzę. Ale dziękuję za słowa, naprawdę ♥