„Śniła
mi się we śnie rzeczywistość” — Stanisław Jerzy Lec
«»
— On
mnie zabił.
Miałem wrażenie, że nie oddycham, łzy nadal
ciekły, nawet nie próbowałem ich powstrzymać. Czułem jak drżę ze strachu i nie
potrafiłem tego opanować.
— Baekhyun? — zaspany głos psychologa sprawił,
że miałem ochotę krzyczeć. Czułem w sercu nieprzyjemny ścisk. Wciąż przed
oczami miałem obraz ze snu, tak żywy, że nie wiedziałem czy tak naprawdę
jeszcze nie śnię.
Czemu po tak długim czasie przyśnił mi się
ojciec? On w tym śnie zabił mnie.
Po prostu zabił. Wciąż czułem jego nieprzyjemny oddech, ból od jego uderzeń.
Tak nie powinno być. Powinienem się czuć bezpiecznie, on był oddalony ode mnie
tysiące kilometr. Ale to wcale mi nie pomagało, czułem się jakby miał zaraz mi
wejść do pokoju i teraz w rzeczywistości mnie zabić.
Usłyszałem szemranie po drugiej stronie, ale
nie potrafiłem się uspokoić. Po prostu nie.
— Baekhyun, posłuchaj mnie — łagodny głos
Chanyeola przebił się przez natłok moich myśli, ale nie dał ukojenia, którego
tak bardzo potrzebowałem. — Nie płacz, uspokój się.
— Jak mam się uspokoić jak śnił mi się
najgorszy koszmar w całym moim życiu? — nieświadomie skuliłem się w kłębek i
przykryłem kołdrą, chcąc w ten sposób w jakimś stopniu dać sobie poczucie
bezpieczeństwa.
Ponownie zapadła cisza i w jednym momencie
zastanawiałem się czy podjąłem słuszną decyzję, dzwoniąc do Chanyeola. Nie
miałem pojęcia czy jest zły, bo nasze ostatnie spotkania były burzliwe i
chłodne. Nie mogłem tego w ogóle opisać i poczuć tego bezpieczeństwa, które
czułem. Znikło. Być może przeszkodziłem mu w śnie… nie, co ja pieprzę — na
pewno mu przeszkodziłem, był środek nocy, wątpię by nie spał.
— Baekhyun — powiedział moje imię tak miękko,
że przez chwilę urwał się mój płacz, ale na moment, bo i tak szlochałem jak
małe dziecko. — Opowiedz mi o tym.
Jego głos był zachrypnięty, bardziej głęboki
niż ten, który zwykłem słyszeć. Dziwnie było mi to mówić przez telefon, nie
widząc go, ale nie miałem wyjścia. Choć teraz nieco żałowałem, że do niego
zadzwoniłem, wiedziałem, że tylko pan Park jest w stanie mi pomóc.
Opowiedziałem mu pokrótce co mi się przyśniło, omijając drobiazgi. Nawet
wypowiedzenie na głos tego snu wywołało u mnie dreszcze i nieprzyjemny posmak w
ustach. Wolałem nie wdawać się w szczegóły, bo najprawdopodobniej już nic by
mnie nie uspokoiło. Ewentualnie wylądowałbym na oddziale psychiatrycznych.
— Gdzie teraz jesteś? — zapytał mnie, kiedy
skończyłem mówić. Chyba zdążył się rozbudzić, bo nie brzmiał już tak samo jak
chwilę wcześniej.
— W łóżku pod kołdrą — odpowiedziałem mu na
pytanie słabym głosem. Oczy zaczęły mnie szczypać od ciągłego płaczu, a głowa pulsowała
od silnego bólu. Czułem też bardzo nieprzyjemne ślady od łez na policzkach i
gorzki smak w środku siebie.
Jednak nie dawałem rady.
Ostatnio bardzo dużo płakałem. Ale sądzę, że to
dobrze. Przynajmniej dzięki łzom pozbywałem się z siebie goryczy, która
narastała we mnie od najmłodszych lat. Chyba właśnie nadeszła pora, by to
wszystko z siebie wypłakać.
Jedyną osobą przez którą nie potrafiłem płakać,
a chciałem, to sam Park Chanyeol. Chciałem przelać swoją niemoc w łzy, ale nie
mogłem. Choć dlaczego? On sam nic nie zrobił, bym czuł się zraniony, więc czemu
jak go widzę i wiem, że coś jest nie tak, to tak bardzo boli? Chociaż zdaję
sobie sprawę, że nie mogę się do niego zbliżyć, to coś cholernie niedorzecznego
mnie do niego popycha. Nie wiem co to jest i nie chcę wiedzieć. Bo jak zdobędę
się na odwagę, by to odkryć, wiem, że nie będę w stanie tak tego po prostu
zostawić.
— Na razie nie wychodź z łóżka jeżeli nadal się
boisz — poradził mi, a ja odetchnąłem głęboko.
Zapadła pomiędzy nami cisza. Znowu. Sam nie
wiem, co mogłem zrobić, ale wolałem już tego nie rozdrapywać. Niech tak
zostanie…
— Przepraszam — wymsknęło mi się. Zamknąłem
oczy, marszcząc lekko brwi. — Przepraszam, że pana obudziłem. Przepraszam za
wszystkie kłopoty związane ze mną.
— Nie musisz mnie przepraszać — słyszałem jak
wdycha. — Sam dałem ci numer i ja sam kazałem ci dzwonić, gdy coś się stanie,
tak?
Pociągnąłem nosem, ale nic nie powiedziałem.
Czekałem aż zacznie kontynuować. Ja już nie miałem zbyt wiele do powiedzenia.
— Cieszę się, że się przełamałeś i do mnie
zadzwoniłeś. To naprawdę miłe uczucie, wiedzieć, że mi ufasz. Nie jestem w
stanie ci teraz wystarczająco pomóc, bo cię nie widzę, ale chcę, byś poczuł się
odrobinę lepiej przez tę rozmowę.
— Ten sen był najgorszy z dotychczasowych —
wychrypiałem. Usłyszałem jakiś szelest, najprawdopodobniej robił coś z
pościelą. Nie mogłem tego określić — czy się w nią zawijał czy równie dobrze
wychodził z pod niej.
— Wiem, Baekhyunnie. Wierzę ci.
Zacisnąłem usta.
— Wie pan, że tylko pan używa zdobienia
„Baekhyunnie”? — wypaliłem zanim zdążyłem pomyśleć. Westchnąłem ciężko w
myślach. Raz się żyje, prawda? — Kiedyś mój brat tak mówił, ale znalazł sobie
krótsze zdrobnienie.
Usłyszałem krótki śmiech.
— Czyli jestem w pewnym stopniu wyjątkowy.
Moje serce zamarło na chwilę. Wyjątkowy.
Nawet nie wiesz jak bardzo stałeś się dla mnie wyjątkowy, Park Chanyeol. Tak
bardzo, że nie jestem w stanie myśleć normalnie. Ja już dawno przekroczyłem
cienką granicę lekarz-pacjent. Granicę pozbycia się uzależnienia, a zdobycia
nowego. To było naprawdę ciężkie i jeżeli zrozumiem to porządnie, będzie
jeszcze gorzej. Nie będę w stanie uciec, a teraz to mi tylko pozostało. Wziąć
się w garść i uciec.
— Tak, proszę pana. Jest pan w pewien sposób
wyjątkowy — potwierdziłem cicho.
Trwaliśmy w ciszy. Wystarczyła mi świadomość,
że gdzieś tam jest. Nawet jego cichy oddech mi pomagał. Całkowicie się
wyciszyłem, ale jakoś nie mogłem się przełamać, by powiedzieć, że może się już
rozłączyć.
— Baekhyun? — cichy głos mojego psychologa
przywołał mnie do świata żywych. Potarłem lekko nos dłonią.
— Tak?
— Masz okno w pokoju?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Zdziwiony
zmarszczyłem brwi.
— Mam — odpowiedziałem. — O co chodzi?
— Wstań i podejdź do niego. Obiecuję, że
zobaczysz coś wyjątkowego.
Westchnąłem tylko, po czym odrzuciłem kołdrę,
którą siebie przykryłem. W pokoju panował mdły kolor jasnego świtu. Nie było
jasno jak w dzień, ale też już nie panowała noc. Zadrżałem nieco z zimna,
ale podszedłem do okna. Odchyliłem nieco ciemną zasłonkę i spojrzałem. Już
wiem, co chciał mi pokazać.
— Jakie piękne — wyszeptałem, całkowicie
zapominając, że nadal mam telefon w ręce. To zadziwiające ile czasu
spędziłem przy komórce, nawet trwając w ciszy.
— Prawda?
Pastelowy świt. To jest to, co właśnie
zobaczyłem. Tego dnia, tej wiosny zobaczyłem najpiękniejszy wschód słońca jaki
dane było mi zobaczyć. Blade niebo pokryło się pastelowymi kolorami, nawet
niektóre chmury się zabarwiły. Widok był niesamowity.
Ten wschód był wyjątkowy.
— Wiesz, Baekhyunnie. Nawet jeśli nie ma mnie
przy tobie fizycznie, właśnie obejrzałeś ze mną wschód słońca.
Zaciskając palce na obudowie mojego telefonu
uświadomiłem sobie, że właśnie przeżyłem niezapomnianą noc. Mimo że nie byłem
fizycznie z Chanyeolem miałem wrażenie, że wcale to nie jest takie istotne.
Wystarczy jego głos i oddech, a czuję się spokojniejszy.
— Dziękuję, panie Park. I przepraszam za
przerwanie snu.
Usłyszałem śmiech po drugiej stronie.
— Nie masz za co przepraszać, Baekhyunnie.
Dzisiaj po prostu rozmawialiśmy. Idź spać jeśli jesteś w stanie, jestem pewny,
że jesteś wykończony. Zobaczymy się na następnej wizycie.
— Miłego dnia, panie Park — życzyłem mu.
— Tobie również, Baekhynnie.
«»
Przepraszam za brak rozdziału. Miałam problem z ręką i kilka kłopotów osobistych.Dziś taki rozdział… nie wiem, zobaczcie sami. Błędy są, miałam wenę, ale nie mam siły sprawdzać.Obejrzałam dwie dramy, ale nadal moim no.1 jest „Master`s Sun”. Drama na której płakałam.
Klepie.
OdpowiedzUsuńDziękuję,dobranoc
Heeeej, to ja! PAmiętasz mnie jeszcze?
UsuńDługo mnie nie było, ale mam nadzieje, że pamiętasz <3
Przeczytałam "Dotyki" od deski do deski i tak jak na początku stwierdziłam czytając opis, że to chyba nie dla mnie, tak wciągnęłam wszystko, każde słowo jak Baekhyun kreske. Zakochałam się w tym opowiadaniu i proszę niechaj trwa jak najdłużej <3
Teraz gdy muszę opisać całość w jednym komentarzu, nie wiem co mam tu napisać, chociaż czytając miałam głowę pełną przemyśleń, które chciałam tutaj zawrzeć.
Szkoda mi bardzo Baeka, bo to takie słodkie stworzenie, że chroniłabym go za wszelką cenę, więc ciężko czytać o tym jak ktoś się nad nim znęca, aż się odzywają moje zapędy sadystyczne. Nic dziwnego, że chłopak się stoczył, nie miał w sobie siły, żeby sobie z tym poradzić :c Tym co pokochałam w tym opowiadaniu strasznie są jego przyjaciele. Camryn i Claude to są po prostu przyciele tacy o jakich każdy marzy i życzę ich każdemu. Wykreowałaś ich po prostu pięknie, aż nie mogę wyjść z podziwu.
Ten rozdział może i był krótki, ale dla mnie był magiczny. Słowa Chanyeola, te dialogi, jezu no magia po prostu *.* Jestem pod wrażeniem.
Nie wiem jak ubrać swoje myśli w słowa, a chciałabym żebyś mogła zajrzeć do mojej głowy i zobaczyć tam to wszystko czego ja nie umiem napisać.
Jestem zachwycona i czekam na kolejny rozdział <3
Dziękuję Ci i życzę dużo, dużo weny kochana! <3 :*
Ps.Oglądałam Master's Sun, ta drama to majstersztyk <3 Do tej pory śpiewam osty xd Ja też na niej płakałam, ale moim numerem jeden jest Pride and Prejudice :D
[dirty-breath.blogspot.com]
Oczywiście, że Cię pamiętam, ależ się za Tobą stęskniłam, poważnie!
UsuńJezu kochany, co ja mam ci odpisać na ten komentarz, co? Tyle kochanych i ciepłych słów, że aż człowiek ma ochotę skakać pod sam sufit. Tym bardziej, że jestem tylko amatorką i naprawdę cieszą słowa pochwały.
Opowiadanie może Cię jeszcze zaskoczyć, ale mam nadzieję, że w pozytywnym sensie. Nawet jeśli byś nie zdecydowała się na przeczytanie, nie obraziła bym się, bo nie każdy lubi taką tematykę.
Zdecydowanie chciałabym zobaczyć Twoje przemyślenia, ale niestety się nie da, ale uwierz, nawet taki komentarz dodaje sił na pisanie.
Dziękuję bardzo, kochana i jestem wdzięczna za taki przekochany komentarz ♥
Ps. Master`s Sun to moja najukochańsza drama, którą pokochałam jako pierwszą, może dlatego mam taki sentyment do niej :D
Aaaw *-* to słodkie. Niby cały rozdział był tylko rozmową, ale i tak wszystko miało swój taki cudowny, melancholijny klimat. I ten wschód słońca, chyba jak na razie moja ulubiona część z całego opowiadania :D mam wrażenie, że Park też już powoli coś do Baekhyuna zaczyna czuć. Może myśli tak, jak on? Że tak nie powinno być i dlatego te rozmowy stały się trochę bardziej oschłe? Bo Chanyeol chce odsunąć od siebie Baekhyuna? Może, nie wiem, dlatego czekam na kolejne części! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♥
Usunęłam już to o co prosiłaś ♥
Usuńi jezuniu, ile tu kochanym komentarzy, jezu, rozpływam się. Dziękuję bardzo za miłe słowa ♥
Bardzo fajny rozdział ;3 nie ma to jak wspólne oglądanie słońca xd
OdpowiedzUsuńHmm.. ciekawe jak po tej rozmowie będzie wyglądała kolejna wizyta Baekhyuna..
Czekam :D
http://cnbluestory.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz, niedługo będzie się dziać już wszystko :D ♥
Usuń