fluff, miniaturka, baekyeol.
Baekhyun
siedział na huśtawce, przebierając swoimi nogami. Czas dłużył mu się
niemiłosiernie, a przecież Chanyeol powiedział, że będzie na równą czternastą,
a tymczasem było już dwadzieścia po drugiej. Baekhyun powinien dawno już sobie
pójść, ale jak zwykle nie umiał się ruszyć z miejsca, bo jego zbyt wielka miłość
nie pozwalała mu na jakikolwiek ruch.
Westchnął
głęboko i wyrzucił patyczek po lizaku do kosza na śmieci, który na szczęście było obok starej
huśtawki. Zaraz po tym owinął palce wokół trzeszczącego łańcucha i zaczął się
huśtać.
Związek z
Chanyeolem był jak karuzela. Nigdy nie wiadomo co mogło się wydarzyć, ale
pomimo pewnych nie dociągnięć i kilku wad, jakie obaj posiadali — wciąż go
kochał i nie wyobrażał sobie teraz samotnych wieczorów.
Po
upłynięciu następnych pięciu minut z oddali dało się zauważyć wysoką postać,
która biegła szaleńczo w stronę placu zabaw. Baekhyun westchnął cicho, mimo
wszystko był trochę zły na swojego chłopaka, że się spóźnił. Znów. To on raczej
powinien się spóźniać, bo jakby nie patrzeć on robił za dziewczynę w tym
związku, a spóźniający się facet nie jest miłym doświadczeniem, tym bardziej,
że to on wyszedł z inicjatywą spotkania.
— Przepraszam,
Baekkie — wydyszał Chanyeol. Jego włosy całe były roztrzepane, a koszulka
wyglądała jakby ktoś ją wyjął z psu gardła.
Pierwszy
dzień czerwca był słonecznym i ciepłym dniem. Może niebo nie było błękitne jak
jeszcze dzień wcześniej, ale pojedyncze, śnieżnobiałe chmurki wcale nie
odejmowały uroku czerwcowemu dniu.
— Znowu
się spóźniłeś — fuknął urażony i założył ręce na piersi, gdyż dawno skończył
się huśtać. — Prawie półgodziny. Przebijasz rekordy, Yeol — wytknął.
Chanyeol
westchnął, a w tym samym czasie coś zaszeleściło.
Baekhyun przeniósł
wzrok na dłoń chłopaka, a później do góry kierowany kolorowymi nitkami.
Zaniemówił.
Chanyeol
trzymał w dłoniach kilka balonów, które unosiły się ku niebu.
— Stałem w
kolejce — wyjaśnił wyższy chłopak i przeniósł lekko dłoń w przód. —Nawet sobie
nie wyobrażasz ile ludzi chciało zakupić te cudeńka.
— Z jakiej
to okazji? — Baekhyun nie ukrywał zaskoczenia, gdy odbierał od swojego chłopaka
pęk balonów.
— Pierwszy
czerwiec — Channie uśmiechnął się szeroko.
Baekhyun
przekrzywił głowę, wcale nie pamiętając ważnej daty na ten dzień. Rocznica?
Nie. Urodziny? Nie. Imieniny? Też nie.
— Dzień
Dziecka, głupku! — Chanyeol zaśmiał się.
Baekhyun
stanął zaszokowany, jakby wcale nie dotarła do niego ta informacja.
— Ale ja
już nie jestem dzieckiem, idioto! — warknął i w pierwszej chwili miał ochotę wepchnąć
mu te balony do gardła.
Chanyeol
nadal miał na ustach ten dziecinny, ale najpiękniejszy uśmiech jaki dane było
mu oglądać.
— Każdy
jest dzieckiem, Baekhyunnie. Korzystaj z tego.
Baekhyun
odetchnął cicho, po czym ponownie spojrzał na balony. W końcu uśmiechnął się
szeroko i podchodząc do wyższego, przytulił go w podzięce.
—
Smakujesz jak cukierek — zauważył Yeol, kiedy na chwilę zetknął ich wargi
razem.
— Jadłem
lizaka zanim przyszedłeś.
— I wciąż
nie jesteś dzieckiem, hm?
— Będziemy
się kłócić kto jest większym dzieckiem? — Baek uniósł brew, kiedy jeszcze trwał
w objęciach Parka.
— Nie —
zaśmiał się wyższy. — Ja zawsze przegrywam.
**
a/n: wszystkiego najlepsze w Dniu Dziecka, misiaczki! Mam nadzieję, że ten dzień spędziliście przyjemnie i w miarę spokojnie. Każdy jest dużym dzieckiem, więc wszystkiego najlepszego! Miniaturka dopiero co wyprodukowana, więc wybaczcie za błędy.
Przyjemny shocik ;3 taki milusi :D
OdpowiedzUsuńMasz ode mnie spóźnione życzenia!
Dużo weny i fighting ^^
http://cnbluestory.blogspot.com/
Jej, dziękuję za komentarz i za życzenia! Wena się przyda, jak najbardziej :D
UsuńRozpłynęłam się, dosłownie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za miniaturkami, bo szybciej się kończą, aniżeli zaczynają, ale ta była świetna, taka wyszukana.
Dużo weny!
Aww, dzięki. Cieszę się, że się podobało! <3
Usuń