sobota, 12 grudnia 2015

Shadows - Part seven: Prologue tragedy




~~*~~

Drobna dziewczyna przycisnęła do swojej piersi plik kartek, po czym na chwilę zamknęła oczy. Misja jaką jej powierzono wciąż nie była łatwa, wzięła na swoje barki wielkie brzemię, które miała zamiar udźwignąć.
Adria przez te lata zmieniła się nie do poznania. Weszła w życie, które ciągnie za sobą pewne konsekwencje, ale daje satysfakcje. Życie, jakie teraz prowadziła miało bardzo skrajne granice, które łatwo mogły paść.
Adria zaczęła pomagać, jak tylko mogła. Po wyjeździe z Korei utrzymywała kontakt Madame, ponieważ coś ciągnęło ją do tej kobiety i  być może poczucie obowiązku zmusiło ją, by poszła na lekcje samoobrony. Później zaczęły się inne lekcje, aż skończyło się, że dziewczyna była wyszkolona na medal. Była zwinna i na pewno bardzo dobrze wychodziła jej gra aktorska.
Gdy spotkała się z Madame ta złożyła jej propozycję, której nie mogła odrzucić z jednego względu.
Nie mogła siedzieć bezczynnie i patrzeć, jak ludzie, którzy uratowali jej życie teraz sami walczą o swoje.
Dlatego zgodziła się zostać szpiegiem. Umiała się obronić i była nawet skłonna ubrudzić swoje dłonie krwią, by ochronić cenne dla niej osoby.
Bądź co bądź, była wdzięczna i kochała ich jak własną rodzinę, a to w jej życiu jest najważniejsze.

~~*~~
  
Kancelaria i jak sztywni urzędnicy działali mu na nerwy. To było jedno miejsce do którego nienawidził przychodzić, ponieważ kojarzyło mu to się z codziennym życiem, którego nie miał. To nie tak, że żałował tego, że jego życie jest teraz zagrożone – nie umiał wtopić się w umysł ludzki i zastanawiał się, jakim cudem ludzie są aż tak monotonni i dlaczego idą własną rutyną, która powoli zjadała ich od środka.
Jongin nigdy nie rozumiał takiego trybu. Właśnie dlatego skończył w takim zawodzie i codziennie patrzył pod nogi, by spojrzeć czy nie ciągnie się za nim cień.
Kai wolał chodzić do domów publicznych, niżeli do urzędów – istniała zasadnicza różnica pomiędzy dwoma punktami informacji – w takiej firmie było za sztywno – właściwie istniało takie prawdopodobieństwo, że gdy Jonginowi podwinie się noga ten skończy w grobie – w domach publicznych natomiast miał pełną swobodę. Wystarczyło należycie zapłacić, by wszyscy się zamknęli – tam kobiety nie były mściwe i zamykały w sobie pewne informacje.
Kai był jednak specyficzny. Dostawał informacje i świeże wiadomości. Był wyjątkowy, bo nie każdy mógł wejść do burdelu i wyciągnąć fakty – Kai jako z nielicznych miał tam wtyczki i mógł swobodnie przechadzać się tam, tylko kiedy chciał.
Oni wszyscy byli wyjątkowi. Nie zawsze mogło się spotkać takie człowieka. Wciąż narażali życie, codziennie, by tylko zapełnić swój czas. To była jak żywa gra, tylko tu nie miało się żyć. Jeden niewłaściwy ruch i game over.
Jongin westchnął ciężko, po czym lekko zluzował na swojej szyi ciemną apaszkę. Czarna marynarka dumnie zdobiła jego napięte ramiona, a na nadgarstku zabłysnął srebrny zegarek.  Płaszcz przewiesił sobie na prawym przedramieniu i przyjął najbardziej dumna pozę, na jaką było go stać.
Lubił pokazywać to, że jeśli nie odpowiada mu towarzystwo potrafi zachować swoją dumę i wyciągnąć informację, nie rzucając niczego w cholerę.
Nauczył się cierpliwości i sztucznych zagrywek  - przede wszystkim potrafił zachować zimną krew, jak ktoś go wkurzy.
Ponieważ to dawało innym satysfakcję, a jeśli on zachował się dumnie – on wygrał grę.
Dlatego z uśmiechem pełnym nadmiernej uprzejmości wszedł go gabinetu mężczyzny, który powinien coś wiedzieć.

~~*~~

― Ta misja jest niebezpieczna i nie gwarantuję tego, że można z tego wyjść cało – kobieta o kruczoczarnych włosach zacisnęła usta, po czym spojrzała na dziewczynę, która z ledwo widocznym cieniem obrzydzenia ściskała w dłoni skrawek białego materiału, który w rzeczywistości był długą, białą suknią, która okalała jej szczupłe ciało i odsłaniało jej bladą skórę. ― Po pierwsze, udawaj szczęśliwą i radosną z okazji tego przyjęcia. Po drugie, wypatruj młodych mężczyzn i staraj się, by skupiali na tobie całą uwagę, tak aby ubiegali się o twoje względy ―Madame westchnęła, po czym spojrzała raz jeszcze na Adrię. ― Staraj się nie wpaść w kłopoty, Adrio. Może to wydawać się proste, ale w rzeczywistości jest strasznie trudne. Dlatego stawiam wszystko na jedną kartę i muszę zauważać twoim umiejętnością.
Dziewczyna skinęła głową, po czym przywołała na twarz piękny i promienny uśmiech. Wyglądała tak naturalnie, że trudno było powiedzieć, iż to tylko gra, a ona w środku płakała ze strachu.
Ale Adria weszła dumnym krokiem na salę i zapomniała o uczuciu, które mogło ją w każdej chwili zdradzić. Przyjęła swoją rolę Młodej Damy, która na tym przyjęciu uśmiechała się i szukała nowych znajomości.
Adrio, ty jedyna możesz to zrobić. Jesteś kobietą, która poświęciła już wiele i jesteś gotowa nawet wejść w ten świat, tylko po to, by uratować świat, który nigdy nie będzie dobry.
Ale nadal pragniesz ochronić bliskie ci osoby, więc nie wahaj się.  

~~*~~

Chanyeol wyjął kolejnego papierosa z paczki, by przez chwile trzymać go pomiędzy palcami i patrzeć na niego przez parę sekund.
Papierosy były ulotną chwilą, w której chciał utonąć, ale jak na złość wciąż tkwił w beznadziejnej rzeczywistości, która miała teraz okropnie gorzki smak. Nie potrafił powiedzieć, że wszystko się uda, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że ta sprawa zostawi po sobie większe blizny, niże które nadal noszą w sercach.
Takie sprawy się pamięta, nieważne ile czasu minie. Wspomnienia nadal wracały, nadal ryły w pamięci znaki.
Dzisiejsza świadomość parzyła. Chanyeol sam nie wiedział co takiego ma zrobić, ale sam nie był do końca pewien, czy dadzą radę. To nie tak, że nie wierzył w ich umiejętności, ale zdawał sobie sprawę, że tym razem nie mógł polegać na spontaniczności – tym razem musieli mieć plan, cokolwiek, by mogli zacząć działać – jednak jak na złość nie mieli żadnego punktu zaczepienia.
― O czym tak myślisz? ― tak dobrze znany mu głos odezwał się z czeluści ciemności, a ciało Parka zareagowało na to lekkim drgnięciem. ― Wiem, że jest trudno, ale jeśli… jeśli wszyscy będziemy siedzieć w katach i zastanawiać się nad tym, to tylko pogorszy sprawę ― Baekhyun szybko znalazł się z zasięgu swojego partnera i zwinnym ruchem usiadł mu na kolanach mocno go obejmując.
Chanyeol wsunął swoje palce w suche włosy drobniejszego mężczyzny, przeczesując je. Lubił to robić, bo to w miarę go odprężało i czuł się znacznie lepiej, mając przy sobie osobę, którą kocha.
― Wiem o tym, ale wciąż to jest zbyt poważne, bym o tym nie myślał ― odpowiedział na jego wcześniejsze słowa. ― To nie jest takie proste, a mam cholerne wrażenie, że wplątujemy się w to bardziej, niż powinniśmy.
― Każdy zdaje sobie z tego sprawę, Chanyeol. To jest dopiero początek tragedii, czeka nas jeszcze rozwinięcie.
Chanyeol westchnął, po czym zamknął oczy, wtulając twarz w obojczyk Baekhyuna.
Zostało im tylko parę chwil, gdzie mogli być sami i wypuścić swoje emocje, które były gama łez oraz krwi.



~~*~~

Suho szedł spokojnie ulicą, nucą pod nosem jakąś melodyjkę, co poniekąd pozwoliło mu zignorować cień. Nie lubił, kiedy ktoś za nim szedł, ale koniec końców do takiego stanu można było się przyzwyczaić.
W końcu stanął, czekając aż ktoś za nim schowa się za najbliższą ścianą.
Kiedy tak się stało, uśmiechnął się jednym kącikiem ust, po czym cofnął się o kilka kroków. Potem o kilka następnych, aż usłyszał oddech – lekko urwany i nierówny – przez co się domyślił, że człowiek, który tak namiętnie go obserwował zaczął się lekko denerwować.
Suho sięgnął po rękojeść pistoletu – kiedy metal dumnie wpasował się w zgięcie jego palców, jego oczy zalśniły niebezpiecznie, a na ustach wykwitł nikczemny uśmiech – który nie był przyjemny w żaden sposób.
― Mam nadzieję, że masz coś ciekawego do powiedzenia – oznajmił grobowym głosem.
Nie każdemu pokazuje swoją mroczną stronę – taka maska była zarezerwowana dla ludzi, którzy za bardzo zaleźli mu za skórę.

~~*~~

   Kyungsoo odebrał telefon, lekko się krzywiąc przez silny wiatr. Nie lubił takiej pogody, a w szczególności, że maleńkie kropelki deszczu zaczęły spać z nieba.
― Tak? ― zapytał do słuchawki, dobrze wiedząc, że rozmówca przejdzie do konkretów.
― Przyjdź do Jinkiego, mamy gościa ― Aleksander najwidoczniej nie lubił rozmów przez telefon, ponieważ od razu po przekazaniu tej krótkiej wiadomości rozłączył się.
Kyungsoo prychnął lekceważąco, po czym spokojnym krokiem ruszył przed siebie, wciskając dłonie do kieszeni najgłębiej jak się da.
Słowa, jak starej kołysanki wciąż dudniły mu w uszach, a on dążył do tego, by wyminąć śmierć.
Tym razem to nie jest tak proste – to była złożona konstrukcja, a on doskonale wiedział, że muszą teraz zacząć od najmniejszych szczebli, by dotrzeć na sam szczyt.  

~~*~~
 a/n: na starcie przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale nie chce mi się tego sprawdzać. Naprawdę dostałam olśnienia, bo w pewnym momencie nie wiedziałam co mam zrobić z tym opowiadaniem, ale chyba znowu was zaskoczę. Mam taką nadzieję. Proszę, komentarze. Jestem wdzięczna osobom, które komentują, więc niech się wszyscy postarają, to nie jest takie trudne. No iii, Adria, co o tym sądzicie? :D

4 komentarze:

  1. Ciekawe kto śledził Suho.. i po co dzwonili do D.O.. to opowiadanis wkręca xd jeśli chodzi o Adrie to podoba mi się pomysł żeby mianować ją jedną z ważniejszych bohaterów ;3
    Fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      W natępnym rozdziale już postaram się wprowadzić akcję,więc mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona.
      I cieszy mnie, że spodobał się pomysł z Adrią, ona miała już być dawno, nawet w pierworodnym planie, więc... w tej kwestii tak naprawdę nic się nie zmieniło!
      Dziękuję raz jeszcze ;3

      Usuń
  2. Adria mi się kojarzy z taką taką, aż sama nie wiem, jak to opisać ale jej charakter jest genialny. Całe opowiadanie zapiera Dech w piersiach bo jest takie cie bo jest takie ciekawe i idealnie rozpoznaje, że serio wowowow
    duzo weny i powodzonka w dalszym pisaniu
    Kochaski kochana ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww. dziękuję. Naprawdę jestem wdzięczna za takie słowa i one naprawdę motywują.
      Nie wiem jak mam odpisywać na tak kochane komentarze T^T...

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x