sobota, 19 grudnia 2015

Shadows - Part eight: Death



 
~~*~~

Czasem czas jest zbyt ważny. Czasem też się wydaje, że leci zbyt szybko, a kiedy indziej zbyt wolno. Minuty były jak lata życia – kiedyś się kończą, tak jak ludzkie życia. Nigdy nie było tak, że ktoś wyrwał się z silnego uścisku śmierci. Ona doskonale wiedziała, kiedy przyjść.
Pomieszczenie zostało zatopione w półmroku, a dźwięk spadających kropli odbijał się od pustych ścian. Zapach był nieznośny – jednak po kilku godzinach dało się przyzwyczaić.
Krzesło, które stało po środku pustego pomieszczenie właśnie było zajmowane. Nadgarstki mężczyzny były skrępowane na tyle mocno, że nie mógł nawet poruszać palcami. Na oczach została przewiązana gruba apaszka, ale na ustach nic nie miał, lecz milczał jak grób.
Kyungsoo westchnął głęboko.
Czego najbardziej nienawidził to właśnie tego, że zawsze on musiał przeprowadzać przesłuchania, ponieważ został nazwany Małym Diabłem. Raczej udawało mu się wyciągnąć ważne informacje, ale za to musiał bardzo skrzywdzić swoją ofiarę – czego nie lubił.
Jednak w tej sytuacji nie miał zamiaru się powstrzymywać, ponieważ to mogło ich kosztować zbyt wiele, a on woli poświęcić swoje dobre maniery, niżeli życia.
— Gdzie Jinki? – zapytał cicho Aleksandra, który stał koło niego, paląc tania fajkę.
— Powiedział, że nie ma zamiaru uczestniczyć w tym, więc po prostu zwiał — mężczyzna wzruszył ramionami, po czym rzucił na wpół wypalonego papierosa na mokrą podłogę. W mgnieniu oka zgasł, pozostawiając po sobie tylko chwilowy zapach.
— I ty mu się dziwisz — Kyung prychnął, podwijając rękawy czarnej koszuli i zakładając na swoje dłonie ciemne rękawiczki. — Jest policjantem i nawet ja wiem, że nie ma ochoty plamić dłoni tak brudną robotą — Kyungsoo na chwilę zamilkł. — Więc niech zostanie tak jak jest, nasz świat jest zamknięty na pewnych ludzi.
Aleksander już się nie odezwał. Zamiast tego usunął się na bok, opierając się o ścianę.
Zawsze tu był. Zawsze z Kyungsoo. I wiedział do czego jest zdolny, więc nie mieszał się w to, jedynie co robił to obserwował.
Za to Do podszedł do krzesała na którym siedział mężczyzna.
Suho nie był delikatny. W kącikach ust dostrzegł zaschniętą krew, a koszula była gdzieniegdzie cała w strzępach. Z pod apaszki wystawał fragment fioletowej skóry – co świadczyło o tym, że oberwał rękojeścią broni.
Usta Kyungsoo uformowały się dziwnie – nie było to zniesmaczenie, ani radość – po prostu zdawał sobie sprawę, że uszkodzi tego mężczyznę jeszcze bardziej, choć on tylko pracował na zlecenie. Ale właśnie takie było ryzyko. Nikt nie powiedział, że ta praca będzie wypełniona kwiatami, albo piękną polanką. To był obraz ziemskiego piekła i tego, co ludzie mogli zrobić ze swojej nienawiści i zazdrości. Takie pionki najbardziej obrywali.
Tak jak oni.
— Mam do ciebie kilka pytań — zaczął cicho. Nigdy nie mówił donośnie. To nie działało. — Jeśli jesteś mądry, powiesz mi po dobroci, jeśli nie, cóż, może zabawimy się troszkę inaczej.
Czekał cierpliwie kilka sekund. Odpowiedziała mu cisza.
— Nie? W taki razie…
Kyungsoo pochylił się nieco i złapał mocno podbródek drugiego mężczyzny, tak, że aż z jego ust wydobyło się jęknięcie. Posiadał sporo siły, nawet jeśli miał tak drobną posturę.
— Wiesz, mogę zrobić ci o wiele więcej krzywdy, niż ci się wydaje — szepnął mu do ucha. — Mogę zrobić tak, że doprowadzę cię na skraj śmierci, a gdy zdobędę ważne informacje, rzucę cię w tę przepaść.
Kyungsoo rozluźnił nieco uścisk swoich palców i czekał na odpowiedzieć.
— Czego chcesz? — wycharczał.
Do uśmiechnął się nikczemnie i tak złośliwie, że nie pasowało to do jego słodkiej twarzy. Jednak pozory mylą.
— Tego, co masz w swojej głowię. Powiedz mi, czemu śledziłeś Suho? — zadał pierwsze pytanie.
— Takie miałem zlecenie — cicha odpowiedź, która była oczywista. Jednak on był cierpliwy.
— Od kogo?
— Od kogoś, kto was nienawidzi bardziej, niż sobie to wyobrażacie.
Kyungsoo wymierzył mu solidny policzek. Był na tyle słaby, że te uderzenie sprawi, iż splunął brunatną krwią.
— Powiedz kim on jest.
Ta gra mogła trwać w nieskończoność. Kyungsoo był na tyle umiejętny, że nawet jeśli torturował swoją ofiarę, ta nigdy nie ginęła. Ból był duży, niewyobrażalny. Doprowadzał na skraj wytrzymywania, niszczył.
Ból był na tyle doskonałą bronią, że można dzięki niemu wyciągnąć największe brudy. Kyungsoo nigdy nie był zwolennikiem tego, by znęcać się nad niewinnymi ludźmi, ale jeśli zachodziła potrzeba, by to zrobić – nie wahał się. Może był człowiekiem, który święty nie był, ale wciąż posiadał własne zasady i morale. Właściwie nawet te głupie głowa, jak godność, prawo, było jak katorga na słuch. Kyungsoo już dawno stracił swoją wolność, jako człowiek bez zbrodni. Miał za dużo kropelek krwi na dłoniach, za dużo osób zabił, by teraz udawać przykładnego obywatela.
Jego koszmary nie dręczą. Był złym człowiekiem. Nie był dobry w żaden sposób, ale wciąż dbał. Co było kontrastem. Tak olbrzymim, że to nawet niewyobrażalne.
Ziemia wchłonęła krew.
Głowa opadła w dół bezwiednie, tak jakby mężczyzna już nie żył. Ale urwany oddech dawał dowód, że żył.
— Kim on jest?
Chropowaty uśmiech pojawił się na zmęczonej buzi, a na ustach pojawiło się imię – tak upragnione, jak woda na pustyni.
A potem Kyungsoo wziął pistolet i strzelił prosto w serce.

~~*~~

Miasto pachniało spalinami.
Zanieczyszczenia.
Czy brak jakichkolwiek wyrzutów sumienia jest aż tak bardzo złe?
Ależ oczywiście, zwłaszcza wtedy, gdy popełniło się grzesz najwyższego stopnia. Morderstwo niosło za sobą pewne konsekwencje, które dosięgały aż duszy. To nie tak, że się żałowało – bo w ich przypadku żałowanie doprowadziłoby ich na samo dno – ale chodziło bardziej o to, że uświadamiało się sobie, iż przez zawiść trzeba było raz po raz zabijać. Tym razem więcej było trupów, niż żywych.
Było więcej osób, które musiały w to wszystko się wplątać, by to wciąż funkcjonowało.
Kyungsoo westchnął ciężko.
Imię, jakie usłyszał nadal ciążyło mu, ale miał je zapisane w pamięci.
Teraz tylko trzeba było powiadomić innych.

~~*~~

Nawyk wypalania fajek powrócił. Im bardziej odczuwał stres, tym bardziej palił. Paczka nawet na tydzień mu nie wystarczała, a co dopiero mówić o dwóch tygodniach.
Chanyeol nie lubił jeździć do starego sędziego, ale jednak musiał.
Ostatni raz kiedy zawitał w domu tego mężczyzny minął rok. Od ostatnich pięciu lat miał kilka wizyt, ale nieczęsto korzystał z wiedzy sędziego.
Dlatego, gdy wypalił ostatnią fajkę wysiadł z samochodu i niechętnie zapukał w drzwi, by znów spotkać się twarzą w twarz z córką starca, która z uśmiechem przywita go, jak zwykłego gościa.


~~*~~

 Kiedy Lay zdjął koszulę, Suho po raz kolejny zobaczył okropną bliznę na jego ramieniu.
Yixing nigdy celowo nie pokazywał tego, ale nie dało się tego ukryć. Blizna z przed pięciu laty była jak wspomnienie, nie dało się tego w żaden sposób zapomnieć. Dlatego czasem z obrzydzenie, a czasem z dumą ją nosił.
— Coś cię martwi? — głos jego partnera był łagodny. Taki zupełnie inny niż, gdy wychodził na zewnątrz.
Yixing był bardzo specyficzną osobą. Miał bardzo skrajne oblicza, co było porównywalne do pogody – raz było ciepło, a gdy coś się spieprzyło wiało chłodem. Lay był taki – raz był czuły i troskliwy, a czasem niedostępny.
Tak samo jak Suho.
Obaj mieli w sobie coś, co było do nich podobne. Może dlatego tak dobrze się dogadywali.
— Myślę, że teraz będzie zbyt niebezpiecznie. Tym razem każdy pozostanie ze swoimi bliznami.
Strach…. Oraz to, ze oni sami rozpętali piekło.

~~*~~
 
a/n: jestem sadystą ;-; w tym rozdziale zaszalałam z Kyungsoo i mam nadzieję, że mi wybaczycie to, że on jest… no taki. Niestety, ale to jest kryminał, krew i te inne sprawy. A ostrzegam w tych rozdziałach już tak kolorowo nie będzie, ani puchato. No, niestety. Do zobaczenia! Standardowo przepraszam za błędy, ale dziś napisałam cały rozdział i aktualnie jestem wypompowana z wszelkiej chęci ;;;;;;;;

2 komentarze:

  1. Ten rozdział jest super *^* a Kyungsoo to ka siw serio przestraszyłam.. aż przypomniał mi się jego wyraz twarzy z I Remember you.. naprawdę creepy ;; jestem ciekawa kto zlecił temu kolesiowi śledzić Suho.. D.O znał jego nazwisko to najwyraźniej nie jest to dla nich obca osoba..
    Czekam na kolejny rozdział i fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję za komentarz!
      Co do D.O to tak naprawdę już wszystko się rozjaśni w kolejnym rozdziale, ale teraz muszę sobie to wszystko raz jeszcze uporządkować :D
      Dziękuję za komentarz, love <3

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x