poniedziałek, 21 grudnia 2015

Może jutro zasnę [BTS]




Kiedy nie potrafiąc zasnąć, rozmyślasz nad życiem, co tylko potęguje wielką lukę w sercu. Nie potrafiąc przywołać snu, wciąż zastanawiasz się nad tym co było, a co może nastać.

**

Dołączenie do zespołu wiązało się z wielkim ryzykiem, ciężką pracą, a nawet łzami. Trzeba było poświęcić się temu, co tak naprawdę się kochało, co później szlifowało się potem, łzami, a nawet krwią.
Wstąpienie do wytwórni wiązało się z pewnymi wyrzeczeniami, z wieloma nieprzespanymi nocami, z pracą, a także z silną wolą. Nikt nie powiedział, że to będzie proste, nikt nie powiedział. Że od razu staniesz się wielką gwiazdą. Tworzenie zespołu wiązało się z relacjami wszystkimi, a także umiejętnościami. Każdy na swój sposób posiadał coś w sobie wyjątkowego. Czy piękny głos, silny rap, czy namiętny taniec. Każda kropelka potu była warta tego, że z każdym dniem stawałeś się bardziej umiejętny, nie czułeś tej wolności, ale o dziwo po tak ciężkich treningach ta wolność przychodziła łatwiej i sprawniej – przede wszystkim wszystko wydawało się łatwiejsze. Każdy układ, każde naprężenie ramiona, czy inny krok, który kosztował cię tak wiele.
Usłyszenie tego, że dostaną się do zespołu wywołało nagłą falę szczęścia – wiedziało się wtedy, że jesteś doceniany, że w jakiś sposób zdołałeś pokazać to, co w środku ciebie jest głęboko ukryte i trzeba to obnażyć.
Dla siódemki chłopców było to wielkim marzeniem. Każdy przybył z różnych stron – każdy był dla siebie obcy, ale gdy trzeba było stawali się jednością. Utkawszy silne więzi to liczyło się najbardziej. Łzy i pot nie był dzielony tylko przez jedną osobę, tylko przez całą grupę. Kiedy ktoś zostawał po treningu, orientował się, że nie tylko on został na sali, by zdzierać sobie kostki aż do krwi, by tylko zdołać opanować układ.
Każdy upadek był bolesny, to fakt, ale każdy wzlot był bardziej radosny – jako zespół zawsze podnosili się. Nawet jeśli nie mieli oficjalnej nazwy, nawet jeśli nie stąpali na twardym gruncie, wciąż tworzyli grupę.
Jak każdy, były kłótnie. Nie mogło się obejść bez tego – w końcu tak naprawdę dopiero budowali fundament. Budowali więzi zaufania, budowali przyjaźń.
Jednak chwile śmiechu, kiedy kładli się spać po ciężkim dniu, a mając jeszcze odrobiny siły, by się droczyć były niezwykle cenne. Uściski, kiedy nie mogło się wytrzymać napięcia, kiedy gorzkie łzy bardziej ciążyły na sercu.
Długie godziny w salach treningowych, nawet jeśli nie było trenera ryły się w pamięci. Ruchy nóg, ramion, dłoni… to ryło się w pamięci, jak ukochana piosenka. Kiedy ktoś się potknął, dłoń została podana. Kiedy ktoś miał problem w krokach, ktoś inny pomagał – a potem ćwiczyli ten sam układ po milion razy, by dokonać perfekcji.
Skoki w ich zespole były drastyczne. Pracowali ciężko. W śpiewie, w rapie, a najwięcej w tańcu.
Wiadome było to, że nie od razu byli idealni, ale każdy dzień dawał im satysfakcję – nawet jeśli, kiedy kładli się spać, a niebo już świtało, nawet jeśli czasem nogi tak bolały, że nie mieli sił wstać.
Po długim treningu, który wycisnął z nich, co najlepsze, dowiedzieli się, że niedługo debiutują. Koleje szczęście. Dostali oficjalną nazwę, która przyniosła im dumę. Tak ogromną, że po raz kolejny łzy płynęły.
Bangtan Boys.
BTS.
To, że tworzyli zespół już niosło za sobą tyle szczęścia, że nie mogli przestać siać szczęścia. Treningi podniosły im poprzeczkę.
Zostały wytypowane osoby, które najlepiej radzą sobie w tańcu. W śpiewie. W rapie.
Dali im nowe nazwy, pseudonimy, które dumnie pielęgnowali w sercach.
Wkładali we wszystko tak wiele pracy, potu oraz łez, że stali się zgranym zespołem.
Praca do pierwszego albumu.
Do pierwszej, debiutanckiej piosenki.
Tym razem ćwiczyli kroki do własnej choreografii.
Nagrywali własną piosenkę.
Wkładali w nią swoją własną interpretację.
Słowa płynęły wprost z ich serc.
Tworzyli teraz coś własnego, wychodzili spod skrzydeł Big Hit Entertainment. Zespół miał debiutować w wielkiej tajemnicy.
Nowe fryzury, nowe twarze, które choć były zmęczone, promieniały.
Kolejne nieprzespane noce, kolejny stres, kiedy nagrywali MV. Po raz kolejny robili coś nowego, pokazywali to, na co ich stać.
Nie zabrakło też śmiechu, co było bardzo ważne w te ciężkie dni. Zmęczeni, ale szczęśliwi witali nowy dzień, ponieważ dokonywali czegoś, co  nadal pozostało dla nich marzeniem, które mogli spełnić. To właśnie było najważniejsze – dążyli do celu, który był bliżej niż mogło to się wydawać.
Zapowiedzi, miliony wyświetleń, ciekawe pytania, zainteresowanie.
W nocy, przeddzień finalnego występu, który pokazywał ich ciężką pracę, każdy nie mógł spać. Udawali, że wszystko gra i, że nic nie ma prawa się popsuć, ale dla nich to było cos wielkiego – występowali przed żywą publicznością, a nie kamerą. W ten dzień musieli zdobyć serce fanów – musieli pokazać to, co prawdziwy fan powinien zobaczyć.
Debiut nowego zespołu.
Dzień w występu – stres. Układanie włosów, malowanie, ubranie stylizacji, a potem zakładanie mikrofonu. Po raz kolejny coś nowego, coś, co miało stać się dla nich codziennością.
Potem doping zespołu.
 „Jesteśmy Bangtan!” krzyczał Namjoon, inaczej Rap Monster.
„Jesteśmy!” krzyczeli inni.
W końcu mogli postawić stopy na scenie, tracąc maskę strachu – w końcu przybrali swoje postawy.
Potem zatracili się w tym co robili. Zatopili się w słowach, w krokach, które były wyryte na ich ciałach.
Niezapomniane jest to, że właśnie wtedy mogli zobaczyć fanki, które jak zaczarowane krzyczały donośnie „Bangtan, Bangtan”. Uczucie nie zapomniane, które wyryte w sercu było jak order dumy.
Mówiąc „kocham nasze fanki” to nie tylko puste słowa. Dzięki właśnie ludziom, którzy polubili ich muzykę wspięli się na sam szczyt.
Ich fandom dostał swoją oficjalną nazwę.
ARMY.
Kolejna duma, która parzyła ich serca.
Fani z całego świata. Sprzedaż płyt. To było jak sen. To tak, jakby ktoś próbował im wmówić, że oni naprawdę dokonali tego, co właśnie się działo.
Pierwsze programy – właśnie wtedy udowodnili, że stworzyli silne więzi. Że naprawdę są zespołem, który nie tańczy tylko razem, ale także śmieje się, czasem droczy, ale także stworzyli ich małą rodzinę.
Dla nich zespół nadal się rozwijał, nadal parł do przodu, nadal tworzyli własną ścieżkę.
Dla nich Bangdan Boys wciąż się rozwijało, a oni wraz z nim.


Światło w kuchni było lekko mdłe, może dlatego, że bardziej ostre raziłoby za bardzo ich zmęczone oczy.
Kolejny dzień z comebackiem nowej piosenki nadal przynosił radość.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale oni uparcie wstawali, pokonywali sen, tylko, po to, by spełniać nadal własne marzenia.
­— Idź lepiej spać — łagodny głos dotarł do jego uszu, a on pokiwał lekko głową, w geście, że usłyszał. Honseok przywołał na twarz promienny uśmiech, po czym wskazał na drzwi. Teahyung sam uniósł ledwo kąciki ust.
— Może jutro zasnę — odpowiedział.

**
 
a/n: dobra, skończyłam. Jakoś mnie napadło na BTS, bo powróciła na nich faza, więc wyprodukowałam takiego oneshota. Mam nadzieję, że przyjmiecie go ciepło, bo w sumie mi się podoba. I to nie jest żadne yaoi, bo chciałam przekazać ich przyjaźń — na serio ostatnio naoglądałam się z nimi show, i wydaje mi się, że naprawdę doceniają się. W każdym razie, dumna jestem. Może jeszcze coś z nimi napiszę, bo mam fazę na vhope, więc może coś się ukaże jeszcze z tym zespołem.
A więc, do zobaczenia iiiii „don`t tell me bye bye, run, love is lie lie, run run”.
<3333333333

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba! To jest takie cieplutkie i takie kochane ;3 naprawdę to jak przedstawiłaś ich drogę na szczyt wyszło idealnie <3
    I jestem na tak jeśli chodzi o pisanie VHopa! *^* uwielbiam ten paring! xD
    Fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. VHOPE! ♥
      Mam teraz na nich taką fazę, że to poezja i wiem, że jeszcze coś z nimi skombinuję, no bo przecież - nie umiem się powstrzymać :d
      W każdym razie, tak, chciałam pokazać w tym shocie ich relacje, ich przyjaźń, że jak ktoś upadnie, ktoś inny pomoże i pomimo tego, że opisywałam ich drogę na szczyt - pokazałam coś jeszcze. Najbardziej mi na tym zależało.
      Dziękuję serdecznie, no po prostu jestem wdzięczna, że ktoś komentuje jeszcze tego bloga ;;;
      Przesyłam dużo miłości ♥ ♥

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x