czwartek, 19 listopada 2015

Shadows - Part five: Drops of blood

 
~~*~~

 Dzisiejszy świat opierał się na licznych kroplach krwi, które były jak monety. Niezliczona ilość. Miały idealnie okrągły kształt i odcień najgłębszej, namiętnej czerwieni, który połyskiwał w świetle jarzynówek. Dłonie splamione krwią były przyozdobione czarnymi rękawiczkami, a rękojeść pistoletu dumnie wpasował się w zgięcie palców.
Zabójstwa były łatwe. Dno duszy było zgniłe aż do korzenia i nie była najmniejszego wyjścia z tego, co robił.
Chociaż.
Nie lubił zabijać.
Zabijanie takich śmieci nie było warte nawet największej ilości pieniędzy. Wolał już, by gnili w więzieniu do końca swoich żałosnych dni, ale wciąż miał świadomość, że to jego praca.
Kim Jongin był zepsuty. Tak jak wszyscy na tym powolnie gnijącym świecie.
Ale czy na pewno on był taki sam jak reszta?
Oczywiście, że nie!
Każdy z ludzi idzie własnym torem – cywile codziennie chodzi do pracy, harując po osiem godzin, a młodzież do szkoły, kisząc się w budynkach pół dnia. Po co?
Właśnie.
Kim Jongin doskonale pamiętał dzień, w którym po raz pierwszy dotknął broni, w którym zabił człowieka.
A co najlepsze – nie miał wyrzutów sumienia.

~~*~~

Jongin od samego początku miał szczęśliwe życie. Matka i ojciec zarabiali wystarczająco dużo, by utrzymać ich trzyosobową rodzinę i jeszcze trochę oszczędności odłożyć na niespodziewane wydatki. Ojciec nie pił, nie palił, dbał i kochał rodzinę. Z panią Kim dało się porozmawiać na wszystkie tematy, była z niej kochana i przemiła kobieta.
Jongin nie żył w patologii, wręcz miał udane życie.
Być może miał w sobie od samego początku korzenie przestępcy, bo tak zwyczajne i monotonne życie zaczęło go już nudzić po szesnastu latach. Pielęgnował w sobie tę beznadzieją skorupkę, do dnia jak nie poznał swojego najlepszego przyjaciela, którego wciągnął na samo dno ludzkiej egzystencji.
Obaj spadli do najniższego poziomu – a co najlepsze, wciąż wzbijali się do góry.
Oh Sehun był taki sam jak Jongin. Czasem przypominali bliźnięta ze swoimi charakterami, ale jednak było coś, co ich zupełnie od siebie różniło. Niektóre zachowania jednak miały swojego jedynego właściciela.
Mając po osiemnaście lat wciąż szukali właściwego celu, do którego mogli by dążyć przez całe życie. Jednak los nie chciał dać im normalnego życia, w którym uczęszczaliby do szkoły, poszliby na studia, a potem do pracy w urzędzie.
Dla nich było to nudne. Za bardzo schematyczne, pełne szarych scenariuszy.
Wtedy, dokładnie dwudziestego marca, kiedy wracali późną nocą do swoich domów zdarzyła się pewna sytuacja, która na zawsze odmieniła ich życie. Dla nich na lepsze, pełne ciekawszych przygód – a dla zwykłych ludzi stali się zwykłymi bandytami bez żadnego startu na przyszłość.
Wiosna po tym czasie miała charakter wspomnień.

~~*~~
(przeszłość)

Noc pachniała spalinami. Niebo przykrył płaszcz gwiazd, które mieniły się przyjemnie.
Jongin w tamtej chwili pomyślał, że zwykli ludzie są zbyt zabiegani, by na chwilę odetchnąć, spojrzeć w górę i zastanowić się dogłębnie, czy takie życie jakie prowadzą im odpowiada. Bo wciąż była cząstka, która popychała ich w inne ramiona świata. A każdy wybierał własną ścieżkę jaką podążał.
— Nie sądziłem, że jesteś typem myśliciela — dogryzł mu Sehun, który spokojnym krokiem maszerował koło niego, mając dłonie wciśnięte w kieszenie ciemnym, ciasnych spodni.
Oh Sehun od samego początku miał ironiczny charakter i każdy najmniejszy komplement warto było przeanalizować, by na zaś się nie cieszyć. Sehun miał to do siebie, że był typem milczka, rzadko kiedy się odzywał, ale gdy już otwierał usta nigdy wprost nie mówił prawdy. To był jego charakter, który tworzył część jego osobowości.
— Nie jestem myślicielem — odparł na to Jongin, po czym odwrócił twarz w stronę przyjaciela. — Po prostu patrzę na świat i mam wrażenie, że jest kupą gówna.
— Nie jesteś sam, bo znajdą się tacy sami ludzie jak ty, którzy patrzą na świat zupełnie inaczej — Sehun leniwie przesunął wzrokiem po linie horyzontu.
Kim prychnął cicho pod nosem, bo zdawał sobie sprawę, że Sehun ma całkowitą rację. Ale nie powiedział tego na głos. Sehun i tak się domyślił.
Noc zapowiadała się dla tej dwójki spokojnie. Nigdzie się im nie spieszyło, szli wolno, wcale nie chcąc jeszcze wrócić do domu. To nie tak, że mieli dość – ale przychodził taki czas, że chcesz pobyć sam w ciszy i spokoju, nie chcąc spotkać zatroskanego spojrzenia mamy.
Pomimo wszystko, Jongin nie lubił smuć swojej rodzicielki. Co kochał i było mu najdroższe to właśnie rodzina i nawet jeśli kierował się swoim instynktem wciąż rodzina była ponad wszystko. Być może nie był aż tak zepsuty, by nawet wyprzeć się własnej rodziny. Rozmawiał na ten temat z Sehunem wiele razy i wciąż podtrzymywali swoje zdanie, które mieli nadzieję zabiorą aż do grobu.
Jongin westchnął ciężko, a wraz z tym westchnięciem usłyszał pisk opon, który zranił mu bębenki uszne.  Sehun wyciągnął dłonie z kieszeni i instynktownie złapał przyjaciela za ramię, odsuwając go od krawężnika chodnika, po którym zwyczajnie szedł.
Wszystko działo się szybko.
Jongin przesuwał wzrokiem po lśniącej broni, która dumnie spoczywała w dłoniach jakiegoś mężczyzny, który właśnie celował w odsłonięty punkt swojego wroga.
Krew trysnęła niczym fontanna.
Czerwone, drobne kropelki roztrysnęły się na ulicy, a ciało runęło jak kłoda.
Pierwsza reakcja była wielkim szokiem. Ciało drżało ze strachu, a słuch wyłapywał ciężki oddech, a serce obijało się niemal boleśnie o żebra. Piękna kołysanka na samotne wieczory dla młodych nastolatków.
Dopiero kolejny wystrzał obudził z transu obije. Zanim jednak zdążyli uciec po całym zajściu zostały tylko trzy trupy, które leżały na asfalcie. Krew tworzyła wzory na asfalcie, a ciała zaczęły tonąć we własnej krwi.
Jongin drżał na ciele, ale w duszy był nad wyraz spokojny. Sam nie wiedział czemu tak się dzieję, ale nie mógł oderwać wzroku. Tak jakby ktoś trzymał go za policzki i kazał oglądać to, co dla normalnych ludzi było odrażające. A Jongin liczył okrągłe kropelki, tak zafascynowany.
— Cholera — przekleństwo w ustach Sehuna nieco ostudziło jego zafascynowanie. — Mamy kłopoty, stary.
I znów.
Ciemne oczy, idealnie skrojony garnitur, czarne rękawiczki na dłoniach, a w nich dumnie błyszczący pistolet, który w tej chwili był niedbale skierowany w ich stronę.
— Byliście świadkami bardzo nieprzyjemnej sytuacji — mężczyzna zacisnął usta w wąską kreskę. Jego głos był spokojny, głęboki, co obudziło szacunek w młodych mężczyznach. — W takich chwilach powinien pozbyć się jakichkolwiek naocznych świadków.
Palce drugiej dłoni pieszczotliwie przesunęły się po lufie.
Sehun zagryzł wargi. Jongin zacisnął palce za swoimi plecami. Cholera. To nie brzmiało dobrze w żaden sposób, ale nie mieli wyjścia. Musieli czekać, co się stanie. Byli niemal pewni, że gdy tylko się odwrócą zostaną udekorowani kulką, która mogła odebrać im dech, a to nie skończyło by się dobrze.   
W takich chwilach uświadamia się sobie, że nie zrobiło się wielu rzeczy. Pierwszy pocałunek, pierwsza miłość, czy powiedzenie w wieku dwudziestu lat do mamy „kocham cię”. Nie zrobiło się wielu rzeczy, nawet najdrobniejszej głupoty, a już zaczyna się żałować, że nie można jeszcze przeżyć paru chwil, co w porównaniu z tym było marnymi latami życia.
— Ale macie inne oczy niż ścierwa jakich się pozbywałem — mężczyzna opuścił dłoń z bronią, która zawisła bezwładnie. — Głodne — mówił dalej — namiętne, i przede wszystkim, pełne pasji.
Jongin i Sehun mieli wrażenie, że grają w jakimś chorym przedstawieniu.
— Mam propozycję — mężczyzna po raz kolejny przeniósł na nich wzrok, po czym uśmiechnął się ironicznie.
— Jaką do cholery propozycję? — Jongin w końcu odzyskał nad sobą panowanie i wyszedł naprzeciw zabójcy ze swoim pyskatym językiem.
— Podobasz mi się, chłopcze — mężczyzna zaśmiał się perliście, a Sehun ironicznie przewrócił oczami. — Ty zresztą też. Jesteście ciekawymi ludźmi, którzy patrzą na świat z zupełnie innej perspektywy — oznajmił. — Problem polega na tym, że sami nie wiecie nad czym tak ubolewacie — westchnienie. — Jesteście głodni przygód, to widać. Macie zupełnie inne osobowości, to można wywnioskować po waszym zachowaniu. Dla takiego człowieka jak ja nie jest problem rozszyfrowanie waszych zachowań.
Ciemne oczy zalśniły.
— Przyłączcie się do mnie. Zapewniam was, że wtedy znajdziecie dużo zabawy.

~~*~~
(przeszłość)

Wtedy propozycja wydawała się nie być na miejscu, ale zupełnie inne postrzeganie popchnęło ich w nowy świat, gdzie przyodziali swoje pierwsze maski.
Ich szef powiedział im wtedy, że muszą stworzyć swój kod, by zostać człowiek, którego trudno zrozumieć.
I faktywnie tak się stało.
Budowali od nowa swoja osobowość, dzięki czemu stali się kimś więcej niż zabójcą.
Pierwsza misja, która się odbyła została splamiona krwią.
Ale ani jednemu, ani drugiemu nie drżały dłonie, kiedy pociągali za spust.
Ponieważ od zawsze w nich czaiło się zło i dzięki temu zabójstwa były łatwe, a manipulowanie ludźmi stało się niezwykle zajmującą zabawą.
A broń była niczym lalka dla dziecka.
W domu, udając przykładnego obywatela i syna.

~~*~~

Jongin wstał z kucek, po czym spojrzał w krwiste niebo. Zachód miał kolor czerwieni. Chłodny wiatr wsiąkał w jego ubrania, włosy i skórę, przez co robiło mu się zimno.
Chmury krążyły, nawet jeśli niedawno przestało padać. Wciąż wiosna miała gorzki smak. W takim tempie nie miało nic prawa powrócić do życia. Wiosna przyniosła za sobą żałosną melodię wiatru.
Jongin westchnął ciężko, po czym odwrócił się i ruszył przed siebie.
Pod nosem nucąc kołysankę, która znaczyła jedno.
Start.

~~*~~
a/n: siedzę i piszę dla was rozdział, więc się cieszcie. Prawdę powiedziawszy napisałam go, bo mam kompletnego doła i nie chce mi się nawet o tym pisać, ale kiedy mam takie coś, piszę sobie spokojnie. Dziś praktycznie napisałam cały rozdział, więc dumna jestem. Więc no, piszę powoli, ale piszę. Nie wrócę do starego trybu, bo w tej chwili to dla mnie za wiele, ale staram się produkować. Proszę, komentujcie! Ludzie, dla was to tylko chwila, a dla mnie uśmiech na cały dzień praktycznie. Coś ostatnio znowu mnie olewacie, ale chyba w tej kwestii już nic nie wskóram.
Aa, wybaczcie za błędy i tak dalej, nie mam siły poprawiać. I jak rozdział oceniacie? ;)

4 komentarze:

  1. Jest bardzo fajnie dziękuję że dla nas piszesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest niesamowity! Te wszystkie opisy i ten wstęp ;3 wyszło Ci po prostu idealnie! Uwielbiam ten rozdział, a pomysł z powrotem do przeszłości bohaterów mi się spodobał!
    Fighting i pisz tam sobie powoli, bylebyś nie przestała pisać w ogóle ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Pomysł z powrotem do przeszłości zrodził się bardzo dawno temu, więc w sumie tylko pozostało mi to napisać.

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x