~~*~~
Dzisiejszy
świat opierał się na licznych kroplach krwi, które były jak monety. Niezliczona
ilość. Miały idealnie okrągły kształt i odcień najgłębszej, namiętnej
czerwieni, który połyskiwał w świetle jarzynówek. Dłonie splamione krwią były
przyozdobione czarnymi rękawiczkami, a rękojeść pistoletu dumnie wpasował się w
zgięcie palców.
Zabójstwa
były łatwe. Dno duszy było zgniłe aż do korzenia i nie była najmniejszego
wyjścia z tego, co robił.
Chociaż.
Nie lubił
zabijać.
Zabijanie
takich śmieci nie było warte nawet największej ilości pieniędzy. Wolał już, by
gnili w więzieniu do końca swoich żałosnych dni, ale wciąż miał świadomość, że
to jego praca.
Kim Jongin
był zepsuty. Tak jak wszyscy na tym powolnie gnijącym świecie.
Ale czy na
pewno on był taki sam jak reszta?
Oczywiście,
że nie!
Każdy z
ludzi idzie własnym torem – cywile codziennie chodzi do pracy, harując po osiem
godzin, a młodzież do szkoły, kisząc się w budynkach pół dnia. Po co?
Właśnie.
Kim Jongin
doskonale pamiętał dzień, w którym po raz pierwszy dotknął broni, w którym
zabił człowieka.
A co
najlepsze – nie miał wyrzutów sumienia.
~~*~~
Jongin od
samego początku miał szczęśliwe życie. Matka i ojciec zarabiali wystarczająco
dużo, by utrzymać ich trzyosobową rodzinę i jeszcze trochę oszczędności odłożyć
na niespodziewane wydatki. Ojciec nie pił, nie palił, dbał i kochał rodzinę. Z
panią Kim dało się porozmawiać na wszystkie tematy, była z niej kochana i
przemiła kobieta.
Jongin nie
żył w patologii, wręcz miał udane życie.
Być może
miał w sobie od samego początku korzenie przestępcy, bo tak zwyczajne i
monotonne życie zaczęło go już nudzić po szesnastu latach. Pielęgnował w sobie
tę beznadzieją skorupkę, do dnia jak nie poznał swojego najlepszego
przyjaciela, którego wciągnął na samo dno ludzkiej egzystencji.
Obaj
spadli do najniższego poziomu – a co najlepsze, wciąż wzbijali się do góry.
Oh Sehun
był taki sam jak Jongin. Czasem przypominali bliźnięta ze swoimi charakterami,
ale jednak było coś, co ich zupełnie od siebie różniło. Niektóre zachowania
jednak miały swojego jedynego właściciela.
Mając po
osiemnaście lat wciąż szukali właściwego celu, do którego mogli by dążyć przez
całe życie. Jednak los nie chciał dać im normalnego życia, w którym
uczęszczaliby do szkoły, poszliby na studia, a potem do pracy w urzędzie.
Dla nich
było to nudne. Za bardzo schematyczne, pełne szarych scenariuszy.
Wtedy,
dokładnie dwudziestego marca, kiedy wracali późną nocą do swoich domów zdarzyła
się pewna sytuacja, która na zawsze odmieniła ich życie. Dla nich na lepsze,
pełne ciekawszych przygód – a dla zwykłych ludzi stali się zwykłymi bandytami
bez żadnego startu na przyszłość.
Wiosna po tym czasie miała charakter
wspomnień.
~~*~~
(przeszłość)
Noc pachniała
spalinami. Niebo przykrył płaszcz gwiazd, które mieniły się przyjemnie.
Jongin w
tamtej chwili pomyślał, że zwykli ludzie są zbyt zabiegani, by na chwilę
odetchnąć, spojrzeć w górę i zastanowić się dogłębnie, czy takie życie jakie
prowadzą im odpowiada. Bo wciąż była cząstka, która popychała ich w inne
ramiona świata. A każdy wybierał własną ścieżkę jaką podążał.
— Nie
sądziłem, że jesteś typem myśliciela — dogryzł mu Sehun, który spokojnym
krokiem maszerował koło niego, mając dłonie wciśnięte w kieszenie ciemnym,
ciasnych spodni.
Oh Sehun
od samego początku miał ironiczny charakter i każdy najmniejszy komplement
warto było przeanalizować, by na zaś się nie cieszyć. Sehun miał to do siebie,
że był typem milczka, rzadko kiedy się odzywał, ale gdy już otwierał usta nigdy
wprost nie mówił prawdy. To był jego charakter, który tworzył część jego
osobowości.
— Nie
jestem myślicielem — odparł na to Jongin, po czym odwrócił twarz w stronę
przyjaciela. — Po prostu patrzę na świat i mam wrażenie, że jest kupą gówna.
— Nie
jesteś sam, bo znajdą się tacy sami ludzie jak ty, którzy patrzą na świat zupełnie inaczej — Sehun leniwie
przesunął wzrokiem po linie horyzontu.
Kim
prychnął cicho pod nosem, bo zdawał sobie sprawę, że Sehun ma całkowitą rację.
Ale nie powiedział tego na głos. Sehun i tak się domyślił.
Noc
zapowiadała się dla tej dwójki spokojnie. Nigdzie się im nie spieszyło, szli
wolno, wcale nie chcąc jeszcze wrócić do domu. To nie tak, że mieli dość – ale
przychodził taki czas, że chcesz pobyć sam w ciszy i spokoju, nie chcąc spotkać
zatroskanego spojrzenia mamy.
Pomimo
wszystko, Jongin nie lubił smuć swojej rodzicielki. Co kochał i było mu
najdroższe to właśnie rodzina i nawet jeśli kierował się swoim instynktem wciąż
rodzina była ponad wszystko. Być może nie był aż tak zepsuty, by nawet wyprzeć
się własnej rodziny. Rozmawiał na ten temat z Sehunem wiele razy i wciąż
podtrzymywali swoje zdanie, które mieli nadzieję zabiorą aż do grobu.
Jongin
westchnął ciężko, a wraz z tym westchnięciem usłyszał pisk opon, który zranił
mu bębenki uszne. Sehun wyciągnął dłonie
z kieszeni i instynktownie złapał przyjaciela za ramię, odsuwając go od
krawężnika chodnika, po którym zwyczajnie szedł.
Wszystko
działo się szybko.
Jongin
przesuwał wzrokiem po lśniącej broni, która dumnie spoczywała w dłoniach
jakiegoś mężczyzny, który właśnie celował w odsłonięty punkt swojego wroga.
Krew
trysnęła niczym fontanna.
Czerwone,
drobne kropelki roztrysnęły się na ulicy, a ciało runęło jak kłoda.
Pierwsza
reakcja była wielkim szokiem. Ciało drżało ze strachu, a słuch wyłapywał ciężki
oddech, a serce obijało się niemal boleśnie o żebra. Piękna kołysanka na
samotne wieczory dla młodych nastolatków.
Dopiero
kolejny wystrzał obudził z transu obije. Zanim jednak zdążyli uciec po całym
zajściu zostały tylko trzy trupy, które leżały na asfalcie. Krew tworzyła wzory
na asfalcie, a ciała zaczęły tonąć we własnej krwi.
Jongin
drżał na ciele, ale w duszy był nad wyraz spokojny. Sam nie wiedział czemu tak
się dzieję, ale nie mógł oderwać wzroku. Tak jakby ktoś trzymał go za policzki
i kazał oglądać to, co dla normalnych ludzi było odrażające. A Jongin liczył
okrągłe kropelki, tak zafascynowany.
— Cholera —
przekleństwo w ustach Sehuna nieco ostudziło jego zafascynowanie. — Mamy
kłopoty, stary.
I znów.
Ciemne
oczy, idealnie skrojony garnitur, czarne rękawiczki na dłoniach, a w nich
dumnie błyszczący pistolet, który w tej chwili był niedbale skierowany w ich
stronę.
— Byliście
świadkami bardzo nieprzyjemnej sytuacji — mężczyzna zacisnął usta w wąską
kreskę. Jego głos był spokojny, głęboki, co obudziło szacunek w młodych
mężczyznach. — W takich chwilach powinien pozbyć się jakichkolwiek naocznych
świadków.
Palce
drugiej dłoni pieszczotliwie przesunęły się po lufie.
Sehun
zagryzł wargi. Jongin zacisnął palce za swoimi plecami. Cholera. To nie
brzmiało dobrze w żaden sposób, ale nie mieli wyjścia. Musieli czekać, co się
stanie. Byli niemal pewni, że gdy tylko się odwrócą zostaną udekorowani kulką,
która mogła odebrać im dech, a to nie skończyło by się dobrze.
W takich
chwilach uświadamia się sobie, że nie zrobiło się wielu rzeczy. Pierwszy
pocałunek, pierwsza miłość, czy powiedzenie w wieku dwudziestu lat do mamy
„kocham cię”. Nie zrobiło się wielu rzeczy, nawet najdrobniejszej głupoty, a
już zaczyna się żałować, że nie można jeszcze przeżyć paru chwil, co w
porównaniu z tym było marnymi latami życia.
— Ale
macie inne oczy niż ścierwa jakich się pozbywałem — mężczyzna opuścił dłoń z
bronią, która zawisła bezwładnie. — Głodne — mówił dalej — namiętne, i przede
wszystkim, pełne pasji.
Jongin i
Sehun mieli wrażenie, że grają w jakimś chorym przedstawieniu.
— Mam
propozycję — mężczyzna po raz kolejny przeniósł na nich wzrok, po czym
uśmiechnął się ironicznie.
— Jaką do
cholery propozycję? — Jongin w końcu odzyskał nad sobą panowanie i wyszedł
naprzeciw zabójcy ze swoim pyskatym językiem.
— Podobasz
mi się, chłopcze — mężczyzna zaśmiał się perliście, a Sehun ironicznie
przewrócił oczami. — Ty zresztą też. Jesteście ciekawymi ludźmi, którzy patrzą
na świat z zupełnie innej perspektywy — oznajmił. — Problem polega na tym, że
sami nie wiecie nad czym tak ubolewacie — westchnienie. — Jesteście głodni
przygód, to widać. Macie zupełnie inne osobowości, to można wywnioskować po
waszym zachowaniu. Dla takiego człowieka jak ja nie jest problem rozszyfrowanie
waszych zachowań.
Ciemne
oczy zalśniły.
—
Przyłączcie się do mnie. Zapewniam was, że wtedy znajdziecie dużo zabawy.
~~*~~
(przeszłość)
Wtedy
propozycja wydawała się nie być na miejscu, ale zupełnie inne postrzeganie
popchnęło ich w nowy świat, gdzie przyodziali swoje pierwsze maski.
Ich szef
powiedział im wtedy, że muszą stworzyć swój kod, by zostać człowiek, którego
trudno zrozumieć.
I
faktywnie tak się stało.
Budowali
od nowa swoja osobowość, dzięki czemu stali się kimś więcej niż zabójcą.
Pierwsza
misja, która się odbyła została splamiona krwią.
Ale ani
jednemu, ani drugiemu nie drżały dłonie, kiedy pociągali za spust.
Ponieważ
od zawsze w nich czaiło się zło i dzięki temu zabójstwa były łatwe, a
manipulowanie ludźmi stało się niezwykle zajmującą zabawą.
A broń
była niczym lalka dla dziecka.
W domu, udając przykładnego obywatela i
syna.
~~*~~
Jongin
wstał z kucek, po czym spojrzał w krwiste niebo. Zachód miał kolor czerwieni.
Chłodny wiatr wsiąkał w jego ubrania, włosy i skórę, przez co robiło mu się
zimno.
Chmury
krążyły, nawet jeśli niedawno przestało padać. Wciąż wiosna miała gorzki smak.
W takim tempie nie miało nic prawa powrócić do życia. Wiosna przyniosła za sobą
żałosną melodię wiatru.
Jongin
westchnął ciężko, po czym odwrócił się i ruszył przed siebie.
Pod nosem
nucąc kołysankę, która znaczyła jedno.
Start.
~~*~~
a/n:
siedzę i piszę dla was rozdział, więc się cieszcie. Prawdę powiedziawszy
napisałam go, bo mam kompletnego doła i nie chce mi się nawet o tym pisać, ale
kiedy mam takie coś, piszę sobie spokojnie. Dziś praktycznie napisałam cały
rozdział, więc dumna jestem. Więc no, piszę powoli, ale piszę. Nie wrócę do
starego trybu, bo w tej chwili to dla mnie za wiele, ale staram się produkować.
Proszę, komentujcie! Ludzie, dla was to tylko chwila, a dla mnie uśmiech na
cały dzień praktycznie. Coś ostatnio znowu mnie olewacie, ale chyba w tej
kwestii już nic nie wskóram.
Aa,
wybaczcie za błędy i tak dalej, nie mam siły poprawiać. I jak rozdział
oceniacie? ;)
Jest bardzo fajnie dziękuję że dla nas piszesz
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję, że to czytasz, poważnie.
UsuńRozdział jest niesamowity! Te wszystkie opisy i ten wstęp ;3 wyszło Ci po prostu idealnie! Uwielbiam ten rozdział, a pomysł z powrotem do przeszłości bohaterów mi się spodobał!
OdpowiedzUsuńFighting i pisz tam sobie powoli, bylebyś nie przestała pisać w ogóle ^^
http://cnbluestory.blogspot.com/
Dziękuję!
UsuńPomysł z powrotem do przeszłości zrodził się bardzo dawno temu, więc w sumie tylko pozostało mi to napisać.