czwartek, 1 października 2015

Shadows - Part three: Something needs to be done



~~*~~

Krople deszczu odbijały się od chodnika, mocząc spodnie przechodniów, nawet jeśli mieli parasolki. Samochody powoli mknęły przez ulicę, tworząc wraz z spadającym deszczem muzykę. Ciemne chmury wciąż utrzymywały się nad Seulem, cały czas częstując mieszkańców deszczem i ponurą atmosferą.
Chanyeol wyrzucił żarzącego się peta na mokry chodnik, a ten szybko zgasł, zalany wodą. Park wypuścił dym ku niebu, ale ten zanikł w deszczu. W końcu ruszył dalej, doskonale zdając sobie sprawę, że zmoknie. Dlatego nawet nie kłopotał się z ochroną ciała, bo by krople i tak dostały się do każdego zakamarka.
Miał rację – w mgnieniu oka jego ubranie przemokło, ciążąc mu na ciele. To zmobilizowało go do szybszego kroku. W ekspresowym tempie wspiął się na swoje piętro i z rozmachem otworzył drzwi wejściowe.
W dormie przywitał go zapach świeżo parzonej kawy i zapach cytrynowych babeczek. Ignorując to, zdjął kompletnie przemoczony płaszcz i buty, po czym udał się na piętrową łazienkę. A szczęście była pusta, ale zanim zdążył zamknąć za sobą porządnie drzwi, do pomieszczenia wparował niezadowolony Baekhyun.
Co się stało? zapytał Chanyeol, zdejmując mokrą koszulę.
Byun prychnął cicho, zapewne będąc wkurzonym do granic możliwości.
Mam wrażenie, że bez ciebie jest za nudno wymamrotał zgryźliwie.
Park wzruszył ramionami, ściągając tym razem spodnie. Nie przejmował się Baekhyunem, za dużo razy już widział go nagiego. Poza tym ich status też pomagał.
Mam obowiązki, kochanie Park zarzuci na głowę suchy ręcznik i zaczął wycierać włosy.
Wiem, że masz. Ja też mam, ale… Wszystko jest popieprzone.  
Och, doprawdy? Chanyeol jawnie się z nim droczył i zdawał sobie sprawę, że wyprowadzi Baekhyuna z równowagi. Za dobrze już go znał. Tyle lat razem, zdążył już go poznać, nawet jego sekrety.
Jeżeli zamierzasz doprowadzić mnie do szału, Park, to naprawdę niewiele ci do tego brakuje warknął poirytowany Byun, siadając na pralce.
Chanyeol westchnął cicho, po czym nadal z ręcznikiem na głowie, podszedł do swojego partnera i stanął przed jego twarzą, pomiędzy jego nogami. Baekhyun wyglądał na zirytowanego, ale też nieco przestraszonego.
Aż tak się tym przejmujesz?
Oczywiście, że tak, Park! piekielne usta Baekhyuna nieco się zacisnęły. Jakoś mi się to wszystko nie widzi, poza tym martwię o was. Nie chcę przeżywać tego koszmaru jeszcze raz.
Na chwilę zamilkł, po czym przyciągnął Chanyeola do siebie, kładąc mu głowę na ramieniu.
Nie chcę cię stracić, a coś czuję, że oni są zdolni, by kogoś z nas zabić. Cały czas czuję się obserwowany. Czy ja się zestrzałem, że po porostu boję się swojej roboty?
To nazywa się odpowiedzialność, Byunbaek. No i przywiązanie.
Byun prychnął co wyczuł na swojej skórze.
Idioto, uważaj na siebie, dobrze? jego drobne ramiona owinęły się wokół niego i chyba nie zamierzał go puścić.
Czemu my prowadzimy rozmowę w łazience? zastanowił się na głos, ale sam przyciągnął drobne ciało do siebie.
Niech sobie myślą co chcą, nie obchodzi mnie to.
Chanyeol zanurzył nos we włosy swojego narzeczonego, delektując się ich miękkością i słodkim zapachem szamponu truskawkowego.
Wiedz, skarbie, że nawet jako duch powybijam tych idiotów.

~~*~~

Osty zapach perfum podrażnił jego nozdrza, a mu zrobiło się niedobrze. Zaczynał się domyślać z kim ma do czynienia, ale ten fakt spychał na dalszy plan. Teraz liczyło się bezpieczeństwo ich wszystkich.
Cienie ciągnęły się za nimi, zdobywając o nich informację i czekając na odpowiedni moment, by uderzyć. Teraz nadszedł czas, by się zabawić i poudawać kogoś kim się nie było na co dzień.
Suho westchnął ciężko, po czym spojrzał na swojego towarzysza. Długi płaszcz wylądował na oparciu krzesła, a sam mężczyzna usiadł naprzeciwko niego.
Witaj, Junmyun oficjalny ton sprawił, że Suho wcielił się w kogoś kim był w świecie przestępców. Co mogę dla ciebie zrobić?
W ciemnych oczach Kim Sunguka zobaczył lekki cień i wiedział, że nie obejdzie się bez poważnych konsekwencji. Wiedział, że sprawa prezentuje się nad wyraz obrzydliwie, ale nie wiedział, że zaufane osoby będą chciały usunąć ich, kiedy nadarzy się pierwsza lepsza okazja.
Suho miał zdolność zobaczenia w człowieku kłamstwa. Nie był idiotą i wiedział, że mężczyzna przed nim najchętniej by ukatrupił, ale jak na razie nie ma do tego sposobności. Czekał tylko na jakiś ruch, który pozwolili mu strzelić kulką prosto w jego głowę.
Pieprzona władza.
Musiał teraz po prostu grać.
Wiem, panie Kim, to dość delikatna sprawa powiedział cicho, kładąc dłonie na blacie stolika, przyozdobionym białym obrusem. Bardzo delikatna.
Przez twarz mężczyzny przebieg kolejny cień, na dobre go zdradzając. Doskonale wiedział o czym mówi Jumnyun.
Określ dokładnie problem poprosił.
W naszym świecie zaistniała pewna organizacja, która chce koniecznie zdobyć władzę. Powiem wprost, nasz szef jest głową całego świata i on jest człowiekiem, który pociąga za wszystkie sznurki. A my jesteśmy jego podwładnymi, którzy po prostu pilnują względnego porządku. Zatem, wyciągnij wniosek. Żeby zdobyć upragnioną władzę, muszą się pozbyć naszego szefa, ale zanim dotrą do niego muszą pozbyć się jego ochrony, czyli nas. Informacji jak na razie brak, naprawdę nie ma nic, czym mógłbym się pochwalić, ale jak na razie wiemy jedno, organizacja powoli wprowadziła w życie swój plan i doskonale wiemy, że już działają. Są niczym cienie, wiesz, że ktoś cię obserwuje, ale nie wiesz za to, skąd i kto cię śledzi. Prośba do ciebie, zlokalizuj wszystkie podejrzane telefony wykonywane do nowych osób. To nam pomoże. Z góry ciepło dziękuję, nie chcę by coś się stało nam, jak i tobie. Mam wrażenie, że ta organizacja jest przebiegła i wyrolują każdego. Także powodzenia.
Suho wstał od stolika, po czym lekko się kłaniając, odszedł we własną stronę.
Szukając informacji, natknął się na jednego z Cieni. Czy ich praca będzie właśnie tak wyglądać? Ciągłe narażanie się, ganianie za wszystkim i kolejne żmudne godziny zdobywania informacji. Ich życie znów nabrało ciepłych, przestępczych barw, a oni w końcu znów mogą poczuć się bandytami z krwi i kości.
O to właśnie chodziło.
Praktycznie każdy z nich traktował to jak zabawę, tylko z wyostrzonymi zasadami gry. Czas zabawić się porządnie i po kilku latach ciszy przelać brudną krew.

~~*~~

Szpital pachniał dezynfekcją i czymś w rodzaju cierpienia. Lay przechadzał się białym korytarzem, idąc do dobrze znanego mu gabinetu.
W szpitalu mógł zdobyć informacje o morderstwach, pobiciach czy tego typu ciemnych sprawach. Nie chciał się mieszać w sprawy medyczne, ponieważ już rozwiązał swoją zawiść i pozbył uciążliwego śmiecia. To była satysfakcja, a szpital od tamtego momentu po prostu stał się dla niego jak punkt informacyjny.
Dotarłszy do celu pchnął zdecydowanie drzwi, po czym wszedł do środka. Nie pukał, bo mu się to wcale nie opłacało, po prostu przyszedł z wizytą.
Stary, siwy już mężczyzna podniósł na niego wzrok, a jego brwi powędrowały w dół, a usta zacisnęły się momentalnie. Reakcja jak zwykle. Tacy ludzie martwili się o to, że współpracują z przestępcami, ale Yixing doskonale zdawał sobie sprawę, że są bezpieczni.
Nadal byli przestępcami z dobrymi sercami.
Witam, profesorze przywitał się, po czym skłonił się głęboko. Wybaczy pan, za tę niespodziewaną wizytę, ale czas mnie goni i musiałem do pana wdepnąć.
Lay, co cię, chłopcze do mnie sprowadza? siwy mężczyzna odłożył długopis, który dzierżył w ręce, po czym ponownie podniósł na niego wzrok.
W szpitalu pojawiły się dziwne przypadki?
Pobicia.
Coś jeszcze?
Faszerowanie narkotykami westchnął mężczyzna. Co jest kolejnym nad wyraz ohydnym czynnikiem, to znów dzieci.
Lay zmarszczył brwi.
Profesorze…
Tak, Lay. Zaczyna się tym razem od dzieci. Było też zanotowane zabójstwo młodego mężczyzny, który podobnież miał długi. Sięgając dalej, najprawdopodobniej sprawa sięga też do Japonii i chyba stamtąd wydobywają się wasi przyjaciele. Ci ludzie zabijali innych za długi, porywali też od rodzin małe dzieci. Tym razem szkolą na jednych z nas. Panie też nie obejdą się bez uszczerbków na zdrowiu. Yixing, chłopcze, kto kieruje się taką wielką zawiścią?
Panie profesorze głos Laya stał się bardziej miękki i chrapliwy. Tym razem nie idzie o nienawiść, tylko o pierdoloną władzę.
Siwy mężczyzna nie powiedział nic. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego co powiedział mu jego mały przyjaciel-przestępca.
Tym razem jednak nie pozwolę, by małe dzieci przeżywały koszmar. Zniosę wszystko, ale tego cholerstwa nie zdzierżę. Wpadnę jeszcze, panie profesorze. Dziękuję za te cenne informacje.
Nie jestem pewny czy one są jakieś wartościowe.
Każda informacja jest wyjątkowa. Nawet ta.

~~*~~
  
 Luhan cofnął się do tyłu, krzywiąc się na silny wiatr. Gdyby stanął na samej krawędzi dachu, najpewniej leżał by już na dole z rozkwaszonym ciałem. Wiatr był silny i nieustępliwy. Docierał do każdej komórki jego ciała, odbierając mu ciepło.
Czemu tu stoisz, Lu?
Starszy mężczyzna odwrócił się w stronę głosu, który do niego przemówił. Uśmiechnął się półgębkiem.
Dach to miejsce na przemyślenia, Sehun. Tym bardziej, że głowa chce mi odpaść. Jak na razie nie dowiedziałem się niczego i zmarnowałem kilka godzin swojego życia. Powiem jedno, Hunnie, tym razem nie trafili nam się idioci.
Oh skinął głową, po czym stanął koło niego. Pomimo, że słońce na chwilę wynurzyło się zza chmur, wiatr był dotkliwy. Nie było ciepło, ani trochę.
Yixing do mnie dzwonił. Czas na kolejne posiedzenie.

~~*~~

Dwanaście kubków z kawą stało na stole, uwalniając ciepłą parę. Jeszcze nikt nie siorbnął pierwszego łyku, w sumie nikt tak naprawdę nie miał ochoty.
Szczerze powiedziawszy, chcę mi się rzygać jak o tym słyszę Kai wywrócił oczami, odchylając się na swoim krześle. Możemy być chujami, ale nie wydaję mi się, byśmy położyli swoje brudne łapska na niewinnych ciałkach małych dzieci.
Przytaknęli.
Masz rację, Jongin. Ale jak na razie nic nie możemy zrobić. Choć wiecie co? Mam pewien trop, tylko jeszcze wyśledzę kolesia i może będziemy śpiewać wymruczał posępnie Baekhyun, w końcu obejmując kubek palcami.
Suho westchnął, po czym spojrzał na Krisa, szukając też podpory w drugim człowieku, który ostatnimi czasy stał się drugim liderem, zrzucając z jego ramion po części kilka ważnych obowiązków.
Tak więc, panowie. Jak na razie nasz plan nie zmienia się, szukamy dalej informacji, jak na razie trzeba mieć pełną kartotekę. Choć nie wydaję mi się, żebyśmy mieli pokaźną sumkę papierów dotyczących tych idiotów Wufan zmarszczył brwi, po czym ułożył podbródek na splecionych w koszyczek dłoniach.
Tak swoją drogą Chen oparł się na ramieniu swojego męża. Co z związku nami samymi? Jeżeli zaczniemy już pracować pełną parą, nie można wplątywać naszych rodzin, bo możemy mieć niezłe kłopoty. 
Dlatego powiedzcie waszym mamą, panowie, że przez pewien okres czasu będzie mieć masę roboty i nie ma szans na żadne odwiedziny zgodził się Suho. A więc, panowie. Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę i wierzcie mi, nie mam pieprzonej siły się w to bawić, ale sądzę, że muszę. Tak więc, życzymy sobie powodzenia.
Skinęli głowami. Chanyeol wyjął nienapoczętą paczkę papierosów, po czym wyjął jednego. Zwrócił uwagę na Krisa, a gdy ten uniósł brwi w sugestywnym geście, podał mu paczkę. Coś do podpalenia niech sam sobie znajdzie. Sam wyjął swoją ukochaną zapaliczkę i zapalił końcówkę fajki.
Znów musicie się wyposażyć w gumy do żucia, wy uzależnieni idioci wymruczał jak zwykle troskliwy Suho. Wypieprzajcie na balkon, bachory.
Chanyeol zaśmiał się z nietolerancji Junmyuna, po czym szybkim krokiem opuścił kuchnię. Gdy wyszedł na balkon wiatr prawie zgasił mu ukochanego szluga. Wepchnął flirt do ust i zaciągnął się dymem. Nie przejmował się tym, że jest mu zimno. I tak, gdy wypali fajkę wejdzie do środka.
 Kris wszedł zaraz za nim i Park od razu wyczuł charakterystyczny zapach. Kochał fajki. To one w jakiś sposób go uspakajały. Pomijając je, miał Baekhyuna, który dział bardziej niż jakiekolwiek lekarstwo, ale papierosy zawsze miał przy sobie. Czasami Byuna nie. On nie był rzeczą.
To jest okropne, że tylko my palimy z całego zespołu powiedział Yifan. Tao to przeszkadza, dlatego staram się nie palić za często. A co na to Baekhyun?
Szczerze? biały dym uciekł w stronę ciemności. Chanyeol oparł się o wilgotną barierkę, zupełnie się tym nie przejmując. Najchętniej powyrywałby mi za to włosy, ale jestem cholernie uzależniony od  fajek, poza tym to jest silniejsze ode mnie. Nie mogę tego rzucić.
Nerwy, hm?
Park wzruszył ramionami, ale jego przyjaciel doskonale wiedział, że to jest to. Papieros to tylko chwilowy nastrój, gdzie znikają całe nerwy.
Pieprzona gra, z jeszcze bardziej popieprzonymi zasadami mruknął Wufan. Tym razem nie mam zamiaru zgrywać bohatera. Rany przeszłości bolą i przez swoją głupotę można zranić bliskie osoby.
To ty byłeś idiotą, Wu przypomniał mu Park. Ty się ciesz, że nasz Zitao nie poczęstował się kulką w głowę… chociaż z tego też niezła ciota, za bardzo cię kocha.
Mów za siebie, Chanyeol. Ty też pewnie byś stracił jaja dla słodkiego Baeka. Nie udawaj sukinsyna, bo dobrze wiem, że kochasz Baekhyuna. Powiedzmy, że nasi przyjaciele nie widzą was jako zwykłą parę.
Nie pieprzymy się cały czas. Nie na tym polega nasz związek. Poza tym, po jaką cholerę ci to mówię? peta wyrzucił za barierkę. Tak, kocham Baekhyuna i naprawdę dałbym wszystko, żeby mu się nic nie stało. Tak samo ty i Tao. Uważajcie na siebie, bo to naprawdę ciężka sprawa, a nie chcę stracić żadnego z was. Nie jestem zimnym draniem.
Kto by pomyślał, że będziemy najlepszymi przyjaciółmi. Nienawiść się rozwiała.
Otóż to. Wracajmy do środka, jest cholernie zimno.
W salonie już panowała charakterystyczna dla nich atmosfera. Taka luźna i podoba do ich małej rodziny.
  
~~*~~

Teamin zrobił ogromnego balona z różowej gumy balonowej. Takie zachowanie można był porównać do zachowania dziecinnego chłopca, ale każdy miał własne sposoby na swoje zdenerwowanie, a Teamin po prostu żuł i bawił się gumą do żucia.
Jinki mruknął, kiedy jego arcydzieło pękło. Wiesz, że to jest wbrew prawu i tak dalej?
Oczywiście, że wiem starszy mężczyzna westchnął głęboko. Ale nie zostawię tych dzieciaków na pastę losu. Sam widziałeś jak byli przestraszeni. Oni mają uczucia, boją się o siebie i dbają na swój własny sposób ludzi. Choć kurewsko drażni mnie ich status przestępców, wiem, że są jeszcze małymi dziećmi.  
Czyli pieprzyć zasady, hm?
Otóż tak, Teamin. My też pobawimy się, choć tak naprawdę nas status się nie zmieni. Tylko nie pozwolę, by chłopców coś spotkało nieprzyjemnego. Za dużo oni sami mają na głowie.
Wiesz co, hyung? Tak chce mi się śmiać z tej akcji z przed lat. Kiedy my polowaliśmy na nich, a teraz staliśmy się minimalną częścią tej popranej sprawy.
Wiesz, młody… Wolę mieć na karku dobrych przestępców. Ponieważ co byśmy nie zrobili, nie usuniemy wszystkich bandytów. Oni od wiecznie będą, a jednak wolę ich popierdolonego szefa, niż jakieś matoła, co zabija wszystkich dookoła. Dlatego też… PANOWIE. To jest ważne.
Trójka innych mężczyzn ocknęła się z letargu, po czym szybko usiadła na kanapie.
Tak lepiej wymruczał zadowolony Jninki. Więc i my też kładziemy na tym swoje łapki. Tylko, panowie, z umiarem. Nie mieszajcie się w brudne sprawy, od tego jest EXO.

~~*~~
a/n: troszku długo mnie tu nie było. Muszę przyznać, że moje życie jest teraz bardziej zakręcone i ogólnie nie mam siły na nic.
Dziś dodaję notkę ze zwykłego zapotrzebowania. Powiem, że nie czuję się zbyt dobrze, dziś spotkała mnie bardzo przykra sytuacja ze zdrowiem, mam też pewne kłopoty, które sama muszę rozwiązać, a do tego mi się nie spieszy, bo się boję x”D Cała ja.
Dodajcie mi motywacji, bo ostatnio niczego nie mogę napisać ;c
W każdym bądź razie, teraz moje życie jest wielką przygodą i muszę sama się ogarnąć, bo chyba stracę coś ważnego.

2 komentarze:

  1. Tak się cieszę, że wróciłaś z tym opowiadaniem! Uwielbiam tutaj kreacje bohaterów, a fabuła jest ciekawa ;3
    Pisz dalej i nie poddawaj się!

    http://cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O moj Ra, co nie! Kurcze, radość zawitała do mych drzwi <3 Kocham to opowiadanie, pierwsza część była boska, a druga to już wgl zapowiada się niesamowicie! Wierzę w Ciebie! Hwaiting! Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x