piątek, 11 września 2015

Shadows - Part two: Observer

~~*~~

Wiosenna pogoda nie była miła, była wręcz okropna. Ponura atmosfera i jemu się udzieliła, w sumie nie miał ochoty ruszać niczego palcem.
Telefon leżał na blacie biurka, wciąż milczał, co było irytujące. Wszystko było irytujące. Jedynie wskazówki zegara oznaczały, że czas leciał, a nie zatrzymał się w miejscu. Deszcz uderzał o okiennice, znów tworząc nad wyraz obrzydliwą melodię i ohydny obraz pogrążonego w płaczu miasta. Słońce schowało się za ciemnymi, ciężkimi chmurami i nie wydawało się, by miało się ono wynurzyć przez najbliższe klika dni. Wiosenna pora dziś przypominała jesienny dzień, a nie porę, kiedy wszystko miało się budzić do życia.
Wszystko wyglądało jakby umierało.
Chanyeol opadł na łóżku, ignorując dotkliwy ból w plecach. Po prostu go ignorował. Miał jednak wrażenie, że małe igiełki wbijają mu się w skórę, lecz tym najmniej się musiał martwić. Wszystko wydawało mu się jak pogoda – wystarczyła tylko jednak chwila, by się rozpadało.
Park usłyszał skrzyp drzwi. Nie robił jednak nic, by się podnieść czy przywitać tę osobę. W sumie to nawet wiedział kim ona była.
Sprężyny jęknęły pod wpływem kolejnego ciężaru. Chwilę później poczuł jak chłodne dłonie dotykają jego policzków.
Nie powstrzymał jęku, kiedy każda boląca komórka jego ciała zawołała o ulgę. Ból wystrzelił wzdłuż jego kręgosłupa, a on skulił się bardziej.
Znowu bolą cię plecy? głos Baekhyuna sprawił, że na chwilę poczuł się lepiej. Skinął głową w poduszkę. Połóż się na brzuchu poprosił.
Chanyeol wykonał ostrożnie jego polecenie, nie chcąc czuć przeszywającego bólu. Sam nie wiedział, czemu to go tak boli i skąd to się w ogóle wzięło, ale wiedział jedno – nie był w stanie pracować.
Teraz postaram się coś z tym zrobić, choć nie obiecuję, że będą z tego jakiekolwiek efekty chwilę potem poczuł jak delikatne dłonie chłopaka uciskają jego bolące miejsce.
Bolało, ale miał wrażenie, że z każdym magicznym ruchem Baekhyuna ból przestaje być taki dotkliwy.
Nie wiedział ile czasu minęło, ale w końcu ból zanikł, pozostawiając po sobie tylko chwilową smugę. Poczuł jak Baekhyun położył się koło niego i przytulił się do jego pleców. Westchnąwszy cicho, odwrócił się w stronę chłopaka i wtulił się w niego jak w misia. Czuł jak Byun owija swoje ramiona wokół niego, wciskając się w niego jak się tylko dało.
Nie ma nic do roboty, wiesz? to Baekhyun odezwał się pierwszy, łaskocząc go swoim oddechem.
Wiem. Wszystko się popieprzyło.
Byun parsknął cicho, w końcu zakładając nogę na jego biodro, sprawiając, że był bliżej jego. Po prostu chciał poczuć, że nie jest sam, co w tej chwili nie wydawało się być dziwne. 
Park doskonale wiedział, że wszyscy czują się obserwowani. Tak jakby wiecznie ich miał na oku, a oni bali się wykonać jakikolwiek ruch. Wszystko mogło doprowadzić do katastrofy, to nie była dziecinna gra w chowanego, albo kto pierwszy ten lepszy – Chanyeol czuł się tak jakby grał w pierdolone szachy ze starym człowiekiem, który zna się na rzeczy. A nie z głupim bachorem, który wylosował patyczek.
Znów czułeś się obserwowany? zapytał.
Baekhyun skinął głową. Pomimo, że znał jego charakter i wiedział do czego jest zdolny, teraz wydawał się być zagubionym dzieckiem. Oni wszyscy poniekąd byli dziećmi zagubionymi w ciemnym labiryncie.
To jest chore, skarbie. Ale wiesz, trzeba się tego cholerstwa pozbyć. Zakładaj swoją maskę, słońce. Czas stać się ciemnym charakterem.
Baekhyun prychnął, po czym odchylił głowę, by móc spojrzeć mu w oczy.
Tak, trzeba wziąć się w garść.
Z tymi słowami odepchnął większego od siebie, po czym szybko ulokował się na nim. Park Chanyeol uniósł brwi, patrząc na swojego partnera wyzywająco i czekając na jego ruch. W sumie wiedział do czego zmierzają. I nawet bardzo się z tego powodu cieszył.
Mała rundka przed pracą, huh?
Śmiech Chanyeola przerwał dość brutalny pocałunek, choć ten zdążył się już przyzwyczaić.

~~*~~

Zapach alkoholu, dymu papierosowego i świeżego seksu unosił się w klubowych ścianach, a głośna muzyka dudniła w posadzkach, wyprowadzając niektórych z równowagi. Nie zwracał jednak na to uwagi, za bardzo pochłonięty zarejestrowaniem osobnika, który od dobrej godziny namiętnie się w niego wpatrywał. Wprawdzie nie widział tęczówek skierowanych w jego stronę, ale za dobrze znał uczucie obserwatora.
Po prostu ktoś wypalał mu dziurę, jakby starając się poznać wszystkie jego sekrety.
Yixing przechylił drugi kieliszek z bursztynową cieczą, rozkoszując się palącym smakiem alkoholu. Nie był pijany, w końcu musiał nauczyć się pić, ale się nie schlać. Tak w sumie działa jego praca.
Odstawiając kieliszek z cichym hukiem, odwrócił się w swoją stronę, udając, że wcale nie wie, że jest obserwowany. Na dzień dzisiejszy nie miał siły bawić się w łowcę, ale zanotował sobie w pamięci, że następnym razem trzeba będzie włączyć swój instynkt i zabawić się w ciemne sprawy czy w poszukiwacza zagubionych owieczek.
Wychodząc z dudniących muzyką ścian nocnego klubu, przywitał go zimny wiatr. Prychnął cicho pod nosem. Niby wiosna, ale zimno było doskwierające.
Noc nie była gwieździsta. Wszelkie punkciki światła zostały schowane pod ciężką i grubą pierzyną chmur, nie dając możliwości do ujrzenia chociaż jednej. Zimny wiatr nie był przyjazny i Lay miał wrażenie, że nie będzie. Na szczęście i księżyc postanowił uciąć sobie drzemkę w czasie swojej pracy, bo było naprawdę ciemno. Jedynie pojedyncze smugi przedzierały się przez gęstwinę chmur, dając minimalne oświetlenie. W naturalnym świetle nie dało się stworzyć cienia, ale w jasne światło ulicznej latarni, która notabene była bardzo stara i ledwo ciągnęła, ale nadal dawała światło, by iść, dało się je stworzyć – stworzyć cienie. Cień Laya ciągnął się za nim, dając złudne wrażenie, że ktoś go śledzi.
Yixing nie czuł strachu, choć normalny człowiek powinien czuć nieprzyjemne dreszcze, ogarniające jego ciało. Z nim było inaczej, szedł dumnie, nie przejmując się, że ktoś może zapragnąć skrócić jego życie.
Lay nie chciał umierać. Nie. Po prostu nie okazywał strachu, który uwalniał swoje ciche pomruki w dole jego brzucha, zawiązując jego żołądek w supeł. Nie chciał pokazywać, że ta cała sytuacja cholernie mu przeszkadzała i nie pasowała.
To robiło się dziwne i nawet on – człowiek, który miał w nosie praktycznie wszystko – odczuwał strach.

~~*~~

Ciche pomruki wydobywały się z pomiędzy spierzchniętych warg jakiegoś faceta, siedzącego za biurkiem. Mocny zapach perfum unosił się w powietrzu i młody mężczyzna jakim był Oh Sehun, zapragnął otworzyć okno, by wywietrzyć pomieszczenie. Zamiast tego jednak siedział potulnie na fotelu, obserwując wszystko z pod półprzymkniętych powiek. 
Nie słuchał wywodu swojego normalnego szefa, ponieważ wiedział, że te słowa nie mają prawa dotyczyć jego. Wykonywał sumiennie swoją pracę i nie zamierzał słuchać mężczyzny, który znów miał problem. Sehun uważał, że jeśli coś mu się nie podoba, to niech zwolni osobnika, a nie robi niepotrzebne zamieszania. Widać, że nie panował nad sytuacją, co jeszcze bardziej irytowało młodego Sehuna. Miał już tego serdecznie dość, choć siedział cicho. Nadal wszyscy uważali go za młodego chłopaka, który nie ma doświadczenia i pałęta się pod nogami. Nie zmieniał swojego statusu, jedynie czekał cierpliwie, aż ich szef się przejedzie.
Z jego sennego nastroju wyrwał go własny dźwięk dzwonka telefonu. Gwar w pomieszczeniu nie zmienił się, przez co domyślił się, że kłótnia nabiera ostrego wydźwięku.
Przeprosił cicho, choć wiedział, że każdy teraz miał go w nosie. Wychodząc z pomieszczenia, odebrał telefon.
Hej, młody głos mężczyzny wybił go z rytmu. Gotowy na nowe wrażenia?
Sehun prychnął cicho, ale wiedział, że Aleksander to usłyszał.
A mam jakieś inne wyjście, niż stan gotowości? wymruczał do słuchawki, idąc powoli przez praktycznie pusty korytarz.
W sumie to racja. Panie Oh, niech pan pieprzy pracę i przyjeżdża do dormy. Mamy świeże informacje i szkoda by się zmarnowały.
Sehun poczuł się dziwnie, ale zignorował to uczucie. Tu nie można było czuć strachu – trzeba było być silnym.
Reszta będzie?
Postaram się o to.
Po tym słyszał jedynie szum przerwanego połączenia. Zupełnie się tym nie przejmując, schował aparat do kieszeni swoich spodni i ruszył na swoje stanowisko pracy. Wciągnął na siebie płaszcz, po czym opuścił budynek swojej pracy.
Na dworze było zimno i pochmurno, ale to nie przyciągało uwagi młodego Sehuna. Jego myśli krzyczały, ponieważ pojawiły się pierwsze informacje.
Chyba kluczowe.

~~*~~

W dormitorium było cicho, jakby nikogo nie było. Ciemność zlewała się, a nikły blask jednej lampki nie przedzierał się przez grubą warstwę ciemności.
Cieszę przerwały równe oddechy. Sceneria była przerażająca, to wszystko przypominało im ich życie. Na początku spokojnie, a z czasem wszystko się burzy. Wszystko upada jak domek z kart.
Czyli… Suho westchnął ciężko. Czyli tym razem postawili sobie za cel naszego szefa?
Cichy pomruk zgody wydobył się z któregoś gardła, ale wszyscy wiedzieli, że to prawda.
I co jest w tej pieprzonej grze, to nawet nie wiemy co robią nasi wrodzy i do czego tak naprawdę dążą Junmyun uderzył rękoma o blat. I chcą naszej śmierci, ponieważ za bardzo im przeszkadzamy, a oni chcą się po prostu wspiąć na sam szczyt?
Otóż tak, Suho. Wszystko ma swoje wyjaśnienie.
Ktoś prychnął. Ale nie z powodu głupoty słów, ale z ich prawdziwości.
Wszystko toczy się o władzę.
Wszystko.

~~*~~

a/n: …tak. Mam zastój z tym opowiadaniem I tak szczerze, to nadal nie wiem, kiedy ruszę porządnie z napisaniem kolejnego rozdziału. Bo ten już powstał wcześniej, a teraz nie mam tak naprawdę żadnego zapasu. Więc, status nadal brzmi ZAWIESZONE. Na dzień dzisiejszy nie mam nic dla was nowego, ale trzymajcie kciuki, może uda mi się coś naskrobać. Zobaczymy. Ale teraz mój czas na komputerze jest ograniczony, ale tylko dlatego, że ja sama nie chcę siedzieć, a o pisaniu nie myślę jak na razie. Musicie mi wybaczyć, ale mam nadzieję, że Shadows ruszy pełną parą I pokochacie to opowiadanie jak pierwszą część.

3 komentarze:

  1. Wow... tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić, no może poza jeszcze jednym pytaniem "jak pachnie taki świeży seks?", ale nie o tym.
    W końcu się doczekałam kolejnej części Shadows.
    Teraz tylko znowu czekać. Poczekam na to tyle ile będzie trzeba, jak na wszystko co napiszesz. Będę czekać, napewno.
    Weny, szczęścia, czasu, chęci i czego tam jeszcze potrzebujesz ❤ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubie to opowiadanie, więc fajnie było wrócić choć na chwilę w wykreowany przez Ciebie świat tajemnicy. Będę czekała na kolejny rozdział tyle ile trzeba, więc fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam bardzo serdecznie!
    Chciałabym poinformować, że nominowałam Cię do Liebster Award, więc jeśli jesteś zainteresowana to zapraszam tutaj: http://crazy-yaoi-fanfiction.blogspot.com/2015/09/liebster-award.html
    Pozdrawiam i przepraszam za spam,
    ღ Sejin ღ

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x