~~*~~
Wiosenna pogoda nie była miła, była wręcz okropna.
Ponura atmosfera i jemu się udzieliła, w sumie nie miał ochoty ruszać niczego
palcem.
Telefon leżał na blacie biurka, wciąż milczał,
co było irytujące. Wszystko było irytujące. Jedynie wskazówki zegara oznaczały,
że czas leciał, a nie zatrzymał się w miejscu. Deszcz uderzał o okiennice, znów
tworząc nad wyraz obrzydliwą melodię i ohydny obraz pogrążonego w płaczu
miasta. Słońce schowało się za ciemnymi, ciężkimi chmurami i nie wydawało się,
by miało się ono wynurzyć przez najbliższe klika dni. Wiosenna pora dziś
przypominała jesienny dzień, a nie porę, kiedy wszystko miało się budzić do
życia.
Wszystko
wyglądało jakby umierało.
Chanyeol opadł na łóżku, ignorując dotkliwy ból
w plecach. Po prostu go ignorował. Miał jednak wrażenie, że małe igiełki
wbijają mu się w skórę, lecz tym najmniej się musiał martwić. Wszystko wydawało
mu się jak pogoda – wystarczyła tylko jednak chwila, by się rozpadało.
Park usłyszał skrzyp drzwi. Nie robił jednak
nic, by się podnieść czy przywitać tę osobę. W sumie to nawet wiedział kim ona
była.
Sprężyny jęknęły pod wpływem kolejnego ciężaru.
Chwilę później poczuł jak chłodne dłonie dotykają jego policzków.
Nie powstrzymał jęku, kiedy każda boląca komórka
jego ciała zawołała o ulgę. Ból wystrzelił wzdłuż jego kręgosłupa, a on skulił
się bardziej.
— Znowu bolą cię plecy? — głos Baekhyuna sprawił, że na chwilę poczuł
się lepiej. Skinął głową w poduszkę. — Połóż się na brzuchu —
poprosił.
Chanyeol wykonał ostrożnie jego polecenie, nie
chcąc czuć przeszywającego bólu. Sam nie wiedział, czemu to go tak boli i skąd
to się w ogóle wzięło, ale wiedział jedno – nie był w stanie pracować.
— Teraz postaram się coś z tym zrobić, choć nie
obiecuję, że będą z tego jakiekolwiek efekty — chwilę potem poczuł jak delikatne dłonie chłopaka uciskają jego bolące
miejsce.
Bolało, ale miał wrażenie, że z każdym
magicznym ruchem Baekhyuna ból przestaje być taki dotkliwy.
Nie wiedział ile czasu minęło, ale w końcu ból
zanikł, pozostawiając po sobie tylko chwilową smugę. Poczuł jak Baekhyun
położył się koło niego i przytulił się do jego pleców. Westchnąwszy cicho,
odwrócił się w stronę chłopaka i wtulił się w niego jak w misia. Czuł jak Byun
owija swoje ramiona wokół niego, wciskając się w niego jak się tylko dało.
— Nie ma nic do roboty, wiesz? — to Baekhyun odezwał się pierwszy, łaskocząc go
swoim oddechem.
— Wiem. Wszystko się popieprzyło.
Byun parsknął cicho, w końcu zakładając nogę na
jego biodro, sprawiając, że był bliżej jego. Po prostu chciał poczuć, że nie
jest sam, co w tej chwili nie wydawało się być dziwne.
Park doskonale wiedział, że wszyscy czują się
obserwowani. Tak jakby wiecznie ich miał na oku, a oni bali się wykonać
jakikolwiek ruch. Wszystko mogło doprowadzić do katastrofy, to nie była
dziecinna gra w chowanego, albo kto pierwszy ten lepszy – Chanyeol czuł się tak
jakby grał w pierdolone szachy ze starym człowiekiem, który zna się na rzeczy.
A nie z głupim bachorem, który wylosował patyczek.
— Znów czułeś się obserwowany? — zapytał.
Baekhyun skinął głową. Pomimo, że znał jego
charakter i wiedział do czego jest zdolny, teraz wydawał się być zagubionym
dzieckiem. Oni wszyscy poniekąd byli dziećmi zagubionymi w ciemnym labiryncie.
— To jest chore, skarbie. Ale wiesz, trzeba się
tego cholerstwa pozbyć. Zakładaj swoją maskę, słońce. Czas stać się ciemnym
charakterem.
Baekhyun prychnął, po czym odchylił głowę, by
móc spojrzeć mu w oczy.
— Tak, trzeba wziąć się w garść.
Z tymi słowami odepchnął większego od siebie,
po czym szybko ulokował się na nim. Park Chanyeol uniósł brwi, patrząc na
swojego partnera wyzywająco i czekając na jego ruch. W sumie wiedział do czego
zmierzają. I nawet bardzo się z tego powodu cieszył.
— Mała rundka przed pracą, huh?
Śmiech Chanyeola przerwał dość brutalny
pocałunek, choć ten zdążył się już przyzwyczaić.
~~*~~
Zapach alkoholu, dymu papierosowego i świeżego
seksu unosił się w klubowych ścianach, a głośna muzyka dudniła w posadzkach,
wyprowadzając niektórych z równowagi. Nie zwracał jednak na to uwagi, za bardzo
pochłonięty zarejestrowaniem osobnika, który od dobrej godziny namiętnie się w
niego wpatrywał. Wprawdzie nie widział tęczówek skierowanych w jego stronę, ale
za dobrze znał uczucie obserwatora.
Po prostu ktoś wypalał mu dziurę, jakby
starając się poznać wszystkie jego sekrety.
Yixing przechylił drugi kieliszek z bursztynową
cieczą, rozkoszując się palącym smakiem alkoholu. Nie był pijany, w końcu
musiał nauczyć się pić, ale się nie schlać. Tak w sumie działa jego praca.
Odstawiając kieliszek z cichym hukiem, odwrócił
się w swoją stronę, udając, że wcale nie wie, że jest obserwowany. Na dzień
dzisiejszy nie miał siły bawić się w łowcę, ale zanotował sobie w pamięci, że
następnym razem trzeba będzie włączyć swój instynkt i zabawić się w ciemne
sprawy czy w poszukiwacza zagubionych owieczek.
Wychodząc z dudniących muzyką ścian nocnego
klubu, przywitał go zimny wiatr. Prychnął cicho pod nosem. Niby wiosna, ale
zimno było doskwierające.
Noc nie była gwieździsta. Wszelkie punkciki
światła zostały schowane pod ciężką i grubą pierzyną chmur, nie dając
możliwości do ujrzenia chociaż jednej. Zimny wiatr nie był przyjazny i Lay miał
wrażenie, że nie będzie. Na szczęście i księżyc postanowił uciąć sobie drzemkę
w czasie swojej pracy, bo było naprawdę ciemno. Jedynie pojedyncze smugi
przedzierały się przez gęstwinę chmur, dając minimalne oświetlenie. W
naturalnym świetle nie dało się stworzyć cienia, ale w jasne światło ulicznej
latarni, która notabene była bardzo stara i ledwo ciągnęła, ale nadal dawała
światło, by iść, dało się je stworzyć – stworzyć cienie. Cień Laya ciągnął się za nim, dając złudne wrażenie, że
ktoś go śledzi.
Yixing nie czuł strachu, choć normalny człowiek
powinien czuć nieprzyjemne dreszcze, ogarniające jego ciało. Z nim było
inaczej, szedł dumnie, nie przejmując się, że ktoś może zapragnąć skrócić jego
życie.
Lay nie chciał umierać. Nie. Po prostu nie
okazywał strachu, który uwalniał swoje ciche pomruki w dole jego brzucha,
zawiązując jego żołądek w supeł. Nie chciał pokazywać, że ta cała sytuacja
cholernie mu przeszkadzała i nie pasowała.
To robiło się dziwne i nawet on – człowiek,
który miał w nosie praktycznie wszystko – odczuwał strach.
~~*~~
Ciche pomruki wydobywały się z pomiędzy
spierzchniętych warg jakiegoś faceta, siedzącego za biurkiem. Mocny zapach
perfum unosił się w powietrzu i młody mężczyzna jakim był Oh Sehun, zapragnął
otworzyć okno, by wywietrzyć pomieszczenie. Zamiast tego jednak siedział
potulnie na fotelu, obserwując wszystko z pod półprzymkniętych powiek.
Nie słuchał wywodu swojego normalnego szefa, ponieważ wiedział, że te słowa nie mają prawa
dotyczyć jego. Wykonywał sumiennie swoją pracę i nie zamierzał słuchać
mężczyzny, który znów miał problem. Sehun uważał, że jeśli coś mu się nie
podoba, to niech zwolni osobnika, a nie robi niepotrzebne zamieszania. Widać,
że nie panował nad sytuacją, co jeszcze bardziej irytowało młodego Sehuna. Miał
już tego serdecznie dość, choć siedział cicho. Nadal wszyscy uważali go za
młodego chłopaka, który nie ma doświadczenia i pałęta się pod nogami. Nie
zmieniał swojego statusu, jedynie czekał cierpliwie, aż ich szef się
przejedzie.
Z jego sennego nastroju wyrwał go własny dźwięk
dzwonka telefonu. Gwar w pomieszczeniu nie zmienił się, przez co domyślił się,
że kłótnia nabiera ostrego wydźwięku.
Przeprosił cicho, choć wiedział, że każdy teraz
miał go w nosie. Wychodząc z pomieszczenia, odebrał telefon.
— Hej, młody — głos mężczyzny wybił go z rytmu. — Gotowy na nowe wrażenia?
Sehun prychnął cicho, ale wiedział, że
Aleksander to usłyszał.
— A mam jakieś inne wyjście, niż stan gotowości?
— wymruczał do słuchawki, idąc
powoli przez praktycznie pusty korytarz.
— W sumie to racja. Panie Oh, niech pan pieprzy
pracę i przyjeżdża do dormy. Mamy świeże informacje i szkoda by się zmarnowały.
Sehun poczuł się dziwnie, ale zignorował to
uczucie. Tu nie można było czuć strachu – trzeba było być silnym.
— Reszta będzie?
— Postaram się o to.
Po tym słyszał jedynie szum przerwanego
połączenia. Zupełnie się tym nie przejmując, schował aparat do kieszeni swoich
spodni i ruszył na swoje stanowisko pracy. Wciągnął na siebie płaszcz, po czym
opuścił budynek swojej pracy.
Na dworze było zimno i pochmurno, ale to nie
przyciągało uwagi młodego Sehuna. Jego myśli krzyczały, ponieważ pojawiły się
pierwsze informacje.
Chyba kluczowe.
~~*~~
W dormitorium było cicho, jakby nikogo nie
było. Ciemność zlewała się, a nikły blask jednej lampki nie przedzierał się
przez grubą warstwę ciemności.
Cieszę przerwały równe oddechy. Sceneria była
przerażająca, to wszystko przypominało im ich życie. Na początku spokojnie, a z
czasem wszystko się burzy. Wszystko upada jak domek z kart.
— Czyli… — Suho westchnął ciężko. —
Czyli tym razem postawili sobie za cel naszego szefa?
Cichy pomruk zgody wydobył się z któregoś
gardła, ale wszyscy wiedzieli, że to prawda.
— I co jest w tej pieprzonej grze, to nawet nie
wiemy co robią nasi wrodzy i do czego tak naprawdę dążą — Junmyun uderzył rękoma o blat. — I chcą naszej śmierci, ponieważ za bardzo im
przeszkadzamy, a oni chcą się po prostu wspiąć na sam szczyt?
— Otóż tak, Suho. Wszystko ma swoje wyjaśnienie.
Ktoś prychnął. Ale nie z powodu głupoty słów,
ale z ich prawdziwości.
Wszystko toczy się o władzę.
Wszystko.
~~*~~
a/n: …tak. Mam zastój z tym opowiadaniem I tak
szczerze, to nadal nie wiem, kiedy ruszę porządnie z napisaniem kolejnego
rozdziału. Bo ten już powstał wcześniej, a teraz nie mam tak naprawdę żadnego
zapasu. Więc, status nadal brzmi ZAWIESZONE. Na dzień dzisiejszy nie mam nic
dla was nowego, ale trzymajcie kciuki, może uda mi się coś naskrobać.
Zobaczymy. Ale teraz mój czas na komputerze jest ograniczony, ale tylko
dlatego, że ja sama nie chcę siedzieć, a o pisaniu nie myślę jak na razie.
Musicie mi wybaczyć, ale mam nadzieję, że Shadows ruszy pełną parą I pokochacie
to opowiadanie jak pierwszą część.
Wow... tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić, no może poza jeszcze jednym pytaniem "jak pachnie taki świeży seks?", ale nie o tym.
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam kolejnej części Shadows.
Teraz tylko znowu czekać. Poczekam na to tyle ile będzie trzeba, jak na wszystko co napiszesz. Będę czekać, napewno.
Weny, szczęścia, czasu, chęci i czego tam jeszcze potrzebujesz ❤ :)
Bardzo lubie to opowiadanie, więc fajnie było wrócić choć na chwilę w wykreowany przez Ciebie świat tajemnicy. Będę czekała na kolejny rozdział tyle ile trzeba, więc fighting!
OdpowiedzUsuńhttp://cnbluestory.blogspot.com/
Witam bardzo serdecznie!
OdpowiedzUsuńChciałabym poinformować, że nominowałam Cię do Liebster Award, więc jeśli jesteś zainteresowana to zapraszam tutaj: http://crazy-yaoi-fanfiction.blogspot.com/2015/09/liebster-award.html
Pozdrawiam i przepraszam za spam,
ღ Sejin ღ