xxx
Uczucie to zrodziło się znikąd.
Nie panowałem nad swoimi uczuciami, nie mogłem
nawet powiedzieć własnemu sercu – stop, to nie jest osoba dla ciebie.
Ja jednak trwałem u jego boku, wmawiając sobie,
że to tylko przyjaciel, którego kochałem właśnie jak swojego towarzysza.
Karmiąc swoje serce takimi kłamstewkami uspokoiłem swoje rozszalałe serce.
Na jakiś czas.
Potem przyszła agonia.
Swoista, nieprzyjemna. Wyczerpująca,
zabierająca ostatki sił, jakie w sobie posiadałem.
Potem przyszło poddanie się temu cierpieniu.
Nie potrafiłem żyć w jego obecności, dlatego
zacząłem go unikać, aż nasze kontakty tak się oziębiły, że można było nas
nazwać tylko zwykłymi znajomymi. Nasze więzi się nieco zatarły, nie istnieliśmy
jako przyjaciele, zaczęliśmy żyć jako
samotne jednostki.
Po roku
spotkaliśmy się na imprezie zaręczynowej. Czułem się niezręcznie. Obaj się
zmieniliśmy, ale nadal jego uśmiech potrafił sprawić, że moje serce zaczynało
głośno bić.
To jedynie się we mnie nie zmieniło. Uczucia,
które naprawdę mogły mnie zgubić, ale nie potrafiłem wyjść z tej imprezy –
wiem, że poniekąd by to zraniło przyjaciół.
Dlatego trzymając się resztkami rozsądku, który
trzymał mnie jeszcze przy zdrowych zmysłach, wyszedłem na balkon. Noc była
gwieździsta, niebo było przyozdobione milionem małych punkcików, które w
ciemnościach były naprawdę piękne.
Przypominały mi jego oczy.
Też pełne iskierek, takie radosne, niepełne
zmartwień.
Wyszedł za mną. Nie miał na sobie marynarki,
rękawy koszuli miał podwinięte pod łokcie, włosy miał roztrzepane, a pomiędzy
wargami miał na wpół wypalonego papierosa.
W zdumieniu podniosłem brwi, pewnie wyglądałem
idiotycznie, ale teraz o to nie dbałem.
Skupiłem się na jego osobie. Znowu.
— Palisz? — moje usta same wysunęły pytanie. Miałem ochotę walnąć się w głowę.
— Tak, małe uzależnienie — odpowiedział, a na jego wargach zakwitł
figlarny uśmiech, który tak dobrze znałem. Jednak pewnych rzeczy się nie
zapomina.
Wzruszyłem ramionami, po czym znów spojrzałem
na niebo. Noc w jakimś stopniu pozwalała mi się ukryć, pozwalała zakryć
szkarłat na policzkach, a ciężki oddech próbowałem maskować jako ciche
chrząknięcia. Wciąż czułem się głupio w jego obecności.
Nie
powinieneś go kochać, idioto.
Mój rozum urządzał mi niezłe porachunki, ale
nie miałem najmniejszej ochoty kłócić się z samym sobą.
— Noc jest piękna — oznajmiłem, kiedy trwaliśmy w ciszy kolejne
dziesięć minut.
Zapach dymu papierosowego już mnie nie drażnił,
ponieważ mój towarzysz wyrzucił niedopałek za balkon. Nie przejąłem się tym.
— Wcale się nie zmieniłeś, Junmyun — poinformował mnie mój towarzysz.
— Za to ty bardzo, Chanyeol — odpowiedziałem, po czym swoje przedramiona
umiejscowiłem na barierce.
Pomiędzy nami tkwiła wielka przepaść. Ogromna i
ciemna. Nie potrafiłem zbudować mostu, by dostać się na drugą stronę i stanąć
obok niego. Być może byłem za słaby.
— Czemu przede mną uciekłeś? — zapytał nagle, a ja wydałem z siebie ciche
„huh?”.
— Nie uciekłem — skłamałem. Ja po prostu schowałem
się przed tobą. — Czemu tak
sądzisz?
Wyższy ode mnie mężczyzna westchnął cicho i
zaczesał do tyłu swoje czarne włosy. Wyglądał niesamowicie skąpany w blasku
gwiazd.
— Znam cię bardzo, Junmyun. Wiem, kiedy ktoś
próbuje się przede mną ukryć. Ale dlaczego ty?
Dlaczego?
Bo cię kocham. To najodpowiedniejsza odpowiedź na twoje pytanie.
— Masz jakieś domysły? — grać na zwłokę.
— Właśnie nie wiem — mruknął i spojrzał na mnie. Jego oczy
przypominały mi otchłań, w której chciałbym zatonąć, ale on byłby tym, który
wciąż by mnie stamtąd wyciągał. —
Od ponad roku byłeś dziwny, nawet teraz zachowujesz się inaczej.
Z ust wyrwał mi się chichot.
— Tego nie zrozumiesz — oznajmiłem. Bo by nie zrozumiał. Moje uczucia
były na innym poziomie, być może nawet nie zrozumiałym dla ludzi. Bo jak można
kochać przyjaciela? — Po prostu
zachowam to dla siebie, to tylko mój bagaż — uśmiechnąłem się lekko w jego stronę.
Ale on nie był usatysfakcjonowany moim
zachowaniem, a tym bardziej odpowiedzią. Żądał więcej, a ja nie byłem w stanie
podarować mu zadowalającej odpowiedzi. Bo obnażyłbym siebie i stracił wszystko,
czego nie chciałbym utracić.
— Przestań ze mną pogrywać, Junmyun — powiedział swoim niskim głosem, a ja
zadrżałem. — Rok temu mi uciekłeś,
dziś nie pozwolę, być znowu uciekł mi przez palce. Czekałem na ciebie tyle
czasu, więc powiedz mi prosto w twarz co cię tak naprawdę gryzie!
Spojrzałem w jego oczy. Ciemne, pełne
niebezpiecznych iskierek, które płonęły zdradziecko. W nim kochałem oczy. Te
piękne oczy, które dawały mi tyle siły, kiedy było mi naprawdę źle.
— Kocham cię — powiedziałem obojętnie. Teraz naprawdę wszystko runie. — Wystarczy?
W jego oczach zalśnił szok. Wiedziałem, że to
jest nie do pomyślenia.
Ale nawet to zraniło.
Uśmiechnąłem się krzywo. Czułem coś na wzór
cierpienia z przed roku, ale tym razem miałem wrażenie, że serce za chwilę
roztrzaska się na dnie mojej duszy.
Sekundę później w jego oczach zalśniło
zrozumienie.
Tak jakbym doglądał jego duszy, która objęła
mnie swoimi ciepłymi ramionami.
A w tę gwieździstą noc poczułem jak drobny
jestem w jego objęciach, które uświadomiły mi, że to, co ukrywałem tyle czasu
jest na wyciągnięciu ręki.
Chyba za bardzo byłem ślepy, by zauważyć.
xxx
Ehh. Obiecałam, że coś dodam przed rozpoczęciem
roku szkolnego, więc wyprodukowałam taką miniaturkę.
Nie pisałam jakoś z myślą o konkretnej parze, w
gruncie rzeczy miał być pairing dowolny,
ale wyszedł Suho i Chanyeol. Miałam napisać o nich oneshota, ale część z tego
zaginęła wraz ze starym komputerem i nawet o tym shocie zapomniałam.
Ale oddaję wam coś na wzór fluffa, za dużo
angsta ostatnio, co?
Niedługo rok szkolny, nie za przyjemnie, huh?
Też się nie cieszę, łączmy się w bólu.
Do zobaczenia mam nadzieję – we wrześniu!
Nie wiem kiedy wrócę, ale postaram się coś
skrobać w wolnych chwilach.
Pamiętajcie, misie – kocham was, więc czekajcie
cierpliwie.
Tym razem troszku na dłuższej was opuszczam,
ponieważ nie mam nic napisanego, a o dłuższych oneshotach nie myślę, lub będę
pracować.
Buziaki, misie :*
Dedykowany Sparrow, bo twój komentarz wiele
wniósł w moje pisarskie serce i pisałam z myślą o Tobie ;d
W sumie kochane to wyszło :< żal mi Suho :/
OdpowiedzUsuńAle wszystko skończyło się dobrze ;3
Fighting!
http://cnbluestory.blogspot.com/
Ty chyba nie masz serca dla swojej unnie, którą katujesz takimi pięknymi opisami! Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się podoba ta miniaturka. Jest w moim stylu. Taka smutna i ma swój niepowtarzalny klimat. Tak bardzo szkoda mi Suho! Chłopak przeżywał najgorszy okres w swoim życiu i to przez najlepszego przyjaciela. Przesłodka końcówka! Ten moment, gdy Channie objął Suho, a gwiazdy lśniły nad nimi.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w szkole!
Pozdrawiam! :D
Fajne to było, ale na początku myślałam, że będzie taki angst, złe zakończenie itp, a tu badum! :D Bardzo miło mi się czytało, tak wgl to był mój pierwszy shocik z Suho i Yeolem (wiesz baekyeol, sulay, krisho - forever) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytałam SuhoxChanyeol i niezmiernie mi się podobało.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że końcówka będzie smutna i dołująca, a tu proszę, taki uroczy moment na koniec. W dodatku te piękne opisy!
Hwaiting~!
Serdecznie zapraszamy na nowo otwarty spis opowiadań o k-popie oraz j-popie. Jest to kilkudniowa witryna, dlatego też zbieramy zgłoszenia. Administracja ma doświadczenie w prowadzeniu tego typu stron, więc jest pewność, że nie zostanie ona usunięta lub opuszczona. Zachęcamy Cię do zgłoszenia swojego bloga do spisu. Niczego na tym nie tracisz, a wręcz przeciwnie - możesz zyskać nowych czytelników. Jeśli podoba Ci się nasza idea, byłybyśmy wdzięczne, gdybyś poleciła tę stronę swoim znajomym, którzy także piszą opowiadania na ten temat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, administracja spiskj.blogspot.com