poniedziałek, 13 lipca 2015

White Blood



 
Zdecydowanie moja perełka.
Specjalnie dedykowany mojej siostrze bliźniaczce, która mnie wspiera i właśnie dzięki niej piszę dzisiejszą notkę.




„Nietrudno pomylić dobry seks z miłością, jeśli codziennie doskwiera nam brak czułości i zainteresowania.”
Katarzyna Rygiel – Śmiertelne zlecenie



Wiatr wieje mocno, zdmuchując pewne obawy. Krzyki wypełniają małą powierzchnię klubu. Jest chłodno, ponieważ okno jest otwarte, a ciemność nocy się wlewa przez nie, przykrywając swoim płaszczem ludzi.
Noc pozwala na chwilę zapomnieć. Pozwala na chwilę wypełnić nasze dusze bliskością, co w rzeczywistości jest tylko zabawą, a nie czułością, jakiej pożądamy.
Baekhuyun patrzy tępo przed siebie, palcami rysując jakieś wzory na szklance z trunkiem. Ludzie tańczą, przyciskając się do siebie, a  głośna muzyka dudni w posadzkach. Baekhyun wie, że niedługo skończy się noc, a za chwilę zacznie się dzień, a wtedy znów wróci do rzeczywistości, bolesnej i kującej. Chłopak doskonale zdaje sobie sprawę, że jest nikim. Tylko żałosnym stworzeniem, które istnieje tylko, że musi.
Byun Baekhyun, lat siedemnaście, dzieciak, który nie zna definicji bliskości, zakopany w alkoholu, narkotykach oraz przede wszystkim seksie. W ten sposób szuka ukojenia, ale ono jest tylko ciągnącą się iluzją, która równie szybko się rozmywa, jak pojawia. Baekhyun nie zna bliskości, po prostu chce być kochany. Chce by ktoś go przytulił, powiedział, że jest mu bliski.
Baekhyun, tak samo jak reszta jego przyjaciół (można nazwać tak osoby, które tak samo jak on zagubiły się w świecie używek), szukają ukojenia. Jednak ich czas jest ograniczony tylko do kilku godzin, ponieważ noc jest tylko sekundami, a dzień nieskończonymi minutami, które ciągną się w nieskończoność. Wszyscy zostali odrzuceni przez rodziny, które uważały ich za dorosłych, kiedy w rzeczywistości byli tylko zagubionymi dziećmi. Teraz zagubili się także w morałach, nie znając ciepła, szukając uwagi, która przychodziła nocą.
Nawet siedemnastolatek jest dzieckiem, wiek nie czyni ich dorosłymi. Odrzucenie jest okropne, ból pozostawiony jest niczym cień. Zawsze wiernie towarzyszy.
Baekhyun lubi, kiedy jest w centrum uwagi. Zwłaszcza wtedy, kiedy jakiś mężczyzna jest nim zainteresowany i skupia na nim całą swoją uwagę. Lubi, kiedy zostają sami, a oni dają mu na chwilę poczucie bezpieczeństwa, poczucie, że jest tylko on.


Ranek jest okropny.
Wtedy Baekhyun uświadamia sobie, że jest tylko nikim.
Baekhyun w końcu staje przed lustrem w łazience, patrząc na swoją sylwetkę. Jest w samych spodniach, więc doskonale widzi swoje chude ramiona, wystające obojczyki oraz żebra, które można byłoby policzyć na dobranoc. Jest strasznie blady, pod oczami widnieją dwa ciemne kręgi. Jego biodra prawie przebijają się przez cienką skórę. Jest w pewien sposób piękny, ale on sam się brzydzi sobą.
Baekhyun wzdycha, po czym pozbywa się również spodni. Na jego udach widnieją białe ślady. Sperma. Byun krzywi się lekko, po czym wchodzi do wanny. Woda otula jego ciało, zmywając brudy, jakich się dopuścił dzisiejszej nocy.
Kiedy schodzi do kuchni uświadamia sobie, że nie jest głodny. Jednak łapie jabłko, by zapełnić żołądek. Doskonale wie, że niedługo będzie chodzącym szkieletem.
Ignoruje dźwięk telefonu, nie interesują go ludzie, którzy do niego dzwonią. Nie chce odbierać żadnego telefonu. Dopiero wieczorem zostanie znów radosnym Baekkiem, który uśmiecha się szeroko.
Cóż za kłamstwa.
Życie jest pasmem kłamstw.
Życie nigdy nie jest prawdziwe.
Baekhyun jest nieszczęśliwy, zamknięty w swojej gorzkiej egzystencji. Próbuje przełamać brak samotności, ale jego sposób jest chwilowy, na dodatek zostają blizny. Nie tylko na duszy, ale też ciele.


Xiumun jest alkoholikiem.
Baekhyun, kiedy wchodzi do klubu zawsze widzi go z butelką whisky czy innego trunku. Baekhyun nie ma pewności, czy widział go trzeźwego. Minseok jest tak samo bezradny jak on sam, ale znalazł swojego towarzysza w alkoholu. Czasem nie zauważa innych. Minseok jest po prostu zamknięty w swoim świecie, może nawet lepszym niż jest szara rzeczywistość.
Natomiast Chen jest narkomanem. Narkotyki to jego świat, ale zagłębił się w tym, kiedy po raz kolejny nie potrafił dotrzeć do Xiumina. To też jest jego osobistym ukojeniem.
Ta dwójka jest dziwna, ale w pewien sposób mają dużo wspólnego ze sobą wszyscy. Ich relacje są cienkie, bez żadnych tkanin. Ich łączy tylko jeden, szary świat, a tak naprawdę nic nie mają ze sobą wspólnego.
Baekhyun wdycha. Klub jest wypełniony po brzegi, duchota osadza się na podłodze. Jest gorąco, ale okna dziś nie zostały otwarte. Dlatego Baekhyun czuje zapach papierosów. Dym wdziera się w jego płuca, czyniąc go biernym palaczem. Dusi się, ale nie przedziera się przez las ludzi, do świeżego powietrza. Po prostu stoi, czując jak łzawią mu oczy, ale jednak nadal dzielnie się trzyma. W końcu rusza na przód, by zamówić alkohol. Barman wie, że jest niepełnoletni, ale jednak sprzedaje.
Liczą się tylko pieniądze.
Baekhyu nie jest tak bardzo uzależniony od narkotyków czy alkoholu. Bardziej woli seks, niż inne używki.
Siedząc przy barze, obserwuje ludzi. Młodzi, nastoletni ludzie bawią się w rytm muzyki, przyciskają się do siebie, tak, że nie ma pomiędzy nimi przestrzeni. Baekhyun obserwuje jak dłonie niecierpliwie krążą po ciałach, jak ludzie ubywają, by iść do pokoi. To takie naturalne. To tak się samo dzieje.
Baekhyun stuka palcem o blat, w rytm muzyki. Zna piosenkę, ale nie może sobie przypomnieć nazwy. W sumie to nawet go to nie obchodzi. Woli, by dobrze się bawić przy muzyce. Nie chce znać tekstu, nazwy wykonawcy, czy tytułu.
W pewnym momencie ktoś się do niego dosiada. Spogląda na swojego towarzysza, najpierw oceniając jego wygląd.
Szare włosy opadają na czoło, a pomiędzy wargami spoczywa niedopałek papierosa. Jest przystojny, jego pełne usta kuszą, nawet jeśli jest tam papieros. Nawet w ciemności jaka panuje w klubie, Baekhyun jest w stanie dostrzec jego oczy, które świecą się jak lampiony. Są ładne, stwierdza, kiedy światełka oświetlają jego twarz.
Baekhyun odwraca wzrok. W jednej chwili ma ochotę stąd uciec, ale powstrzymuje go kolejny mężczyzna. Tym razem zaczyna z nim rozmowę i szybko traci zainteresowanie przystojnym chłopakiem.
Mężczyzna z którym rozmawia nie jest stary, co najmniej podbija pod trzydziestkę. Ma śliczne, duże oczy, oraz pełne wargi. Ma też przyjemny głos, lekko zachrypły. Podoba się to Baekhyunowi.
Po kilkuminutowej rozmowie mają już ruszyć gdzieś indziej, ale, kiedy Baekhyun się podnosi ktoś oplata swoimi palcami jego nadgarstek. Ta dłoń jest duża i ciepła, bardzo przyjemna w dotyku. Baekhyun patrzy ze zdziwieniem na wcześniejszego chłopaka, który w końcu wyjął peta i wrzucił go do popielniczki. Spogląda na nich, po czym uśmiecha się kącikami ust.
— On jest ze mną — oznajmia, wskazując na zdziwionego Baekhyuna.
Mężczyzna puszcza drugą dłoń Byuna i znika w tłumie. Baekhyun czuje w sobie palącą frustrację, ale nie chce robić przedstawienia.
Wciąż w głowie dzwonią mu słowa oraz głos nieznajomego. Chłopak nadal siedzi, ale tym razem obserwuje Baekhyuna. Baekhyun nie czuje się dobrze pod tym spojrzeniem, woli już, kiedy nie zwraca na niego uwagi. Po raz pierwszy krepuje go palące spojrzenie, pełne ciekawości, ale także czegoś nieznanego. 
Baekhyun siada skulony na krześle. Chce wrócić do domu, zapomnieć o ciemnych oczach i papierosie. Ale nadal jest tu obecny chłopak.
— Czemu tu jesteś? — pyta w końcu, a Baekhyun drży pod wpływem jego głosu.
— Po prostu się bawię — mruczy odpowiedź, niepewnie, z obawą. Nie chce mówić mu powodu, nawet nie musi.
Nieznajomy unosi brew. Opiera się bardziej na oparciu krzesła na którym siedzi, patrząc na całego Baekhyuna. Jego wzrok przypomina skanowanie, jego spojrzenie jest niewygodne, ale w pewien sposób podniecające. W Baekhyuna uderza gorąco, ale je ignoruje. Musi.
— Dziwnym trafem ci nie wierzę — odpowiada, a jego kąciku ust znów formują się w ironiczny uśmiech. — Co chciałeś zrobić? — wskazuje na tłum, gdzie upolowana zdobycz uciekła.
Baekhyun przełyka ślinę. Co ma mu powiedzieć? Czuje dziwny obowiązek, by mu odpowiedzieć.
— To nic istotnego — mówi w końcu. — Nic ważnego.
— Miałem wrażenie, że chciał cię po prostu zaciągnąć do łóżka — oznajmia bez krępacji. 
Baekhyun oblewa się rumieniłem, ale także czuje w pewien sposób ukucie. Wie, że jego sposób jest dziwny, ale nie chce słyszeć o tym od obcej osoby. Bo wtedy uświadamia sobie, że jest pusty, tak jak opróżniona szklanka po alkoholu.
— Być może — odpowiada w końcu. — Chyba na mnie czas — mówi szybką wymówkę. Nie chce z nim dłużej rozmawiać.
Nieznajomy kiwa głową, a Baekhyun szybko wstaje z krzesła. Nie zmienia planu i przedziera się przez gąszcz ludzi, próbując się przedostać do wyjścia. Noc jest jeszcze młoda, ale Baekhyun wie, że nawet w nocy stał się nikim. Próbuje powstrzymać gorzkie łzy, ale nie może wszystkich utrzymać. Lecą, tworząc obraz nieszczęścia. Baekhyun wie, że jest żałosny, ale nie może z żaden sposób tego zmienić.
Ten nieznajomy jest dziwny i Baekhyun wie, że dzisiaj zburzył jego mur.


Mijają dwa tygodnie od ostatniego spotkania. W tym czasie. Baekhyun jeszcze czuł jego słowa. Dlatego nie zbliża się do mężczyzn. Czuje się upokorzony, ale w pewien sposób wie, że to prawda. Ma wrażenie, że  nieznajomy uważa go za tanią dziwkę.
Baekhyun siedzi na kanapie, obserwując ludzie. Taniec, muzyka oraz narkotyki. Baekhyun nie bierze ich często, ale dziś chce zapomnieć. Dlatego odbiera woreczek od Chena, który zaraz po przywitaniu się z nim, ucieka do tłumu, w poszukiwaniu Minseoka.
Baekhyun jest otumaniony, nie chce się ruszać z miejsca. Dziś też odpuszcza sobie polowanie, nie jest na siłach. Najchętniej by został w domu, ale wie, że rodzice, korzystając z obecności ich syna, zrobią mu wykład. Baekhyun nie chce ich słuchać. Nie chce być traktowany jak dorosły, bo doskonale wie, że wciąż jest dzieckiem i on, jako niejeden z nielicznych nie chce być traktowany jak dorosły.
Baekhyun w pewnym momencie zamyka oczy, a w jego głowie pojawia się żałosna melodia nieznanych imion. Słyszał je, ale nie umie ich przypisać do twarzy. To jest głośny skowyt, a jego sumienie obudziło się, by dać piękne przedstawienie.
 Baekhyun nie chce żyć w takich momentach. Czasem chciałby pozbyć się wszelkich uczuć, ale nie umie być zimny. Za bardzo pragnie poczuć ciepło. Za bardzo dąży do celu, aż sam się gubi w tym.
Kanapa ugina się pod kolejnym ciężarem. Byun ociężale otwiera oczy i spogląda na towarzysza. W jednej chwili znów chce zniknąć z powierzchni ziemi.
Szaro-włosy chłopak przygląda mu się, po czym uśmiecha się lekko. Ma ładny uśmiech. Jest ubrany w białą bokserkę, skórzaną kurtkę oraz czarne, obcisłe spodnie. Z kieszeni wystaje paczka papierosów i zapalniczka. Jego włosy są w nieładzie, ale pasuje mu to.
— Hej — wita się. — Dawno się nie wdzieliśmy.
— Tak — przyznaje Baekhyun i zamyka z powrotem oczy. — Dość długo.
Nie odzywają się już więcej. Baekhyun czuje się jeszcze rozluźniony po narkotyku, ale z drugiej strony odczuwa niepohamowane zmęczenie. Nie wie na czym ma się skupić. Jego nos dodatkowo jest podrażniany przez przyjemne perfumy, które zdołały się przebić przez mieszaninę potu, alkoholu i dymu papierosowego. 
— Co dziś tutaj robisz? — pyta nieznajomy. Wyciąga fajkę i zapala ją.
— Zapomnienia — odpowiada z zgodnie z prawdą.
— Czemu?
— Zadajesz niewygodne pytania.
— Nie wydaje mi się. Próbuję wyciągnąć istotne informacje, które zadowolą mnie jako obserwatora — mówi.
Baekhyun otwiera oczy i marszczy nos.
— Nie jestem ciekawą osobą — oznajmia. — I nie powinieneś marnować swojego czasu na bezwartościowych ludzi, takich jak ja.
— Każdy jest ciekawy na swój sposób — mówi po chwili.
Baekhyun prycha cicho.
— Mój świat nie jest kolorowy, jest bezbarwny. Nie jest to ciekawe zjawisko, moje życie jest pozbawione sensu, a przelotni ludzie nie znają mnie za grosz — mówi.
Nieznajomy zaciąga się fajką. Uśmiecha się ironicznie, po czym wypuszcza dym wprost na twarz Baekhyuna.
— W takim razie poznaj mnie ze sobą. Nazywam się Park Chanyeol, teraz twoja kolej.
Baekhyun zaciska usta. Z jednej strony nie chce pchać się w taką znajomość, ale z drugiej pragnie uwagi.
— Byun Baekhyun.


Chanyeol jest ciekawską osobą. Próbuje poznać świat Baekhyuna, który jest tylko bezkresem szarości, cierpienia i smutku. Chanyeol nie ma pojęcia o niczym. Chanyeol jest osobą, która ma wszystko, ale także jest zbyt ciekawski, by odpuścić sobie pewne sprawy.
Baekhyun wie, że jest mu tylko potrzebny do zabawy, bo zdaje sobie sprawę, że to tylko chwilowa gra.
Dzień jest słoneczny, więc Baekhyun zakłada biały podkoszulek i czarne spodnie. Schodzi  na parter, a biel jego domu po raz kolejny go przeraża.
Jego rodziców nie ma, pewnie pojechali do pracy. Baekhyun wie, że jest ignorowany. Dlatego tak bardzo pragnie jakieś uwagi. Chciałby, żeby ktoś się nim zaopiekował. 
Baekhyun schodzi do białego salonu. Wszystko jest białe i drogie. Jego rodzice pracują długo i nie mają czasu na nic. Próbują udawać dobrych rodziców, kupując najdroższe rzeczy. Baekhyun nie chce ich. Chce po prostu być kochany. Nie chce drogich ubrań, gier, chce mieć tylko rodziców.
Telefon znów dzwoni. Baekhyun wdycha, po czym wyciąga aparat z kieszeni. Patrzy na imię na wyświetlaczu, a jego serce ściska się szybko. Na wyświetlaczu widnieje tylko jedno imię, które zobowiązuje go, by odebrać.
Chanyeol.
 Naciska leniwie zieloną słuchawkę i przykłada telefon do ucha. Nie odzywa się, jedynie czeka na głos Chana.
— Szykuj się, zabieram cię na małą wycieczkę — po czym się rozłącza.
Baekhyun stoi nieruchomo, nadal dokładnie nie wiedząc co przed chwilą usłyszał. W końcu otrząsa się ze zdziwienia i blednie momentalnie. Nie chce wychodzić na zewnątrz, nie w dzień, ale wie, że nie przekona Chanyeola. W końcu decyduje się, by tylko na niego poczekać i nie być zdenerwowanym.
Mija tylko dziesięć minut, w których Baekhyun jedynie dąży zjeść jabłko. Dzwonek do drzwi uświadamia go, że czas iść. Zabiera ze sobą tylko cienki, szary sweter i klucze, po czym otwiera drzwi. Tak jak się spodziewa, w progu stoi delikatnie uśmiechnięty Chanyeol w koszulce z napisem „Fuck You All”.  Ma przedarte jeansy, włosy potargane i pachnie tradycyjnie fajkami. Baekhyun już nie może sobie go wyobrazić jako zwykłego chłopaka, przyzwyczaił się do tego Chanyeola.
— Hej — wita się, po czym wychodzi i kluczy drzwi. Staje obok towarzysza i mruży lekko oczy.
Tak, dzień jest słoneczny, na niebie nie widnieje ani jedna chmurka. Ludzie w tej okolicy nie przechadzają się często, dlatego nie ma tłumów. Baekhyun jest wdzięczny, nie lubi z reguły ludzi, choć pragnie być zaakceptowany przez społeczeństwo. To jest paradoks.
Baekhyun zawsze czuje się jak wyrzutek, nie należy ani do elity, ani do niskiej rangi. Tylko dryfuje na skrajach świata ludzi, nie mając własnej wartości. Baekhyun wie, że nie pasuje do niczego, ale wciąż rozpaczliwie próbuje się wepchnąć pomiędzy nich, szukając choć trochę ciepła.
— Gdzie mnie zabierasz? — pyta, przy czym mruży bardziej oczy. Słońce jest złośliwe.
— To niespodzianka — odpowiada Chanyeol i uśmiecha się tajemniczo.
Idą cicho, ale ta cisza nie jest krępująca. Raczej to do nich pasuje, oboje nie lubią rozmawiać, choć doskonale wiedzą, że niedługo ta komfortowa cicha zmieni się w nieco martwą.
Idą tak przez piętnaście minut, dopóki Chanyeol nie zadaje pytania.
— Lubisz szybką jazdę? — spogląda na niego, a jego oczy wydają się jaśniejsze.
— Zależy — mówi Baekhyun. Zakłada na ramiona swoje okrycie, po czym patrzy na twarz Parka.
— Tak czy nie? — na ustach wyższego pojawia się zuchwały uśmiech.
— No dobra, lubię i co teraz? — fuczy, po czym zakłada ramiona  na tors. Boi się ogromnego uśmiechu Chanyeola, bo wie,  że właśnie wykopał sobie grób.
— To dobrze, że lubisz, bo będziemy szybko jechać — mruczy Chanyeol. Kładzie dłonie na drobnych ramionach Baekhyuna i popycha go w stronę motoru.
Baekhyun wstrzymuje oddech. Sam widok pojazdu przyprawia go o szybsze bicie serca, a nie wyobraża sobie, by wejść na niego. Szybko patrzy na niezwykle zadowolonego z siebie Chanyeola, ale ten tylko w odpowiedzi znów się uśmiecha.
— Jedziemy na wycieczkę krajoznawczą — mówi wyższy. — Więc musimy czymś pojechać.
— Nie wsiądę na to — Baekhyun zapiera się.
— Zgodziłeś się — wyjaśnia Chanyeola i podaje mu kask.
— Powiedziałem tylko, że lubię szybką jazdę — zaprzecza.
— Dla mnie to jest samo co zgoda.
Baekhyun nie ma wyboru jak tylko założyć kask i modlić się, by Chanyeol ich nie zabił.
W końcu Park wsiada na miejscu kierowcy i Baek wdrapuje za nim. Nie ma pojęcia co zrobić, dlatego opiera dłonie na siedzeniu.
— Jeżeli będziesz tak siedzieć, gwarantuję ci, że spadniesz — uświadamia go Chanyeola, a Baekhyun słyszy w jego głosie rozbawienie.
— Co ja mam zrobić? — buczy wkurzony.
— Złap się mnie — Chanyeol wzrusza ramionami. — Najlepiej złap mnie w pasie, w ten sposób nie spadniesz.
Baekhyun wzdycha i niepewnie obejmuje Chanyeola. Czuje się dziwnie, ale szybko traci swoje myśli, kiedy motor rusza. Niewiele myśląc szczelnie oplata ramiona wokół pasa wyższego, mogąc delektować się zapachem Parka.
Chanyeol zawsze ładnie pachnie. Mieszanka perfum i fajek zawsze mu towarzyszy, ale to jest bardzo ładny zapach. Baekhyun go lubi.
Tak samo jak teraz nie może już sobie wyobrazić Chanyeola bez fajki. Baekhyun wie, że Chan pali nałogowo, bo nie raz widzi jak zaciąga się fajką. Baekowi to nie przeszkadza, tak samo jak dym, który wdziera się w jego płuca, choć tego nie chce. Przy Chanyeolu nie zwraca na to uwagi.
Jadą szybko, tak, że Baekhyun nie słyszy własnym myśli. Kurczowo obejmuje Parka i stwierdza, że chciałby się wtulić w jego ramiona. Jednak odrzuca te myśli, aż w końcu przymyka oczy i oddaje się przyjemności z wycieczki.
Jadą dobrą godzinę, aż w końcu Chanyeol zatrzymuje motor. Są w małym miasteczku, które w czasie popołudniowym tętni życiem. Baekhyun widzi starszych ludzi, którzy chodzą na spacery, a niektórzy trzymają się za ręce. Małe dzieci biegają jak oszalałe, a ich piski rozchodziły się donośnie.
— Gdzie jesteśmy? — pyta.
— W miejscu gdzie nie powinieneś myśleć — odpowiada. Jego szare włosy lekko powiewają na wietrze. — Chcę ci powiedzieć, że spędzisz tu całe dwa tygodnie ze mną.
Baekhyun jest w szoku i jednie co potrafi wymówić to żałosne:
— Co?
— Cóż — zaczyna wyższy i biorąc za rękę prowadzi przez miasteczko. — Stwierdziłem, że za bardzo dusisz się w mieście i potrzebujesz chwili wytchnienia. Przywiozłem cię do mojego domu tutaj, więc spokojnie, nic ci się nie stanie.
— Ale czemu? — zadaje nurtujące go pytanie.
— Mówiłem ci, chcę cię poznać. A to jest jedyny sposób, byś pokazał mi swoją stronę. Wiem, że zakładasz maskę.
Baekhyun rumieni się, ale skina głową.
Bo to prawda.


Noc jest bezsenna.
Baekhyun siedzi na wąskim parapecie, wpatrując się w migocące światełka. To miejsce jest spokojne, takie insze. Nie żyjące oparami. Ma swoją własną kompozycję.
Baekhyun nigdy nie czuł się tak jak teraz. W jego sercu pojawia się ciepło, którego nie rozumie. Ma wrażenie, że w jakiś sposób Chan się nim zainteresował, a to jest jak lekarstwo. Baekhyun lubi z nim rozmawiać.
Kiedy schodzi z parapetu, by owinąć się w koc słyszy pukanie.
— Proszę — mówi cicho.
W tym domku nie ma nikogo prócz nich, ale Baekhyun czuje jakiś obowiązek, by zachowywać się cicho. 
Do pokoju wchodzi Chanyeol. Ma na sobie luźną bokserkę, która odsłania jego ramiona oraz bokserki. Jest ciepło, dlatego nie dziwi się, że Park jest tak ubrany do spania. Patrzy jedynie na niego, zadając mu nieme pytania wzrokiem.
— Wiedziałem, że nie śpisz — mówi. Baekhyun marszczy brwi. — Nie patrz się tak na mnie, zdaję sobie sprawę, że nie przestawisz się ze swojego nocnego trybu — wyjaśnia.
Baekhyun opuszcza ramiona.
— Czemu ty nie śpisz?
— Niektóre noce są po prostu bezsenne — mówi. — Nie mogę zasnąć, choćbym chciał. To jest irytujące, ale wciąż z tym mogę żyć.
— Nie rozumiem cię z zupełności — stwierdza Baekhyun i kręci głową. — Jesteś dziwny, chcesz mnie poznać, nawet nie wiem po co. To tylko ciekawość. Ona znika. Zawsze.
— Cóż, mały Baekhyunnie, ty nadal jesteś zagadką i nie potrafię do ciebie dotrzeć.
— Tu nie ma nic, co trzeba byłoby rozgryźć — ucina i patrzy martwym wzrokiem na przystojną twarz. — Mój świat jest wypełniony przelotnymi znajomościami, alkoholem, narkotykami i seksem. Nie rozumiesz? Wydaje się być osobą, która jest rozpieszczona i nie może przeżyć choćby dnia bez dawki jakichkolwiek używek. Ale zwykli ludzie nie rozumieją. Brak bliskości trzeba jakoś zapełnić. Trzeba jakoś żyć, a ja nie chciałem skończyć w łóżku, płacząc. Więc postanowiłem wziąć los we własne ręce, ale skończyłem gorzej niż było to zamierzone. Stałem się kimś, kto nie ma prawa egzystować w tym świecie, a ja zabieram w pewien sposób powietrze. Jestem śmieciem, który szuka miejsca dla siebie. Ale przecież śmieć ma miejsce w koszu, więc dlaczego tam jeszcze nie trafiłem? Może dlatego, że kurczowo trzymam się innych, skacząc i dryfując na powierzchni, na swój własny sposób — milknie. — Tu nie ma nic, co powinno cię interesować, ale wiedz, że ta znajomość nic ci nie da. Jestem nikim. N i k i m.
— Chyba się z tobą nie zgodzę — mówi Chanyeol i łapie go za rękę. Prowadzi go do okna, które otwiera. Sam się opiera o parapet. — Widzisz te gwiazdy?
Baekhyun przytakuje.
— Spójrz w nie i odnajdź swoją drogę. To nie jest nic trudnego, po prostu masz taką opinię na temat siebie.
— Gadasz zupełne głupoty — mówi Baekhyun.
— Baekhyun, po prostu jesteś zepsuty, a jest potrzebny ktoś, kto cię naprawi. Tak jak lalkarz lalkę.
Baekhyun nie odzywa się już. Opiera się o parapet, po czym przymyka powieki. Wiatr jest chłodny, daje przyjemne ukojenie.  Baekhyun nie wie co ma myśleć. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jest popsuty, ale takie słowa dają wiele do myślenia.
Tym razem noc jest bezkresna, pełna myśli oraz niespokojnych oddechów.


Baekhyun jest sfrustrowany.
Siedzi na podłodze w swoim pokoju, rysując palcem jakieś wzory na ciemnych, drewnianych panelach. Nie ma pojęcia, jak ma zapełnić czas, a noc wciąż jest młoda. Dziś jest pełnia, dlatego w jego pokoju jest jasno. Łapacz snów huśta się na wietrze, a przyjemny szum wypełnia głowę Baeka.
W końcu wzdycha i ostrożnie się podnosi w celu wyjścia z pokoju. Kiedy już jest na korytarzu za swój cel obiera salon. Nie chce siedzieć w pokoju, jest tam zbyt samotnie.
Kiedy schodzi ze schodów widzi siedzącą postać. Zastanawia się, czy tutaj obaj mają dni bezsenności.
— Czemu nie spisz? — pyta delikatnie.
Chanyeol podnosi głowę i uśmiecha się nikle.
— Bezsenność. Chodź tu — klepie miejsce obok siebie, a Baekhyun szybko zajmuje miejsce.
Nie spodziewa się jednak, że Chanyeol zarzuci na niego koc. Spogląda na niego nieufnie, ale w zamian dostaje kolejny uśmiech.
— Znasz kogoś, kto tak samo jak ty nie zna ciepła? — Park zadaje pytanie. Baekhyun się kuli.
— Znam. Tak samo zagubieni w świecie, jak ja. Jeden alkoholik, za bardzo pochłonięty piciem i szukania czegoś nieistotnego. Zaś drugi narkoman, nie twardy, i zagubiony we własnej żałosności. Obaj szukają ukojenia, ale nie widzą siebie nawzajem. To jest paradoks. Cholerna gra życia.
Siedzą cicho. Baekhyun gryzie wewnętrzną stronę policzka. Kiedy jego dwaj przyjaciele popadali w nałóg, on popadł  w zależność od mężczyzn. Woli seks, bo wtedy czuje namiastkę ciepła. Bo wie wtedy, że tylko on istnieje.
— Aż tak świat was zepsuł, byście aż tak się stoczyli? — pyta Chanyeol po ciągnącej się ciszy.
— Dobre pytanie — odpowiada głucho. — Sam widzisz, jak samotność może zniszczyć. Kiedyś jako dziecko miałem marzenia, teraz jestem pustą skorupką. Jesteśmy zagubionymi nastolatkami, którzy szukają czegoś, co jest ulotne w nas. Szukamy ciepła od bliskości rodziny, ale nie dostajemy nic. Dostajemy chłodne spojrzenia, które są niczym szpilki. Ale wiesz, jeśli jest się twardym, można to przetrwać. W tym rzecz jednak, że ja jestem miękki i jestem już zbyt posuty.
Zapada cisza. Przenikliwa, niespokojna. Powietrze drży, obmywa spokojne oddechy, pozostawia cichą linię agonii.
— Czemu tak bardzo siebie nienawidzisz?
— Ponieważ jestem osobą, która żyje w cierpieniu, a nie może się z tego wydostać.


Dzień to niekończące się minuty.
Słońce wschodzi niecierpliwie, lekko się chwiejąc. Baekhyun siedzi na drewnianych deskach, opatulony w koc. Pomarańczowe smugi barwią niebo, a wiatr zrywa się, jakby ku czci. Baekhyun wdycha.
Nigdy nie widzi wschodu słońca, bo gdy wychodzi z klubu, dawno słońce wsi na niebie. Teraz bezsenność jest magiczna, bo dostrzega detale, które mu umykały. Teraz ciszy się z tego, że świt wstaje.
Baekhyun nie czuje się dobrze od kilku dni. Nie wie czemu jest to z powodowane, ale jest mu słabo. Nic nie mówi, bo twierdzi, że to jest tylko chwilowe.
Samotność w pewnym stopniu go wyżera, ale nie chce się przyznawać, że jest mu źle. Chce, by Chanyeol go przytulił. Chce, by znów z nim porozmawiać.
Baekhyun wtula twarz w puchowy koc i zamyka oczy. Czuje, że za chwilę zaśnie, dlatego usadawia wygodniej, czyli opiera plecy o drewnianą ścianę domku. Nie chce iść do pokoju, bo zdaje sobie sprawę, że całe zmęczenie zniknie, a on znów nie zmruży oczu.
Baekhyun nie śpi za często. Jest chodzącym trupem, jak się określa. W nocy nie może usnąć, a w dzień istnieje jako żałosne stworzenie.
Baekhyun już nawet nie pamięta jaki był. Jest popsuty do korzenia, nie może znieść swoich lat, dlatego chce zapomnieć. Baekhyun nie zna swojej wartości, ciągle jest tylko Baekhuyunem, który jest dzieckiem rodziny Byun. Tak naprawdę nikt nie liczy się z nim, to on musi być przypięty pod etykietkę.
Baekhyun jedynie pamięta drogie ubrania swojej mamy, garnitury ojca i nianie. Pamięta swoje łzy, kiedy płakał w nocy, bo nie jego mamy nie było. Dalekie wspomnienia, ale jednak świeże i zbyt głębokie, by dało się je zapomnieć.  Baekhyun raz spróbował wyrwać się ze szponów samotności, a skończył w ramionach obcych mężczyzn. Sam nie wie, jak tak naprawdę do tego doszło, ale wie doskonale, że przez półtorej roku został popsuty. Za bardzo zatracił się w czymś, co tak naprawdę nie daje mu nic. Baekhyun wie, że nie da rady z tego wyjść.
Baekhyun zasypia, zalany niechcianymi wspomnieniami.


Gdy się budzi leży w łóżku.
Za oknem jest jasno, tylko pojedyncze, lekko pomarańczowe smugi przedzierają się przez jasną firankę. Baekhyun wylicza, że jest dopiero po czternastej.
Wygrzebuje się z koca, po czym wstaje na równe nogi. Nadal jest zaspany, ale od dawna się tak nie wysypał.
Baekhyun dziwi się, że nie obudził się zaraz po zaśnięciu. Nawet nie wie, kto go przyniósł do pokoju. Nie czuł nic, a teraz czuje się jak nowo narodzony.
Baekhyun ziewa i schodzi na dół. Jest cicho i ciepło. Okna są otwarte, a firanki lekko falują. Baekhyun przeciąga się jeszcze i wchodzi do kuchni. Przy stole siedzi Chanyeol i, o dziwo, rozwiązuje krzyżówki. Przed nim stoi kubek, napełniony do połowy herbatą. Baekhyun opiera się o futrynę, ale powoduje lekki hałas.
Chanyeol podnosi głowę znad zeszytu i uśmiecha się na widok Byuna.
— Wyspałeś się? — pyta i opiera głowę na dłoni.
Baekhyun skina głową. Podchodzi do stołu i siada na krześle. Chanyeol wkłada długopis pomiędzy kartki i zamyka krzyżówkę.
— Zasnąłeś na werandzie — zauważa Park. — Wyglądałeś słodko i nie miałem serca cię budzić, dlatego cię przeniosłem – mówi.
Baekhyun oblewa się rumieńcem, a w sercu zakwita przyjemne ciepło.
— Dziękuję — szepcze.
Chanyeol uśmiecha się przyjaźnie, promiennie i szeroko. Baekhyun nadal uważa, że ma ładny uśmiech.
Chanyeol jest osobą, która go poznaje krok po kroku. Baekhyun ma wrażenie, że wyższy nie spieszy się z jego zapoznaniem, jakby smakował każdy odkryty szczegół. 
Pomiędzy nim wywiązuje się rozmowa, podczas której robią kolację. Ta rozmowa jest lekka i nie zawiera w sobie ciężkiej atmosfery ich nocnych rozmów. Baekhyun czuje się, jakby rozmawiał z przyjacielem.
Chyba Chanyeol poniekąd nim jest.
Zmierzch nadchodzi szybko. Gwiazdy mienią się na niebie, jedne większe, drugie mniejsze, ale wciąż są tak samo piękne.
Baekhyun wraz z Chanyeolem wychodzą na podwórko. Jest ciemno, gdyż gęste korony drzew zasłaniają całe światło, ale im to nie przeszkadza. Baekhyun jedynie widzi ciemny kontur postaci Parka i miękką trawę, która łaskocze jego nagą skórę na nogach. Jest chłodno, ale na ciele nie pojawia się gęsia skórka. Śpiew świerszczy i ciche melodie natury uspakajają rozszalałe serca.
Baekhyun czuje się czasem dziwnie w obecności Chanyeola. Nie umie tego wyjaśnić, ale w momentach, kiedy Park się nie uśmiecha i przykleja do swoich ust swój ironiczny uśmiech czuje się dziwnie, tak jakby Chanyeol znikał i pojawia się nowy. Całkiem inny, tajemniczy.
Słowa w tym momencie nie są ważne. Baekhyun próbuje uspokoić szybko bijące serce, kiedy wyższy podchodzi do niego i kładzie delikatnie swoje duże dłonie na bladych policzkach Baekhyuna, teraz dumnie przyozdobionych rumieńcami.
— C-co t-ty robisz? — jąka Baekhyun, chce się wyrwać, ale Chanyeol uwalnia swoją jedną rękę i szybko zaplątuje ją na pasie Baeka i przyciąga go do siebie.
— Nie bój się, Baekhyun — mruczy. Jego niski glos odbija się echem w głowię Baekhyuna.
W następnej minucie miękkie usta przywierają do jego, a on sam nie wie, co ma robić. Stoi wygięty, nawet nie mając wyjścia. Pocałunek jest przyjemny, zawiera w sobie pewną słodycz, ale jest też mieszanka goryczy i gorzkości. Baekhyun zdaje sobie sprawę, że to tylko chwilowe. Wszystko jest chwilowe.
Ale chce, by ta noc była bezkresem niekończących się minut.


Baekhyun uświadamia sobie, że bardziej uzależnił się od samego Chanyeola niż od swojego starego trybu. Nie może nic poradzić na to, że przyzwyczaja się do niego. Baekhyun wie, że będzie tęsknić za tymi momentami.
Ich wyjazd się przedłuża. W drugim tygodniu Baekhyun po raz pierwszy zasypia w czyjś ramionach, a co najważniejsze te ramiona należą do kogoś, kto w pewien sposób się nim interesuje.
Ciepłe ramiona Chanyeola przypominają bezpieczne łóżko, wygodne i takie swoje. Baekhyun zaczyna lubić stan, jaki pojawia się przy Chanyeolu.
Jednak Baekhyun nie czuje się dobrze, ma wrażenie, że jego zdrowie podupada. Raz robi mu się słabo, oblewa go zimny dreszcz i nie jest wstanie funkcjonować.
Baekhyun nie wie, co to jest, ale traci siły.


Kolejna noc przynosi delikatną woń deszczu. Baekhyun siedzi na parapecie i z wyciągniętą dłonią patrzy na spadające krople.
Noc tym razem jest zimna, a Baekhyun ma złe przeczucia. To jest coś, czego nie może się wyzbyć, a za bardzo dręczy.
Skrzyp drzwi wyrywa go z rozmyśleń. Spogląda na osobę w progu, po czym lekko się uśmiecha i skina głową. Chanyeol wchodzi ostrożnie i kładzie coś na komodzie. Jego szare włosy są roztrzepane, ale to nie odejmuje mu uroku. Podchodzi do okna i kładzie swoje duże dłonie na ramionach Baekhyuna.
— Co się dzieje? — pyta.
— Nie wiem, złe dni — odpowiada cicho.
W końcu schodzi z parapetu, ale szybko traci swoje ruchy, gdy Chanyeol go przyciąga do siebie i zamyka go w swoich ramionach. Baekhyun nieśmiało obejmuje do w pasie, przykładając czoło do jego klatki. Chanyeol jest ciepły i niweluje zimno, obejmując do ciaśniej.
Baekhyun lubi, kiedy go przytula. Czuje się wtedy lepiej i zapomina o pewnych sprawach. To dość miłe, ale po sekundach wraca szara rzeczywistość i ponure myśli. Niekończąca się agonia, która tylko przysypia, nigdy nie śpi.


Xiumin idzie przez korytarz. Chwieje się. W dłoni trzyma butelkę alkoholu.

Chanyeol się schyla i lekko uwięzia Baekhyuna w pocałunku. Jest bardzo delikatny i czuły, taki inny.

Deszcz szumi, wydaje żałosne dźwięki, które są podkładem do złych myśli.

Baekhyun poddaje się i pozwala, by Chanyeol objął go mocniej w pasie i przyciągnął do siebie. Ich pocałunek staje się szybki, nieco agresywny. Baekhyun zarzuca na szyję Chanyeola swoje ramiona i uczepia się go mocno.

Wiatr jest silny, zwiewa obawy, ale nie rozmywa ponurych i bezsilnych myśli.

Oddechy łączą się ze sobą, a niecierpliwie dłonie wędrują po szlakach, zdobywając tereny ich ciał. Wszystko ma swoje ujście. Baekhyun w pewnym momencie odchyla głowę i czuje usta na swojej szyi.
To jest inne, niż cokolwiek przeżył. Tak jakby to działo się naturalnie, a nie było wymuszone.

Dźwięk tłuczonego szkła niknie w odmętach wiatru, a ktoś wypuszcza ze swoich płuc powietrze, które ma zamiar stracić.

  Drewniana podłoga jest zimna. Ale ciało nad nim jest nienaturalnie gorące, oddech, który łaskocze jego skórę, oraz dłonie, które przykrywają jego ciało. Baekhyun oddycha szybko i płytko, ma wrażenie, że traci oddech.
Ból mu uświadamia, że to dzieje się naprawdę. To nie jest iluzja.
Chanyeol wtula go w siebie, a Baekhyun czuje pulsujący ból w dolnych częściach ciała, ale nie czuje upokorzenia. Ma nieco inne odczucia.

Xiumin staje na krawędzi dachu. Jego pijacki głos nie jest słyszalny, a poplątane słowa nie są zrozumiałe. Wiat wieje mocno, i lekko chwieje drobne ciało chłopaka. Minseok rusza na przód.
Ale nie wie, że nie idzie po uliczce, a tylko spada w ramiona świata.
Cichy krzyk jest tylko muzyką. 

Baekhyun krzyczy. Nie może opanować swojego głosu, który nieprzemiennie drży, a jego ciało wygina się z każdym mocnym pchnięciem i cichymi słowami, które komponują się z zachrypłym głosem.

Chen drga. Jego oczy są puste, a ciało jest nie do życia. Nie może się ruszyć. Ma głupie przeczucie, że coś się stało. W końcu jego powieki opadają, a on ucieka w świat snów, gdzie może się cieszyć ciepłem.

Ramiona drżą, kiedy obejmują się ciasno. Baekhyun czuje, jak ich nogi plątają się ze sobą, ale nie wydziera się z uścisku. Mruczy cicho, kiedy Chanyeol głaszcze go po karku i jeszcze bardziej przytula go siebie.
Zasypia ukojony i czysty.


Następnego dnia, kiedy Baekhyun jest ogarnięty jego telefon po raz pierwszy wydaje z siebie dźwięk dzwonka. Z dziwnym poczuciem patrzy na wyświetlacz.
Chennie.
Baekhyun niewiele myśląc odbiera.
— Halo? — pyta cicho do słuchawki.
Po drugiej stronie nastaje cisza. Baekhyun ma złe przeczucia, ale czeka na słowa swojego przyjaciela.
— Baekhyun-ah — cichy głos jest przerażający. — Baekhyjn-ah.
— Chen, co się stało? — pyta spanikowany. W pewnym momencie widzi pytającą twarz Chanyeola. Macha tylko na niego rękę, by podszedł bliżej. — Chen, spokojnie.  Co się stało?
Szloch zagłusza ciszę, a Baekhyun czuje, że grunt usuwa mu się z pod nóg.
— Minseok… — głos jest łamiący, pełen smutku i goryczy. — O-on…
Kolejny atak płaczu. Baekhyun ściska bardziej telefon, a twarz Chanyeola wyraża znak pytania. W końcu zadaje nieme pytanie, a Baekhyun kręci głową.
— On wyskoczył z wieżowca. W nocy — ta cicha informacja jest ciężka i pełna gwoździ, które wbijają się powoli w ciało Baekhyuna.
Telefon wypada z dłoni, a w głowie odbijają się słowa, jak przeklęta kołysanka.
Czuje pustkę.
Ale nie może jej zapełnić w żaden sposób.


Baekhyun siedzi na zielonej trawie i patrzy jak złociste promienie oblewają ją z góry. Jest wciąż ciepło, pogoda jest piękna.
Baekhyun nie płacze. Po prostu uświadamia sobie, że to wszystko jest iluzją. Słodką, póki nie pęknie, a gdy to nastąpi wylewa się wszelka gorycz. Baekhyun już sam nie wie jaki jest świat. Ma wrażenie, że jest popsuty od samego początku. 
Baekhyun wdycha i odchyla głowę. Pozwala, by ciepłe promienie łaskotały jego twarz. Nie zwraca uwagi na ból, jaki rozchodzi się falami po jego ciele. Przyzwyczaił się do niego, ponieważ od kilku dni wciąż musi go znosić. To dość irytujące, ale Baekhyun nie może nic z tym zrobić.
Nadal nie może oswoić się z myślą, że Xiumin skoczył. Chce, by to był tylko zły sen, ale wie, że to jest okrutna rzeczywistość. Nie może nic poradzić na cierpienie.
Baekhyun układa się na trawie i zamyka oczy. Ignoruje ból głowy. Na pewno to nic poważnego, wmawia sobie.


Noc jest tylko sekundami.
Baekhyun wtula się w ramiona Chanyeola, który ten głaszcze go po głowie. Wie, że wszystko nic mu nie daje, a ta piękna chwila za chwilę zniknie, a on znów wpadnie w ramiona ciemności, która utuli go do wiecznego snu cierpienia.
Baekhyun nie ma siły, by opleść swoje ramiona wokół ciała Parka, po prostu leży. Jest mu słabo, a oddech ucieka, jest płytki. Baekhyun nic nie mówi. Próbuje czerpać jak najwięcej z tej chwili.
Jestem gotowy do upadku, tak zmęczony tym wszystkim.
Słowa piosenki „White Blood” rozbrzmiewają mu w głowie.
Zaciska powieki, a na jego usta wpływa zmęczony uśmiech.
Nierówny oddech Chanyeola łaskocze jego skórę.
Baekhyun zamyka oczy. Ból powoli ustępuje miejsca bezwładności. To jest prawie taki stan, jakby zasypiał.
Słowa piosenki brzmią tak odlegle.
Ale to jedyna piosenka, którą pamięta, zna i lubi słuchać.


a/n: no to tak. Witajcie? Cóż, mam sporo do powiedzenia. Po pierwsze, jak mijają wam wakacje? U mnie raz szybko, raz leniwie. Cóż, wracam do was z oneshotem „White Blood”, który ma swój własny klimat. Nie pisałam długo po zawieszeniu, bo nie miałam ochoty, a ten pomysł wpadł niespodziewanie, tak nagle. Pisałam go stosunkowo krótko. Nie chcę go trzymać w folderze, bo po co? Mam jedynie nadzieję, że ktoś czekał na post tutaj, bo widzicie, musiałam uporać się sama z sobą. U mnie przewinęło się sporo spraw, a ja musiałam odzyskać samopoczucie. Nie wiem co ze mną będzie dalej. Chyba powoli tracę tryb wrzucania co tydzień notek. Poza tym, dostałam się do technikum logistycznego, ponieważ zlikwidowali mi dwa kierunki, bo było za mało chętnych. I tak, będę się wyprowadzać z domu, więc nie wiem co z notkami. Podoba mi się „White Blood”. To moja perełka, tak. W tym shocie podoba mi się wszystko. Mam nadzieję, że również i wam się spodoba. Chciałabym, żeby było pod tą norką trochę komentarzy. Dziękuję również za odzew pod zawieszeniem.  Nie wiem czy ta notka zwiastuje odwieszenie, ale moja wyżej wspomniana siostra twardo trzyma nade mną rękę i jak jej powiedziałam, że zawiesiłam bloga, ta nazwała mnie idiotą i mam pisać dalej, by się rozwijać. Teraz jestem czankie, żeby jak coś. Możecie mnie nazywać jak chcecie, misie, jestem tą samą osobą ;)
No i tak, jak ktoś chce mnie poznać to niech napisze na mojego emaila (mis.yogi.99@vp.pl), chcę poznać kogoś nowego i w ogóle poznać osoby.
Mam nadzieję, że ktoś tu został i przeczyta to, skomentuje, bo to dla mnie ważne.
Poza tym, szablon wykonała dla mnie druga siostra, jak dla mnie jest śliczny. Co o nim sądzicie? T^T

10 komentarzy:

  1. Na serio nie wiem, co napisać, ponieważ nadal jestem pod ogromnym wrażeniem. Słucham sobie muzyki, którą dodałaś do tego oneshota, zamiast słuchać jej podczas czytania, ale to tylko ja, Twoja unnie. Nawet nie wiesz, jak bardzo podoba mi się Twój oneshot. Wiesz, że lubię taką trudną tematykę, śliczne opisy i niemal duszącą atmosferę. Wszystko, co kocham w ff umieściłaś w swoim oneshocie, za co Ci dziękuję i oczywiście gratuluję, bo tekst jest na serio niezwykły. I nic dziwnego, że nazywasz go swoją perełką. Zacznę od Baekhyuna, ponieważ on tutaj jest mniej więcej głównym bohaterem. Na serio był zniszczonym dzieciakiem, ale to nie była jego wina. Rodzice powinni bardziej się nim interesować, a nie kupować mu wyłącznie fajne ciuchy. To nie wszystko, co potrzebuje dziecko. Nic dziwnego, że Baekhyun zabłądził i szukał miłości w stosunkach seksualnych z facetami, czego nie można nazwać nawet zwykłą namiastką miłości. To jest obrzydliwe, jednak Baekhyun nie wiedział, czym jest prawdziwa miłość ani czułość. Widział ją w kilku minutach, gdzie był upokarzany przez innych. Ciekawe, co by się z nim stało, gdyby nie Chanyeol. Choć po dłuższym zastanowieniu, wole już nie wiedzieć. Gdyby nie Chan to Baekhyun na pewno nadal szukałby miłości tam, gdzie nie trzeba. To piękne, że Chanyeol uratował Baekhyuna. Niestety, Xiumin nie miał tyle szczęścia, choć miłość była na wyciągnięcie ręki. I to dosłownie! Szkoda, że Chen nie był na tyle silny, żeby wyrwać go z uzależnienia, bo może Xiu nie popełniłby samobójstwa. Sam stał się narkomanem zależnym od prochów. Ubolewam nad tym i ciężko mi przeżyć fakt, że tą dwójkę rozdzieliłaś w taki sposób. Zastanawiam się, czy Jongdae będzie na tyle silny, żeby rzucić narkotyki, czy jednak popadnie w jeszcze większą depresje po śmierci swojego ukochanego i zacznie brać więcej. Albo zostawię to tak, jak jest, bo mi zaraz serduszko pęknie. W końcu to Xiuchen! I jeszcze mój ulubiony moment, w którym połączyłaś dwie różne scenki. Wtedy, gdy Baekhyun i Chanyeol kochali się, a Xiu szedł się zabić. Takie dwie skrajne rzeczy, gdzie widać wielki kontrast! Gdyby… Gdyby… Gdyby… Tutaj można tak rozmyślać nad tym ff, bo wystarczyło, żeby każdy z nich wybrał inną drogę. A ja nadal nie mogę przeżyć tego, że Xiu się zabił, a Chen nie zrobił nic, żeby go uratować, bo miał swoje narkotyki. Nieważne! Muszę to jakoś przeżyć! Bardzo podoba mi się Twój oneshot! Więcej takich, które złamią mi moje biedne serduszko. Jakoś to wytrzymam!
    Pozdrawiam moja droga! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za takie słowa, tym bardziej, że one naprawdę sprawiają, że jest mi miło.
      Jak zobaczyłam Twój komentarz, aż się zdziwiłam, bo naprawę jest długi! Ja na serio lubię czytać Twoje opinie, tym bardziej, że wiele dla mnie znaczą. Poważnie.
      Masz rację, nad tym oneshotem można gdybać, bo jak widzisz, zakończenie nie jest aż tak jasne. Ja wiem, jak się zakończyło, ale to już wola czytelnika, jak chce to widzieć. I się cieszę, że nie dopisałam paru nie potrzebnych słów, bo one by zwyczajnie zniszczyły klimat.
      No i pamiętaj unnie, że to Ty mi posunęłaś pomysł śmierci, ale niestety padło na Xiu :D
      Dziękuję, unnie, może uda mi się naskrobać coś, co Cię jeszcze powali :D
      I również pozdrawiam ;3

      Usuń
  2. Strasznie spodobał mi się ten angst (mogę go tak nazywać?) Przedstawienie Baeka na samym początku było mistrzowskie!
    Wątek Xiuchena też był niczego sobie, ale najbardziej zainteresował mnie Chanyeol. Poznawał Baeka krok po kroku i tym zdobył moje uznanie. Ja bym tak nie potrafiła. W ogóle płaczę przez końcówkę, bo to taki wielki znak zapytania i nie ogarniam o co chodzi, chyba taki mój urok, idk.
    Weny~
    /Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Jeżeli o końcówkę, to możesz sama ją dokończyć, jak chcesz ;; Dziękuję za miłe słowa, to naprawdę wiele znaczy :D
      Nie chcę nic mówić, ale też podoba mi się postać Chana, stworzona w tym fiku (cóż za skromność xD).
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Ciesze się, że napisałaś tego oneshota bo jest naprawdę genialny. Masz ogromny talent do pisania pięknych opowiadań i ten oneshot się do nich zalicza ♡ Co prawda staram się nie czytać takich rozczulających ff bo potem trudno mi się po nich pozbierać ale zrobiłam wyjątek i ten przeczytałam ^^ Jednak mam nadzieję, że następnym razem bedzie coś weselszego >.<
    Brawo dla ciebie ale również dla siostry! Oby tak dalej :) Cudownie by było jeśli to byłby twój "powrót" tutaj ale jeśli potrzeba ci więcej czasu to twoi wierni fani poczekają jeszcze chwilę ♡
    Weny i powodzenia *przytulam cie* ^-^ /~Unicorn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... dziękuję? To takie miłe, że ktoś docenia to, co piszę, serio.
      Pewnie będę wrzucać oneshoty, więc jakoś pójdzie, więc mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona, tym bardziej, że chyba jest lepiej ;; Chyba.
      Ale dziękuję za taki komentarz, mój dzień od razu staje się jaśniejszy, kiedy czytam takie słowa.
      *oddaje przytulasa*
      <3

      Usuń
  4. Masz 100% racji nazywając tego one-shota swoją perełką. Jest dobry, a nawet bardzo dobry. Właściwie to porusza temat, który doskwiera sporej ilości nastolatków, więc wiele osób może się odnaleźć w postaci Baeka. Mam nadzieję, że będziesz dalej pisała, bo masz talent i szkoda, aby się on marnował~ A i szablon jest bardzo ładny :3

    yehetasshole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to moja perełka, i jestem z niej dumna, tak cholernie dumna. Więc, cieszę się ogromnie, że Ci się podobało, poważnie.
      Tak, starałam się opisać problemy nastolatków, odrzucenie przez rodziny, brak miłości, takie w sumie codzienne problemy. Tak, więc naprawdę dziękuję.
      Będę pisać, ale jednakże w swoim tempie, tak.
      Dziękuję.

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x