niedziela, 26 lipca 2015

I`m not a human



 
I`m not a human, baekyeol; tak jakby krisbaek, au, fluff, nadprzyrodzone, science-fiction

**

Zapach morza był wyczuwalny w całym domu, a zapach kwiatów unosił się wraz z wiatrem. Ciche odgłosy i lekkie drgania czegoś metalowego zakłócały ciszę. Muzyka z odtwarzacza grała, niewiadomo dla kogo, bo wydawać się mogło, że nikt tutaj nie mieszka. Było za cicho. Jednak porządek i otwarte okna na rozcież oraz muzyka z odtwarzacza przełamywała tę teorię.
Skrzyp drewnianej podłogi ocucił nieco monotonną atmosferę. Lekko stawiane kroki były niczym kroki ducha, a mało wyczuwalna obecność mogła doprowadzić niejednego człowieka do zawału. Jednak dom był opuszczony – tak wydawało się ludziom, którzy byli dawno temu na tym wybrzeżu i widzieli dom. To było lata temu, teraz wszystko się zmieniło.
Białe firanki zafalowały na wietrze, a chłodny, ale nadal ciepły wiatr przedarł się przez nie, muskając od razu białą skórę. Dosłownie. Palce ruszyły, aby poprawić włosy. Wszystko wydawało się zwyczajne, lecz nie było.
Kroki znów się rozległy, tylko teraz kierowały się w stronę kuchni. Brązowe włosy pomimo kilku prób ułożenia, te znów układały się po swojemu za sprawą wiatru, który był dosłownie wszędzie, ponieważ okna z całego domu były pootwierane.
Letnie promienie zachodzącego słońca wlewały się, tworząc różne wzory na jasnych ścianach. Lekki śmiech rozniósł się, a nowa piosenka właśnie zaczęła wydawać swoje pierwsze nuty.
Tęsknie za tobą. Mój stwórco.

**

Ostatnia śrubka zastała przykręcona, a mały śrubokręt został odłożony na swoje miejsce. Mężczyzna zaczesał włosy do tyłu, oddychając głęboko.
Jeśli teraz się nie uda, to nie mam pojęcia, co robię źle mruknął pod nosem, patrząc na swoje dzieło.
Maszyna – w postaci człowieka – leżała na betonowym łóżku. Wszystkie części były dokręcane, tylko niewielkie śrubki były widoczne. Był to eksperyment, który – prawdopodobnie – miał się udać. Wu Yifan, doktor i człowiek, który lubił bawić się wszystkim, postanowił stworzyć pewnego dnia maszynę, która miała wyglądać jak człowieka, ale też czuć jak te ludzkie stworzenie. Sam problem tkwił w budowie owego obiektu. Wu obiecał sobie, że jeżeli faktycznie uda mu się to stworzyć, zajmie się też nauką ludzkich uczuć.
Kilka prób.
Yifan miał już zarys postaci – miał być to nastoletni chłopak – ale zostały same części, które miały odpowiadać za funkcjonowanie obiektu. Po raz pierwszy zabrakło j e d n e j śrubki. Po raz drugi spalił się przewód. Za trzecim razem nie było coś połączone.
Teraz miał wrażenie, że jest wszystko na swoim miejscu, tylko teraz trzeba było uruchomić maszynę i zobaczyć czy działa. Z kamieniem na sercu odpalił zasilacz.
Urządzenie wydało charakterystyczny dźwięk, zaraz po tym zapaliło się kilka diod, które świeciły się na zielono. Wufan obserwował jak  maszyna porusza palcami i później całym swoim ciałem.
No dalej mruknął Kris, zaciskając dłonie w pięści. – Musisz działać.
Kiedy maszyna otworzyła oczy, Yifan był już na dobrej drodze.
Byun Baekhyun, model 0.004. Pierwszy prototyp, numer typu 0.1.

**

Czym są uczucia? zapytał pewnego razu Baekhyun, kiedy Kris dokręcał części ciała, żeby nie było widać diod.
Maszyna – a raczej już chłopak – miał brązowe włosy i czarne oczy. Miał białą skórę i nie było widać mechanicznych części. Kris bardzo się starał, aby jego maszyna wyglądała jak człowiek.
Uczucia to coś, co czujesz. W sensie, nie możesz poczuć tego fizycznie Wufan poczochrał jego włosy. Ból fizyczny od bólu psychicznego się różni.
Baekhyun przekrzywił pytająco głowę, a Wu uśmiechnął się ciepło w jego stronę.
Ból możesz poczuć na własnej skórze. Mogę teraz się skaleczyć i odczuję ból. Jednak, kiedy ktoś by mnie skrzywdził – w sensie psychicznym – mógłbym schować się w łóżku i płakać. Cierpienie ma różne definicje. Są różne uczucia, wiesz? Ale każdy człowiek mówi, że są dwa podobne do siebie. Miłość i nienawiść. W sumie racja, bo łatwo można kogoś pokochać, a tym bardziej znienawidzić. Radość. Smutek. Przygnębienie. Zniesmaczenie. Załamanie. Szczęście. To wszystko ma definicję. Tylko każdy inaczej to przeżywa. Mogę powiedzieć, że czujesz radość, bo się uśmiechasz. Kiedy jest ci źle, to brak na twojej twarzy uśmiechu i masz dość wszystkiego. Nawet pogody, która może robić ci na przekór i może być piękna. Smutek, kiedy tracisz kogoś. Wtedy czujesz też ból i chciałbyś zobaczyć tę osobę znów. Chcesz być szczęśliwy i wtedy odzywa się tez egoizm. Nie zawsze możesz być szczęśliwy. Ludzie mają naprawdę dużo uczuć, ale szybko je tracą i odchodzą.
W sensie? Baekhyun odwrócił głowę w stronę okna, gdzie słonce powoli się chowało.
Najczęściej jest to śmierć. Śmierć odbiera nie tylko życie, ale też zabiera uczucie, a daje nowe możliwe, że gorsze. Tylko wtedy cierpią inni, bo kiedy człowiek umiera idzie gdzie indziej.
Byun pokiwał głową, po czym położył głowę na kolanach stwórcy. Traktował Wu jak ojca. Kris uczył go wszystkiego; tak jak małe dziecko. Baekhyun wydawał się być delikatny i zaczął budować własną osobowość. Kris nie dał mu oprogramowania. Chciał, aby Baekhyun uczył się wszystkiego sam i doświadczył tego co ludzie. Kris nie chciał, żeby ten chłopak miał coś w sobie sztucznego.

**

Myślisz, że ludzie by mnie zaakceptowali? zapytał pewnego razu Baekhyun, pijąc wodę. Tak, mógł jeść jak ludzie. Kris zbudował go z myślą jako ludzką, więc posiadł wszystko tak jak człowiek, tylko miał te części mechaniczne.
Myślę, że są zbyt mało tolerancyjni odparł Wufan.
Co to znaczy?
W moim odczuciu, boją się czegoś nowego. To definiuję strach przed wszystkim. Na razie boją się mechanicznych maszyn, a może za parę lat okazać się, że one będą na porządku dziennym. Teraz jednak wszystko jest zabranianie, ludzie boją się nowszego świata, więc wybuchają sprzeczki i zawiści. Nie akceptują tego, co może ofiarować inny człowiek. Nie akceptują s i e b i e.
Czyli by mnie polubili? zapytał Baekhyun, po czym wydął lekko dolną wargę. Kris zaśmiał się na ten uroczy czyn.
Polubiliby cię, z pewnością. Jesteś uroczy, kochanie.

**

Morze wydawało się być niespokojne i dzikie. Tak jakby było zwiastunem czegoś złego. Kris zamknął okna, gdyż silny wiatr robił się lodowaty i już nie grzał tylko schładzał. Baekhyun siedział na kanapie i patrzył się na jakiś punkt. Wufan miał wrażenie, że już wszystkiego go nauczył. Baekhyun reagował jak człowiek, więc nie martwił się, że ludzie będą go postrzegać jako maszynę. Sam czasami gubił się we własnych wypowiedziach, nie mówił wyuczonymi kwestiami i nie robił tego sztywno.
Wufan zapisał w swoim notatkach wszystko o Baekhyunie. Wszystkiego czego się dowiedział i jak reagował oraz czego nauczył się jego eksperyment. Notatki wszystkie włożył do skórzanego dziennika i schował głęboko, gdzie nikt, albo bardzo późno by to znalazł.
Woda uderzała o brzeg bardzo silnie, aż się rozbryzgiwała.
Wtedy Baekhyun poczuł przygnębienie i smutek.
Ból poczuł, kiedy morze zabrało Krisa.
Zgorzkniałość przyszła z czasem.
Tęsknota wypalała dziurę w sercu.
Nienawiść do Boga, że zabrał Wufana.
Miłość pojawiła się dopiero wtedy, kiedy uświadomił sobie, że czuje te wszystkie emocje, kiedy go zabrakło. Uświadomił sobie, że wszystkie uczucia zostały wyparte przez inne.
Ludzie są skomplikowani.

**

Chanyeol zatrzymał samochód, po czym opuścił ręce po swoich bokach. Szczerze powiedziawszy nie chciało mu się nic, po tym jak dowiedział się, że jego dziewczyna – z którą, swoją drogą był trzy lata – zdradziła go z pierwszym lepszym. Nie wiedział dlaczego, ale teraz prawdę mówiąc, nie obchodziło go to. Miał dość jej, swoich uczuć, ale także tej depresji, którą zostawiła.
Chanyeol nie mógł powiedzieć, że mu nie zależało. Wręcz przeciwnie, traktował ten związek jako coś poważnego, a nie przelotny romans. Rodzina podsunęła mu pomysł, żeby pojechał w jakieś odludne miejsce i poukładał wszystkie sprawy i szalejące myśli. Zgodził się, ponieważ uważał, że to jest dobry pomysł, a on w końcu będzie mógł spokojnie odpocząć i uporządkować własne życie.
Po naprawdę długim czasie wysiadł z samochodu, po czym biorąc bagaż powędrował polną drużką do domu, który miał mu służyć przez najbliższy tydzień. Droga nie zajęła mu dużo czasu. Przerzucił torbę na drugie ramię i ruszył w stronę wejścia. Nie zwracał uwagi na otwarte okna, dopóki nie wszedł do środka.
Firanki powiewały, a ciemne panele kontrastowały z białymi zasłonami. Chanyeol nie dostrzegł ani grana kurzu, jedynie co poczuł to zapach świeżo parzonej kawy i chłód wiatru.
Ściągnął buty i z przeczuciem, że nie powinien tu być wszedł głębiej do domu. Z każdym kolejnym krokiem słyszał piosenki, które leciały z jakiegoś odtwarzacza, a wiatr rozwiewał jego włosy, ponieważ wszystkie okna były pootwierane na oścież. Chanyeol czuł się dziwnie.
Przecież mówili, że ten dom stał pusty od dawien dawna i nikt tutaj już nie mieszkał od ładnych paru lat. Był zaskoczony, że dom nie dość, że nie wyglądał na zniszczony, to to że jeszcze ktoś tu mieszkał. Czuł się jak intruz, który włazi do cudzego domu.
Odwrócił się z zamiarem wyjścia, kiedy jego serce stanęło, by po chwili ruszyć w szaleńczy bieg.
W wąskim korytarzu stał drobny chłopak, który wyglądał na równie zaskoczonego co on. Jednak Park był bardziej przerażony, ponieważ nawet nie słyszał jego kroków. Normalny człowiek pewnie szurałby buciorami o podłogę, a tymczasem mieszkaniec tego domu przeszedł jakby wcale nie stąpał po powierzchni.
Um, wybacz zaczął, po czym potarł sobie kark dłonią. Myślałem, że nikt tu nie mieszka.
Chłopak chwilę mu się badawczo przyglądał, by po chwili kiwnąć głową.
Nic się nie stało odparł lekko, zaskakując młodego mężczyznę delikatnością swojego głosu. Rzadko kiedy ktoś tu wpada. Zresztą, to nieistotne. Chcesz herbaty?
Chanyeol pokiwał głową, zmieszany całą sytuacją. Obserwował chwilę chłopaka, po czym ruszył za nim.
Nazywam się Byun Baekhyun i mieszkam tu od dwóch lat. Rzeczywiście, ludzie tu nie przychodzą, więc nie dziwię się, że nikt nie wiedział, że ktoś zamieszkuje ten dom. Masz daleko do domu? zapytał.
Dość spory kawałek Chanyeol oparł łokieć na blacie stołu, patrząc na poczynienia Baekhyuna. Chłopak właśnie wstawił czajnik na palnik.
W sumie mam propozycję. Zostaniesz tu na swój ustalony czas, bo mi nie przeszkadza obecność kogoś innego. Dom jest duży, sypialni i pokoi nie brakuje. Tylko nie wchodź do jednego, jest na końcu korytarza.
Chanyeol bacznie obserwował chłopaka, gdy ten zalewał gorącą wodą saszetki z herbatą. Robił to z wyczuciem, że Park zaczął się zastanawiać czy aby na pewno on też zaparza tak zwykłą herbatę. Ocknął się dopiero wtedy, gdy Baekhyun podstawił mu parujący kubek.
Wypij, nie jest już tak ciepło, jak w dzień.
Rzeczywiście, na dworze robiło się zimno i ciemno. Słońce pozostawiło po sobie pomarańczowe i różowe smugi, ale samo się schowało, dając miejsce księżycowi, który leniwie się ujawniał. Lekki wiatr był bardziej chłodny, niósł ze sobą woń bryzy i świeżego powietrza. Chanyoel słyszał szum morza i odgłosy zwierząt z lasu. Baekhyun objął kubek swoimi długimi palcami i zmrużył oczy. Wyglądał teraz jakby przypominał sobie coś wesołego, ale zaraz po tym garbił swoje ramiona i wyglądał na przygnębionego. Chanyeol już chciał spytać się co jest, kiedy Byun uśmiechnął się lekko.
Idź spać. Jutro ustalimy wszystko, dobrze? Obaj jesteśmy zmęczeni.
Park nie odpowiedział, intensywniej patrząc na chłopaka. Coś mu nie pasowało. Jakby jeden element układanki w żaden sposób by nie pasował do reszty. Skinął jedynie głową i biorąc ze sobą kubek ciepłej herbaty ruszył na piętro.

**
    
Pierwsze dwa dni były jedną, wielką niezręcznością. Oboje się nie znali i ciężko było im się dogadać. Chanyeol nadal nie odzyskał pogody ducha po zerwaniu, przez co jeszcze ciężej było mu rozmawiać z kimkolwiek. To nie tak, że nie chciał poznawać Baekhyuna, ale nie chciał wchodzić w żadne relacje z kimkolwiek. Czy to był chłopak, dziewczyna, dziadek, babcia. Po prostu nie czuł się dobrze. Chociaż na zewnątrz wyglądał na zdrowego w środku gotował się z bezsilności.
Chanyeol odrzucił kołdrę, po czym pomaszerował do szafy, aby wyciągnąć jakieś ubrania. Kiedy był już gotowy zszedł na dół, aby zrobić sobie kawy. Dom był przesiąknięty tym zapachem oraz świeżością, ponieważ bryza cały czas wlatywała poprzez otwarte okna.
Park już kierował kroki do kuchni, kiedy w oczy rzucił mu się Baekhyun, zwinięty w kłębek na kanapie. Był owinięty w cienki koc, a kubek z kawą stał na stoliku obok kanapy.
Coś się stało, Baekhyun-ah? Chanyeol zbliżył się do chłopaka, który podniósł na niego wzrok. Uśmiechnął się do niego, tworząc ze swoich oczy lekkie szparki. Wyglądał uroczo.
Nic mruknął, siadając prosto i klepiąc miejsce obok siebie. Czasami mam wrażenie, że jestem sam i jest wtedy mi cholernie smutno.
Park pokiwał głową, patrząc się na nieskazitelną cerę chłopaka. Brązowe włosy opadały na czoło, a rzęsy rzucały cień na jego bladych policzkach. Był piękny. Nawet Chanyeol musiał to przyznać, ponieważ nie mógł ukryć faktu, że Byun był najpiękniejszą istotą jaką spotkał.
Przypominasz mi mojego przyjaciela powiedział nagle Baekhyun, mrużąc swoje oczy. Był tak samo wysoki jak ty, czasami miał takie miny jak ty. Naprawdę mi go przypominasz i zaczynam za nim tęsknić.
Odszedł od ciebie? zapytał Chanyeol, lekko odwracając się w stronę swojego rozmówcy.
W pewnym sensie odparł na to chłopak. Z tą różnicą, że nie może już wrócić. Mieszkał tu ze mną. Był moim wsparciem w najtrudniejszych chwilach, a jak pomyślę, że już go nie ma, mam ochotę sam umrzeć. Tęsknota robi dziwne rzeczy z ludźmi, prawda? 
Chanyeol nie odpowiedział, patrząc na zasłonkę, która falowała na wietrze. Baekhyun miał rację, ludzie, którzy odchodzą zostawiają pustkę, ale tęsknotę trudno uzupełnić, ponieważ ona zawsze nam towarzyszy, nawet jeśli mamy przy sobie mnóstwo ludzi. Ale obcy nie zapełnią miejsca po kimś bliskim naszemu sercu. Zawsze odczuwamy brak po kimś ważnym.
Chanyeol też czuł pustkę. Niewyobrażalną. Nie miał do kogo się uśmiechnąć rano, ponieważ jego była dziewczyna była osobą, która widziała jego poranny uśmiech. Nie miał też komu dokuczać podczas nauki, nie miał już tego ciepła. To wszystko raniło, choć nie zdawał sobie sprawy, że zerwanie zostawi bolesne ślady. Kiedy ją nakrył podczas zdrady czuł faktyczną złość, ale po kilku dniach ona zniknęła, zastąpiona rozpaczą. To bolało, sam już nie wiedział czy zdoła się pozbierać. Kochał ją. To nie była głupia miłostka, która zniknęła następnego dnia. Był z nią w związku trzy lata. To przecież coś znaczyło?
Nie mógł jej zrozumieć. Ile razy zapewniała go o swojej miłości? Ile razy musiała mu kłamać prosto w oczy? Ile razy go zdradziła? Ile razy musiał kupować jej kłamstwa? Ile razy dostawał nożem prosto w serce?
Park poruszył się niespokojnie, zwracając na siebie uwagę Baekhyuna.
Wybacz mruknął cicho. Pewnie nie chcesz mnie słuchać.
To nie to, Baekhyun-ah rzucił, po czym przeniósł na niego wzrok. Po prostu o czymś sobie przypomniałem. Każdy ma powód do smutku, nieprawdaż?
Byun pokiwał głową, po czym zatopił głowę w swoim kocu. Zamknął oczy, a jego oddech się wyrównał. Wyglądał jak anioł. Wyglądał tak delikatne, jakby miał się zaraz stłuc. Porcelanowa skóra wydawała się tak nienaturalna, taka odległa, taka inna od ludzkiej.
Baekhyun na ogół wydawał się inny od ludzkich istot. Zupełnie nie pasujący do pozostałych ludzi.

**

Chanyeol znalazł tym razem Baekhyuna na plaży. Chłopak siedział na piasku, a jego biała koszulka przylegała do ciała pod wpływem chłodnego wiatru.
Z czym kojarzy ci się morze? zapytał Baekhyun, prostując nogi. Jasne jeansy ciasno przylegały do jego nóg, uwydatniając ich perfekcję. Mi z czymś dzikim i nieuległym. Morza nie można złapać w sieć i nie czuje tych wszystkich uczuć. Morze jedynie ukazuje nam jak można się czuć.
Morze jest dzikie. Zawiera w sobie dużo tajemnic.
Byun pokiwał głową, odchylając ją w stronę słońca. W jasnych promieniach słońca wydawał się być prawie przezroczysty. Był taki blady, jakby na coś chorował. W rozmowie z nim Chanyeol już dawno doszukiwał się jakiegoś sensu. Baekhyun był naprawdę zupełnie inną osobą od pozostałych. Mówił coś, czego inni nie odważyli się na głos powiedzieć. Mówił o uczuciach, choć inni nie zwracali na nie uwagi. Tak jakby dostrzegał coś, co inni uparcie nie zauważali.
Masz rację, zawiera w sobie mnóstwo tajemnic. Każdy ma swój sekret, prawda? Baekhyun spojrzał na niego, a jego oczy wydawały się być jaśniejsze niż zazwyczaj. One były piękne. Niezaprzeczalnie piękne.
Tak, każdy ma swój sekret.

**

Kris usiadł na swoim bujanym krześle, zatapiając się w lekturze i co jakiś czas pisząc coś w swoim notatniku. Baekhyun spał owinięty w koc. Sam Wufan nie wiedział w jaki sposób stworzył maszynę, która odczuwała wszystko co ludzkie; zimno, głód i wszelakie uczucia. Był zadowolony z takiego obrotu spraw i zaczął kochać Byuna jak syna, którego nie miał. Baekhyun był delikatny i kruchy. Bardziej przypominał kruszynę – ponieważ nigdy nie został doświadczony przez los. Kris chciał, aby został nienaruszony, żeby nigdy nie doświadczył złych uczuć. Nie chciał, żeby poznał jak świat jest zepsuty. Jak ludzie są egoistyczni i jak mogą zniszczyć samego siebie.
Nie chciał, aby Baekhyun zasmakował tego zepsutego świata. Nie chciał, żeby ludzie dowiedzieli się o nim, ponieważ to byłaby ostatnia rzecz jaką chciał zrobić. Baekhyun był delikatny niż ktokolwiek inny. Był sekretem przed światem, a świat był sekretem przed Baekhyunem. Oba światy nie mogły się ze sobą spotkać, ponieważ świat ludzi jest zbyt silnie zepsuty, a Baekhyun zbyt łagodny, aby to wszystko udźwignąć. Może był maszyną, może posiadał metalowe części, ale to nie czyniło, że był tak samo chłodny jak metal.
To był jego sekret. Chciał, by Baekhyun widział świat jak mu przedstawił. Żeby nie cierpiał.

**

Chanyeol w środku nocy obudził się przez odgłos wiatru. Usiadł na łóżku nadal zaspany, ale chwilę później spojrzał na okno. Księżyc świecił jasno, wpuszczając swojego promienie do jego pokoju. Park westchnął, po czym owinął nagie ramiona kocem. Wstał ostrożnie z łóżka, po czym podszedł do biurka. Usiadł na krześle i położył dłonie na drewnianym blacie.
Minął tydzień od jego wizyty. Postanowił, że jednak przedłuży swój pobyt, bo nadal czuł żal i pustkę. Na ogół czuł się wypruty ze wszystkiego, ale obecność Baekhyuna jakoś łagodziła jego rozszarpane serce.
Czarna dziura zostawiona przez jego byłą dziewczynę pomniejszała się z każdą spędzoną sekundą w towarzystwie Baekhyuna. Jego uśmiech, czy ich nienaturalne rozmowy dawały swego rodzaju ulgę. To nie tak, że Chanyeol czuł się dobrze i mógł powiedzieć, że nie czuje żalu. Jego serce powoli się regenerowało po całym zajściu i zaczynał wychodzić z ciemnego dołka w jaki wpakowała go dziewczyna. Stwierdził, że czas zapomnieć o niej i świństwach jakie mu wyrządziła. Musiał pokazać, że jest silny.  
Poruszył się niespokojnie, zawadzając udem o spód blatu biurka. Głuchy odgłos rozległ się po pokoju, a zaintrygowany Chanyeol schylił się po ów przedmiot. Z zdziwieniem złapał do ręki stary dziennik, który lada chwila mógłby się rozsypać. Zaskoczony otworzył na pierwszej stronie, patrząc na starannie napisane litery.

Kimkolwiek jesteś, witaj. Możliwie, że po pierwszej stronie po prostu wyrzucisz ten dziennik, uciekniesz, zrobisz cokolwiek. Ale jednak wolę napisać powitanie.

Nazywam się Wu Yifan, jestem doktorem. W tym dzienniku zapisałem wszystkie moje obserwacje mojego eksperymentu. Od dnia narodzin, po dzień dzisiejszy. Baekhyun jest specyficzną osobą. Nie wiem ile już go znasz, ale pewnie zauważyłeś dziwne zachowania, prawda?
Zacznijmy od tego, że Baekhyun nie jest człowiekiem. Jest maszyną. Stworzyłem go, a co najdziwniejsze wygląda, żyje jak człowiek. Ma jednak własne zachowania. Mogło ci się wydawać, że jest dziwny. Bo jest. On jest oryginalny, nie ma w sobie tej sztuczności jak maszyny i jak ludzie. Jest prawdziwszy od nas wszystkich razem wziętych. Baekhyuna łatwo zranić, ponieważ – jak zauważyłeś – nie ma bariery jaką ludzie wytwarzają na innych. Baekhyun nie ma czegoś takiego, ponieważ od zawsze mieszkał ze mną, a ja nie chciałem go ranić. Nie chciałem, żeby dowiedział się jak świat wygląda. On jest za delikatny.
Baekhyun nie może dowiedzieć się całej prawdy. Nie chcę, żeby cierpiał. I… jeżeli czyta to ktoś, kto poznał Baekhyuna i nie uważa go tylko za maszynę, proszę zaopiekuj się nim dobrze, zrób wszystko, aby Baekhyun zapamiętał świat dobrze. Nie zrań go. Wiem, że mogę go zawieść, więc nie popełnij żadnego mojegp błędu. Mam nadzieję, że Baek zaufa ci, aby opowiedzieć ci coś o swoim życiu. To jest rozmowa jak z dzieckiem. Nie możesz go spłoszyć, ponieważ on ucieka jak mały, przestraszony jelonek. Kolejna cecha, która jest inna od ludzkiej. On będzie się bał. Sam zauważysz. Lub zauważyłeś.
Chcę, żebyś wiedział, iż Baekhyun to nie maszyna bez serca, a bardzo ciepła i radosna osoba. Tylko go poznaj.

Chanyeol z przesadną uwagą czytał wszystkie zapiski, uwagi, zmiany w ciele Baekhyuna. Nie mógł oderwać wzroku, a kiedy dotarł do końca zauważył, że słońce już wstało, witając nowy dzień. Zamknął delikatnie dziennik i schował go do szuflady, po czym przekręcił klucz w zamku. Wstał z niewygodnego krzesła, masując sobie zesztywniały kark. Teraz wszystko ułożyło się w całość.
Lekkie kroki niczym ducha, blada cera oraz niekiedy dziwne zachowania. Gdyby nie patrząc na to wszystko, Byun nie posiadał sztywnych ruchów jak maszyna. Poruszał się z gracją kota.
Chanyeol ubrał jakoś koszulkę i zeszedł na dół. Od razu powitał go zapach kawy oraz tostów. Zapach bryzy wypełnił jego nozdrza i zalał jego płuca. Kochał to uczucie, kiedy chłodne powietrze otaczało go zewsząd, jak rano czuł się rozbudzony ilekroć schodził na dół.
Baekhyun stał przy wysepce kuchennej, smarując upieczony chleb marmoladą. Obok jego drugiej ręki stał kubek z parującym napojem, a jak zawsze z odtwarzacza leciała przyjemna dla ucha piosenka. Chanyeol nie wiedział czemu, lecz zdążył pokochać ten klimat, który wytworzył się przez Byuna. Wszystko było poukładane i choć tak się nie wydawało, to ta poranna rutyna dobrze im obu służyła.
Park doskonale zdawał się sobie sprawę, że już nie będzie tak samo. Nie po tym jak dowiedział się, że Baekhyun jest maszyną. Nie miał zamiaru jednak uciekać z krzykiem. Byun – tak samo jak opisywał Wufan – miał uczucia, miał wszystko co człowiek powinien posiadać. Chanyeol też zdawał sobie z tego sprawę – zdawał, to może za dużo powiedziane – on to po prostu widział. Baekhyun nie zachowywał się jakoś szczególnie inaczej, może miał swoje zachowania, w końcu nie żył wraz z ludźmi, ale właśnie przez swoje insze zachowanie wyróżniał się i czynił swoją osobę wyjątkową.
Jak jakieś zrządzenie losu, Chanyeol także zajmował się elektroniką. Nie miał tak obszernej wiedzy, ale głupi też nie był. Nie zamierzał jednak dotykać się do Baekhyuna, nie był jakimś napaleńcem, że tyka wszystkiego. Doszedł do wniosku, że jeżeli te zapiski znalazłby nieodpowiedni człowiek, Byun mógłby pożegnać się z tym domem i wszystkimi wspomnieniami. Taki człowiek nie zwracałby uwagi na zapiski, które były przepełnione miłością ojcowską. Kris nie traktował Baekhyuna jako maszyny, tylko jako człowieka – własnego syna, którego wychowuje. Te zapiski nie tylko pokazały Parkowi budowę Baekhyuna, ale także jaką miłością musiał darzyć Kris Byuna, że stworzył go na podobiznę człowieka, choć nim nie był. Jak wielka musiała być miłość, że nie traktował go jak maszynę. Te wszystkie uwagi, słowa, zlewały się w historię, nie tylko budowy eksperymentu, ale też co człowiek może dokonać i jak wielka może być siła mechaniczna. Baekhyun nie miał oprogramowania, posiadał własny umysł, sam myślał. Posiadał takie samo ciało jak u człowieka. Nie przypominał w żaden sposób kreatury metalowej maszyny, jak to ludzie mają w zwyczaju sobie wyobrażać.
Chanyeol musiał jednak w jedynym przyznać rację Krisowi. Baekhyun nie byłby zaakceptowany przez człowieczeństwo. Jedynie zraniliby jego uczucia. Zniszczyliby wszystko na co tak ciężko pracował Wufan. Kris nie włożył w jego budowę tylko drogich części, ale także całe swoje serce. A to byłaby ogromna strata. Najbardziej cenna, o ile nie była bezcenna.
Co ty taki zamyślony? delikatny głos rozniósł się po kuchni, wreszcie docierając do Chanyeola. To trochę dziwne jak tak odlatujesz.   
Park potrząsnął głową, po czym usiadł na krześle. Owinął palce na kubku, który podsunął mu Byun i lekko przekrzywił głowę.
Po prostu staram się dotrzeć do odpowiednich wniosków mruknął, upijając łyk gorącej kawy. Muszę sobie coś uzgodnić.
Baekhyun spojrzał na niego spod grzywki i uśmiechnął się promiennie. Kolejna cecha, która zapadła Chanyeolowi w pamięć i którą tak pokochał. Stwierdził, że Baekhyun ma piękniejszy uśmiech od jego byłej dziewczyny. Uśmiech szatyna był taki szczery, promienny i nie złudny, tak, że mógł nosić miano najpiękniejszego uśmiechu na ziemi.

**

Dowiedziałeś się, że jestem maszyną powtórzył Baekhyun.
Chanyeol siedział na piasku, bawiąc się brązowymi kosmykami włosów zastanawiając się jakim cudem są takie miękkie i puszyste w dotyku. Głowa chłopaka leżała na jego udach, a samo ciało na gorącym piasku. Wiatr nieco się uspokoił, dając im się nacieszyć słońcem. Ciepłe promienie łaskotały ich ciała i nikły we włosach, zostawiając ślady wakacji i delikatnej aury.
Tak potwierdził, a jego palce nawet nie zaprzestały poruszania się pomiędzy kosmykami brązowych włosów chłopaka. Ale spokojnie, nic ci nie zrobię.
Baekhyun podniósł na niego wzrok, a Chanyeol znów musiał przyznać, że pokochał ciemny odcień brązu jego oczu. Był taki piękny, delikatny i kruchy. Wydawał się być jak najpiękniejsza porcelana, która była wręcz nie osiągalna, droga i łatwo było ją stracić. Był taki, że strata bolałaby bardziej niż jakikolwiek ból.
Jesteś inny, Chanyeol kształtne usta wygięły się w uśmiech, układając się w małe serduszko. Jego pełne, różowe usta przyciągały wzrok Parka, co nieraz przerażało Chanyeola. Naprawdę wyjątkowy.
To ty jesteś wyjątkowy zaprotestował cicho.
Ale ty jesteś człowiekiem, a ja nie odpowiedział na to Baekhyun, kładąc mi dłoń na policzku. To, że funkcjonuję jako człowiek, nie oznacza, że nim jestem w pełni. Nie jestem człowiekiem, a maszyną, która próbuje żyć jak człowiek.
To nie ma dla mnie znaczenia, Baekhyun Chanyeol złapał jego dłoń i położył mu ją na miejscu, gdzie powinno bić jego serce. Dla mnie zawsze będziesz wyjątkowy, nieważne czy jesteś maszyną, kosmitą, człowiekiem czy czymkolwiek. Ważniejsze są uczucia, kim jesteś, a nie czym.
To była prawda. Baekhyun siał w sercu coś, co nazywało się radością, chęcią do dalszego życia. Leczył jego serce, koił jego zranioną duszę. Byun nie bawił się jego uczuciami, sam walczył ze swoimi. Obaj odkrywali siebie, nie spieszyli się, a co najważniejsze wiedzieli o sobie najcenniejsze rzeczy. Baekhyun nie wydawał się maszyną – nie przypominał jej w żaden sposób i Chanyeol się postara, aby to w końcu zrozumiał. Bo to, że posiadał metalowe części nie znaczyło, że nie posiadał duszy. Miał ją, czystszą i piękniejszą od samej duszy Parka. To go wyróżniało, i to sprawiało, że serce i uczucia Chanyeola znalazły nowego właściciela.
Baekhyun patrzył na niego chwilę, po czym podniósł się powoli. Chwilę się wahał, ale szybko i łagodnie cmoknął go w policzek.
Kolejna ludzka cecha Baekhyuna: posiadał miękkie i puszyste usta. Mimo, że nie były ciepłe, ale zawierały w sobie słodycz, lepszą niż czekolada.
Dziękuję, że we mnie wierzysz, Chanyeol. powiedział zachrypłym głosem, kładąc mu małe dłonie na ramionach i spoglądając w jego oczy. Dziękuję, że ze mną jesteś. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że potrzebowałem kogoś. Poznałem smak samotności i bólu, a teraz czuję się lepiej. Nie pomyśl, że wykorzystuję cię do złagodzenia swoich ran. Po prostu jesteś moim lekarstwem na wszystko.
Nie musisz nic mówić Chanyeol łagodnie pogłaskał go po bladym policzku. Traktuj mnie jak chcesz. Nasze obecności są do siebie zbliżone, nawzajem się potrzebujemy.
Baekhyun pokiwał głową, po czym opadł w jego ramiona, przytulając się do niego. Ramiona Parka były jakby stworzone do trzymania drobnego ciała w swoim uścisku. A drobne ciało wpasowało się w jego objęcia tak jakby pasowały do siebie od wieków.
Słodka otoczka nie trwała krotko, lecz długo. Nie było tu żadnego czarnego scenariusza, a Chanyeol nie musiał się o nic martwić. To nie miało żadnego znaczenia. Obaj żywili do siebie uczucia tak ciepłe, że nawet gorąco słońca nie był do tego porównywalne.    

**

Yeol, chyba będę musiał o coś cię poprosić zawołał Baekhyun pewnego dnia, pojawiając się w salonie z luźną koszulką na sobie.
Chanyeol podniósł na niego wzrok, kiedy przyjemny głos Byuna dotarł do niego. Odłożył telefon na stolik, a jego brwi powędrowały w górę.
O co chodzi? zapytał, przestając gapić się na obojczyki chłopaka.
Musisz wymienić mi pewną część, bo czuję, że mi zardzewiała wyznał, prostując plecy, a przy okazji coś chrupnęło. I sam słyszysz. To trochę utrudnia mi funkcjonowanie, poza tym i tak musiałbym ją wymienić. Nikt nie dotykał się do mojego ciała od dwóch ostatnich lat.
Park patrzył na chłopaka z szeroko otwartymi oczami.
A-ale ja… Boję się, że coś spieprzę powiedział najszczerszą prawdę. To, że zajmuję się technologią nie znaczy, że umiem zadbać o ciebie w ten sposób.
Chanyeol westchnął Baekhyun, marszcząc brwi. Wierzę w ciebie, a także potrzebuję. To naprawdę boli, a zapewniam cię, że nie zrobisz mi krzywdy. Kris zamontował mi nerwy i to cholernie boli, i jest uciążliwe.
Park wahał się, ale ostatecznie się zgodził. Pozwolił, aby Baekhyun zaprowadził go do pomieszczenia. Drobniejszy chłopak usiadł na betonowym łóżku, a Chanyeol odrzucając swoje obawy zaczął szukać części. Kiedy miał ją w ręce, odwrócił się do Baekhyuna.
Musisz rozciąć skórę – wyznał Byun. To będzie boleć mruknął.
Co tak właściwe Kris zrobił? zapytał Chanyeol, zakładając na siebie biały fartuch i rękawiczki. Poczuł się w swoim żywiole. Kochał takie rzeczy, lecz bał się, że zrobi krzywdę Baekhyunowi.
Mam skórę powiedział mniejszy. Pod nią znajdują się sztuczne kości i niewiele metalowych części. Nie mam pojęcia skąd Wufan wziął komórki, ale posiadam skórę jak u człowieka. Zanim tak wyglądałem miałem kilka widocznych diod. Krisowi to przeszkadzało, dlatego je usunął. Musisz rozciąć skórę na dole pleców. Tam znajduje się ta zardzewiała część – zmienił temat, kładąc się na łóżku, podkładając uprzednio jakiś cienki materiał.
Chanyeol usiadł na taboreciku, który miał kółka i na którym mógł spokojnie się poruszać. Dotknął jego lędźwi, czując miękką strukturę skóry. Szczerze powiedziawszy bał się wykonać tę operację, ponieważ wiedział dobrze, że nie jest taki dobry w tych sprawach. Ale musiał ulżyć Baekhyunowi. Jeżeli go bolało, to musiał wykonać to o co go porosił.
Nacięcie nie było duże, dlatego blizna będzie mało widoczna. Byun spał słodko, ponieważ Chanyeol podał mu leki nasenne, żeby nie cierpiał niepotrzebnie. Skupił się też bardziej na własnej robocie. Odnalazł wzrokiem zardzewiałą część, po czym delikatnie i z wyczuciem ją usunął. Baekhyun nie posiadał krwi, co było tylko ułatwieniem. Dłonie Parka nie drżały, dając efektywniejszą pracę. Założenie nowej części okazało się trudniejsze niż usunięcie starej. Jednak nie było to nie do wykonania.
Po skończeniu wszystkiego, Baekhyun jeszcze spał. Chanyeol pozbył się rękawiczek i fartucha i wziął chłopaka na ręce. Zaniósł go do salonu i położył na kanapie na której lubili leżeć.
Zanim Byun się obudził, Chanyeol zrobił kawy i postawił ja na stoliku w salonie. Przyjemny aromat świeżo parzonej kawy jedynie ocucił Baekhyuna. Jego zaspane oczy, które miały w sobie iskierki były jednym z tych piękniejszych widoków. Chanyeol zauważył, że powoli się uzależniał od niego – nie była to jednak zła forma – Baekhyun był jak dobry narkotyk, który mimo wszystko niweluje wszystkie okropności, zostawiając jedynie radość i spokój ducha.
Dałeś sobie radę? zapytał Baekhyun, przytulając policzek do białej poduszki. Jego ciemne oczy uśmiechały wraz z resztą twarzy, a radosne ogniki nieco rozświetlały niemal czarne oczy.
Dałem przytaknął Chanyeol, siadając na podłodze obok kanapy i mieć twarz na przeciwko tej Baekhyuna. – Zrobiłem kawy.
Czuję oraz dziękuję.
Pomiędzy nimi zapadła cisza, komfortowa i nieuciążliwa. Wszystko znalazło swoje miejsce.

**

Kuchnia była tak samo ważna jak salon, ona też zapisywała w swoich ścianach istotne rzeczy. Ten dom był przesiąknięty wszystkimi uczuciami, ale nigdy nie sprawiał, że obaj czuli się źle. Dom był ich azylem, którego nie chcieli opuszczać, a mając siebie nawzajem potęgowali swoje uczucia i przywiązanie do tego domu. Nic nie stało im na przeszkodzie.
Chanyeol patrzył się jak Baekhyun już normalnie się porusza, a wszystkie metalowe części działają jak należy. Kris w swoich zapiskach dokładnie nie opisał jak sprawił, iż Baekhyun ma ciało człowieka, ale to nie było istotne. Chanyeol przekonał się, że jeżeli dotknie Baekhyuna poczuje jedynie rozkoszną miękkość pod palcami, niżeli zimny metal. Byun jednak nie był ciepły – to oznaczało brak krwi – ale nie aż tak, że nie dało się go przytulać.
Chanyeol pokochał ich czułości. To nie tak, że doszło do czegoś więcej jak przytulanie, ale Park czuł, że jego dziura w sercu po stracie ukochanej powoli się zmniejsza. W sumie już praktycznie jej nie było, ponieważ przywiązał się do nowej rutyny i twarzy do której kieruje uśmiech. W nagrodę otrzymywał roześmianą buzię Baekhyuna, a to wystarczało, żeby Park czuł się szczęśliwy.
Był już wieczór, więc postanowili zrobić kolację. Byun wszystkim się zajmował, a Chanyeol jak zawsze siedział na krześle obok wysepki kuchennej. W sumie mu to nie przeszkadzało, mógł patrzeć na Baekhyuna do woli. On był taki piękny. Niepowtarzalny.
Chanyeol uświadomił sobie, że nie chce go stracić. Że on jest naprawdę ważną istotą w jego życiu, choć przez przypadek wpadli na siebie. Park nigdy nie był tak szczęśliwy ze swojej decyzji i nigdy nie dziękował rodzicom za podsunięcie niebanalnego pomysłu. Baekhyun okazał się aniołem, który koił jego wnętrze i nagradzał go uśmiechami, które zdążył pokochać bardziej niż uśmiechy byłej dziewczyny.
Yeol, pomóż mi delikatny głos wybił go z rozmyśleń. Mruknął coś, a Baekhyun pokazał brodą wysoko postawione naczynia.
Chanyeol wstał ze swojego miejsca i podszedł do chłopaka. Stanął tuż za nim i sięgnął po talerze o które prosił Byun. Postawił je na szafce i spojrzał w dół, aby napotkać ciemne oczy.
Zawsze zastanawiałem się jak to być takim wysokim Chanyeol skupił swoją uwagę na poruszających się ustach.
Z jego umysłu uleciały wszystkie racjonalne myśli, zostawiając jedyną, której chciał się słuchać. Ujął twarz Byuna w swoje dłonie, na co ten momentalnie ucichł i spojrzał na niego wielkimi oczami. Park uśmiechnął się do niego delikatnie, po czym zgiął się, aby być na poziomie twarzy Baekhyuna. Jego oczy z bliska były jeszcze bardziej piękniejsze niż z jakiejkolwiek odległości. Zauważył, że jego wargi drżą, ale sam Byun nie odepchnął go, jedynie położył swoje drobne ręce na jego przedramionach. Nagły impuls zmusił go, aby pokonał tę znikomą przestrzeń i łączył ich usta w czułym i pełnym uczuć pocałunku. Ich wargi pasowały do siebie jak do nikogo innego, tworzyły swój nierówny taniec.
Usta Baekhyuna były chłodne, lecz nie zimne, były za to miękkie i smakowały kawą oraz białą czekoladą. Słodka mieszanka była uzależniająco i choć po raz pierwszy przelewali swoje uczucia w ten sposób, Chanyeol wiedział, że już pokochał tę znaczną różnicę oraz słodki smak uzależnienia.
Wargi Parka natomiast był ciepłe, a wręcz gorące i smakowały gorzką kawą. Były lekko szorstkie i spierzchnięte, ale nadal puszyste.
Obaj zatracili się w doznaniu, skradając sobie coraz bardziej namiętne całusy. Dłonie Chanyeola powędrowały na talię mniejszego, a Baekhyun natomiast zarzucił mu ramiona na szyje, przyciągając go jeszcze bliżej. Nie robili nic, aby przerwać to co zaczęło się dziać. Nie musieli wylewać swoich uczuć w formie słów, wystarczyła im ich obecność i te przyjemne ciepło, które przelatywało przez ciało.
Usta współgrały ze sobą leniwie, a uścisk był ciaśniejszy niż kiedykolwiek. Park czuł pod palcami miękką strukturę skóry, chciał ją badać cały czas, chciał znaleźć wszystkie wrażliwe punkty i upajać się miłością. Baekhyun wydawał się mieć takie samo zadanie, dlatego łapczywie oddawał pocałunki, pozwalał zawładnąć sobą i wkraść się w serce zupełnie obcemu człowiekowi, który go pokochał takim jakim był.

**

Przywiązanie powstaje długo, miłość nie jest trwała, ale jeżeli znajdziesz tę jedyną osobę, wiesz, że wszystko przetrwa. Przywiązanie jest częścią miłości, jest uzależnieniem od drugiej osoby. Jest czymś wyjątkowym i na swój sposób urzekającym.
Chanyeol przywiązał się do Baekhyuna, a Baekhyun do Chanyeola. Ich miłość nie powstawała szybko, rozwijała się nieśpiesznie. Była częścią nich samych.
Pomimo, że Baekhyun nie był człowiekiem, był maszyną, posiadał własne serce, duszę, rozum. Posiadał uczucia. Uczucia, które były mocne, nie jak u zwykłych ludzi. Nie posiadał bariery, którą człowiek sam sobie wytwarza, ale Chanyeol nie zrobił nic, co zraniło Byuna w jakiś sposób.
Koił rany swoją obecnością, ciepłymi słowami oraz miłością, która wsiąknęła w cały dom oraz w nich samych. Rutynę, którą sami wytworzyli nie dało się przełamać. Ona nie przeszkadzała. Była częścią ich historii. Wszystko co było związane z nimi składało się na nich. Nie było możliwości, żeby któryś z nich odwidział sobie te wszystkie uczucia, które tak naprawdę pojawiły się nagle i niespodziewanie. Nikt nie przewidział co może się stać.
Baekhyun pomimo, że był maszyną, nie człowiek, umiał kochać. Umiał być bardziej opiekuńczy niż ktokolwiek inny. Umiał cierpieć bardziej, umiał rozsiewać pozytywną energię nawet z błahych powodów. Umiał cieszyć się z detali, drobnych i nic nieznaczących chwil. Ale nawet ulotne chwile są ważne. Baekhyun kochał je jak każde inne, ponieważ być człowiekiem nie znaczy istnieć i czuć.
Baekhyun był maszyną, ale czuł. Kochał, cierpiał, zaznawał smutku, tęsknoty, samotności, bólu, cierpienia. Wszystkich uczuć, które zdążył poznać oraz odkryć.
Chanyeol nie mówił, że Byun jest idealny, ale potrafił docenić coś, co człowiek uznałby to nic niewarte uwagi. A o to nie chodzi. Każda chwila naszego życia buduje nas, naszą historię.
Wszystko miało dla niego sens.
Nawet jeśli zamykał oczy już na zawsze, to Baekhyun robił to razem z nim. I kiedy wszystko pozostało w ich domu, oni cieszyli się czasem gdzie indziej.
Baekhyun nie był człowiekiem, lecz posiadał wszystko co człowiek powinien posiadać.

**

a/n: cóż, obiecałam, ze będzie spam, więc dodaję kolejnego oneshota. Naprawdę dziękuję za komentarze pod miniaturką, mam nadzieję, że tym razem także mnie nie zignorujecie. LICZĘ NA WAS, TAK. A teraz śpiewam sobie sto lat, bo mam urodziny, a co xD

6 komentarzy:

  1. Ojej! Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się podoba ten oneshot. Jest bardzo w moim stylu, ponieważ to angst i supernatural. Zacznę od fabuły. Jest świetna. Wufan, który stworzył maszynę podobną do człowieka, spotkanie Baekyeola i budujące się pomiędzy nimi uczucie zrobiło ze mnie plamę na podłodze. Takie piękne rzeczy, wręcz zabijają. Baekhyun na serio był wyjątkowy. Nic dziwnego, że Wufan tak go kochał i chronił przed złem, bo ludzie to kreatury, które na pewno by go skrzywdziły. Na szczęście w jego życiu pojawił się Chanyeol. Dobrze, że on był inny od reszty i pokochał Baekhyuna. Idealnie to zakończyłaś! Tak romantycznie i z subtelnym akcentem! Prześliczny oneshot, który już pokochałam!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest.... OMG! Baek jest taki słodki i bardzo dobrze, że trafił na kogoś takiego jak Chanyeol, który będzie chronił go przed światem i złymi ludźmi.
    Motyw przedstawienia Baekhyuna jako maszyny... Mistrzostwo. Chociaż nie lubię ff z wątkami fantastycznymi, to jest boskie. :)
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jakie to śliczne ��
    Kochana pisz jak najwiecej, bo jestes w tym genialna! Ten OS był taki słodki, że się w nim po prostu zakochalam ❤️
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu zrobiłaś dużo błędów składniowych, logicznych i powtórzeń, ale kij z tym, bo opowiadanie jest tak świetne, że te błędy w żadnym stopniu nie zaniżą jego oceny :D
    Czekam na kolejne wpisy ;)

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest najpiękniejsze ff jakie czytałam :') styl, w którym to napisałaś i sposób w jaki opisałaś całą ich relację są po prostu idealne <3

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x