niedziela, 14 czerwca 2015

Shadows - Part one: From the beginning

~~*~~

Chłodny wiatr poranka był niczym zimny prysznic o wczesnej godzinie. Ulice były opustoszałe, jedynie raz na jakiś czas przejechał samochód. Za dwie godziny miasto znów się obudzi i gwar dotrze do jego zmęczonego ciała.
Poprawił kołnierz płaszcza i z ciężkim westchnieniem ruszył na przód. Nie miał pojęcia dlaczego nie wybrał samochodu, na spokojnie mógł się przebić, przecież nie było korków. Albo w sumie wolał się przejść. Mógł się zabić, jadąc samochodem.
Chanyeol zacisnął zęby, po czym wyciągnął paczkę papierosów. Od zeszłego wieczora ubył tylko jeden. Odkąd skończyła się szopka z Hee, stopniowo się odzwyczajał od ciągłego palenia. Nie rzucił fajek, to było zbyt silne, ale nie wypalał całej paczki na raz. Jedna paczka fajek starczała mu na tydzień lub na dwa, zależy jak był zdenerwowany.
Minęło pięć okrągłych lat. Przez taki szmat czasu przewijało się sporo ważnych spraw – mniejszych, większych, średnich. Wszystko nie miało tak ostrego wydźwięku, ale to nie zmieniało faktu, iż stali się prawdziwymi obywatelami.
Skądże znowu!
Czarne sprawy, układy, układziki – to wciąż było ich światem i cóż, jak na razie nikt nie narzekał. Przynajmniej Chanyeol nie słyszał takiego czegoś.
Niektórzy wydorośleli, niektórzy zaczynali myśleć na poważnie ze swoim życiem prywatnym – nikt nie powiedział, że mają siedzieć cały czas w ciemnych sprawach. Ich rodziny ponad dziesięć lat nie wiedziały, że ich synowie robą takie rzeczy. Taki stan rzeczy musiał zostać, to oni będą odpowiadać, ich rodziny miały zostać czyste.
Jeżeli chodziło o sprawy w zespole…
Od ostatniego momentu też coś pomiędzy się zmieniło. Nie, to nie była nienawiść. Ona wyparowała wraz z czasem, zacierając swoje więzy.
Tao i Kris tak się kochali, że po prostu wzięli ślub. Cztery lata byli już szczęśliwym małżeństwem i nikt nie śmiał im wchodzić w drogę. Co najdziwniejsze, w takim związku byli jeszcze Xiumin i Chen. U nich to się stało naturalnie. Co zaskoczeniem było, iż Suho i Lay też postanowili posunąć się o ten większy krok w przód.
Kto żył na kocią łapę?
Na pewno on i Baekhyun. Oni byli inszą kwestią w związku. Luhan i Sehun nadal trzymali się razem, ale nie wzięli ślubu i wszyscy twierdzili, że jest to dla nich za wcześnie – może to nawet lepiej. Kai i Kyungoo
Wszyscy myśleli, że oni nie wytrzymają w swoim związku, ponieważ każdy myślał, że nie ma pomiędzy nimi krzty uczucia. Jakże było zdziwienie, kiedy z dnia na dzień obaj przywiązywali się do siebie. Chanyeol doskonale pamiętał słowa Jongina. Aż powiedział mu, że idealnie to ujął.
Pieprzyć pierdolone zasady, ważne bym ja był szczęśliwy”.
On i Baekhyun… cóż, cały zespół myślał, że ich związek polegał na seksie. Oboje nie dali po sobie poznać, co tak naprawdę jest pomiędzy nimi, ale obaj dobrze wiedzieli, że to nie jest tylko seks. To było coś więcej, choć jakoś szczególnie tego nie okazywali. Mieli swój własny sposób, choć nie polegał na obłapywaniu się w miejscach publicznych – a ich dom takowe miejsce przypominał, ponieważ dziesięciu mężczyzn to już widownia. Jednak ich apartament przypominał azyl od tego co działo się na zewnątrz.
Sielankową pięcioletnią przerwę od wszystkich poważnych zmartwień przerwał ich szef z cudowną wiadomością. To było jak kubeł zimnej wody, po tak długiej przerwie.
Chanyeol westchnął w końcu, po czym z wolna zapalił papieros. Gryzący dym wypełnił jego usta i płuca, a słodka ulga na chwilę ogarnęła jego ciało. Wiatr zawiał mocniej, znów wybudzając go z transu i uświadamiając go, że musi iść dalej. Jego telefon był cicho, co było mu niesamowicie na rękę. Nie chciał, żeby teraz coś zawali mu na głowę.
Wspomnienia z przed pięciu lat były nadal bolesne, takiego czegoś nie dało się zapomnieć. Nie ma takiej mowy, prawie wszyscy stracili zmysły. Ktoś pobawił się nimi jak zabawkami, uraz jednak pozostał.
Chanyeol nigdy nie twierdził, że byli ze stali. Mogli siać strach, zgrozę, ale więzy pomiędzy nimi były silne, nieważne, co by zrobili, odpowiedzialność ciążyła.
Poruszał się wolno, idąc chodnikiem, popalając fajkę, ale nie sięgnął po kolejną. Z nieba zaczął powoli sączyć się wiosenny deszcz.
Fajka nadal się żarzyła.

~~*~~

Kobieta nie wydawała się być rozmowna, co wcale nie ułatwiało mu pracy. Burdele wciąż były miejscami, do których warto było chodzić, ponieważ informacje płynęły stąd niczym rzeka.
W pokoju było ciepło i schludnie. Pomieszczenie nie wyglądało na takie, w którym dzieją się nieprzyzwoite rzeczy – wręcz wydawał się być przyjemnym dla oka pokojem. Niestety, Kai za dobrze znał takie miejsca.
Uśmiechnął się do siebie kwaśno. Od kiedy zaczął czuć lekką irytację w takich domach? W sumie sam nie wiedział, ale był pewien, że jego niechęć szybko zniknie. Zaczyna się kolejna gra, choć tym razem muszą być cholernie ostrożni. Jongin nie chciał powtórki. Wystarczył mu jeden raz, który pozostawił na nim swoje ciemne smugi. Tym razem jednak miał dla kogo żyć i nie zamierzał skończyć z poderżniętym gardłem czy kulką w głowię. Haniebna śmierć, hm?
Kim Jongin westchnął głośno, prostując plecy. Czuł się jakby powtarzał sytuację, ale tym razem miał na sobie krawat oraz marynarkę. Kobieta, która siedziała przed nim była ubrana w czarną sukienkę z wyciętym dekoltem, ale to jakoś go nie ciągnęło, by spoglądać do jej wycięcia. Nie twierdził, że kobiety są brzydkie, oj nie! Takie damy były niewątpliwie piękne, temu nie można było zaprzeczyć. Ten jeden dom publiczny posiadał niezłą kolekcję fascynujących kobiet, piękny i wytrawnych.
Przez te lata nic praktycznie się nie zmieniło oprócz kilku szczegółów. Jeden dom znikł wraz ze śmiercią Hee, pojawili się nowi panowie bądź panie. Jak na razie nie szaleli, ale to w sumie mogło się zmienić.
Tym razem jednak nie było tak lekko jak wcześniej. Ależ oczywiście, że raz na jakiś czas musi się coś dziać. Wtedy byłoby za nudno.
Kai westchnął.
Dobrze, nie chcesz mówić, to nie mów. Może jeszcze cię odwiedzę wymruczał niskim głosem. Kobieta drgnęła, jakby wyrwana z jakiegoś transu.
Słucham? zmarszczyła brwi. Jest wargi zadrżały.
Mówię jedynie, że kończę wizytę Kai uśmiechnął się, podgryzając delikatnie dolną wargę. I być może odwiedzę cię jeszcze raz. Sądzę, że nieraz się jeszcze spotkamy, kochanie.
Kobieta zmrużyła oczy.
Co chcesz wiedzieć? Mogę jedynie ci powiedzieć, że jest cicho. Aż za cicho, nie uważasz?
Wiem, kochanie Jongin wzruszył ramionami, po czym wstał. Trzymaj się, skarbie. Nie chcę zobaczyć twojego martwego ciała.
Potem odwrócił się napięcie i wyszedł z pokoju. Kolejna coraz cięższa cecha.
Cisza.

~~*~~

Suho zmarszczył brwi, opierając ciężar swojego ciała na jednej nodze. Czuł się nieswojo, ponuro i irytująco. W środku niego aż się gotowało, bo wiedział, że to nie jest kolejna dziecinna gra.
Informacji było brak, co było dziwne, zważywszy, że przy Hee było naprawdę sporo wiadomości, a tu cisza.
Westchnął, czując pierwsze promienie słońca, które wyłoniły się za ciężkich chmur. Wiosna miała dziwną woń, tak jakby zapach kwiatów był pomieszany z krwią i dymem.
Junmyun wyjął telefon z kieszeni ciepłego płaszcza, po czym wybrał jeden numer.
Huh? głos po drugiej stronie sprawiał, że Suho czuł szacunek, nawet jeśli nie widział twarzy swojego rozmówcy.
Szefie. Mógłbym prosić, aby pan zawiadomił chłopców by się stawili w pańskim biurze?
A co się stało?
Musimy porozmawiać. Za pół godziny będę u pana.
Junmyun zakończył rozmowę, z powrotem wkładając telefon do kieszeni. Raz jeszcze spojrzał na słońce, po czym ruszył w drugą stronę.
Niebo wyglądało jakby krwawiło, a cienie zaczęły się powoli tworzyć.

~~*~~

W pomieszczeniu było ciemno, dlatego, że żaluzję były opuszczone i żadne promienie nie miały prawa się przedrzeć. Oddechy mieszały się ze sobą, a powaga sytuacji było wyjątkowo ciężka i powoli zaczynała się wlewać w ich organizmy.
Nie ma informacji to Kris wypowiedział słowa, które były jasne dla nich wszystkich, ale nikt nie miał odwagi ich wypowiedzieć.
Mężczyzna za biurkiem położył dłonie na drewnianym blacie, dokładnie ich oglądając. Sprawa nawet dla niego prezentowała się czarno i na chwilę obecną nie widział żadnego światła z tego ciemnego tunelu.
Jest źle, kochani zza ich pleców odezwał się kobiecy głos. Wszyscy jak na komendę odwrócili się s stronę kobiety. Witajcie.
Madame także nie zmieniła się wiele. Nadal była piękną kobietą z czarnymi włosami, niesfornie spadającymi na ramiona.
I znów kolejne déjà vu.
Czuję się jak pięć lat temu, ale szczerze? Ani trochę mi to nie odpowiada. Mam ochotę pieprznąć to w cholerę, ale tak to nie działa Chanyeol wyjął papierosa i go zapalił. Dym rozniósł się po pomieszczeniu, a ten z przyjemnością czuł jak wypełnia jego płuca. Praca do czegoś zobowiązuje.
Chanyeol miał rację. Ich szef nikogo nie zmuszał, by tu został – co było największym jego sukcesem, ponieważ przez takie zachowanie bardziej ich utrzymał przy sobie niż ktoś, kto grozi śmiercią.
Junmyun miękki głos mężczyzny zwrócił uwagę jego podwładnych. Dzwoń do Jinkiego.

~~*~~

Pieprzenie kotka za pomocą młotka wymruczał Onew. To znów mi nie pasuje, wiesz? młody mężczyzna odchylił się na swoim krześle, w końcu odwracając się w stronę jego rozmówcy. – Nie powiem, że tęskniłem za tym, ale czasami brakowało mi tego dreszczyku.
Suho uśmiechnął się ciepło.
Możesz porównać się z nami.
Jinki prychnął cicho.
Dobrze, że mój zespół jest tak samo pierdolnięty jak ja. Tak to dawno bym siedział w celi, zjadając obrzydliwe posiłki w więzieniu.
Tknąłbyś to? Junmyun wydawał się być rozbawiony.
Oszalałeś? Oczywiście, że nie.
Policjant stanął na równych nogach, otrzepując ubranie z niesiniejącego brudu. Po chwili się uśmiechnął, po czym pochylił się nad biurkiem.
Wiesz, że możesz na mnie liczyć, prawda? Tylko nie przesadzajcie. Nie wiem jakim cudem was polubiłem, ale jak na razie wam pomogę. Centrala nadal mnie wkurza i nie mam zamiaru tej nienawiści usuwać. Ona w sumie was przy mnie utrzymuje.
Junmyun westchnął ciężko.
Dzięki, Jinki. Jeżeli będziesz coś wiedzieć, na temat Cieni, to proszę zadzwoń do kogokolwiek z nas.  
Jasne Onew uśmiechnął się. Możecie na mnie liczyć.
Suho skinął w podzięce głową. Odwrócił się i już zmierzał w stronę głównych drzwi, kiedy krzyk policjanta zatrzymał go.
Junmyun, pozdrów ode mnie Laya!
Suho uśmiechnął się pod nosem.
Oczywiście.

~~*~~

Chłopcy? Cienie ruszyły. Mam nadzieję, że tym razem nikt z was nie odstawi szopki i będziecie się dzielić wspólnie informacjami. Nie mam pierdolonej siły znów szukać któregoś was. A tym bardziej nie chcę oglądać waszych zastygłych gęb. Trzymajcie się. To coś poważnego.

~~*~~

a/n: zacznę od mniej przyjemnej sprawy. Wrócił mi kryzys, który zwalczałam prawie dwa miesiące, było dobrze przez kilka dni, dziś czuję się wypalona. Ponadto, jest bardzo mało motywacji, pewnie wśród was są autorki i wiecie, że komentarze są ważne. A tu taka klapa. I jak ja mam do cholery pisać, jak ja sama nie umiem się zmotywować? Zresztą, mogę nie pisać. Nie wiem co będzie, ale na dzień dzisiejszy jest źle, jak widać. Nie wiem jakie będzie wasz zdanie, ale ja mam czasem dość. Miejmy nadzieję, do zobaczenia~
A, jak coś, to przeczytajcie Sfrustrowany Pisarz, to akurat jest ważny tekst, więc nie chce, żebyście go olali. To tyle.

5 komentarzy:

  1. Nadal nie wiem o co chodzi z cieniami i tymi innymi, ale idk.. mózg mi zapewne wyparował, albo specjalnie mam żyć w niewiedzy :")
    Rozdział świetny i nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że piszesz 2 część .-.
    PISZ, PISZ, PISZ, bo umiesz i nie marnuj talentu, którego inni mogą Ci pozazdrościć...
    jeżeli się poddasz, to będę nawiedzać Cię w snach z tasakiem w ręku.. i to nie jest żart, bo jestem teraz poważna jak zawał serca ;;;;
    weny i czekam na kolejne~~
    /Miyuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Mianhe, Mianhe,Mianhe. Naprawdę przepraszam, ze mnie tu nie było, ale mam teraz straszny zapi**dol i bede go miała jeszcze przez jakiś czas, ale koniec o mnie. Co do rozdziału to wooow, poczułam się jakbym czytała kryminał Maxa Collinsa, moze dlatego, ze po prostu go uwielbiam. Jedyne co mi nie pasuje to hunhan, brr. Każdy kto mnie zna wie, jka bardzo niecierpie tego paringu, ale tutaj staram sie to zignorować.
    Podoba mi sie podejście i chłopaków i ich szefa, a najbardziej jinkiego xd jest świetnie, ja mam ciarki i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz, jak miło jest znów poczuć ten klimat, choć troszkę się zmienił. Mam na myśli to, że chłopacy połączyli się w pary. O dziwo, Kai również! A pamiętam, że niechętnie nawiązywał z kimkolwiek bliższe znajomości. Niestety zło pozostało i przybrało jeszcze gorszą formę. Ale oni sobie z nimi poradzą, prawda? Tym bardziej, że mają wsparcie w postaci Jinkiego i jego załogi. Na serio nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że wracasz z tym ff!
    Pozdrawiam i dużo weny kochana! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy rozdział shadow *-*
    Od razu na nowo wkręciłam się w ten klimat! Nie mogę się doczekać kolejnych! Potrzebuję większej dawki tego :D

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To było ciekawe, strasznie nie mogę się doczekać reszty. Więc walcz! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x