I will
always love you, baekyeol, au, fluff, romans.
A/N: Po pierwsze: dedykacja dla IswedWolf: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Życzę
Ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, sto latek, dużo weny, no, ogólnie
wszystkiego dobrego (nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń, cholera). Dużo taorisów do czytania, zdrowia,
spełnienia marzeń. Jesteś wspaniałą dziewczyną, dlatego należy Ci się wszystko
co dobre <3 Oneshot dla Ciebie <3 <3
Druga sprawa! URODZINY BLOGA! Już jest roczek
za mną, naprawdę, naprawdę, nie wiem jak to się stało, ze wytrwałam tyle czasu.
Kurde, dziękuję za to, że przez ten rok wybiło już 35 498 tysięcy wyświetleń,
że jest już tu 41 duszyczek, które obserwują ten blog. Dziękuję wszystkim za
to, że komentują, że motywują mnie swoimi słowami. Bez was nie byłoby tego
bloga.
Dziękuję za to, że jesteście.
Teraz zapraszam na rocznicowego oraz
urodzinowego oneshota. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Baekyeol – bo
to mój najukochańszy pairing.
Dziękuję jeszcze raz ♥
♥ ♥ ♥
Rocznica to dzień, który obchodzimy co roku
jeżeli będzie nam to dane z ukochaną osobą. Dla jednych to zwykły dzień, dla
innych bardzo ważny. Rocznice odbywają się każdego dnia i ludzie nie zdają
sobie z tego sprawy. Czas jaki wyznacza rocznica jest naprawdę ważny, bo można
na podstawie niego powiedzieć, czy naprawdę kocha się tę jedyną osobę.
Byłem już w związku trzy lata. I powiem szczerze,
że jeszcze te trzy lata temu nie powiedziałbym, że będę taki szczęśliwy.
Nasz związek zaczął się dziwnie.
Z początku Chanyeol mnie irytował. Nie to, że
wkurzał mnie samym swym istnieniem, ale czasami jego słowa doprowadzały mnie do
szału. Ach, wspomnę jeszcze, że działo to się w pierwszej klasie liceum.
Czas leciał, ja byłem zajęty nauką,
przyjaźniami. Z Chanyeolem zaczęliśmy się przyjaźnić dopiero po pewnym czasie,
a czas leciał nieubłaganie, szybko.
Ani się obejrzałem, był już listopad. Zauważyłem
od pewnego momentu, że koleżanka z klasy zaczyna coś do mnie czuć. Osiemnasty
listopada, jeszcze wieczór, zapowiadał się chłodny. Rozmawiałem z przyjaciółmi
przez kontakt internetowy, a Chanyeol wysyłał mi rozmowy z tą dziewczyną. Miał
sprawdzić, czy ja też przypadkiem niczego do niej nie czuję. Powiem szczerze,
że nic...
W pewnym momencie kawałek rozmowy mi nie
pasował. Zacząłem węszyć, podpytywać się Parka, co jest nie tak, ale ten się
wykręcał.
Zanim udało mi się do niego dotrzeć dochodziła
dwudziesta trzecia. Czułem się jak głupek, rozmawiając o tym przez internet.
Ale podświadomie tak było łatwiej.
Chanyeol wysłał mi długą notatkę jak bardzo nie
chce, żebym się wiązał z kimś innym, że nie wyobraża sobie, że będę mieć kogoś,
z kim będę dzielić swoje chwile życia. Poruszyło mnie to.
Jego końcowe pytanie wprawiło mnie w taki stan,
że nie mogłem nic napisać przez kilka minut.
A teraz pytanie za
sto punków... Czy chcesz być z takim kimś jak ja?
Uświadomiłem sobie, że naprawdę nie mógłbym być
z kimś innym, niż Chanyeol. Tylko bałem się, że to wszystko upadnie jak domek z
kart, a to wszystko będzie głupim wymysłem lub żartem.
Następnego dnia szedłem do szkoły z duszą na
ramieniu. To wszystko było przytłaczające, miałem wrażenie, że wszystko się we
mnie skręca.
Ale.. ale wszystko było dobrze. O dziwo.
Parą staliśmy się oficjalnie dziewiętnastego
listopada, kiedy w prosto w twarz mnie o to poprosił.
Po tygodniu wyciekła informacja, że jesteśmy
razem. Czekaliśmy na odrzucenie, ale zamiast tego przywitały nas zakłady kto
ile wytrzyma. Byłem tym cholernie zdziwiony, byłem niemal pewien, że obrzucą
nas najgorszymi wyzwiskami.
Wiecie, co? Najlepsze było to w nas, że nie
rzuciliśmy się na siebie i nie całowaliśmy się od razu. Do tego dochodziliśmy
małymi kroczkami.
Chanyeol bał się mnie dotknąć. Bał się nawet
złapać mnie za rękę, a co dopiero przytulić. Ja sam jakoś specjalnie nie
wiedziałem jak się do tego zabrać, bo niby skąd? Chanyeol był moim pierwszym w
życiu partnerem, więc nie miałem żadnego pojęcia o byciu w związku.
Dopiero po miesiącu trzymał mnie pewnie za rękę
i delikatnie przytulał, jakbym miał się rozpaść jak porcelana.
Miłość do niego jedynie się rodziła, nie mogłem
być pewny czy chcę spędzić z nim resztę życia, ale na razie czułem się bezpiecznie. I dobrze w tym związku.
Chanyeol nigdy mnie nie przytłaczał. Każdego
dnia rozstawaliśmy się na stacji metra, bo ja mieszkałem w zupełnie innym
mieście, a on stacjonował tam, gdzie chodziliśmy do szkoły.
Pierwsze niewinne muśnięcie warg, w zasadzie cmoknięcie
nastąpiło po półtorej miesiąca naszego związku.
Wtedy po raz pierwszy doświadczyłem czegoś
takiego i jestem pewien tego aż do dziś, że byłem czerwony jak burak.
Zakochiwałem się w nim każdego dnia coraz
bardziej, moje serce biło jak oszalałe i wiedziałem, że wpadłem. Zakochałem
się, lecz miałem wrażenie, że w najodpowiedniejszej osobie jaką dane było mi
spotkać.
Pierwszy prawdziwy pocałunek nastąpił po trzech
miesiącach. Siedziałem w jego pokoju z kubkiem gorącej, malinowej herbaty i
przeglądałem książki. Sam Chan poszedł po jakieś ciasteczka, więc zostałem
zupełnie sam.
Nasi rodzice zaakceptowali nas. Już dawno
rozmawiałem z moimi na ten temat, więc nie było wielkiego zaskoczenia. Rodzice
Parka lekko byli w szoku i miałem przez chwilę wrażenie, że wywalą Chanyeola na
bruk. Na szczęście skończyło się na tym, ze rodzice powiedzieli, że będą go kochać takim jakim jest. A
mnie polubili, co naprawdę poprawiło mi samopoczucie.
W każdym bądź razie, kiedy Chanyeol przyszedł
wziął mnie w ramiona i przytulił mocno. Nie mówiliśmy nic, tylko cieszyliśmy
się spokojem.
Chanyeol najpierw lekko cmoknął mnie w usta jak
to miał w zwyczaju, po czym delikatnie mi przekazał, żebym się nie ruszał.
Przywarł do mnie wargami, a ja choć z początku opierałem się, już po chwili
starałem się oddać te całusy. Może nie był to idealny pocałunek, ale to był nasz. Nasz, który nikt nam nie miał
prawa odebrać.
Jeżeli chodzi o nasze pierwsze razy, mieliśmy
ich milion. Ale po kolei.
Zanim dotarliśmy do seksu, minęło dość sporo czasu.
Dopiero po pięciu miesiącach pozwoliłem mu się dotknąć, a po tym jeszcze
rozebrać. Sam Chanyeol też szczególnie na to nie naciskał, chyba, że my nie
potrafiliśmy rozmawiać na te tematy. Jednak zanim leżałem zupełnie nagi przed
Chanem, poznawaliśmy się stopniowo. Pierwsze co zrzuciłem przed nim była
koszulka. Mimo, że widział mnie bez niej kilka razy, nie mogłem wytrzymać jego
palącego spojrzenia. Ja sam w duchu podziwiałem jego lekko zarysowane mięśnie i
czułem się głupio. Tamtego dnia tylko składał niewinne całusy na mojej szyi, a
ja na jego barkach.
Jednak kiedy już dotarliśmy do swej nagości,
nie uprawialiśmy seksu. Raczej doszło do aktu dogadzania sobie nawzajem. Powiem
szczerze, ze ta forma pasowała mi bardziej, bo jednak obawiałem się tego wszystkiego.
Rozmawialiśmy o tym. Chyba w końcu potrafiliśmy
pogadać na tematy naszej intymności. Chanyeol zwierzył mi się, że dotykał się
częściej, kiedy zaczynałem na niego działać. Ja sam niechętnie przyznałem, że
też dochodziło do tego. W końcu baliśmy się dotknąć nawzajem, a działanie
jednego na drugiego było dość silne.
Pierwszy raz. Będę to wspominać dobrze. Naprawdę dobrze.
Stało się to prawie po rocznej znajomości.
Pojechałem do niego w upalny dzień wakacji. Na miejscu okazało się, że nie
będzie jego rodziców. Szkoda, naprawdę fajni ludzie. W każdym bądź razie,
nikogo nie było w domu, a okna były szeroko otwarte, ponieważ słońce grało
swoimi promieniami bardziej niż kiedykolwiek indziej.
Siedziałem na łóżku Chanyeola ze skrzyżowanymi
nogami, czekając na niego. Po chwili i on wszedł do pokoju z zimnym napojem.
Między nami wywiązała się lekka rozmowa, aż w końcu Chan mnie przytulił i
zaczął coś biadolić pod nosem. Zachichotałem, a on w odpowiedzi obdarzył mnie
motylim pocałunkiem na szyi. Uczucie jego miękkich, a zarazem gorących warg na
rozgrzanej skórze wywołał w moim ciele lawinę dreszczy. Byłem niemal pewny, że
to wyczuł. Czułem na swojej skórze jak się uśmiecha, a jego dłonie zacisnęły
się na moim pasie mocniej. Przytulił mnie mocniej do siebie, tak, że stykaliśmy
się naszymi ciałami. Już po chwili całował mnie zachłannie, a ja starałem się
oddać pocałunki jak najlepiej.
Tego wieczoru miałem go dla siebie. Wszystko
robiliśmy spontanicznie, nie do końca dobrze. W końcu obaj nie znaliśmy się na
tym w zupełności.
Wiem, że będę pamiętać ten moment do końca
życia. Jak sunął miękko ustami po moim ciele, jego duże dłonie i ciche, słodkie
słowa.
Było naprawdę cudownie, nawet jeżeli był to
nasz pierwszy raz. Zrobiłem to z osobą, którą kochałem.
Kiedy powiedzieliśmy sobie słowa „kocham cię”?
To też w sumie nie chciało mi przejść przez gardło, bo te dwa słowa były
ciężkie do powiedzenia i nie mogłem ich rzucać na wiatr, kiedy tylko mi się
podobało. A Chanyeol był ważną osobą w moim życiu.
Szliśmy na stację metra, kiedy zapytałem się
jego co takiego we mnie widzi, dlaczego wszelkie obraźliwe słowa na mnie,
irytują go. On wtedy się zatrzymał i powiedział:
„Bo cię, kocham, idioto”.
To był szok dla mnie. Pierwszy raz powiedział
mi takie słowa, ale nie mogłem powiedzieć, że czuję się obarczony nim, że nie
chciałem tego usłyszeć. Wręcz przeciwnie – byłem tym cholernie zaskoczony, ale
aż ze szczęścia zebrało mi się na płacz.
Ja powiedziałem mu, że go kocham, kiedy był
chory. Leżał na łóżku, zupełnie nieżywy i schorowany. Był cały blady i zakopał
się w pościeli, zapewne z zimna. Wtedy powiedziałem mu, że cholernie mocno go
kocham, a on uśmiechnął się szeroko i wymamrotał, że on kocha mnie bardziej.
Kolejne wspomnienie, które zapadło mi głęboko w
pamięć i którego nie chciałbym stracić.
Nasza pierwsza rocznica.
Ten dzień był wyjątkowy, bo już w pierwszym
związku wytrzymałem tyle czasu. Nie czułem znudzenia Chanyeolem, za każdym
razem zaskakiwał mnie, dlatego moje uczucia zamiast wygasać, po prostu się we
mnie zakorzeniały głębiej.
Dał mi prezent. Srebrna bransoletka z
wygrawerowanymi naszymi inicjałami. Mało się nie popłakałam, ale ochłonąłem. Ja
dałem mu dużą koszulkę, bo nie miałem pomysłu na jego prezent. On jakoś się
specjalnie nie złościł, jedynie podziękował i skradł mi całusa.
Powiedział, że ja jestem jego prezentem.
Po tym siedzieliśmy na dachu jego domu
(Chanyeol mieszkał w domku, blisko lasu) i podziwialiśmy gwiazdy. Nawet
znaleźliśmy własną, a on ją nazwał „mały Baekhyun”. Myślałem, że go uduszę, ale
on zamknął mnie w swoim opiekuńczym uścisku i kołysał mnie, żebym się uspokoił.
Czułem się cholernie bezpiecznie w jego ramionach. Kolejna cecha, za którą go
kochałem. Zawsze sprawiał, że byłem spokojny w jego obecności.
Przez kolejny rok działo się mnóstwo rzeczy.
Nie mogę powiedzieć, że byliśmy idealną parą, bo były większe i mniejsze
kłótnie. Ale zawsze się godziliśmy, co było piękną rzeczą.
Kiedyś mama mi powiedziała, że jeżeli Chanyeol
by mnie zostawił, nie pozbierałbym się długo. Przyznałem jej rację, ponieważ za
bardzo go pokochałem, żeby wyobrazić sobie rozstanie.
Drugą rocznicę spędzaliśmy na tarasie,
opatuleni grubym kocem. Tym razem u mnie, moich rodziców nie było, ponieważ
pojechali do rodziny. Siedziałem pomiędzy jego nogami, moje plecy były
przytulone do jego ciepłego torsu. Był jak niedźwiadek, kochałem go tak
nazywać. Był też cieplutki jak mały piecyk. Dlatego uwielbiałem się do niego
przytulać, bo ja byłem człowiekiem ciepłolubnym. Chanyeol śmiał się ze mnie,
ponieważ on i lubił zimno, jak i ciepło.
Pamiętam, że zaczął mnie obsypywać pocałunkami.
Zawsze, kiedy mnie przytulał składał mi subtelne casusy na karku lub szyi.
Skończyło się na tym, że ja szeptałem jego imię i było mi wręcz gorąco, a on
wzdychał moje imię.
Ten czas nigdy nie będzie dla mnie stracony.
Jeżeli byłem z Chanyeolem, nie mogłem powiedzieć, że kiedykolwiek marnowałem
czas. Ponieważ zawsze mogłem się wygadać, a on mnie wysłuchał. Był moim aniołem
i cieszyłem się, że zgodziłem się, by zostać jego chłopakiem.
Teraz, jak obchodzimy już trzecią rocznicę,
wiem, że będziemy ze sobą jeszcze długi czas.
— Co robisz, Baek? — zapytał znienacka Chan, kładąc mi dłonie na
ramionach.
Podskoczyłem w miejscu, łapiąc się za serce.
— Jezu — wydyszałem. — Chcesz mnie
zabić?
— Nie — powiedział zamyślony. —- Ale
zabieram się cię gdzieś.
Przekrzywiłem głowę w znaku zapytania, ale ten
tylko się uśmiechnął, popychając mnie w przód. Nie miałem pojęcia, gdzie mnie
zabiera, ale lekko się obawiałem. Chanyeol słynął z dziwnych pomysłów, ale
szybko ta myśl wyparowała. Dziś była
nasza rocznica. Byłem niemal pewien, że ten dzień traktował wyjątkowo.
Dzień był cudownie słoneczny jak na listopad.
Szedłem z Chanem za rękę i nie obchodziło nas, że ludzie się na nas krzywo
gapią. Zresztą, co im do tego, nie afiszowaliśmy się naszym związkiem. To była
nasza sprawa, ważne, że bliskie nam osoby akceptują nas, takimi jaki jesteśmy.
Już w połowie drogi zobaczyłem balony
wzbijające się ku niebu. Kolorowe balony wznosiły się ku niebieskiemu
sklepieniu, sprawiając, że na chwilę miasto ożyło. Widziałem przeróżne kształty
baloników. W pewnym momencie poczułem jak palce Chanyeola zaciskają się
bardziej na mojej dłoni.
Spojrzałem na niego.
Uśmiechał się w ten niepowtarzalny sposób,
wiedziałem, że ten uśmiech jest kierowany do mnie. Nie miałem słów, aby opisać
jak bardzo go kocham. Nie miałem pojęcia jak mu się odwdzięczyć za to, że
pokochał mnie. Że nie
skrzywdził mnie ani razu, że nie pozwolił mi cierpieć. Za to zawsze obdarowywał
mnie miłością, które potrzebowałem. Nie miałem pojęcia, że aż tak bardzo jej
pragnąłem, a on zapewniał mnie o swojej miłości każdego dnia. Dlatego tak
bardzo ceniłem sobie nasz dzień, naszą rocznicę. Cieszyłem się, że potrafiliśmy
wytrzymać ze sobą tyle czasu, że udowadnialiśmy innym, że dajemy radę. Nie
byliśmy idealni i nigdy nie będziemy, ale w naszym małym świecie mogliśmy
cieszyć się sobą. Nie udawaliśmy nikogo, byliśmy tylko i wyłącznie sobą.
Patrzyłem zafascynowany na balony, które były
unoszone przez wiatr. Kolejne wspomnienie, które zostanie na długo w moim
sercu.
— Chanyeol… — szepnąłem słabo.
Uśmiechnął się, zaciskając swoje palce
bardziej.
— Hej, Baekkie… Wyjdziesz za mnie?
„Po porostu przytul mocno i nie pozwól
odejść,
niech śmieje się zawsze, tylko dzięki tobie.
Może być najlepszy i mów mu co dzień „kocham”,
że jest piękny, jak gwiazdka, przynajmniej w
twoich oczach”
Dziękuję serdecznie za taki śliczny prezent! Muszę przyznać, że ten oneshot jest przeuroczy, przesłodki i przecudny! Uwierz mi, że ledwo oddycham, bo napisana przez Ciebie treść zapiera mi dech w piersi. Ich historia jest wspaniała. Lubię opowiadania, których Baekhyun na początku nie lubi Chanyeola, a potem nie może bez niego żyć. W sumie nic dziwnego, że potem się w nim zakochał, skoro z Channiego jest taki romantyk. Sprawił, że życie Baekhyuna nabrało cudownych kolorów. Zakończyłaś w taki momencie, że nie wiadomo, co odpowie Baekkie. Ale mogę zrobić to za niego, ponieważ na pewno z jego ust wypłynie: TAK! Nie ma innej opcji.
OdpowiedzUsuńŚliczny oneshot! I nie zdziwiłabym się, gdybyś pisała go słuchając jakieś smutnej, dołującej piosenki. ;)
Serdecznie pozdrawiam! :D
Cały czas miałam banana na buzi! Serio, normalnie jakbym oglądała jakiś cudowny film o miłości! :D Piękne emocje, klimat można było poczuć na własnej skórze. Byłoby naprawdę super, gdyby każda z zakochanych par miała takie przeżycia jak BaekYeol. Najbardziej podobał mi się opis tego jak oboje bali się siebie dotknąć! Urocze~ Teraz jestem ciekawa, czy Baekhyun zgodzi się na oświadczyny i w ogóle co będzie dalej! (To taka podpowiedź, żebyś napisała kolejną część, tak jej pragnę! *^*)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, gratulacje, że wytrwałaś już rok na bloggerze! Życzę Ci samych udanych tekstów i mnóstwa weny! Także tego, żebyś nigdy się nie poddawała!
(´ ▽`).。o♡
Boże jakie to piękne jpd też bym chciała takie cos przezyc ale watpie :/ Boże to jest takie cudowne ich milość tak słodka ale wiadomo w każdej miłości są kłótnie i wgl te sprawy fajnie ze nie spieszyli sie tak ze wszystkim są tacy slodcy boże nie wiem co napisać bo nadal sie ciesze jak glupia haha I wgl fajnie ze ty wytrzymals tyle na blogu i masz juz w planach nowe opowiadanie co jest serio SUPER I ja juz doczekac sie nie mogę bo poprzednie bylo zajebiste bo inaczej sie nie da <3 <3 <3<3<3<3 Juz czekam <3 Ogl kocham tego bloga <3 I JA TEZ KOCHAM BAEKYEOL <3<3<3<3BOZE ONI SA NAJLEPSI <3<3<3<3 MOGLA BYM CZYTAC O NICH CALY CZAS <3<3<3<3 no Powodzenia i DUZO BIG BIG BIG BIG BIG BIG weny do baekyeol <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńAww, baekyeol to moje życie i po prostu kocham o nich pisać, bo to mój najukochańszy pairing. Cieszę się, że się podobało, cieszę się też, że podoba ci się mój blog <3 Dziękuję, że to czytasz :3
UsuńOneshot inspirowany właśnie parą z mojego otoczenia, dlatego w oneshocie są momenty, które wydają się jak z życia wzięte :3 Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :3
Jakie to piękne! Przyznam, że to jest moje drugie opowiadanie(?) o romansie mężczyzn, więc za bardzo w tych tematach obeznana nie jestem.
OdpowiedzUsuńPrzekazałaś nam ich miłość po prostu ślicznie. Innego słowa nie mogę wymyślić, mam pustkę w głowie, bo sama zakochałam się w tych chłopakach. Są tacy uroczy i słodcy! Zapewne zrobiłabym im zdjęcie, gdybym ich spotkała idąc ulicą. Co byłoby trochę dziwne, oni sobie idą, a ja nagle pstrykam im zdjęcia XD
Nie mam pojęcia, kim jest baekyeol, nie mam pojęcia, jak ci chłopcy wyglądają, ale powiem jedno: zakochałam się. I tyle.
Życzę weny, żebyś dalej pisała nam takie perełki jak ta <3
Pozdrawiam :*
www.kiedy-runie-niebo.blogspot.com (zapraszam na małą informację :))
Cudowne, słodkie i takie puchate :3 Zazdroszczę Beak'owi <3 Uwielbiam opowiadania, w których przedstawione są pierwsze razy, więc to tym bardziej przypadło mi do gustu ^^
OdpowiedzUsuńTo było takie urocze i kochane sjxkxkcstnck <333
OdpowiedzUsuńBaekYeol <3333
Uwielbiam takie kolorowe shoty z happy endem ;3
Pozdrawiam i życze dużo weny! Anakin ~~^^