sobota, 14 marca 2015

I will always love you [Pierwsza rocznica bloga]




I will always love you, baekyeol, au, fluff, romans.

A/N: Po pierwsze: dedykacja dla IswedWolf: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, sto latek, dużo weny, no, ogólnie wszystkiego dobrego (nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń, cholera). Dużo taorisów do czytania, zdrowia, spełnienia marzeń. Jesteś wspaniałą dziewczyną, dlatego należy Ci się wszystko co dobre <3 Oneshot dla Ciebie <3 <3
Druga sprawa! URODZINY BLOGA! Już jest roczek za mną, naprawdę, naprawdę, nie wiem jak to się stało, ze wytrwałam tyle czasu. Kurde, dziękuję za to, że przez ten rok wybiło już 35 498 tysięcy wyświetleń, że jest już tu 41 duszyczek, które obserwują ten blog. Dziękuję wszystkim za to, że komentują, że motywują mnie swoimi słowami. Bez was nie byłoby tego bloga.
Dziękuję za to, że jesteście.
Teraz zapraszam na rocznicowego oraz urodzinowego oneshota. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Baekyeol – bo to mój najukochańszy pairing.
Dziękuję jeszcze raz


Rocznica to dzień, który obchodzimy co roku jeżeli będzie nam to dane z ukochaną osobą. Dla jednych to zwykły dzień, dla innych bardzo ważny. Rocznice odbywają się każdego dnia i ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Czas jaki wyznacza rocznica jest naprawdę ważny, bo można na podstawie niego powiedzieć, czy naprawdę kocha się tę jedyną osobę.
Byłem już w związku trzy lata. I powiem szczerze, że jeszcze te trzy lata temu nie powiedziałbym, że będę taki szczęśliwy.
Nasz związek zaczął się dziwnie.
Z początku Chanyeol mnie irytował. Nie to, że wkurzał mnie samym swym istnieniem, ale czasami jego słowa doprowadzały mnie do szału. Ach, wspomnę jeszcze, że działo to się w pierwszej klasie liceum.
Czas leciał, ja byłem zajęty nauką, przyjaźniami. Z Chanyeolem zaczęliśmy się przyjaźnić dopiero po pewnym czasie, a czas leciał nieubłaganie, szybko.
Ani się obejrzałem, był już listopad. Zauważyłem od pewnego momentu, że koleżanka z klasy zaczyna coś do mnie czuć. Osiemnasty listopada, jeszcze wieczór, zapowiadał się chłodny. Rozmawiałem z przyjaciółmi przez kontakt internetowy, a Chanyeol wysyłał mi rozmowy z tą dziewczyną. Miał sprawdzić, czy ja też przypadkiem niczego do niej nie czuję. Powiem szczerze, że nic...
W pewnym momencie kawałek rozmowy mi nie pasował. Zacząłem węszyć, podpytywać się Parka, co jest nie tak, ale ten się wykręcał.
Zanim udało mi się do niego dotrzeć dochodziła dwudziesta trzecia. Czułem się jak głupek, rozmawiając o tym przez internet. Ale podświadomie tak było łatwiej.
Chanyeol wysłał mi długą notatkę jak bardzo nie chce, żebym się wiązał z kimś innym, że nie wyobraża sobie, że będę mieć kogoś, z kim będę dzielić swoje chwile życia. Poruszyło mnie to.
Jego końcowe pytanie wprawiło mnie w taki stan, że nie mogłem nic napisać przez kilka minut.
A teraz pytanie za sto punków... Czy chcesz być z takim kimś jak ja?
Uświadomiłem sobie, że naprawdę nie mógłbym być z kimś innym, niż Chanyeol. Tylko bałem się, że to wszystko upadnie jak domek z kart, a to wszystko będzie głupim wymysłem lub żartem.
Następnego dnia szedłem do szkoły z duszą na ramieniu. To wszystko było przytłaczające, miałem wrażenie, że wszystko się we mnie skręca.
Ale.. ale wszystko było dobrze. O dziwo.
Parą staliśmy się oficjalnie dziewiętnastego listopada, kiedy w prosto w twarz mnie o to poprosił.
Po tygodniu wyciekła informacja, że jesteśmy razem. Czekaliśmy na odrzucenie, ale zamiast tego przywitały nas zakłady kto ile wytrzyma. Byłem tym cholernie zdziwiony, byłem niemal pewien, że obrzucą nas najgorszymi wyzwiskami.
Wiecie, co? Najlepsze było to w nas, że nie rzuciliśmy się na siebie i nie całowaliśmy się od razu. Do tego dochodziliśmy małymi kroczkami.
Chanyeol bał się mnie dotknąć. Bał się nawet złapać mnie za rękę, a co dopiero przytulić. Ja sam jakoś specjalnie nie wiedziałem jak się do tego zabrać, bo niby skąd? Chanyeol był moim pierwszym w życiu partnerem, więc nie miałem żadnego pojęcia o byciu w związku.
Dopiero po miesiącu trzymał mnie pewnie za rękę i delikatnie przytulał, jakbym miał się rozpaść jak porcelana.
Miłość do niego jedynie się rodziła, nie mogłem być pewny czy chcę spędzić z nim resztę życia, ale na razie czułem się bezpiecznie. I dobrze w tym związku.
Chanyeol nigdy mnie nie przytłaczał. Każdego dnia rozstawaliśmy się na stacji metra, bo ja mieszkałem w zupełnie innym mieście, a on stacjonował tam, gdzie chodziliśmy do szkoły.
Pierwsze niewinne muśnięcie warg, w zasadzie cmoknięcie nastąpiło po półtorej miesiąca naszego związku.
Wtedy po raz pierwszy doświadczyłem czegoś takiego i jestem pewien tego aż do dziś, że byłem czerwony jak burak.
Zakochiwałem się w nim każdego dnia coraz bardziej, moje serce biło jak oszalałe i wiedziałem, że wpadłem. Zakochałem się, lecz miałem wrażenie, że w najodpowiedniejszej osobie jaką dane było mi spotkać.
Pierwszy prawdziwy pocałunek nastąpił po trzech miesiącach. Siedziałem w jego pokoju z kubkiem gorącej, malinowej herbaty i przeglądałem książki. Sam Chan poszedł po jakieś ciasteczka, więc zostałem zupełnie sam.
Nasi rodzice zaakceptowali nas. Już dawno rozmawiałem z moimi na ten temat, więc nie było wielkiego zaskoczenia. Rodzice Parka lekko byli w szoku i miałem przez chwilę wrażenie, że wywalą Chanyeola na bruk. Na szczęście skończyło się na tym, ze rodzice powiedzieli, że będą go kochać takim jakim jest. A mnie polubili, co naprawdę poprawiło mi samopoczucie.
W każdym bądź razie, kiedy Chanyeol przyszedł wziął mnie w ramiona i przytulił mocno. Nie mówiliśmy nic, tylko cieszyliśmy się spokojem.
Chanyeol najpierw lekko cmoknął mnie w usta jak to miał w zwyczaju, po czym delikatnie mi przekazał, żebym się nie ruszał. Przywarł do mnie wargami, a ja choć z początku opierałem się, już po chwili starałem się oddać te całusy. Może nie był to idealny pocałunek, ale to był nasz. Nasz, który nikt nam nie miał prawa odebrać.
Jeżeli chodzi o nasze pierwsze razy, mieliśmy ich milion. Ale po kolei.
Zanim dotarliśmy do seksu, minęło dość sporo czasu. Dopiero po pięciu miesiącach pozwoliłem mu się dotknąć, a po tym jeszcze rozebrać. Sam Chanyeol też szczególnie na to nie naciskał, chyba, że my nie potrafiliśmy rozmawiać na te tematy. Jednak zanim leżałem zupełnie nagi przed Chanem, poznawaliśmy się stopniowo. Pierwsze co zrzuciłem przed nim była koszulka. Mimo, że widział mnie bez niej kilka razy, nie mogłem wytrzymać jego palącego spojrzenia. Ja sam w duchu podziwiałem jego lekko zarysowane mięśnie i czułem się głupio. Tamtego dnia tylko składał niewinne całusy na mojej szyi, a ja na jego barkach.
Jednak kiedy już dotarliśmy do swej nagości, nie uprawialiśmy seksu. Raczej doszło do aktu dogadzania sobie nawzajem. Powiem szczerze, ze ta forma pasowała mi bardziej, bo jednak obawiałem się tego wszystkiego.
Rozmawialiśmy o tym. Chyba w końcu potrafiliśmy pogadać na tematy naszej intymności. Chanyeol zwierzył mi się, że dotykał się częściej, kiedy zaczynałem na niego działać. Ja sam niechętnie przyznałem, że też dochodziło do tego. W końcu baliśmy się dotknąć nawzajem, a działanie jednego na drugiego było dość silne.
Pierwszy raz. Będę to wspominać dobrze. Naprawdę dobrze.
Stało się to prawie po rocznej znajomości. Pojechałem do niego w upalny dzień wakacji. Na miejscu okazało się, że nie będzie jego rodziców. Szkoda, naprawdę fajni ludzie. W każdym bądź razie, nikogo nie było w domu, a okna były szeroko otwarte, ponieważ słońce grało swoimi promieniami bardziej niż kiedykolwiek indziej.
Siedziałem na łóżku Chanyeola ze skrzyżowanymi nogami, czekając na niego. Po chwili i on wszedł do pokoju z zimnym napojem. Między nami wywiązała się lekka rozmowa, aż w końcu Chan mnie przytulił i zaczął coś biadolić pod nosem. Zachichotałem, a on w odpowiedzi obdarzył mnie motylim pocałunkiem na szyi. Uczucie jego miękkich, a zarazem gorących warg na rozgrzanej skórze wywołał w moim ciele lawinę dreszczy. Byłem niemal pewny, że to wyczuł. Czułem na swojej skórze jak się uśmiecha, a jego dłonie zacisnęły się na moim pasie mocniej. Przytulił mnie mocniej do siebie, tak, że stykaliśmy się naszymi ciałami. Już po chwili całował mnie zachłannie, a ja starałem się oddać pocałunki jak najlepiej.
Tego wieczoru miałem go dla siebie. Wszystko robiliśmy spontanicznie, nie do końca dobrze. W końcu obaj nie znaliśmy się na tym w zupełności.
Wiem, że będę pamiętać ten moment do końca życia. Jak sunął miękko ustami po moim ciele, jego duże dłonie i ciche, słodkie słowa.
Było naprawdę cudownie, nawet jeżeli był to nasz pierwszy raz. Zrobiłem to z osobą, którą kochałem.
Kiedy powiedzieliśmy sobie słowa „kocham cię”? To też w sumie nie chciało mi przejść przez gardło, bo te dwa słowa były ciężkie do powiedzenia i nie mogłem ich rzucać na wiatr, kiedy tylko mi się podobało. A Chanyeol był ważną osobą w moim życiu.
Szliśmy na stację metra, kiedy zapytałem się jego co takiego we mnie widzi, dlaczego wszelkie obraźliwe słowa na mnie, irytują go. On wtedy się zatrzymał i powiedział:
„Bo cię, kocham, idioto”.
To był szok dla mnie. Pierwszy raz powiedział mi takie słowa, ale nie mogłem powiedzieć, że czuję się obarczony nim, że nie chciałem tego usłyszeć. Wręcz przeciwnie – byłem tym cholernie zaskoczony, ale aż ze szczęścia zebrało mi się na płacz.
Ja powiedziałem mu, że go kocham, kiedy był chory. Leżał na łóżku, zupełnie nieżywy i schorowany. Był cały blady i zakopał się w pościeli, zapewne z zimna. Wtedy powiedziałem mu, że cholernie mocno go kocham, a on uśmiechnął się szeroko i wymamrotał, że on kocha mnie bardziej.
Kolejne wspomnienie, które zapadło mi głęboko w pamięć i którego nie chciałbym stracić.
Nasza pierwsza rocznica.
Ten dzień był wyjątkowy, bo już w pierwszym związku wytrzymałem tyle czasu. Nie czułem znudzenia Chanyeolem, za każdym razem zaskakiwał mnie, dlatego moje uczucia zamiast wygasać, po prostu się we mnie zakorzeniały głębiej.
Dał mi prezent. Srebrna bransoletka z wygrawerowanymi naszymi inicjałami. Mało się nie popłakałam, ale ochłonąłem. Ja dałem mu dużą koszulkę, bo nie miałem pomysłu na jego prezent. On jakoś się specjalnie nie złościł, jedynie podziękował i skradł mi całusa.
Powiedział, że ja jestem jego prezentem.
Po tym siedzieliśmy na dachu jego domu (Chanyeol mieszkał w domku, blisko lasu) i podziwialiśmy gwiazdy. Nawet znaleźliśmy własną, a on ją nazwał „mały Baekhyun”. Myślałem, że go uduszę, ale on zamknął mnie w swoim opiekuńczym uścisku i kołysał mnie, żebym się uspokoił. Czułem się cholernie bezpiecznie w jego ramionach. Kolejna cecha, za którą go kochałem. Zawsze sprawiał, że byłem spokojny w jego obecności.
Przez kolejny rok działo się mnóstwo rzeczy. Nie mogę powiedzieć, że byliśmy idealną parą, bo były większe i mniejsze kłótnie. Ale zawsze się godziliśmy, co było piękną rzeczą.
Kiedyś mama mi powiedziała, że jeżeli Chanyeol by mnie zostawił, nie pozbierałbym się długo. Przyznałem jej rację, ponieważ za bardzo go pokochałem, żeby wyobrazić sobie rozstanie.
Drugą rocznicę spędzaliśmy na tarasie, opatuleni grubym kocem. Tym razem u mnie, moich rodziców nie było, ponieważ pojechali do rodziny. Siedziałem pomiędzy jego nogami, moje plecy były przytulone do jego ciepłego torsu. Był jak niedźwiadek, kochałem go tak nazywać. Był też cieplutki jak mały piecyk. Dlatego uwielbiałem się do niego przytulać, bo ja byłem człowiekiem ciepłolubnym. Chanyeol śmiał się ze mnie, ponieważ on i lubił zimno, jak i ciepło.
Pamiętam, że zaczął mnie obsypywać pocałunkami. Zawsze, kiedy mnie przytulał składał mi subtelne casusy na karku lub szyi. Skończyło się na tym, że ja szeptałem jego imię i było mi wręcz gorąco, a on wzdychał moje imię.
Ten czas nigdy nie będzie dla mnie stracony. Jeżeli byłem z Chanyeolem, nie mogłem powiedzieć, że kiedykolwiek marnowałem czas. Ponieważ zawsze mogłem się wygadać, a on mnie wysłuchał. Był moim aniołem i cieszyłem się, że zgodziłem się, by zostać jego chłopakiem.
Teraz, jak obchodzimy już trzecią rocznicę, wiem, że będziemy ze sobą jeszcze długi czas.
Co robisz, Baek? zapytał znienacka Chan, kładąc mi dłonie na ramionach.
Podskoczyłem w miejscu, łapiąc się za serce.
Jezu wydyszałem. Chcesz mnie zabić?
Nie powiedział zamyślony. - Ale zabieram się cię gdzieś.
Przekrzywiłem głowę w znaku zapytania, ale ten tylko się uśmiechnął, popychając mnie w przód. Nie miałem pojęcia, gdzie mnie zabiera, ale lekko się obawiałem. Chanyeol słynął z dziwnych pomysłów, ale szybko ta myśl wyparowała. Dziś była nasza rocznica. Byłem niemal pewien, że ten dzień traktował wyjątkowo.
Dzień był cudownie słoneczny jak na listopad. Szedłem z Chanem za rękę i nie obchodziło nas, że ludzie się na nas krzywo gapią. Zresztą, co im do tego, nie afiszowaliśmy się naszym związkiem. To była nasza sprawa, ważne, że bliskie nam osoby akceptują nas, takimi jaki jesteśmy.
Już w połowie drogi zobaczyłem balony wzbijające się ku niebu. Kolorowe balony wznosiły się ku niebieskiemu sklepieniu, sprawiając, że na chwilę miasto ożyło. Widziałem przeróżne kształty baloników. W pewnym momencie poczułem jak palce Chanyeola zaciskają się bardziej na mojej dłoni.
Spojrzałem na niego.
Uśmiechał się w ten niepowtarzalny sposób, wiedziałem, że ten uśmiech jest kierowany do mnie. Nie miałem słów, aby opisać jak bardzo go kocham. Nie miałem pojęcia jak mu się odwdzięczyć za to, że pokochał mnie. Że nie skrzywdził mnie ani razu, że nie pozwolił mi cierpieć. Za to zawsze obdarowywał mnie miłością, które potrzebowałem. Nie miałem pojęcia, że aż tak bardzo jej pragnąłem, a on zapewniał mnie o swojej miłości każdego dnia. Dlatego tak bardzo ceniłem sobie nasz dzień, naszą rocznicę. Cieszyłem się, że potrafiliśmy wytrzymać ze sobą tyle czasu, że udowadnialiśmy innym, że dajemy radę. Nie byliśmy idealni i nigdy nie będziemy, ale w naszym małym świecie mogliśmy cieszyć się sobą. Nie udawaliśmy nikogo, byliśmy tylko i wyłącznie sobą.
Patrzyłem zafascynowany na balony, które były unoszone przez wiatr. Kolejne wspomnienie, które zostanie na długo w moim sercu.
Chanyeol… szepnąłem słabo.
Uśmiechnął się, zaciskając swoje palce bardziej.
Hej, Baekkie… Wyjdziesz za mnie?

Po porostu przytul mocno i nie pozwól odejść,
niech śmieje się zawsze, tylko dzięki tobie.
Może być najlepszy i mów mu co dzień „kocham”,
że jest piękny, jak gwiazdka, przynajmniej w twoich oczach”

7 komentarzy:

  1. Dziękuję serdecznie za taki śliczny prezent! Muszę przyznać, że ten oneshot jest przeuroczy, przesłodki i przecudny! Uwierz mi, że ledwo oddycham, bo napisana przez Ciebie treść zapiera mi dech w piersi. Ich historia jest wspaniała. Lubię opowiadania, których Baekhyun na początku nie lubi Chanyeola, a potem nie może bez niego żyć. W sumie nic dziwnego, że potem się w nim zakochał, skoro z Channiego jest taki romantyk. Sprawił, że życie Baekhyuna nabrało cudownych kolorów. Zakończyłaś w taki momencie, że nie wiadomo, co odpowie Baekkie. Ale mogę zrobić to za niego, ponieważ na pewno z jego ust wypłynie: TAK! Nie ma innej opcji.
    Śliczny oneshot! I nie zdziwiłabym się, gdybyś pisała go słuchając jakieś smutnej, dołującej piosenki. ;)
    Serdecznie pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas miałam banana na buzi! Serio, normalnie jakbym oglądała jakiś cudowny film o miłości! :D Piękne emocje, klimat można było poczuć na własnej skórze. Byłoby naprawdę super, gdyby każda z zakochanych par miała takie przeżycia jak BaekYeol. Najbardziej podobał mi się opis tego jak oboje bali się siebie dotknąć! Urocze~ Teraz jestem ciekawa, czy Baekhyun zgodzi się na oświadczyny i w ogóle co będzie dalej! (To taka podpowiedź, żebyś napisała kolejną część, tak jej pragnę! *^*)
    Swoją drogą, gratulacje, że wytrwałaś już rok na bloggerze! Życzę Ci samych udanych tekstów i mnóstwa weny! Także tego, żebyś nigdy się nie poddawała!
    (´ ▽`).。o♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże jakie to piękne jpd też bym chciała takie cos przezyc ale watpie :/ Boże to jest takie cudowne ich milość tak słodka ale wiadomo w każdej miłości są kłótnie i wgl te sprawy fajnie ze nie spieszyli sie tak ze wszystkim są tacy slodcy boże nie wiem co napisać bo nadal sie ciesze jak glupia haha I wgl fajnie ze ty wytrzymals tyle na blogu i masz juz w planach nowe opowiadanie co jest serio SUPER I ja juz doczekac sie nie mogę bo poprzednie bylo zajebiste bo inaczej sie nie da <3 <3 <3<3<3<3 Juz czekam <3 Ogl kocham tego bloga <3 I JA TEZ KOCHAM BAEKYEOL <3<3<3<3BOZE ONI SA NAJLEPSI <3<3<3<3 MOGLA BYM CZYTAC O NICH CALY CZAS <3<3<3<3 no Powodzenia i DUZO BIG BIG BIG BIG BIG BIG weny do baekyeol <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, baekyeol to moje życie i po prostu kocham o nich pisać, bo to mój najukochańszy pairing. Cieszę się, że się podobało, cieszę się też, że podoba ci się mój blog <3 Dziękuję, że to czytasz :3
      Oneshot inspirowany właśnie parą z mojego otoczenia, dlatego w oneshocie są momenty, które wydają się jak z życia wzięte :3 Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :3

      Usuń
  4. Jakie to piękne! Przyznam, że to jest moje drugie opowiadanie(?) o romansie mężczyzn, więc za bardzo w tych tematach obeznana nie jestem.
    Przekazałaś nam ich miłość po prostu ślicznie. Innego słowa nie mogę wymyślić, mam pustkę w głowie, bo sama zakochałam się w tych chłopakach. Są tacy uroczy i słodcy! Zapewne zrobiłabym im zdjęcie, gdybym ich spotkała idąc ulicą. Co byłoby trochę dziwne, oni sobie idą, a ja nagle pstrykam im zdjęcia XD
    Nie mam pojęcia, kim jest baekyeol, nie mam pojęcia, jak ci chłopcy wyglądają, ale powiem jedno: zakochałam się. I tyle.

    Życzę weny, żebyś dalej pisała nam takie perełki jak ta <3
    Pozdrawiam :*
    www.kiedy-runie-niebo.blogspot.com (zapraszam na małą informację :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne, słodkie i takie puchate :3 Zazdroszczę Beak'owi <3 Uwielbiam opowiadania, w których przedstawione są pierwsze razy, więc to tym bardziej przypadło mi do gustu ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. To było takie urocze i kochane sjxkxkcstnck <333
    BaekYeol <3333
    Uwielbiam takie kolorowe shoty z happy endem ;3
    Pozdrawiam i życze dużo weny! Anakin ~~^^

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x