piątek, 6 marca 2015

Hate is not a good way - Epilog

 
~~*~~

Oczy piekły go nieprzyjemnie, tak jakby ktoś nasypał mu soli. Co najdziwniejsze nie czuł bólu, jaki czuł po przebudzeniu w szpitalu. Jedynie głowa nieprzyjemnie pulsowała, a tak to wszystko było w jak najlepszym porządku.
Budzi się głos, który powiedział był przyjemnie zachrypły i tak bardzo znajomy. Lay.
Po chwili poczuł chłodne dłonie na swoich policzkach i usłyszał ciche słowa. Zamrugał powiekami, próbując przyzwyczaić się do słońca. Z jego ust wyleciał jęk, kiedy jasne promienie poczęstowały go swoją jasnością po oczach, które i tak bolały.
C-co jest? zdołał zapytać, zanim zaczął kaszleć.
Yixing pomógł mu usiąść, po czym poprawił mu poduszki. Wufan czuł się nieswojo. Nie bolało go zupełnie nic, jedynie czuł się odurzony. Kaszlnął jeszcze parę razy, ponieważ coś w gardle nieprzyjemnie go drażniło.
Witaj w świecie żywych głęboki głos rozniósł się po pokoju i Kris wiedział do kogo należy. Powiedziałbym, że wyglądasz marnie, ale jest dobrze.
Yifan przeniósł swój zdezorientowany wzrok na Chanyeola, który chował paczkę papierosów do kieszeni spodni.
O co chodzi? zapytał zachrypłym głosem, lustrując pomieszczenie. Sunął wzrokiem po wszystkich twarzach, ale jednej i tej jedynej brakowało.
Uśpiliśmy cię na dwa miesiące oznajmił Lay, świecą mu latarką w oczy.
Co? jęknął.
Cóż, martwiliśmy się, że znowu nam uciekniesz i tym razem nie uratujemy cię ze szponów śmierci. Nafaszerowaliśmy cię środkami nasennymi. Spałeś jak niemowlę.
A-ale… Co się stało?
Dzięki Chanyeolowi udało nam się namierzyć twój samo-destrukcyjny tyłek i dzięki nam JESZCZE żyjesz wyznał Luhan, podnosząc na niego wzrok.
A co z Hee?
Jako, że nasz mały Yixing jest snajperem to go zwyczajne zestrzelił. Powiem szczerze, że pięknie wyglądał z kulką pomiędzy oczami. To tak do niego pasowało!
Kris zamilkł na chwilę, czując się wreszcie wolny. To, że Hee nie żyje oznaczało, iż w końcu kończył się bałagan, który zrobił. Nie było już dziecka, które bawiło się zabawkami.
Kto kazał mnie uśpić? wykrztusił.
Ja złowieszczy syk rozniósł się po pokoju, a zapach delikatnych perfum dotarł do nozdrzy Krisa. Nieźle namieszałeś, dupku Tao podszedł do jego łóżka i zdarł z niego kołdrę. Wstawaj rozkazał twardo, a jego stalowe oczy pokazywały, że nie słyszy sprzeciwu.
Wufan niezdarnie zeskoczył z łóżka, czekając na tyradę słowną. To trwało chwilę. Mocne uderzenie w policzek sprawiło, że jego twarz odwróciła się w drugą stronę.
Powinienem cię, kurwa zabić, wiesz? głos Zitao brzmiał na co najmniej zirytowany. Ale to za mało, powinieneś poczuć to co my, a w szczególności ja. Wiesz co przeżywałem? Nie?! Tak trudno było powiedzieć o tym pieprzniętym facecie?! Tak trudno?!
Yifan nie odpowiedział, nadal czując piekący ślad po uderzeniu. Nie mógł mieć mu tego za złe, on też by tak postąpił.
Ależ oczywiście, ty zawsze miałeś MNIE w dupie! Nic cię nie obchodziło! Co z tego, że ja mogłem zwiędnąć z zmartwienia? Co z tego, że ja musiałem to przechodzić? Ty sobie leżałeś na łóżku jak pieprzona, śpiąca królewna, a ja musiałem modlić się, żebyś nie wykorkował! Ash, nienawidzę cię!
Kris przyjął drugie uderzenie. Żaden z jego przyjaciół nie odezwał się słowem, ponieważ wiedzieli, że Tao ma poniekąd rację. Kris naprawdę mógł im powiedzieć o tym facecie, a zapewne obeszło by się bez krwawych bijatyk.
Wufan spojrzał na Tao czule i ujął jego dłonie w swoje. Młodszy chciał wyszarpać się z uścisku, ale Kris mu na ta nie pozwolił. Miał gdzieś swoich przyjaciół, którzy ze zdziwieniem patrzyli na całą scenę. Yifan schylił się delikatnie, po czym oparł czoło o czoło Tao. Widział łzy w oczach Tao, więc z wielką czułością pogłaskał go po policzku.
Nie rycz szepnął, gładząc go po policzku.
Nienawidzę cię, nienawidzę Tao zaczął łagodnie uderzać go w klatkę piersiową i wyszarpywać się z mocnego uścisku. Tak bardzo cię, kurwa nienawidzę…
Kris przerwał jego bezlitosną litanię czułym pocałunkiem. Usłyszał jak jęki zdziwienia ulatują z ust pozostałych. Wufan przelał w ten pocałunek wszystkie emocje, począwszy od strachu po złość oraz wielką miłość do Tao.
Czego najbardziej obawiał się, kiedy żył Hee to to, że gdy dowie się o ich istnieniu, a w szczególności Tao to go zabije najpierw. Miłość jest najlepszą rzeczą do szantażowania, najlepszą i skuteczną. Kris nigdy by sobie nie wybaczył jeżeli coś by się stało Tao. On był jego oczkiem w głowie, odkąd tylko zostali parą. Jeżeli dobrze liczył dziś była ich rocznica. Dwa lata w związku i tyle kłótni. Tyle czasu utrzymywali swój związek w tajemnicy. Aż dziw, że nikt się nie zorientował.
Ugh, tego w naszej historii nie było ktoś wymruczał, patrząc na tę scenkę z rozczuleniem.

~~*~~

Madame przekroczyła próg wielkiego pomieszczenia, rozglądając się po nim i wypatrując właściciela.
Witaj głęboki głos rozległ się tuż za nią. Uśmiechnęła się, po czym odwróciła w stronę mężczyzny. Będę musiał ci podziękować.
Za co? zapytała, marszcząc brwi.
Proszę cię mężczyzna obszedł nią i spojrzał jej w oczy. Kto sprzedawał świeże informację moim chłopcom, huh? Wiele ryzykowałaś, nawet swoim życiem, kochana.
Nie jestem zwykłą kobietą oznajmiła, ogarniając pasma ciemnych włosów. I chyba nie będę.
Prawda, jesteś niezwykła. Ale wciąż nie mogę zrozumieć twoich intencji. Jesteś zupełnie samodzielna, nigdy nie pomagasz nikomu. Co cię skłoniło do pomocy?
W pewien sposób twój mały karzełek mnie zauroczył odparła na to, dając się prowadzić do kanapy.
Zakochałaś się? mężczyzna uniósł brwi.
Yha, nie zaprzeczyła, kręcąc głową, a pod nosem się uśmiechając. Do tego daleko mi jest, szefie. Po prostu Kim Junmyun przypomniał mi o uczuciach.
Och, czyżby nasz Suho zauroczył najbardziej wpływową kobietę w świecie przestępców? ich szef uniósł brew, lustrując sylwetkę kobiety. Nie wiedzą o tobie wiele, prawda?
Chyba moja osoba gdzieś im umknęła, kochany. Niech lepiej tak zostanie. Chciałam pomóc, więc pomogłam. Poradzili sobie świetnie, choć były komplikacje.
Były, naprawdę duże mężczyzna uśmiechnął się posępnie. Wiele ryzykowali.
Nie jesteś jak inni stwierdziła, mrużąc oczy. Inni mieliby gdzieś relacje swoich podwładnych. Co cię skłoniło do tego wszystkiego? Zobacz, oni nie są tacy jak dawniej.
Ale nadal są silni potwierdził, siadając na kanapie. Może silniejsi niż kiedykolwiek. Oni nie służą mi tylko do zabijania, kochanie. Polubiłem te dzieciaki. Mimo, że mieli kolorową przeszłość zostali kim zostali. Mają uczucia i nie kierują się tylko nienawiścią. Choć przez pierwsze tygodnie czekałem na informację czy kogoś nie ukatrupili. Nienawidzili się, a teraz posiadają więzi.
Aż tak bardzo ci na tym zależało?
Tak – odparł. Chciałem sobie udowodnić, że jednak jeśli jestem przestępcą, potrafię uczuć. Ta teoria się sprawdziła. Ty też możesz tak o sobie powiedzieć.
Też racja Madame skinęła głową i uśmiechnęła się szeroko. Upiekłeś dwie pieczenie na jedynym ogniu. Jedna jednak upiekła się lepiej, prawda?
Mężczyzna uśmiechnął się na te słowa, po czym skinął głową.

~~*~~

Jinki hyung, centrala dzwoni mruknął Teamin, podając mu telefon. Mężczyzna odłożył kieliszek, który miał w ręce i odebrał aparat od młodszego.
Słucham? mruknął do słuchawki.
Ciche słowa zaczęły tworzyć zdania, a Onew dzielnie słuchał. Kiedy ktoś po drugiej stronie skończył, Jinki rzucił:
Nie, dziękujemy. Nie jesteśmy zainteresowani.
Kilkanaście par oczu skierowało się na niego. Onew wypuścił powietrze z ust.
A co oni chcieli? zapytał zaskoczony Chanyeol, kładąc na stoliku papierosy. Przypomnieli sobie o was? parsknął.
W pewnym sensie. Zaproponowali nam przeniesienie się do centrali za rozwiązanie tej poważnej sprawy.
No ejj! Dlaczego się nie zgodziłeś? zapytał zawiedziony Taemin, pijąc dla odmiany mleko bananowe.
Zastanów się, kretynie rzucił Jinki i spojrzał na niego z politowaniem wypisanym na twarzy. Gdybyśmy stąd się wynieśli, to by inni przyszli. A kiedy EXO grasuje to i by ich wytropili. Oni nadal się do czegoś przydają.
Rozległy się szmery aprobaty za postawę Jinkiego, po czym wszyscy wypili po kieliszku wódki. Mieli co świętować.

~~*~~

Baekhyun był wtulony w Chanyeola, który dłońmi wędrował po jego plecach. Gorący oddech starszego drażnił jego skórę, a przyjemne dreszcze rozlegały się po jego ciele.
Baekhyun?
Mm? – drobniejszy mężczyzna wtulił się jeszcze bardziej, zupełnie w jak misia. Wtulił twarz w zagłębienie jego szyi, delektując się jego ciepłem oraz ciszą.
Było już dawno po północy, kiedy wreszcie zdecydowali się pójść do z któregoś pokoju. Kiedy zostali otoczeni upragnioną ciszą, położyli się na łóżku i po prostu w niej trwali. Chanyeol już dawno zrozumiał, że pragnie bliskości Byuna, więc pokazywał mu to w każdych momentach. Baekhyun nie odpychał go, co oznaczało, że jednak żywią do siebie jakieś ciepłe uczucia.
Lubię cię wyszeptał, zanurzając nos w miękkie włosy Byuna.
A ja ciebie kocham i co teraz? usłyszał cichy szept, a małe ramiona zacisnęły się mocniej.
To w sumie też dobrze wymruczał, odchylając głowę mniejszego tak, aby spojrzeć mu w oczy.
Jego tęczówki świeciły w ciemnościach, a usta były lekko rozwarte, jakby prosiły się o pocałunek. Baekhyun był piękny, jednak Chanyeol już to wiedział po ich pierwszym spotkaniu.
Pochylił się bardziej, zamykając usta Baekhyuna w delikatnym pocałunku. Był słodki i leniwy, tak jakby całowali się po raz pierwszy.

~~*~~

Dziś jest piękna noc, prawda? zapytał Luhan, siadając na parapecie. Sehun pokiwał głową, opierając się głową o niedomkniętą szybę.
Jest naprawdę dużo gwiazd mruknął Oh. Nie mogę uwierzyć, że w końcu doprowadziliśmy to do końca. Te dwa miesiące, kiedy czekaliśmy na Krisa dłużyły się nieznośnie. Uwierz mi, nigdy nie czułem takiego smutku.
Uczucia nie są puste, Sehun Luhan oparł głowę na ramieniu swojego chłopaka. Ale wiesz? Chce mi się śmieć, przypominając sobie te wszystkie nasze bezsensowne kłótnie.
A one są też częścią moich wspomnień. Lu. Owszem, mogliśmy dojść do porozumienia wcześniej, ale bez tego nie byłoby zabawy.
Pamiętasz Chanyeola i Baekhyuna? Luhan parsknął śmiechem.
A i owszem Sehun także się uśmiechnął. Ich kłótnie były czasem słyszalne w całej dormie.
To mogło zaliczyć się do sztuki jako stare małżeństwo. U nich także relacje się zmieniły.
W całym zespole relacje się zmieniły, Luhan. Ale na lepsze.
Masz rację, Hunnie Lu spojrzał na gwiazdy, które jasno świeciły rozsypane na niebie. Na lepsze.

~~*~~

Chen i Xiumin siedzieli na jednym fotelu wtuleni w siebie. Ich związek przetrwał, nawet jeśli były chwile zawahania i wściekłości, oni zawsze mogli liczyć na siebie. Pomimo że od początku darzyli się wielkim uczuciem, ono wzmocniło się. Było teraz twardsze, oni sami udowodnili sobie, że mogą polegać na sobie w każdej chwili. To wszystko było dla nich ważne. Choć słowa „kocham cię” nie padały często, to obaj wiedzieli bez tego, że się kochają.
Czy mogli nazwać się parą, która kocha się bez względu na wszystko?
Owszem.

~~*~~

Suho westchnął głęboko, całując nagie ramię Laya. Yixing oplótł go mocno w pasie, całując go w czoło. Jego kosmyki włosów łaskotały go po szyi, ale nie zwracał na takie rzeczy szczególnej uwagi. Czuł się taki dopełniony. Junmyun nie czuł już takiego ciężaru, który ciążył mu podczas ostatnich miesięcy. Lay zapewnił go, że będzie na siebie uważać i że już nigdy nie wystawi go na próbę. Obiecał mu, że nigdy nie da mu powodu do zmartwień, a jeżeli będą występować jakieś kłopoty, zrobi tak, żeby Suho o niczym nie wiedział. Junmyun za to stwierdzenie przywalił mu w ramię.
Po pamiętnym strzale na ramieniu Yixinga zastała mała blizna. Suho zawsze przypominał sobie scenę, kiedy najadł się strachu, gdy zobaczył rannego Laya. To wszystko było przeszłością, ale jeszcze zbyt świeżą, by o niej zapomnieć. Suho wiedział doskonale, że ich praca nie kończy się na tej misji; nadal będą pracować.
Jako zespół.

~~*~~

Tao rozmawiał cicho z Krisem, czasami płakał, a czasami go wyklinał. Wufan za to zapewniał go o swojej miłości i obiecywał mu, że już więcej nie będzie go straszyć. Kris nie mógł wyobrazić sobie jak czuł się Zitao, bo nigdy czegoś takiego nie przeżył. Tao powiedział, mu żeby nigdy, ale to przenigdy czegoś podobnego nie doświadczył.
Yifan słuchał go jak się czuł, jak miał ochotę go zabić, a w następnej minucie miał wrażenie, ze go straci na zawsze. Takie myśli zabijały go od środka i obiecał sobie, że będzie go chronił nawet jeśli Kris jest starszy. Wu głaskał go po głowie, mrucząc przeprosiny na przemian z wyznaniami miłości i zapewnieniami, że nigdy go nie opuści.
Tao usnął przez jego łagodny głos oraz jego obecność. Tak jakby czekał na niego.

~~*~~

Adria siedziała na niskim murku, przyglądając się błękitnemu niebu. Jej czarne włosy lekko falowały na wietrze, a słońce muskało jej bladą twarz. Właśnie czekała na pewną kobietę, która pomogła jej i Chanyeolowi znaleźć jej rodzinę i powiedzieć im, gdzie jest ich córka.
Adria nie pamiętała tamtej części jej życia. W jej głowie pojawiały się przebłyski, ale też były rozmazane. Wiedziała jednak, że będzie musiała odwiedzić dobrego psychologa, bo nawet jeśli jej umysł nie pamiętał, to jednak ciało tak. Ono samowolnie ustrzegało się od obcego dotyku i jakiś szeptów. Bała się chodzić sama i bała się mężczyzn.
Chanyeol dobrze wiedział, że ta dziewczynka może wyjść na prostą. Dobrze, iż nie pamiętała wiele, bo jeżeli pamiętałaby wszystko, Park nie wiedział czy poradziłaby sobie psychicznie. Była jeszcze dzieckiem, które przeszło zbyt wiele. Ślady odcisnęły się na jej ciele, narkotyki i gwałty bardzo zniszczyły jej ciało. Chanyeol podał się za jej prawnego opiekuna, więc wiedział co lekarze musieli zrobić. To co usłyszał nawet jego przerosło. Adria była teraz delikatna bardziej niż kiedykolwiek.
Cieszysz się, że wrócisz do domu? zapytał Chanyeol, siadając koło niej. Jej jasna koszula powiewała na wietrze, a ciemne włosy opadały niesfornie na czoło.
Oczywiście, że się cieszę, oppa odpowiedziała, mrużąc oczy. Będę tęsknić.
Ja też Park odpowiedział całkowicie szczerze. Ta dziewczynka była taka krucha. Zadzwonię czasami z zapytaniem czy dobrze się czujesz dodał.
Oppa… Może fizycznie teraz tego nie widać, ale nie czuję się w pełni zdrowa. Wiem doskonale, że przede mną długa droga. Jednak mam koszmary.
Jesteś silna, dasz radę Chanyeol poczochrał jej włosy.
Adria uśmiechnęła się szeroko. Teraz naprawdę wyglądała jak dziewczynka, niezastraszona, bez ran na ciele i łez. Miała blizny na duszy, ale nawet z nimi jej wnętrze było piękne. Chanyeol ją podziwiał, że nie poddała się i walczyła. Że jednak udało jej się przetrwać, tak jak oni.
Gotowa? kobiecy głos obił się delikatnie. Park podniósł wzrok. Kobieta stała, a jej czarne pasma falowały na wietrze, zupełnie jak włosy Adrii.
Jak nigdy dotąd dziewczyna odpowiedziała i uśmiechnęła się szczerze. Dziękuję za wszystko Chanyeol oppa odwróciła się do niego, a jej oczy uśmiechnęły się wraz z twarzą. Dziękuję, naprawdę. To dzięki tobie nie poddałam się. Będę ci wdzięczna.
Nie musisz dziękować, Adria wymruczał, wstając z murku i łapiąc ją za dłoń. To ja muszę ci podziękować, że się nie poddałaś. To wszystko dzięki twojej silnej woli.
Adria uśmiechnęła się, po czym pokiwała głową.
Madame położyła na jej ramionach dłonie i uśmiechnęła się.
Więc czas wracać do domu.

~~*~~

Czerwcowe powietrze pachniało wyjątkowo. Kyungoo i Kai siedzieli na dachu, patrząc się w niebo.
Mam wrażenie, że jesteśmy najbardziej odstającą parą w naszym zespole powiedział z wolna Kyungoo.
Nasze uczucie nie jest pełne odparł Kai, uśmiechając się pod nosem.
Masz rację przytaknął niższy. To nie jest nawet miłość.
Ale to nie znaczy, że nic dla mnie nie znaczysz.
Zapadła cisza. Siedzieli oparci o swoje plecy o gapili się na niebo. Wiedzieli, że nie muszą prowadzić rozmowy. Słowa były zbędne, ale tak samo ważne.
Kyungsoo i Kai nie mogli powiedzieć, że się kochają. Raczej to było silne uczucie, przywiązanie i usilna potrzeba kogoś bliskiego. Jednak czuli coś do siebie, można to nazwać namiastką miłości. Drobna część, która szerzyła się z każdą kolejną minutą. To co czuli było ich sprawą. Jednak uczucia były silniejsze.
Kai uznał, że lepiej zakochać się w kimś, kto ma taką samą profesję. Bo wtedy wiedział, że sobie poradzi i nie będzie bał się dwa razy bardziej. Zawsze Kyungoo był silniejszy, nawet jeśli na takiego nie wyglądał. To on mówił mu najważniejsze rzeczy i udowadniał mu, że nienawiść nie jest taka dobra.
Nauczył się, że jednak nienawiść nie tworzy więzi. Co on gada… Ona nie wiązała, ona niszczyła i nie pozwalała normalnie funkcjonować. Zaślepiała i doprowadzała do najbardziej niebezpiecznych sytuacji.
Nienawiść nie jest dobrą drogą i nigdy nie będzie.

~~*~~

A/N: Nawet nie wiem co napisać. Całe opowiadanie miało 73 strony w Wordzie, 35 837 słów. Rozdziały może nie były jakoś super długie, ale to nadal dużo. Powiem szczerze, że naharowałam się przy tym ff, nawet przy WAO nie miałam takich przerw. Ale wiecie co? Skończyłam to i jestem dumna. Udało mi się wpleść całą fabułę jaką chciałam, po drodze zdarzyło mi się wymyślić insze postacie. Ale przekaz był taki jaki zamierzałam.
Chciałabym Wam bardzo podziękować, za wytrwałość na kolejne rozdziały i ciepłe słowa, którymi mnie raczyliście obdarzać. Po każdym publikowanym parcie miałam mieszane uczucia. Czasami zastanawiałam się czy nie zawiesić opowiadania.Cholernie cieszyłam się z każdego komentarza, cieszyłam się, że czekacie na kolejne losy. To podnosiło mnie na duchu i budowało mnie.
Napracowałam się z utrzymaniem tajemnicy Taorisa. Jezu, robiłam wszystko żebyście nie zorientowali, że oni mogą być parą. Mam nadzieję, że zrobiłam Wam niespodziankę ;w;
Parę scen wykosiłam z tego opowiadania. W żaden sposób mi nie pasowały, więc zostało tak to napisane.
Dużo myślałam nad fabułą, szczególnie w pierwszym rozdziale musiałam wytężyć mózg na wymyślenie im profesji. Ale udało się!
Dziękuję, że byliście ze mną, niektórzy od początku, niektórzy w połowie. Dziękuję każdemu z osobna, bo blog nie polega tylko na pisaniu dla ludzi, ale też komentowaniu. A więc, podzielcie się wrażeniami! Czuję się dumna, ponieważ zrealizowałam już drugi projekt. Yay! Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną ;-; Aha, w komentarzach możecie zadawać pytania, na wszystkie odpowiem. Na dniach zmienię szatę graficzną, by bardziej pasowała do nowego opowiadania, ta jest zbyt surowa. Dziękuję za tak wiele wyświetleń, to naprawdę duuuuużo
A więc teraz ruszamy z komedią i kolejnym tasiemcem, prawda? <3

8 komentarzy:

  1. miałam zdziwko kiedy okazało się że Taoris byli razem od dwóch lat ;;
    kiedy oni sie całowali miałam taki zaciesz D:
    nie spodziewałam się że uśpią Krisa ale cóż...
    pisze po raz kolejny ale jest to jedno z moich ulubionych opowiadań i oby było takich więcej jak te~~

    /Outsiderka (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie o to chodziło, by zaskoczyć czytelnika z taorisem XD Mieli powód by Krisa uśpić, bo pewnie by znów wywinął im numer. Dziękuję za komentarz i naprawdę, naprawdę cieszę się, że uważasz, iż moje opowiadanie jest jednym z najlepszych :3 Dziękuję jeszcze raz <3
      Pozdrawiam serdecznie :3

      Usuń
  2. Mam ochotę wrzeszczeć, krzyczeć i piszczeć! Wiesz, kochana, co się dzieje z moim organizmem? Szaleje! Nie spodziewałam się, że Kris i Tao będą razem. Nic nie wskazywało na to, że łączą ich bliższe kontakty. Zaskoczyłaś mnie! I za to Ci dziękuję! Sama słodycz na zakończenie opowiadania. Pewnie będę przeżywać przez kilka tygodni, że mój Taoris, pomimo tylu trudów, przetrwał. Podoba mi się takie zakończenie! Pojawiło się tyle uroczych parek, które są szczęśliwe. O dziwo Kyungsoo i Kai nie są tak blisko ze sobą, ale ich relacja jest bardzo ciekawa. Bratnie dusze na dobre i na złe. Fajnie, że Adria jest już bezpieczna i będzie mogła zacząć na nowo swoje życie. Niech tylko będzie teraz bezpieczna. Kocham Twoje opowiadanie! Nie dość, że to taka genialna tematyka to jeszcze wszystko tak świetnie opisałaś. Masz talent i powinnaś być z siebie dumna!
    Pozdrawiam! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, robiłam dosłownie wszystko, by zachować tajemnicę taorisa. Dlatego były urywki i takie tam :3 No w sumie racja, epilog nie jest jakiś smutny, tylko raczej wesoły XD Kaisoo nie kochają się tak jak inni, bo w sumie nie chciałam robić, że wszyscy normalnie rzucają się w ramiona. Mają swoją specyficzną więź, która też jest silna.
      I dziękuję, dziękuję bardzo za komentarz! Naprawdę tak cholernie miło przeczytać takie słowa ♥ Cieszy mnie to, że Ci się podobał i to, że tak uważasz ♥ To dla mnie wiele znaczy. Ja również pozdrawiam cieplutko ;3

      Usuń
  3. jaaa już wiele razy pisałam Ci, że uwielbiam to opowiadanie i podtrzymuję to zdanie do teraz :D
    Zawsze myślałam, że Tao i Kris jakoś się zejdą w epilogu.. a tu niespodzianka! I oni są razem! :D
    To opowiadanie ma bardzo fajny przekaz ogółem 'Hate is not good way' bardzo mi się podoba to stwierdzenie i jego realizacja w tym opowiadaniu! Jaaa Kyungsoo i Kai są tacy intrygujący! Jestem ciekawa jak dalej potoczyłyby się losy tej parki ;3
    Jedyne co zostaje mi napisać to: Dziękuję za to opowiadanie <3
    FIGHTING!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo dziękuję za komentarz! Cieszę się, że to opowiadanie przypadło ci do gustu, bo ja sama miałam mieszane uczucia co do tego :3 Haha, taoris był zawsze niespodzianką i cieszę się, że zaskoczyłam czytelników. Mam nadzieję, że nowe opowiadania równie mocno przypadną ci do gustu. Dziękuję za tak ciepłe słowa, to naprawdę dużo dla mnie znaczy <3
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  4. Dobra, nigdy wcześniej nie komentowałam tego ff, ale skoro to zakończenie to chyba już mogę się wygadać. Jejku normalnie kocham się dziewczyno. Piszesz świetnie, w ogóle masz super pomysły. Już na początku wiedziałam że BaekYeol będzie razem, ale tego, że Kris i Tao są w związku nigdy bym się nie spodziewała. Jeju no co ja mam napisać? Ten ff jest tak wciągający, że spokojnie można go czytać do 6 nad ranem i nigdy się nie znudzisz fabułą. Życzę powodzenia przy kolejnym opowiadaniu. Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już to pisałam kilka razy - taoris od początku miał być tajemnicą :3 Baekyeol był w planach, bo to moje otp i dziwnie by było, gdybym nic nie napisała o nich. Dziękuję za komentarz, naprawdę. W ogóle cieszę się, że napisałaś przy zakończeniu, to naprawdę miłe, że komuś się podoba co piszę. Dziękuję po stokroć :3 Pozdrawiam cieplutko :3

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x