piątek, 20 lutego 2015

Hate is not a good way - Part fourteen: The last promise

Nie, nie, kurwa, to nie może być prawda Baekhyun chodził w tę i z powrotem, mrucząc przekleństwa.
W końcu Chanyeol złapał go za rękę i posadził na swoim łóżku. Schował go w swoich ramionach, czekając aż Byun przestanie drżeć i płakać. Chanyeol czekał cierpliwie, aż Byun wyleje wszystkie łzy i jakoś się uspokoi.
Prawda była taka, że każdy nie wiedział co robić. Kris po raz drugi gdzieś zniknął, nawet nie zostawiając pieprzonej kartki. Suho wyglądał na takiego, kto chce zabić go już na serio. Park dobrze wiedział, że jest sfrustrowany, ale nie mógł dosłownie nic. Wszystko przycichło jakby bomba miała wybuchnąć w każdej chwili. Sam czuł się już wykończony.
Szczerze powiedziawszy miał ochotę wszystko rzucić w cholerę i pojechać do rodziny. Zapomnieć na chwilę o wszystkim i mieć w nosie całą tą chorą sytuację. Jednak inni go zatrzymywali. Nie fizycznie, ale mentalnie. Po próbie zabicia Krisa wszystko sypnęło się jak damek z kart. Oni też mieli dość, uczucia faktycznie odcisnęły na nich piętno.
Chanyeol… cichy głos Baekhyuna wybił go z rozmyśleń. Nie boisz się co przyniesie jutro? Nie boisz się, że jutro mogę leżeć martwy?
Park przycisnął go do siebie, mamrocząc słowa.
Nie zadawaj takich pytań, ponieważ musisz znać tę odpowiedź już dawno. Polubiłem cię, idioto i nie mogę sobie wyobrazić ciebie martwego. Nawet nie myśl o śmierci, wpieprzyłeś się w moje życie, więc teraz musisz jakoś za to płacić mruczał, głaszcząc go włosach. Teraz musimy z tego wybrnąć. Nie możemy się poddać, bo naprawdę to może się źle skończyć.
Baekhyun pokiwał delikatnie głową, po czym utonął w jego ramionach. Szukał chwili pocieszenia, a właśnie w ramionach Chnayoela czuł się bezpiecznie.

~~*~~

Kai leżał na łóżku, a pod głową miał ręce. Patrzył się tępo w sufit, szukając w niewielkim fragmencie mieszkania rozwiązania i chwili ukojenia duszy. Czuł się pusto, wypruty z wszelkich uczuć. Nawet jeśli chciałby nienawidzić, to nie mógł. Wiedział, iż jego łzy nie pomogą, ale miał wielką ochotę się rozpłakać i schować się we własnej kołdrze, przed całym złem tego świata.
Jongin nie zarejestrował momentu skrzypu drzwi, ale usłyszał delikatne kroki. Chwilę później jakieś drobne ciało władowało się na jego łóżko i owinęło swoje ramiona wokół jego pasa.
Kyungsoo zaczął bezuczuciowo. Czy myślisz, że Kris naprawdę nas zdradził? Że złamał naszą ostatnią obietnicę?
Coś mi podpowiada, że jeszcze nic się nie skończyło. To może być tylko cisza przed burzą, niewielka namiastka, co może się wydarzyć. W sumie to my nic nie wiemy. Naprawdę niewiele.
Nie chcę wierzyć, że Wufan okazał się niezłym skurwielem westchnął, po czym jego jedna dłoń wylądowała na włosach Kyungsoo. To po prostu boli, wiesz?
Wiem, Jongin. Aż za dobrze.

~~*~~

Suho leżał przytulony do Laya, który opiekuńczo głaskał go po plecach. Wszystko było kłamstwem, które niedługo miało się stłuc jak lusterko. W sumie Junmyun miał dość. Dość ganiania za wszystkim, ogarniania wszystko w jedną kupę, aby wszystko było dobrze.
Wufan oświadczał im swoim zachowaniem tak jakby miał ich w dupie. Kiedy oni wszyscy lgnęli do siebie w trudnej sytuacji, on gdzieś znikał, nic im nie mówiąc. To bolało bardziej niż rana fizyczna, ponieważ zaufanie było podstawą. Suho nie mógł już dłużej żyć w kłamstwie, że Wufan nie jest niewinny.
Lay głaskał go i przytulał mocniej, kiedy zaczął płakać. Nienawidził samego siebie, za własną bezsilność.

~~*~~

Sehun zacisnął palce na telefonie, patrząc gdzieś przed siebie. Wiatr pachniał krwią, a ten zapach wcale nie podobał się Ohowi. W środku czuł dziwne uczucie, tak jakby jego serce chciało mu coś przekazać.
Sehun nie płakał. On nigdy nie wylewał łez, ale w środku gotował się ze złości. Tak jak inni, uważał, że Kris miał ich wszystkich gdzieś. Kiedy oni wszyscy jakoś starali się rozwiać tę sprawę, zlikwidować całą przyczynę, on znikał. Znikał jak pieprzona królewna.
Oh wcisnął dłonie do kieszeń płaszcza, po czym odwrócił się w swoją stronę. Informację odcięły się tak jak gaz. Teraz nawet najbardziej zaufani ludzie nie wiedzieli co się dzieję. Wszystko ucichło, tak jak wiatr przed potężną burzą. Sehun znał ten ponury klimat i aż martwił się czy oni ten atak przetrwają.
Ostatnią obietnicą jaką sobie złożyli, to to, że będę się wspierać wzajemnie. Kiedy ich mała rodzina zaczęła funkcjonować, a oni wreszcie mogli nazwać się przyjaciółmi. Sehun zastanawiał się czy jednak warto składać takie przysięgi, gdy nie jest się pewnym nawet w gronie rodziny.
Wchłonął zapach wiatru i ruszył naprzód. Nie mógł wracać do przeszłości. Musiał zająć się teraźniejszością i przyszłością.

~~*~~

Adria osunęła się na ziemię, pod wpływem mocnego uderzenia w policzek. Jej oczy zaszły łzami, a uporczywe pieczenie wrzynało się w każdą jej komórkę.
I co, dziwko? mężczyzna, który ją uderzył, splunął jej pod nogi. Chcesz się zabawić? Pewnie takie suki jak ty, lubią takie rzeczy.
Adria nie odpowiedziała, natomiast wbiła tępy wzrok przed siebie. Mężczyzna złapał ją za ramię i pociągnął w górę zupełnie jak szmacianą lalkę. Nie miała siły walczyć, czy choćby wierzgać. Wprawdzie już nie miała siły na nic i ledwo co kontaktowała. Nawet gdyby ją teraz puścili to nie starczyłoby jej siły, aby doczołgać się do drzwi i uciec z tego piekła.
Dała się podnieść, ale zanim jej oprawca zdążył dobrać się do jej nieistniejącego ciała, ktoś z hukiem wpadł do środka, wyszarpując jej obolałe ciało z obleśnego uścisku. Poczuła zapach drogich perfum oraz gładkie dłonie, które zaciskały się na jej nagich ramionach.
Wynocha! Teraz ja zajmuję się tą dziewczyną zarejestrowała głos, który już gdzieś słyszała. Zachrypły głos przyjemnie drażnił bębenki uszne i nie kaleczył ich ohydnymi sapnięciami, które ostatnio aż za często słyszała. Głuchy jesteś?
Kilka przekleństw i bluźnierstw w stronę innego mężczyzny i słyszała okropny skrzyp jej drzwi. Dłonie z jej ramiona wcale nie zniknęły, jedynie wzmocniły uścisk, przez co miała wrażenie, ze zostaną jej ślady.
Idziemy głos znów otarł się o jej świadomość. Czas pokazać ci moje przedstawienie.

~~*~~

Jinki odłożył telefon zanim ktoś zdążył porządnie się rozgadać. Jinki nie lubił rozmawiać z ludźmi z centrali. Wymądrzali się, a tak naprawdę nie robili nic. Onew miał czasami dość swojej roboty, tym bardziej, że działał na własną rękę i zatuszował ślady najbardziej niebezpiecznych przestępców.
EXO wydawało się teraz dziećmi, które zgubiły się w obcym mieście. Jinki dobrze wiedział co przeżywają, tym bardziej, ze jednego z nich brak. Nie miał pojęcia jednak jakimi uczuciami się darzyli i nie mógł powiedzieć im, że wszystko będzie w porządku. Sami musieli załatwić sprawę we własnym gronie, a policję już nie musieli się martwić. Jinki był honorowym człowiekiem i dotrzymywał obietnic. Poza tym mając EXO mógł zdziałać więcej niż niejeden zespół. Nie chciał ich strać, bo chociaż byli przestępcami otwierali więcej dróg.
Policja nie miała wtyczek. Ona była zamknięta we własnym więzieniu prawa i czystości zawodowej. Jinkiego mogliby zamknąć za to, że zatuszował przestępców. Onew jednak miał w nosie centrale. Gdyby coś robili, a nie siedzieli tylko, zapewne już dawno rozwiązaliby sprawę. Teraz tylko chcieli odebrać akta i sami się tym zająć. Jinki nie wierzył, że dadzą radę tę sprawę rozwiązać, ponieważ sami przestępcy nie wiedzieli co się szykuje.
Jinki zatrzasnął teczkę, po czym odłożył ją na biurko. Wbił wzrok w sufit, czekając na jakiś odzew.
JINKI! Key wtargnął do środka, łapiąc oddech. Jedziemy do dzieciaków, coś okropnego… coś okropnego się dzieję…!
Onew wstał gwałtownie, prawie przewracając krzesło.

~~*~~

Tao przewracał rzeczy Krisa. Robił to z taką furią, że jeszcze trochę, a wszystko by rozpieprzył w cholerę. Czuł tak niewyobrażalną złość, tak chciał zabić Krisa, że nawet we śnie nie czuł tak potwornie palącej chęci.
Zitao usiadł na łóżku i po prostu schował twarz w dłonie. Nie chciał płakać. Twierdził, że nie ma po co. Przecież to tylko przyjaciel, który wystawił ich do wiatru. Spieprzył, kiedy najbardziej go potrzebował.
Huang wytarł maleńkie kropelki, które zdążyły się utworzyć. Już chciał się podnieść i wyjść z jego pokoju, gdy coś przykuło jego uwagę.
Sięgnął ręką po biały papier, który wystaw z pomiędzy poduszek, po czym otwarł kartkę, która była zgięta na pół.

Nie wiem kto to czyta, ale nie miejcie do mnie pretensji. Wiem, że to wszystko co się działo jest moją winą, po prostu nie chciałem was w to wszystko mieszać. Jesteście dla mnie ważni, nasza obietnica jest dla mnie ważniejsza niż życie. Wolę sam zginąć niż pakować was w to wszystko, co sam spowodowałem. Muszę za to zapłacić sam, a wy po prostu musicie mi wybaczyć. Ja zapłacę cenę.
Kocham was.

Tao zerwał się na równe nogi, zaciskając dłonie w pięści. Zacisnął zęby aż do bólu, po czym pędem ruszył w stronę salonu.

Chłopcy, oni go zabiją! Zabiją teraz na poważnie! krzyknął Jinki w tym samym momencie, kiedy Tao wbiegł do salonu.
Chanyeol, Chanyeol do cholery, zrób coś! Tao doskoczył do niego i złapał go za koszulę. Nie mas żadnego sprzętu, cokolwiek?
Park skinął powoli głową, po czym uśmiechnął się krzywo.
Zejdźcie mi z drogi powiedział, wyciągając z kieszeni spodni papierosy. W szybkim tempie zapalił jednego i wsunął go sobie pomiędzy wargi. Czas to wykorzystać i zabić te gnidy.
Suho spojrzał na wszystko półprzytomnie.
Przygotujcie się, za chwilę wyruszamy na polowanie.
Chanyeol wyciągnął z kieszeni telefon.
Za chwilę znajdę miejsce pobytu Krisa. Dajcie mi tylko chwilę.

~~*~~

A/N: Cześć, misie moje. Mam wiadomość odnośnie mojego pisarstwa. Od tygodnia boli mnie ręka, sama nie wiem co się dzieję, możliwe, że coś mam z nerwem i są takie okresy, że boli mnie prawa ręka cholernie i jest mi trudno pisać cokolwiek. Owszem, noszę bandaże elastyczne, ale to nie niweluje bólu, bo aż ciągnie się on do obojczyka. Nie wiem czy nie będę musiała zmienić swojego trybu pracy, ale nie zostawiam was, spokojna głowa. Kocham was, obserwatorów, którym już zrobiło się sporo. Ale jednak ból ręki jest uciążliwy, to raz, dwa w tygodniu naprawdę niewiele robię, bo szkoła mnie wykańcza. Po trzy, mam naprawdę mało motywacji. Nie mam weny, choć pomysłów jest dużo.
Poza tym, chcecie jakiegoś shota hetero? Mam jednego, ale mam ochotę na coś nie-gejowskiego ;_; Jak mi wszystko na to pozwoli, to z miłą chęcią napiszę. Proszę, skomentujcie cokolwiek, co jest napisane, bo ostatnio potrzebuję waszej motywacji, krytyki cokolwiek. Abym wiedziała, że jednak ktoś to czyta.
Co do rozdziału, to jeszcze nic nie jest wiadome, a HINAGW się powoli kończy. Mam nadzieję, że rozdział się podobał, misie :3 Pozdrawiam was cieplutko i powodzenia w szkole ;_; Ja chyba w następnym tygodniu mam egzaminy próbne, ale cii :3
Aha, wszystko poprawię, małe literki, błędy i tak dalej jak tylko odzyskam kompa i nie będę siedzieć na lapku. Wasza Miś Yogi.

4 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz, z jakimś szerokim uśmiechem czytałam ten rozdział. Wszystko jest takie niepewne i trzyma w napięciu. Stworzyłaś nieziemską atmosferę pod koniec opowiadania. Nic dziwnego, że chłopacy poczuli się odrzuceni przez Krisa. W końcu zniknął i wydawało się, że złamał obietnicę. Nadal uważam, że powinien zostać i wraz z nimi walczyć. Robienie z siebie bohatera na pewno w niczym nie pomoże. Mam nadzieję, że EXO zdąży uratować Wufana. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Współczuję Ci z rączką. Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia i będziesz mogła spokojnie pisać swoje dzieła.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. mam siano w głowie znowu. Ten ff powoduje że czuje sie jak gówno, na serio ;;
    nie wiem co jeszcze napisać.. ale weny życzę i żeby ręka przestała boleć, bo znam ten ból ;;
    czekam na kolejny rozdział bo to jest cudowne~~

    /Outsiderka (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju!!!! Rozdział jest ekstra! I robi się coraz ciekawiej! Głupi Yifan! Rly.. czy ten ziomuś musi robić wszystko na własną rękę? Nie no.. głupek! Mam nadzieję, że nie zginie.. bo nie zginie prawda? Uratują go i będzie razem z Tao żył w tęczowej krainie prawda?
    Wgl Yogi! Idź gdzieś z tą ręką do szpitala.. albo gdzieś.. bo się zaczynam martwić ;; Fighting! i się nie przemęczaj i lecz!
    I jeszcze przy okazji nominowałam Cię do nagrody Libster Award. Więcej informacji tutaj: http://cnbluestory.blogspot.com/2015/02/libster-award-iii.html

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x