Colors, Kaisoo, Baekyeol, broke!Chanyeol x Yuna i mały
pairing niespodzianka, au, fluff, sequel
A/N: Oneshot częściowo inspirowany przez Kings
of Leon - Use somebody. Seqel do Szarości, wiem jakoś nie mogłam się
powstrzymać. Złamałam pairingi i nie są takie same jak w tamtym oneshocie, ale
cóż, tak mi bardziej pasowało.
I uwaga: NIGDY, ALE TO NIGDY nie napiszę
Lukaia. Baeklu, czy coś tam. Mogę wynaleźć jakieś insze pairingi, ale o tamtych
nie napiszę, bo nie lubię. Jeżeli macie jakieś pomysły, to śmiało piszcie. Nie
zawsze mam łeb jak szafa, czy coś...Ale na razie mam pomysł na Sekaia i Sulaya.
Jak się sprężę, to się dowiecie o co chodzi. Na tą chwilę zostawiam was...z
tym.
Kyungsoo stał.
Może wydawać się dziwne, ale prze ten rok
zdążył zagoić stare rany i pomalować swój świat na kolorowo. A teraz miał
ochotę iść i powyrywać tej zdzirze włosy.
— Zdradziła mnie — chlipnął Chanyeol, targając swoje ciemne włosy. — Byliśmy małżeństwem niecały rok, a ona mnie
zdradziła! Kurwa! Nie byłem przecież natarczywy, pozwalałem jej na wychodzenie
na imprezy, no i w łóżku też nie było źle! Zdradziła mnie, jasna cholera! — Park nie zdawał sobie sprawy, że jego twarz
jest cała mokra od łez. Kyungsoo pogłaskał go po miękkich włosach. — Kochałem ją, nadal kocham, ale nie mogę już na
nią patrzeć. JA byłem wierny. Nie po to braliśmy ślub, żeby się zdradzać...
Kyungsoo drgnął, gdy poczuł wibrację telefonu.
Odebrał połączenie nawet nie patrząc na wyświetlacz.
Jego przyjaciel poinformował go o spotkaniu,
ale patrząc na stan Chana chciał zrezygnować. W końcu Baek powiedział, by
zabrać go ze sobą, co Soo potraktował z wdzięcznością. Nie chciał zostawiać
wysokiego przyjaciela samego, bo wiedział, że to nie czas na samotność.
Poklepał Chanyeola po ramieniu, uśmiechając się
lekko.
— Ogarnij się trochę i idziemy. Myślę, że ci
ludzie poprawią ci w jakiś sposób humor.
Chanyeol podreptał do łazienki, aby opłukać
twarz, a Kyungsoo do pokoju, żeby się przebrać. Wcisnął swój zgrabny tyłek w
ciemne rurki i szybko zmienił bluzkę. Uczesał włosy i stwierdził, że może być.
Wyszedł na korytarz napotykając przyjaciela. Założył szybko buty i kurtkę, po
czym złapał Chanyeola za rękę i wyszedł wraz z nim z mieszkania.
Kyungsoo już nie czuł motylków w brzuchu, gdy
Chanyeol go dotykał. Nie czuł się napełniony euforią, gdy go przytulał. Czuł
się bardziej szczęśliwy, że ma takiego przyjaciela. Ale teraz było mu cholernie
przykro, gdy Chanyeol szedł cicho ze spuszczoną głową. Yuna okazała się być
niezłą suką, gdy go zdradziła. Kyungsoo nie widział powodu do zdrady. Chanyeol
był przystojny, dobrze zarabiał, był opiekuńczy, ale nie natarczywy, był po
prostu cudowny. A Yuna go zdradziła. Kyungsoo nie dziwił się dlaczego młody
Park czuje się tak podle. Jego własna żona doprawiała mu rogi za jego plecami,
a w domu udawała świętą. Soo cieszył się jednak, że dowiedział się o zdradzie.
Owszem cierpiał, ale mógł się wylizać z takiego stanu.
Kyungsoo pchnął go lekko w stronę wejścia do
bloku, a sam zadzwonił. Już po krótkiej chwili drzwi stały otworem. Dyo
uśmiechnął się i manewrował tak przyjacielem, że weszli na odpowiednie piętro.
Kyungoo zapukał lekko, bo wiedział, że Baekhyun ma dobry słuch. Zza drzwi dało
się słyszeć jego mocny głos oraz inny należący do Jongina. Soo uśmiechnął się
lekko i zacisnął palce na swojej bluzce. Po paru minutach drzwi się otworzyły i
stanął w nich niski brunet z potarganymi włosami i jakimś dziwnym wyrazem
twarzy. Kiedy zobaczył Kyungsoo uśmiechnął się szeroko i dosłownie rzucił mu
się na szyję.
— Dzięki,
że przyszedłeś — powiedział radośnie, w końcu kierując swój wzrok na drugiego. —
Hej, jestem Byun Baekhyun.
— Park
Chanyeol — odpowiedział, podając mu swoją dłoń.
— Czemu
jesteś taki niemrawy?
Kyungsoo
szybko zareagował, wpychając ich do środka mieszkania, zdając sobie sprawę, że
Jongin gdzieś w środku jest.
— Cóż,
został zdradzony przez żonę, więc naturalne jest to, że nie ma na nic ochoty i
jest jak przejechany placek.
Kyungsoo znał Jongina z widzenia i ze słuchu.
Nigdy nie rozmawiali o jakiś szczególnych tematach, jedynie wymieniali się
pozdrowieniami. Kyungoo musiał przyznać, ze właśnie ten chłopak stał się jego
obiektem westchnień. Wiadomo, po ślubie Chanyeola strasznie cierpiał, nie
chciał nikogo widzieć, ale to z czasem przeszło. Musiał się od niego od kochać,
nie mógł żyć ciągle w tym żalu. Dwa miesiące po tym poznał Baekhyuna oraz
Jongina przy okazji. Kai był współlokatorem Byuna, ale nie bywał często w domu.
Przynajmniej kiedy tam był Kyungoo. Może raz był przy kawie, ale szybko się
zmywał. Baekhyun lubił mówić, że Kai wcale nie mieszka z nim. Często powtarzał,
że tylko wpadnie, bo czegoś chciał. Pomimo takich dziwnych relacji Baekhyuna i
Jongina byli przyjaciółmi. Kyungsoo dziwił się dlaczego jeszcze nie skoczyli
sobie do gardeł. Brunet miał mocny charakter i ciężko było się z nim kłócić,
ale z kolei Kai też miał swoje do powiedzenia.
— Jongin, plancie, mamy gości! — wrzasnął Baekhyun, prowadząc ich do kuchni. — Rusz te swoje leniwe dupsko, to w końcu Soo!
Z głębi domu dało się usłyszeć jęk, a po chwili
w kuchni pojawił się Kim Jongin jak zwykle perfekcyjny.
Kyungsoo,
dlaczego do cholery, zakochujesz się właśnie w najbardziej niedostępnych
mężczyznach?
— Cześć — rzucił i usiadł przy stole. — Ominęło mnie coś?
— Ominęło
cię całe twoje życie, Jongin — odpowiedział mu Baek. — Mamy nowego kolegę,
który nie jest zbyt pogodny.
Jongin
wepchnął do ust kawał czekoladowego cista, które leżało na talerzyku i spojrzał
na Chana.
—
Dziewczyna cię rzuciła? Czy chłopak?
Baekhyun
zdzielił go ścierką po głowię.
— Lepiej
zamknij swoją jadaczkę. Za grosz taktu. Nie, nie dziewczyna, tylko głupia
zdzira, która nie wie co to jest wierność małżeńska. Żryj te ciasto i się nie
odzywaj.
Tak. To
jest cały Baekhyun.
♥
Zaczęli mieć swoją małą tradycję. Spotykali się
co piątek w mieszkaniu chłopaków przy piwie, czasem poprawiając sobie humory.
Tak naprawdę poznawali się od podstaw, ale to nie było nic nieprzyjemnego.
Kyungsoo czuł się dobrze w towarzystwie swoich przyjaciół i co najlepsze,
Jongina tez tak mógł nazwać.
W końcu Chanyeol zdecydował jechać po swoje
rzeczy. Baekhyun zaproponował, że pojedzie z nim. Park zgodził się bez wahania.
Kyungoo trzymał za niego kciuki, tylko żeby się nie załamał.
Poza tym miał przy sobie Baekhyuna.
♥
Chanyeol bez zastanowienia otworzył drzwi i
wszedł do mieszkania. Baekhyun wcisnął się zaraz po nim i rozejrzał się po
wnętrzu. Nie było w jego guście, ale przecież tutaj nie mieszkał. Patrzył jak
jego przyjaciel krzątał się po mieszkaniu, poszukując najpotrzebniejszych
rzeczy. Po jego ruchach można było wywnioskować, że chciał się wynieść jak
najszybciej, przecież nie chciał mieć nic wspólnego z tym miejscem. Ale życie
nie zawsze jest łaskawe, Baekhyun usłyszał otwieranie frontowych drzwi i
wiedział, że spotkanie – z jeszcze – jego żoną do najprzyjemniejszych nie
będzie należeć. Dlatego miał zamiar się nie odzywać, to nie jego sprawa.
— Co robisz? — zapytała kobieta, a jej wargi zadrżały. — Nie pokazujesz się miesiąc i teraz się wynosisz?!
Chanyeol odwrócił się zdziwiony, a na jego
twarzy wymalowała się pogarda. Byun nie dziwił się.
— Słucham? A co cię to obchodziło, co?
— O czym ty mówisz?
Wysoki mężczyzna zaśmiał się, ale w tym nie
było ani grama wesołości.
— Nie udawaj idiotki, Yuna. Mam już serdecznie
dość kłamstw i twojej słodkiej twarzyczki. Trzeba było się zastanowić zanim
wskoczyłaś do łóżka z innym facetem. Nie jestem durny i naprawdę nie chcę cię
znać.
Twarz kobiety zastygła w niemym szoku. Otwarła
kilka razy usta, ale nic nie powiedziała. Chanyeol prychnął i złapał Baekhyuna
za rękę. Już miał wychodzić, ale zatrzymało go zawodzenie żony.
— Nie zostawiaj mnie — płakała. — Kocham cię, przysięgam, że tego nie chciałam. P-poza tym, Yeol...ja..ja
chyba jestem w ciąży...
Chanyeol zatrzymał się, a potem uśmiechnął się
drwiąco. Byun patrzył na jego twarz, aż stwierdził, że nigdy nie chciałby
stanąć w takiej sytuacji.
— Posłuchaj sama siebie, Yuna. Kiedy my
uprawialiśmy seks, zabezpieczaliśmy się. Nie ma mowy, że zaszłaś w ciążę
właśnie ze mną. Więc proszę, nie wydziwiaj i idź do tego swojego kochanka. Aha,
ostatnia sprawa. Złożyłem wniosek o rozwód, mam nadzieję, że nie będziesz
stwarzać problemów i załatwimy to jakoś ugodowo. Zatrzymaj mieszkanie. Chodź,
Baekhyun.
Chanyeol nie odzywał się przez całą drogę, a
Byun nie naciskał. Baekhyun spoglądał na niego kątem oka, po czym wstchnął
cicho pod nosem. Doskonale pamiętał moment jak Kyungoo opowiadał mu o swojej
nieszczęśliwej miłości. Baekhyun myślał, że to jest idiota i nie wiedział co
stracił. Ale teraz widział, ze naprawdę kochał tę kobietę i chciał z nią
spędzić całe życie. Ale nie wyszło tak kolorowo, jak chciał. Baekhyun
uśmiechnął się krzywo. Zawsze mówił, że nie był w żadnym związku, ale to nie
jest prawda. Sam raz się przejechał i nie chciał znów przeżyć tego koszmaru
jeszcze raz. Poza tym był gejem. A patrząc na okolicę w której mieszkał i jego
znajomych, nie znajdzie miłości szybko.
I było mu z tym dobrze.
Ocknął się dopiero wtedy jak samochód się
zatrzymał. Wyjrzał za okno, ale to nie była jego kamienica. Za to zobaczył
szare niebo i polną drużkę.
— Chodź. Chcę ci coś pokazać.
Baekhyun wygramolił się z auta i zdziwiony
podążał za swoim wysokim przyjacielem. Zaciągnął bardziej sweter, gdyż było
naprawdę zimno. Wpatrywał się w plecy Parka i aż przegryzł wargę. Jakoś
wcześniej nie zauważał, albo nie zwracał uwagi na urodę swojego towarzysza.
Karmił się myślą, że jest jego przyjacielem i poświęcał uwagę jemu
charakterowi, aniżeli urodzie. Dlatego w tej chwili czuł się niekomfortowo,
kiedy dostrzegał najdrobniejsze szczegóły.
Westchnął i przymknął powieki. Zaciągnął się
świeżym powietrzem oraz zapachem lasu. Nie wiedział gdzie go ciągnie, ale mu
ufał. Chanyeol był dobrym przyjacielem, ale miał też złamane serce. Byun
wiedział, że to naprawdę boli, a jeszcze gorzej, gdy osoba którą bezgranicznie
kochasz i ufasz, cię zdradzi. Byun wbrew pozorom był doświadczony jeżeli
chodziło o te sprawy.
Sam został zdradzony.
Ale umiał wybaczyć i zdobyć przyjaciela.
Teraz po upływie tych dwóch lat stwierdził, że
to nie była prawdziwa miłość. Ta by nie wypaliłaby się tak szybko i ukochana
osoba nie szukałaby sposobu na uwolnienie się ze związku. Ale ta cała Yuna nie
powinna tak postępować. Jeżeli go kochała nie miała prawa wskakiwać do łóżka z
pierwszym lepszym facetem. Baekhyun nie dziwił się dlaczego Chanyeol nie chciał
jej znać. Nie miała prawa teraz błagać go o wybaczenie i szukać pretekstów.
— Wiesz, Bekkie — odezwał się Chanyeol. — Gdy
człowiek się zakocha i jest pewien, że chce spędzić resztę życia z tym kimś,
myślisz, że to jest złe? Albo, że jest za szybko?
— Nie mam pojęcia — odparł Baekhyun. — To zależy. To, że tobie nie udało się w
związku, to nie znaczy, że nie ma ludzi, którzy są już ze sobą po pięćdziesiąt
lat — Baekhyun kopnął kamyczek. — Są związki, które trwają dwa lata i się psują.
Są też, które mają tydzień — Byun
zaśmiał się. — Choć nie nazwałbym
tego związkiem. Ale nie powinieneś się przejmować. Znajdziesz sobie kogoś.
Jesteś młody, utalentowany i możesz zapewnić wygodę życia rodzinie.
Chanyeol skinął głową i objął niższego.
Baekhyun poczuł ciepło rozlewające się w jego wnętrzu.
— Już jesteśmy — usłyszał przy uchu niski szept.
Byun odwrócił się. Na tle szarego nieba
wzbijały się ptaki. Chłodny wiatr targał włosy, a stromy klif wydawał się
naprawdę piękny. Kiedy Baekhyun zapatrzył się na chmury zauważył, że te się
poruszają. Niebo pokryły właśnie te chmury, które leniwie, aczkolwiek wciągu
się poruszały.
— Nie wiem dlaczego, ale to miejsce wydaje mi
się najlepszym rozwiązaniem. Nie mam ochoty wracać do domu, a chciałbym z tobą
spędzić czas — Byun poczuł silne
ramiona oplatające jego pas i głowę opierającą się na jego własnej. — Wiedziałeś o tym klifie?
— Nie. Nigdy nie miałem jakiegoś głębszego
załamania, żeby szukać swojego ,,miejsca”. Ale miło, że mnie tu
przyprowadziłeś.
— Nie chcę być sam — wyznał. — Dziwię się dlaczego jeszcze Kyungsoo nie kopnął mnie w dupę.
— Soo nie zostawiłby tak przyjaciela. Wiesz
dobrze, że cieszył z twojego związku. Dlaczego myślisz, że kopnął by cię w
tyłek?
— Wydaje mi się, że jakoś nie był zadowolony z
mojego małżeństwa. Chodził przygaszony jakby ktoś zabrał mu coś cennego. Mimo,
że jestem jego przyjacielem, wydaje mi się, że wcale go nie znam. Albo czego mi
nie mówi. Trochę boli, nie powiem, ale też nie mogę na niego naciskać. Teraz
wygląda jakby odnalazł swój cel w życiu.
— Kyungoo jest wyjątkowy — Baekhyun zamilkł. Wiedział o D.O i nie
zamierzał o tym mówić. — Teraz
zajmij się swoją sprawą. Musisz być silny i nie wierz w złudne słowa. Bo możesz
się przejechać nie raz.
— Baek — mruknął Chanyeol. — A ty?
Mówisz, że nikogo nie miałeś. Jakoś nie chcę mi się wierzyć, że tak naprawdę było.
Byun westchnął ciężko i zawiesił pusty wzrok na
przestrzeni ciągnącej się przed nimi.
— *Tak, masz rację. Byłem w związku. Z
chłopakiem. Wiązaliśmy wspólną przyszłość razem. Wydawało mi się, że go kocham
całym sercem. On też zapewniał mnie o swojej miłości. Byliśmy razem pięć lat.
Pięć lat, które były moimi najszczęśliwszymi. Ale wiesz, wszystko zaczęło się
psuć. Luhan wracał coraz później, nie było takich czułości jak kiedyś. Nie było
też długich rozmów przy kakao. Oddaliliśmy się od siebie. Ja zamykałem się w
pokoju, a on u siebie. Pewnego dnia zdradził mnie. Bolało, naprawdę bolało. Nie
mogłem się pozbierać przez długi czas, ale też wszystko przemyślałem. Chciałem
się z nim spotkać i porozmawiać. Zgodził się. Co innego miał zrobić? Pamiętam
tą rozmowę. Była długa i szczera. Nawet nie wiesz jak bardzo mi ulżyło i jak mi
pomogła. Umiałem wybaczyć, bo Luhan potrafił wyjaśniać dlaczego to zrobił. Jego
aktualny chłopak jest naprawdę fajny. Możesz się śmiać, ale nadal utrzymuję z
nimi kontakt. Luhan pomimo zdrady, został moim najlepszym przyjacielem. Mogę
powiedzieć mu wszystko. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że to nie była
prawdziwa miłość. Żyłem jak we śnie, oglądałem wszystko przez pryzmat czegoś,
co nazywałem miłością — Baekhyun
delikatnie zagryzł wargi. —
Jeszcze nie znalazłem prawdziwej miłości. I ustrzegłam się jej jak tylko mogę.
Dlatego jestem sam i naprawdę mi jest dobrze.
Baekhyun poczuł jak ramiona jego towarzysza
obejmują go szczelniej, a ciepłe usta przywierają do jego rozgrzanego policzka.
Spojrzał w ciemne tęczówki Chanyeola, zaskoczony.
— Zawsze wierz w miłość, Baek.
♥
Kyungsoo wycierał szklankę, kiedy usłyszał
brzęk przekręcanego zamka. Wychylił się delikatnie, aby ujrzeć Jongina.
Uśmiechnął się łagodnie na widok młodszego chłopaka, po czym wrócił do swojego
zajęcia. Kai usiadł ciężko przy stole i podparł swoją głowę na dłoni.
Był zmęczony.
Jongin nie musiał nic mówić, aby Kyungsoo
zauważył, że był wyczerpany. Świadczyła o tym jego bladość i lekko podpuchnięte
oczy. D.O nic nie mówił, bo wiedział, że nic nie zdziała. Egzaminy były ważne i
Kyungoo nie mógł ot tak powiedzieć mu, żeby trochę przystopował. Znając życie,
Jongin odeśpi jak wszystko się skończy.
— Hyung? — usłyszał zmęczony szept. —
Zrobisz mi herbaty?
Kyungoo skinął głową, po czym wstawił na palnik
czajnik. Zajmując się gotowaniem, zaczął cicho śpiewać. Durny nawyk, jeszcze
się go nie pozbył. Zlewając wrzątkiem herbatę, zauważył, że Jongin nadal tu był
i się na niego patrzył.
— Hyung, nie mówiłeś, że umiesz śpiewać — wytknął.
— Bo nie ma się czym chwalić — Kyungoo machnął ręką i postawił gorącą
szklankę na stole. — Głupi nawyk,
którego zaraził mnie niemniej głupi człowiek.
Jongin uniósł brew.
— Chnayeol-ah, czasami nie mógł się powstrzymać
od wycia w kuchni — D.O wywrócił
oczami. — Nie przejmuj się tym.
Jongin skinął głową i upił łyk gorącej herbaty.
Dłońmi oplótł kubek i zawiesił wzrok na nucącym chłopaku. Jego kąciki ust
uniosły się odrobinę, a palce zacisnęły szczelniej. Westchnął i zabrawszy ze
sobą kubek wyszedł z kuchni.
Kyungsoo w tym czasie otworzył parę wspomnień w
głowie.
♥
Chanyeol
wysypał mąkę na stolnicę i nucącą piosenkę Kings of Leon - Use somebody
zaczął gnieść kopytka. Czy lubił gotować? To było trudne pytanie, zależało od
okoliczności i w jakim towarzystwie przebywał. Teraz mógł gotować cały dzień,
bo Kyungsoo siedział na drugim końcu stołu, przeglądając jakąś gazetę.
— Co ty tam czytasz? —
zapytał przerywając rytm piosenki. — Mógłbyś pomóc — fuknął,
strzepując lepką papkę z dłoni.
Kyungoo
podniósł na niego wzrok, uśmiechając się krzywo.
— Hyung, myślałem, że dasz sobie radę. Poza tym,
proszę nie śpiewaj. Włącz radio, czy coś. Od czego są takie stację?
— Ale ja nie chcę —
oburzył się starszy, zakładając ręce na piersi. Miał założony zielony fartuch,
a jego lekko skręcone włosy zebrał na czubku głowy w śmiesznego kucyka. — Rusz
leniwą dupę i pomóż mi. I ty się nazywasz kucharzem —
prychnął.
— Gotuję lepiej od ciebie —
upomniał go Kyung, zeskakując z krzesła. — Jedynie co ci wychodzi to...
— Zamknij się i pomóż. Ważne, że cokolwiek robię
w tym domu.
Kyungoo
wymamrotał coś pod nosem, ale posłusznie złapał kolejny fartuszek i przewiązał
go sobie w pasie. Podszedł do wysokiego chłopaka, zaglądając mu przez ramię.
Wsłuchał się w niskie pomruki, które tworzyły się w słowa jego z jednej
ulubionej piosenki.
Use somebady...
Someone like me
Kyungoo
nie wiedział nawet kiedy zaczął śpiewać razem z nim. Śmieli się w najlepsze jak
Kyung obsypał się mąką, a Chanyeol poparzył wodą, kiedy wrzucał kopytka.
Chodził ze skwaszoną miną, ale koniec końców włączyli radio i wsłuchali się w
piosenki.
— Jesteś głupi, Chanyeol hyung.
♥
Kyungsoo podskoczył, kiedy usłyszał trzaśnięcie
drzwiami. Spojrzał przez ramię, a na jego ustach wykwitł uśmiech. Baekhyun
zamachał rękoma i nadął policzki. Orle oko najmłodszego chłopaka wyłapały
delikatne ślady łez na policzkach Byuna. Nie tracąc uśmiechu przeniósł wzrok na
przyjaciela, który położył swoje dłonie na ramionach niższego.
Kyungsoo uniósł brwi, zdziwiony.
— Wiesz co, Soo? — zapytał Chanyeol i objął go ramieniem. — Mogę zamieszkać chwilę u ciebie? Byłem dzisiaj po rzeczy.
— I co?
— Yuna ma słabe argumenty. Chciała mnie złapać
na dziecko — Park wywrócił oczami.
— Nie patrz się tak na mnie. Mimo
że byliśmy małżeństwem nie myśleliśmy o dziecku. Poza tym Yuna twierdziła, że
przyjdzie na to czas i takie bzdety. Wpadła z kimś innym.
Kyungsoo gapił się na niego z szeroko otwartymi
ustami, aż dobrodziej Baekhyun mu ich nie zamknął.
— Mogę coś powiedzieć? — Kyungsoo zapytał, a gdy Chanyeol skinął głową,
kontynuował. — Co za suka.
— Też nie chce jej znać — westchnął starszy. — Ale jednak nadal to boli. Jedynie czego nie
chcę, to ciąganie się po sądach. Nie wrócę do niej, nie ma takiej szansy.
Jeszcze czego — prychnął.
Kyungoo poklepał delikatnie go po ramieniu i
uśmiechnął szeroko.
— Myślę, że nie będzie tak źle. O ile Yuna
czegoś nie wymyśli. Jeżeli była zaborcza w stosunku do ciebie jeszcze przez
zdradą, to może kombinować —
Baekhyun podszedł do szafki i zwinął czekoladowe ciasteczko. — Już jej nie lubię — powiedział, a w kącikach ust zastała mu
czekolada. — Gdzie się podział
Jongin?
Dyo westchnął.
— Zakopał się w książkach i herbacie. Teraz
trzeba dać mu czas do nauki i święty spokój. Wątpię, żeby teraz wyszedł ze
swojego pokoju i zechciał z nami porozmawiać. Jeszcze trochę, a odzyskamy
starego Jongina. Tylko zda egzaminy.
♥
Chanyeol właśnie wyrzucał do kosza stare
zdjęcia byłej żony, gdy usłyszał wesołą melodyjkę. Wziął do ręki telefon i bez
zastanowienia odebrał połączenie.
— Halo? —- powiedział miękko do słuchawki, wyrzucając bało-czarne zdjęcie z ich
ślubu. — Jest tam ktoś?
— Chanyeol? — głos po drugiej stronie zmusił go do zaprzestania czynności. — M-możemy się spotkać, w małej kawiarence gdzie
się poznaliśmy?
Park wyrzucił cały album ze zdjęciami do kosza,
a telefon przerzucił do drugiej ręki.
— Nie — uciął. — Yuna, daj spokój.
Oboje dajmy spokój. Wystarczy podpisać ten mały skrawek papieru i koniec. Czy
ty nie możesz tego zrozumieć?
— Nie! — krzyknęła kobieta po drugiej stronie. — Nie! Nie mogę cię stracić! Zapomniałeś o naszej miłości? O tym co
planowaliśmy?!
— Tak — Chanyeol przyznał z lekkością. — Zapomniałem o wszystkim co planowaliśmy. I to ty zaprzepaściłaś, nie ja.
Nie mogę spojrzeć na ciebie jak dawniej. Zrozum to w końcu. Już nie ma nas.
Nastąpiła krótka cisza, a zaraz potem Yuna
zaczęła się histerycznie śmiać.
— Ty...Cały czas zapewniałeś mnie, że nigdy mnie
nie opuścisz. To były bzdury? A może masz kogoś?
— No wiesz co...Owszem przyrzekałem ci przed
ołtarzem wierność, ale to TY wskoczyłaś z innym do łóżka — Chanyeol spokojnie wyjaśnił. — A teraz wcale nie zabronisz mi zakochać się
ponownie. Jeżeli będzie trzeba zapłacę, aby wziąć rozwód. I być może mam kogoś
na oku. A teraz żegnaj, bo nawet nie mam ochoty widzieć cię w sądzie.
Chanyeol rozłączył się i odłożył telefon. Nie
czuł wyrzutów sumienia i nie było mu przykro. Yuna teraz dla niego nie
istniała, wolał zająć się przyjaźniami i w końcu zadecydować jakiej orientacji
jest.
Tak, już od dwóch miesięcy – bo tyle minęło od
pamiętnej kłótni i wyprowadzki Chanyeola – Park zastanawiał się czy przypadkiem
nie interesują go chłopcy. A mianowicie jeden – Byun Baekhyun, który zauroczył
go całą swoją osobą. Chanyeol czuł ciepełko w serduszku, kiedy widział
przyjaciela, a dziwne dreszcze przelatują mu wzdłuż ciała, gdy ich palce
stykają się ze sobą całkiem przypadkiem. Takie uczucie nie towarzyszyło mu
nawet przy Yunie.
Poszedł do kuchni, a w niej zastał Kyungsoo,
który coś czytał.
— Co ty robisz?
D.O podniósł na niego wzrok i uśmiechnął się
szeroko. Chanyeol lubił, gdy jego przyjaciel się uśmiechał, czuł się lepiej
wiedząc, że Kyungsoo nie ma jakiegoś zmartwienia.
— Czytam sobie. Chanyeol?
— Huh? — wysoki chłopak odwrócił się do niego z ciastkiem pomiędzy wargami, które
zdołał porwać.
— Czy kochanie innego mężczyzny jest złe? — zapadła chwila ciszy, bo Chanyeol zjadał
ciasteczko.
— Nie wydaje mi się — Park usiadł naprzeciwko przyjaciela. — Serce nie sługa i nie wybiera. Możesz kochać
nawet kosmitę, a i tak będę cię wspierał.
Głowa Kyungsoo opadła smętnie i uczucie
zmartwienia powróciło.
— Kocham Kaia — przyznał w końcu. — Ale
on...on jakoś nie zauważa tego. Poza tym cały czas mówi, że ma nową dziewczynę.
Nie chcę po raz kolejny cierpieć. Nie chcę wrócić do swojej szarości.
Chanyeol uśmiechnął się delikatnie.
— Nie wiem jak mam ci pomóc, i sobie, ale miejmy
nadzieję, że jakoś nam się uda znaleźć miłość. Tego się trzymajmy.
♥
Kim Jongin przyłapał się na tym, że gdy tylko
Kyungsoo odwiedzał ich w domu gapi się na niego. I czuje jakieś dziwne uczucie,
kiedy uśmiecha się do swojego olbrzymiego przyjaciela, lub do Baeka, który
wzdycha potajemnie do Chanyeola.
Kai nie widział się w tym głupim kółeczku, ale
coraz bardziej irytowały go ,,miłosne” spojrzenia tamtej dwójki. Kyungsoo jakby
stracił nim zainteresowanie, a bardziej poświęcał się dla starego przyjaciela.
Jongin nie umiał wytłumaczyć swoich uczuć i dlatego chodził zły.
Zły? To za mało powiedziane.
On był WŚCIEKŁY.
— Jonginn~! — Baekhyun jęknął mu nad uchem, wieszając mu się na szyi. — Dlaczego strzelasz piorunami z oczu?
— A ty dlaczego jesteś bardziej potulny? — warknął bardziej poirytowany. — No zobacz! Jak dwie zakochane nastolatki!
Byun, weź mnie stąd, bo za chwilę coś rozniosę. Albo lepiej, Park Chanyeol
będzie leżał zaraz w dole wykopanym przeze mnie.
— Jesteś zazdrosny — stwierdził krótko i bez namysłu Baekhyun.
Odsunął się od niego, po czym ugryzł kawałek loda, którego trzymał w dłoni.
— NIE JESTEM ZAZDROSNY! — krzyknął zbulwersowany, przyciągając uwagę
zainteresowanych. Odkrzyknął i odwrócił się do przyjaciela.
— Taa — mruknął Baek. — Uwierz w to.
I się pośpiesz, bo za chwilę ktoś co zwinie sprzed nosa Soo.
— Mów za siebie — zripostował Jongin. — No nie
mogę — jęknął.
— A może spędzają razem tylko czas? Jongin-ah,
przez małżeństwo Chanyeol odciął się od Kyungoo. Przestań być taki, lub po
prostu powiedz Kyungsoo, że go lubisz. On nie będzie wieczność czekał, a ty też
będziesz cierpiał. A może wam się uda, kto wie?
— Cytujesz książkę.
— To znajdź lepszy pomysł, ćwoku! Jeżeli chodzi
o kogoś, kogo nie chcesz stracić, to srasz po gaciach, a jak jakaś laska cię
zostawiła, to wrażenia na tobie wielkiego nie zrobiło! Masz pusto w głowie i
myślisz tylk-pff!
— Zamilcz, Byun — Jongin posłał mu najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było go stać. — A teraz...pomóż mi, hyung.
Baekhyun zamilkł, a potem mina mu zrzedła. To
nie wróżyło nic dobrego. Wcale a wcale.
♥
Baekhyun walnął głową w stół zaraz po tym jak
wszedł do małego domu letniskowego. Teraz miał ochotę obedrzeć Jongina ze
skóry. Udostępnił im swoje mieszkanie, to raz, ale nie wiedział, że wyślą do małego
domu wraz z Chanyeolem.
Baekhyun na początku chciał przenocować u Tao,
ale Kyungoo uparł się, że musi gdzieś jechać i zobaczyć to dla niego. A, że
Byun był miłym człowiekiem i orientował się trochę później niż inni, zgodził
się na...coś.
Wizja wspólnej nocy z Parkiem w jednym domu,
plus sami - przerażała Baekhyuna. Nie bał się Chanyeola, bo wiedział, że nie
jest jakimś psychopatą i nie wyskoczy mu z siekierą, ale uczucie jakie zrodziło
się do tego mężczyzny było bardzo skomplikowane. Nie chciał niszczyć czegoś
przez swój głupi pośpiech.
Baekhyun w końcu odkleił głowę od zimnego
drewna i zaraz po tym dostał zawału.
— Cholera! — wysyczał, łapiąc się za pierś. — Co robisz? Chcesz wysłać mnie na tamten świat?
— Nie — wysoki brunet uśmiechnął się niewinnie. — Ale to nie moja wina, że twoje serce jest za słabe na strach lub tego typu
rzeczy.
— To nie jest śmieszne! — fuknął obrażony Baekhyun. — Idę spać.
Usłyszał cichy pomruk niezadowolenia, po czym
poczuł silne ramiona na swojej talii. Ciśnienie momentalnie mu podskoczyło, a
serce zadudniło w klatce piersiowej, obijając się boleśnie o żebra.
— C-co t-ty...
— Nie zrobię ci krzywdy — wymruczał Park w jego ucho, skubiąc je zębami.
Baekhyun poczuł jak na jego policzki wstępują
rumieńce zażenowania i podniecenia, jakie ogarnęło jego ciało. Gorący wieczór
zamienił się w piekło, które rozgrywało się w jego wnętrzu. Już dawno nie czuł
się tak dobrze w objęciach czyjejś osoby i zarazem drapieżnie. Bał się, ze to
jest tylko ulotna chwila, która roztopi się jak mały płatek śniegu za sprawą
ciepła.
— Wiesz, Baek...Myślę, że...że się w tobie
zakochałem.
Baekhyun wyprostował się w jego objęciach, a
oczy zaszły lekką mgłą. Poczuł jak silne ramiona oplatają go w pasie i
przyciskają jeszcze bardziej.
— Nie musisz nic mówić. Zdaj się na własne ciało
i serce — ciepły oddech drażnił
jego skórę, a gorące usta przyssały się do jego wrażliwej szyi.
Może jeszcze podziękuje Jonginowi za ten cały
cyrk...Ale to była sprawa do przemyślenia. Teraz Chanyeol był ważniejszy.
♥
Jongin wyłamywał sobie place, zerkając
nieśmiało na Kyungsoo. Drugi chłopak stał przy kuchni, gotując coś. Miało być
romantycznie, a skończyło się na tym, że obaj siedzieli w durnej kuchni
mieszkania jego i Baekhyuna, który swoją drogą powinien się nieźle bawić.
Kai westchnął cicho, patrząc na drobną budowę
chłopaka. Nienawidził uczucia bezsilności i niepewności jakie towarzyszyły mu
przez kilka dni. Było mu tak ciężko na sercu, że nie mógł opanować swoich
rozganianych myśli. Jego głowa wyglądała jak burdel – myśli nie łączyły się w
jedną, ładną, spójną całość, tylko plątały się po umyśle chłopaka, dręcząc go
jeszcze bardziej.
— Kyungsoo, co myślisz o miłości?
Starszy odwrócił się do niego, a na jego usta
wkradł się uśmiech.
— Myślę, że to piękne uczucie. Niepowtarzalne.
— Ale czasami wiąże się z przykrymi uczuciami — mruknął smętnie Jongin. — Hyung, jeżeli kogoś się pokocha, a ten ktoś
nie zwraca na ciebie uwagi, to jak byś się czuł?
— Na pewno okropnie — Kyungsoo podszedł do młodszego i kucnął, żeby
patrzeć mu w oczy. — Ale zawsze
wierz, nie poddawaj się. Miłość jest jak bitwa, albo ją wygrasz, albo
przegrasz. Ale nie wolno się poddawać, bo zginiesz, rozumiesz? Na końcu tego
wszystkie; bólu lub jakiegoś innego negatywnego uczucia, zawsze czeka coś
dobrego.
Jongin nieśmiało złączył ich palce, za co
dostał nagrodę w postaci uśmiechu jego...ukochanego. Pociągnął go lekko w górę
i usadowił go sobie na kolanach. Schował twarz w pachnącą szyję.
— Myślę, że wygrałem bitwę — mruknął Kai. — Kocham cię, hyung. Tak myślę.
♥
Chanyeol dostał prawie zawału, kiedy ktoś
przytulił się do niego. Od razu rozpoznał dłonie, a na jego usta wpełzał
ogromny uśmiech.
— Nie miałeś spotkać się z Luhanem?
— Ty jesteś ważniejszy — Baekhyun obszedł go i zmierzył krytycznym
wzrokiem. — Myślę, że jednak to
wygrasz.
— Na pewno — Park uśmiechnął się przyjaźnie do swojego chłopaka. — Jeżeli nie będzie to długo trwać, to idziemy
do Kyungsoo i Kaia. Zachowują się niczym papużki nierozłączki.
— Jak im to wytknąłem, to zaczęli coś mamrotać
pod nosem o nas.
— Nie przejmuj się nim — Chanyeol machnął ręką. — Oho, idzie.
Yuna szła dumnie w czarnej sukience, jakby ktoś
umarł. U jej boku podążał jakiś mężczyzna i rzucał gromy z oczu w stronę
Chanyela. Kobieta milcząc przeszła koło byłego męża wcale się nie odzywając.
Może to i lepiej. Niech w końcu zrozumie, że nie zdoła go odzyskać.
Chanyeol raz jeszcze spojrzał na Baekhyuna, a
tamten uśmiechną się szeroko i pokazał dwa uniesione kciuki.
Park definitywnie kochał swojego małego
skrzata.
♥
Kyungsoo i Jongin siedzieli na ławce w parku,
ciesząc się swoją wzajemną obecnością. Ich złączone dłonie leżały pomiędzy
nimi, na drewnianej ławce. Baekhyun dzwonił, aby dowiedzieć się gdzie są.
Kyungsoo lubił ich towarzystwo, bo odrywali go od rzeczywistości i pozwalali mu
zapomnieć i utonąć w szczęśliwych chwilach. Ale najlepiej czuł się w
towarzystwie Jongina, który jako najlepiej odgradzał go od złych myśli i
szarości.
Jego świat nabrał intensywnych kolorów, dźwięki
się wyostrzyły, a szarość gdzieś znikła. Nawet zimna wydawała się być piękna;
śnieg już nie chrupotał pod stopami, a niebo cieszyło się wraz z nim.
Chanyeol był zamkniętym rozdziałem w jego
życiu, ale nadal nieodłącznym elementem układanki składającej się w jego życie.
Nadal pozostał w jego sercu; nadal go kochał, ale jako przyjaciela. Kiedy
widział go szczęśliwego, automatycznie poprawiał mu się nastrój. Chanyeol był
doświadczeniem, które umocniło go, aby być silnym i cierpliwym. Los lubił się
zabawić, ale zawsze miało jakoś niespodziankę.
Kyungsoo westchnął, po czym oparł głowę na
ramieniu Kaia. Jego życie teraz wyglądało inaczej. To było coś pięknego i
wydawało się, że za chwilę Kyungsoo obudzi się ze swojego snu i znów zatopi się
w ciemności i rutynie. Ale miłość do chłopaka obok niego skutecznie utrzymywała
go przy nim. Kyungsoo dzielnie i wytrwale kroczył u boku Kim Jongina, którego
kochał ponad życie. Nie umiał wyrazić tego co czuł, bo nawet najpiękniejsze
słowa tego świata nie mogłyby określić tego co rozgrywało się w jego sercu.
Dyo usłyszał śmiech swoich przyjaciół, więc
otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko. Dłonie Baekhyuna i Chanyeola też były
złączone w ciasnym uścisku, a na twarzach widniały tak ogromne uśmiechy i
promienne, że można było je nazwać gwiazdami.
— Udało się! — Park w przypływie radości przytulił mocno swojego nowego chłopaka. — W końcu jestem wolny!
Usta Kyungsoo wygięły się w delikatnym
uśmiechu, a długie palce zacisnęły się mocniej.
Czy Kyungsoo żałował, że tak to się wszystko
potoczyło? Czy żałował tego wszystkiego, ślubu Chanyeola?
Odpowiedź wydaje się prosta. Ale nikt nie wie,
co mogło się stać, gdyby ktoś postanowił się zabawić i zmienić mały szczegół z
przeszłości. Wystarczyłoby jedno słowo, aby zmienić bieg wydarzeń i zamknąć
wszystkich w szarości, w jakiej żył Kyungoo przez długi czas.
Teraz kolory wypełniały wszystko po brzegi;
umysły i serca młodych ludzi. Kolory tworzyły cały niepowtarzalny świat. I
kolory pozwalały na funkcjonowanie w tej bajce.
A czy wiecie jakie jest najpiękniejsze słowo na
świecie?
Miłość.
*To było napisane tylko na wyłączność tego
oneshota. Baeklu nadal nie podbija mojego serca.
P.S. Wróciła mi wena na seksy, więc
spodziewajcie się niedługo mojego smuta, moje misie pysie.
Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam widząc w powiadomieniach, że pojawia się oneshot Twojego autorstwa. Podoba mi się! Na serio bardzo mi się podoba. Tym bardziej, że pojawiają się dwie urocze parki. Biedny Chanyeol. Szkoda mi go, ponieważ nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Małżeństwo z Yuną było najgorszą pomyłką w jego życiu. Już nawet nic nie będę mówić na jej temat, bo posypałyby się niemiłe słówka. Na szczęście w swoim życiu spotkał Baekhyuna, który wspierał go w najtrudniejszym momencie, czyli rozwód z tą zdzirą. Kyungsoo również odnalazł swoje szczęście! W końcu pozbył się szarości w swoim życiu dzięki Jonginowi. Na początku myślałam, że znów będzie to jednostronna miłość, jednak Kai też coś poczuł do Soo. Trudno mi wyrazić swój zachwyt. Czytało mi się tak dobrze i w ogóle, że poczułam się smutna widząc koniec oneshota. Czekam na więcej. A następnego piątku już nie mogę się doczekać ze względu na smuta. Jestem ciekawa, jaki pairing wybierzesz.
OdpowiedzUsuńGorące pozdrowienia! :*
na taki sequel czekałam :D
OdpowiedzUsuńOkey! Przeczytałam całego bloga więc czas pozostawić po sobie komentarz! Wybacz, ale nie chce mi się go rozdzielać na osobne opowiadania, więc będzie jeden a dłuższy pod tym postem :D
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że podziwiam Twoje pomysły i wyobraźnię! "Lalkarz" i "Dolls" naprawdę mnie zachwyciły i to są chyba moje ulubione opowiadanie na tym blogu haha
Na początku jak pisałaś zdarzało Ci się robić powtórzenia i drobne błędy stylistyczne, ale widać jak bardzo się poprawiłaś i teraz się czyta i czyta, i nie można się oderwać :D
"Opowieść o śmierci" bardzo mi się spodobał motyw i pomysł, ale mam wrażenie, że w pewnym momencie cię to przerosło i nie wiedziałaś co z tym zrobić.. może to tylko wrażenie, ale np. śmierć Śmierci; dusza, która chce wydostać się z piekła, a potem tam zostaje zakochana w Lucyferze? Jakoś mi to nie współgrało ;p
"We are one" świetny pomysł tylko momentami historie chłopaków były już trochę nudne bo mimo, że różne to wydawały się przebiegać dokładnie takim samym schematem.. więc chwilami trochę nużyły.. ale mimo to pokochałam bohaterów, a szczególnie Xiumina w zestawie z rodzinką i przyjaciółką :D
i w końcu " Hate is not a good way" mam wrażenie, że to będzie najlepsze Twoje dłuższe opowiadanie! Zapowiada się fajnie, trochę tajemniczo bo obrałaś dość ciekawy wątek, ale zupełnie nie mam pojęcia jak chcesz go rozwinąć przez co zżera mnie ciekawość! Czekam na kolejne rozdziały!
Jeszcze chciałabym napisać coś o "Home" hahahahaha tak się podczas tego śmiałam xD pierwszy raz czytałam taki gatunek i muszę przyznać, że może fabuła nie była śmieszna tylko sam gatunek mnie rozwala! Sehun w ciąży :') Nie wierzę! x''D
Aaaaa no i jeszcze uwielbiam "Szarość" i "Colors" po pierwszej części mi było żal Kyungsoo, ale po tej części co dodałaś teraz to aofjoaefj;zLSJEF;lsfj;zLSFJ;lsfj;zlsjf;zlkjg;zlgkj JESTEM PRZE SZCZĘŚLIWA! :D Kocham takie zakończenia! Są genialne!
Noooo i to chyba tyle co chciałam napisać.. :D
od dzisiaj obserwuję bloga!
Weny! FIGHTING!
Zapraszam też do mnie:
http://cnbluestory.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz. Powiem tak - masz rację. W Opowieści Śmierci wszystko miało inaczej wyglądać. Po czwartym rozdziale nie miałam pomysłu i dlatego tak wyszło. I wiem, że robiłam błędy, w końcu to były początki. Cieszy mnie to, że podobają Ci się moje twory. ,,We Are One”...Cóż, wiem, że rozdziały mogły wydawać się trochę nudnawe, bo były te same kompozycję, ale kierowałam się ich historiami. Jeżeli spodobało Ci się bez tych momentów, które uważałaś za nudne, to się cieszę. I Sehun w ciąży! Otóż tu narodził się pomysł, bo zawsze czytałam, w Hunhanie – oczywiście - że to Luhan jest w ciąży. Dlatego postanowiłam z Sehunniego zrobić matkę. Oh, ,,Hate is not a good way”, czekaj na rozdziały xDD Wiem, że to jest niezrozumiałe, ale właśnie o to chodzi. Dziękuję za ciepłe słowa, to dla mnie wiele znaczy. Gdy Wy czytacie moje wypociny, takie komentarze są dla mnie jak ulubione opowiadania. Mogłabym je czytać na okrągło <3
Usuń