~~*~~
Lay przyciągnął do siebie broń i uśmiechnął się
złośliwie. Nienawidził ludzi, którzy uważali się za nie wiadomo jakich. Pogłaskał
z czułością zimny metal, po czym wepchnął broń do torby. Poprawił czarne
rękawiczki, rozsunął nieco kurtkę i złapał torbę z jego najukochańszą bronią.
Yixing nienawidził ludzi, którzy wbijali się po
szczeblach swojej kariery poprzez pieniądze. Sam miał doświadczenie z takim
czymś i dlatego czuł obrzydzenie do takich ludzi.
Lay był lekarzem.
Ze trzy lata temu pomagał niewinnym ludziom
wyjść na prostą drogę, w lepsze życie bez chorób i zmartwień na temat zdrowia.
Teraz mordował z zimną krwią i nawet się z tego cieszył. A to tylko przez jeden
głupi i być może błahy powód. Dla Yixinga nie było to proste.
Lay od zawsze był dobrym lekarzem, był pożądany
wśród ludzi i ceniony przez szefów. Pomimo zmęczenia jakie ogarniało jego
ciało, gdy były poważne operacje zawsze były precyzyjnie wykonane. Yixing po
prostu nie umiał zawalić takich rzeczy. Był naprawdę dobry. Niestety jego
szczęście i wiara z mądrość ludzi prysły niczym banka mydlana. Wierzył, a
raczej był przekonany, że żeby zostać lekarzem na tak wysokim poziomie trzeba
skończyć studia i mieć jakieś praktyki. Przecież Yixing też nie wziął sobie
zawodu z powietrza. Ciężko harował na zdobycie tytułu i posady w szpitalu.
Nawet po upływie czasu nie mógł opisać swojej wściekłości. Pamiętał ten dzień,
gdy przyszedł do szpitala jakiś dzieciak. Może miał ukończone studia, ale nic
nie potrafił. Dzięki pieniądzom znalazł się w szpitalu jako lekarz. Lay jeszcze
nie był przestępcą i nie miał wpływów. Nie mógł dużo zrobić i wywalić tego
chłopaka. Takie coś przerosło jego oczekiwania co do służby zdrowia i jakiejś
skromności ze strony ludzi.
Lay postanowił odejść. Nie chciał pracować z
takimi ludźmi, a tym bardziej świadomość, że taki dzieciak może doprowadzić do
czyjeś śmierci. Pamiętał doskonale błagania jego szefa, ale on nie był taki
ustępliwy. Jego zdanie na temat tak świetnego szpitala runęło w niespełna
tydzień.
Jak został przestępcą to już inna bajka. Tu
nawet nie chodziło o zemstę. Tak po prostu. Nie potrzebował natychmiastowo
pieniędzy i nic z tych rzeczy. Tak po prostu został nim i jakoś nie próbował
się wyplątać z tego, w co się władował. Teraz pomagał ludziom, tylko w nieco
inny sposób. I musiał z ręką na sercu przyznać, że nawet mu się to podobało.
~~*~~
Czy nienawiść jest dobra czy zła?
To pytanie mogło wydawać się proste, jak i
zarówno z prostą odpowiedzią. Tego wszyscy uczymy się w przedszkolu, co jest
dobre, a co złe. Czego nie wolno nam robić, a co tak. Co powinniśmy robić w
stosunku do innych ludzi. Ale szkoły, przedszkola nie pokazują prawdziwego
życia. Nie pokazują do czego są skłonni ludzie. Zerówki, jak i szkoły
podstawowe pokazują w kolorowy sposób co dzieci mogą zrobić, aby uniknąć
przykrych spraw. Ale ludzie! Takie małe stworzonka nie skuszą się na cukierka?
Na lizaka? Nie zaufają przemiłej kobiecie?
Luhan uważał, że szkoła gówno daje. Dzieci są
jak glina, trzeba ją tylko dobrze uformować i wpajać od początku co może się
stać. Są kruche, łatwo można je stłuc i stracić.
Xiao Lu stwierdził, że każdy ma kogoś kogo
nienawidzi z całego serca. Kogoś kogo się kocha z całego serca. Ale przecież,
nie każdy umie pokazać komuś swoje uczucia. Jedni skrywają je w głębi serca, a
drudzy po prostu je mówią. Jeszcze inni mogą to powiedzieć poprzez żart. Na
świecie było naprawdę dużo uczuć, ale największymi i najbardziej podobnymi do
siebie były;
Nienawiść i miłość.
Granica pomiędzy nimi była bardzo cienka i
trudno nie było kogoś znienawidzić jeżeli się go kochało. Wystarczyło jedno
małe słowo, lub jakiś czyn. Tak samo było z miłością. Nikt nie wiedział kiedy
się pokocha. Mogła to być najbardziej nienawidzona osoba, a wystarczyło jedno
,,przepraszam”, aby wybaczyć.
Luhan nie był taki sentymentalny. Stąpał twardo
po ziemi, nawet nie chciał słyszeć o miłości. Jedyne uczucie jakie w sobie
nosił i karmił nim swoje serce to była nienawiść. Sam nie wiedział czy kogoś
kocha. Owszem, kochał swoją rodzinę, ale nie w ten powtarzalny sposób. Miał w
nosie, czy było to złe czy nie. Ważne, że rodzina znała go ,,prawdziwego”. Nie
musiał przecież światu pokazywać, że jest kruchy. Niestety ta kruchość wcale do
niego nie pasowała, bo był silnym mężczyzną. Zresztą cała ich dwunastka nie
była wrażliwa i nie mieli czegoś takiego jak nadwrażliwość.
Luhan naprawdę i chyba najbardziej nienawidził
ludzi, których zabijał. Wcale nie czuł wyrzutów sumienia i żalu, kiedy widział
ich parszywe gęby. Sami nie byli lepsi, więc dlaczego zawodzili podczas
zabójstwa?
Lu uśmiechnął się krzywo, po czym wbił ostro
nóż w klatkę piersiową jakiegoś faceta. Na początku jeszcze pamiętał imię, ale
teraz nie mógł sobie przypomnieć nawet pierwszej litery. Zresztą, po co mu była
ta wiedza?
Obserwował ze spokojem jak ciemnoczerwona krew
tworzy kałużę i barwi nie tak dawno białą koszulę. Twarz mężczyzny nie była
tknięta, ale za to zrobiła się blada niczym kreda, a idealne rysy zastygły.
Ciemne włosy posklejały się u nasady karku przez krew, która tam dotarła. Luhan
wyjął nóż z klatki i rzucił go gdzieś koło ciała. Wzruszając ramionami, zdjął
rękawiczki i schował je do kieszeni. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu,
które było skąpane w półmroku. Stłuczona lampka nie dawała tyle światła ile by
zechciał Lu.
— Cóż, miło było cię poznać — wymruczał, patrząc na ciało z góry. — Zastanawiam się dlaczego robiłeś takie
rzeczy...Ale to nic. I tak usunąłem kolejnego śmiecia z tego świata. Spoczywaj
w pokoju — Luhan przeżegnał się z
kamienną miną i opuścił pokój.
Luhan dumnie i bez żadnego poczucia zszedł na
dół. Pożegnał się grzecznie z kobietą za ladą i wyszedł z budynku. Postawił
kołnierz swojego płaszcza, ale i tak wiatr bawił się jego kosmykami. Zaciągnął
się wieczornym powietrzem i ruszył przed siebie.
Nawet jeśli popełnił przed chwilą morderstwo,
wcale nie czuł się źle. A wręcz przeciwnie – wyśmienicie.
~~*~~
Chanyeol upił łyk pomarańczowego soku,
dyskretnie obserwując ludzi. Nie wiedział kiedy nabawił się głupiego nawyku
przestudiowania całego pomieszczeni, aż w końcu zapamiętywał wszystko.
Normalnego człowieka już by znudziło oglądanie czegoś po raz dziesiąty. Park
jednak był cierpliwy i sunął wzrokiem po ścinach i wszystkim innym.
Dopiero ostry dźwięk dzwonka przy drzwiach
wyrwał go z monotonnego oglądania. Uniósł brwi, zobaczywszy Jinkiego. Mężczyzna
pokręcił głową, pozbywając się niechcianych kropel wody z włosów. Park wyjrzał
za okno; krople deszczu obijały się o szybę, tworząc niepowtarzalną muzykę.
Ponure ulice były skąpane w ścinie deszczu, a przechodnie trzymali w dłoniach
parasolki. Chanyeol zobaczył odważnych nastolatków, którzy przebiegali przez
chodnik bez żadnego okrycia. Uśmiechnąwszy się pod nosem, odstawił szklankę.
Swoje dłonie położył na blacie stolika i cierpliwie poczekał, aż Onew usiądzie
naprzeciwko niego. Przywołał ma twarz uśmiech.
— Wybacz za spóźnienie — wysapał mężczyzna. — Znowu jakiś dureń – wyjaśnił, wywracając
oczami. Zdjął kurtkę, po czym przewiesił ją na oparciu krzesła. — Długo czekałeś?
— Od pół godziny — Chanyeol powiedział, nie ukrywając złości. — Może trochę dłużej. Mogłeś mi powiedzieć, że się spóźnisz. Nie siedziałbym
tutaj jak idiota.
— Sam nie wiedziałem, że się spóźnię! — bronił się Jinki. — Ale nie o tym. Byłeś u swojego ojca? — zapytał i łagodnie na niego spojrzał.
— Byłem — przytaknął. — Dobrze mu
idzie. O co chodzi?
— Czasami zastanawiam się dlaczego na ziemi są
przestępcy — westchnął. — Już kogoś przymknęli za włamanie się do
systemu i złodziejstwo. Pieniądze twojego ojca zostały oddane. Weź strzeż
swojego majątku. W mieście pojawiło się więcej przestępców. Musimy dowiedzieć
się więcej. Chanyeol-ah, proszę uważaj, okej? Nie chcę, żeby coś ci się stało.
Poza tym, ostrzeż też swoich przyjaciół. Oni też są w niebezpieczeństwie.
— Spokojnie, potrafią o siebie zadbać — przyznał Park. — O mnie też się nie martw. Damy sobie radę. Wybacz, ale muszę zmykać.
Kiedyś do was wpadnę, jak znajdę wolną chwilkę. Trzymaj się Jinki hyung.
— Tak, tak Chanyeol. Trzymaj się — Onew posłał mu delikatny uśmiech i ponaglił
ruchem ręki.
Chanyeol uśmiechnął się i otworzył parasolkę.
Onew był dobrym człowiekiem i Chanyeol doskonale wiedział, że nie może
powiedzieć mu prawdy, ani się zdradzić. Był policjantem, musiał być uczciwy,
więc na pewno wszystkich by pozamykał, nie zważając czy to przyjaciele czy nie.
Onew był jednym z najbardziej wyrafinowanych policjantów jakich znał Chanyeol.
Bardziej dbał o dobro obywateli, niż swoje.
Park mógł powiedzieć, że Lee Jinki był
policjantem z powołania.
~~*~~
Baekhyun przesunął wzrokiem po zaniedbanych
ścianach jakiejś rudery. Śmierdziało spalenizną oraz stęchlizną, a sam obraz
nie był o wiele lepszy.
Stary magazyn, niegdyś jeszcze w stanie
użytkowości nie był teraz niczym innym jak siedzibą, bazą przestępców. Tynk
zamiast zdobić ściany, leżał się na betonie. Ściany były popękane, a dach
dziurawy.
Baekhyun stwierdził, że ten budynek nadaje się
tylko do rozbiórki. Przestępując z nogi na nogę, rzucał ukradkowe spojrzenia
Chanyeolowi. Wysoki mężczyzna wpatrywał się w budynek, mając przy tym
sceptyczną minę. Baekhyun nie miał zamiaru wchodzić do starego magazynu i
wszystkich powystrzelać. Jeszcze czego! Po pierwsze; szef mu na to nie
pozwalał, a dwa: za bardzo mu się nie chciało. Był zbyt leniwy na takie typu
starcia. Wolał poobserwować całe towarzysko i oddać ich w ręce policji.
Westchnąwszy głęboko, wcisnął ręce do kieszeni.
Wrzesień robił się coraz chłodniejszy, a dni stawały się coraz krótsze. Nie był
superbohaterem i nie widział za dobrze w ciemności. Jedynie na co mógł liczyć
to swój słuch, który miał bardzo dobry. Wyłapywał najdrobniejszy szelest, który
mógł wydawać się podejrzany. Baekhyun wiedział, że nie może ufać nikomu, może
jedynie swoim kolegą. Nie byli nimi, zważywszy, że przez lata uważali się za
największych wrogów. Teraz musieli znieść się nawzajem, ale Byun już nie
uważał, że powinni teraz spieprzać do diabła. Teraz musieli współpracować. Razem.
~~*~~
Luhan zamarł z ręką w powietrzu. Spojrzał
zaskoczony z domieszką nuty nienawiści na Oh Sehuna, który dumnie szedł obok
niego.
— No i co? — zapytał, wsadzając zmarzniętą dłoń do kieszeni. — Nie mów mi, że nikogo nie zabiłeś — prychnął, odwracając głowę w przeciwną stronę.
— Nie mówię, że nie — Sehun uśmiechnął się nikle. — Ale...
— Nie zaczynajmy tego tematu, okej? — Luhan uciął. Nie był już tak bardzo
rozdrażniony jak na początku. Powiedzmy, przyzwyczaił się. — Choć raz, nie kłóćmy się, bo nie mam teraz na
to siły. Po prostu wracajmy do domu, okej?
Sehun pokiwał głową, chowając twarz w szaliku.
Po raz pierwszy nie miał ochoty odpyskować.
~~*~~
Kris zmarszczył brwi, gniotąc w palcach jakiś
biały proszek. Ciemna sylwetka Tao odznaczała się na tle czerwonej ściany prze
smugę światła, która przedarła się przez drzwi.
— Myślę, że wiemy wystarczająco dużo — Zitao uśmiechnął się złowieszczo, tylko
kącikami ust. — Teraz możemy
działać.
~~*~~
Chanyeol owinął się swoją grubą bluzą i nico
bardziej wcisnął się w kanapę. Koło niego siedział Baekhyun pijąc gorącą
czekoladę. Czarne włosy miał w całkowitym nieładzie, a na dodatek był ubrany w
przyduże ubrania.
— No, panowie — zaczął uśmiechnięty Suho. W ciemnym garniturze wyglądał bardziej dojrzale
i każdy zobowiązywał się go słuchać. — Zaczynamy zabawę. Zaczyna się. Ale muszę nam pogratulować. Przez ostatni
miesiąc przełamaliśmy pierwsze lody, i jakoś to idzie. Nadal mamy małe problemy
z naszą integracją, ale to da się załatwić — uśmiechnął się. — Te małe
gnidy zaczynają mnie wkurzać. Kim Yoon coś z nami nie chciał współpracować,
Boże dopomóż mu. Widziałem kliku mięśniaków. To, że zostali ochroniarzami
kurewko drogiego klubu, nie znaczy, że są przestępcami — Jumnyun zdjął marynarkę. — Ale! — Suho spojrzał na jedenastkę mężczyzn. — Od dziś zaczyna się prawdziwa zabawa, panowie. I najwyższy czas pokazać na
co nas stać, EXO.
~~*~~
A/N: *Przygotujcie się na długą paplaninę, bo
mam małe ogłoszenie* Ludzie, naprawdę będę płakać T.T. Cholera, wyłączyli mi
światło w trakcie zapisywania oneshota, a gdy chciałam włączyć, okazało się, że
się sformatowało. Do diabła poszło sześć stron w Wordzie i pomysł miałam
ambitny. Nawet nie wiecie jak było mi przykro ;; Cholera, sześć stron...Idę
płakać...Nie mam pojęcia czy zacznę to od początku...Zawsze pierwsze jest
najlepsze...
Nie żeby coś, ale chyba rozdział trochę krótszy
mi wyszedł niż poprzednie. Ale co tam. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni i
że w jakimś stopniu Was zaciekawiłam tym ff.I Wybaczcie, że może wydawać się
dziwny ten rozdział, ale pisałam go, gdy byłam chora ;;
A teraz UWAGA!
Z serii ”Wszyscy kochają Chanyeola”.
Polegać to będzie, że sparinguję go ze
wszystkimi. Jedenaście oneshotów, nie będą dodawane regularnie. Planuję zrobić
księgę, wszystkie wpakować do jednego – bo to będą w większości miniaturki.
Jedynie dłuższe oneshoty dodam osobno.
Nawet nie wiecie w co się
wpakowałam....Zostałam do tego przymuszona, bo moja głupia siostra, moja
najlepsza przyjaciółka, ma nierówno pod sufitem. Zresztą sama się też
wpakowała, bo musi napisać to samo tyle, że ”Wszyscy kochają Laya”
Lista:
ChanLu – AU, fluff, angst i MOŻE smut.
Baekyeol – smut, angst, nadprzyrodzone, AU.
Data publikacji: 31.10.2014
Xiuyeol – Au, fluff, komedia. "Love"
Chanhun – odhaczone. "Home”
Chankai – fluff, komedia."Dance"
Chantao – fluff. "Walentynki"
Chansoo – odhaczone ”Szarość”
Chanchen/Chenyeol – komedia, fluff.
"Książę z bajki"
Krisyeol – smut. "Night"
Suchan – AU, fluff,
komedia."Sprzątaczka"
Chanlay – angst, AU. ”Still in love”
Nie mam pojęcia, kiedy nastąpi publikacja, ale
może będzie w listopadzie, a w najgorszym przypadku w grudniu. Trzymajcie
kciuki za mnie. *płacze w kącie, bo ma za dużo na głowie*
I cholera, dziękuję za ponad 10 tysięcy
wyświetleń. To naprawdę dużo i dziękuję osobam, które się do tego
przyczyniły. Kocham Was.
Oj! Współczuję Ci z oneshotem. 6 stron to już kawał dobrej roboty. Wierzę, że nie poddasz się i napiszesz go na nowo. Pamiętaj, że Cię wspieram z całego serca! Pomysł z pairingowaniem Chanyeola ze wszystkimi jest ambitny. Już nie mogę się tego doczekać. Zainteresowałaś mnie tym! Jeśli chodzi o rozdział to bardzo mi się podoba. Taka cisza przed burzą. EXO idzie na wojnę. Każdy z nich ma powód do zemsty na złym świecie. Świetny motyw! O! Pojawił się kolejny członek SHINee. Lubię Onewa ze względu na jego głos. Ma chłopak, czym się pochwalić. Tutaj może być wielkim zagrożeniem dla Chanyeola. Tym bardziej, że to człowiek oddany swojej pracy. Chwalić takich ludzi. Końcówka boska! Suho powalił na kolana swoją przemową. Wraz z jego słowami zaczęła się prawdziwa walka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę weny! <3
Współczuję ;; wiem jaki to ból stracić tyle tekstu.. i jeszcze w dodatku jak jest się zadowolonym z tego co się napisało..
OdpowiedzUsuńHahaha to się w pakowałaś z tymi one shotami!
Ale będę czekała na każdy z nich :3
Co do rozdziału to był trochę inny od reszty bo opisałaś w nim co się dzieje u każdej pary osobno, ale i tak był świetny i tak zainteresowałaś mnie nim :3