~~*~~
Baekhyun założył nogę na nogę wpatrując się w
faceta naprzeciwko. Jego ciemne oczy badały delikatną twarz chłopaka, aż w
końcu zatrzymały się na chwilę na jego udach i z powrotem wróciły do twarzy.
Tak naprawdę Baekhyun nie wiedział dlaczego faceci pokroju Kim Yoona zwracają
na niego uwagę. Byun umiał wykorzystać swoją urodę, ale na dłuższą metę to
przeszkadzało. Już samym wzroku mężczyzny zorientował się, że nawet jeśli nie
będzie chciał, to zostanie jego własnością. Baekhyun obiecał sobie, że jeśli
faktycznie Yoon położy na nim swoje łapska to będzie gryzł ziemię.
— Jesteś tutaj sam? — zapytał melodyjnie, patrząc na swojego towarzysza
spod grzywki. — Wydajesz się być
samotny.
— Przyszedłem z przyjacielem — Byun skrzywił się na to kłamstwo. — Ale już znalazł sobie towarzystwo.
Yoon pokiwał ze zrozumieniem głową, po czym
uśmiechnął się ukazując białe zęby.
— Jak chcesz, to mogę dotrzymać ci towarzystwa.
— Już to robisz — Baekhyun wydął wargę. — Tak
właściwie co tutaj robisz? Wydaje mi się, że masz grono przyjaciół, więc
dlaczego przychodzisz do takiego miejsca?
— Mogę zapytać cię o to samo.
— Przyszedłem tu z przyjacielem — przypomniał. — Na dobrą sprawę mogę już iść. Nic mnie tu nie trzyma, choć twoje
towarzystwo niesamowicie mi schlebia.
Yoon pokręcił głową.
— Zostań — poprosił. — Prowadzę
interesy, a inne miejsca są trochę nieodpowiednie. Tutaj przynajmniej mogę
spokojnie posiedzieć i wyszukać nowych znajomych.
Baekhyun wiedział, że łże. Owszem, mógł
prowadzić interesy, ale w burdelu? Ten mężczyzna chyba nie znał się na ludziach
i nie wiedział, że w takim miejscu jak to przebywa sporo przestępców. I tak
Baekhyun wyłapał spojrzenia wygłodniałych mężczyzn, którzy czekali na swoją
kolej. Po raz pierwszy zapragnął, żeby Chanyeol przyszedł. Yoon nie był silny,
to było widać, ale Byun wiedział, że zrobi wszystko, aby zatrzymać to co
wypatrzył.
Byun miał tylko go przesłuchać, wydobyć najważniejsze
informację. Tymczasem wpakował się w większe gówno niż było. Domyślił się, że
Kim Yoon jest sprzedawcą ludzi. Zorientował się po tym jak powiedział, że szuka
nowych znajomych. A przychodził do burdelu, bo szukał jakiś ładnych dziewcząt,
a że były dziwkami to żadnej różnicy nikomu nie robiło, że jakaś zniknęła. Dla
Baekhyuna było to obrzydliwe, choć sam miał na koncie kilka brudnych spraw.
Dałby sobie rękę uciąć, że to właśnie on miał być kolejną ofiarą. Niestety Yoon
może się przeliczyć i skończyć w dole zasypany ziemią.
— Wychodzimy?
Baekhyun wyrwany z rozmyśleń, pokiwał głową.
— Tylko napiszę do przyjaciela, że wychodzę i ma
mnie nie szukać.
Kim uśmiechnął się, po czym wstał z krzesła.
Zabrał swoją marynarkę, a jak odchodził musnął palcami ramię Byuna.
Baekhyun zadrżał, po czym wydobył z kieszeni
spodni telefon. Szybko wystukał wiadomość do Chanyeola, żeby zabierał dupę w
toki i mu pomógł. Wstał z krzesła i ubrał swój płaszcz. Dyskretnie poprawił
broń, która cały czas znajdowała się u jego boku. Przywołał na twarz uśmiech i
ruszył do wyjścia. Rzucił jeszcze spojrzenie kobiecie, która skinęła głową.
Od teraz zaczyna się prawdziwa zabawa.
~~*~~
Baekhyun zaśmiał się cicho, wpatrując się z
niedowierzaniem w mężczyznę przed nim.
— Słuchaj, skarbie — Byun wymruczał, dotykając swoich ust. — Wybrałeś nieodpowiednią osobę.
Mężczyzna zaśmiał się głośno, a Byun
przekrzywił głowę. Niech się śmieje – pomyślał. Naprawdę jak doprowadzi
Baekhyuna do szału to wyląduje w kostnicy. Nie lubił jak ludzie go ignorują,
najczęściej ze względu na wygląd. Baekhyun owszem, wyglądał jak dziecko, ale
jego charakter oraz umiejętności nie pozwalały mu na miano dziecka. Za dużo w
życiu widział i zabił ludzi, by być niewiniątkiem.
Oblizał usta, po czym założył dłonie na
biodrach. Wpatrywał się w mężczyznę i z przykrością musiał przyznać, że
zmarnuje się jak skończy w piachu. Może nie dorównywał urodzie na przykład
Krisowi, ale nie był też brzydki. Stary też nie.
— Posłuchaj mnie, słonko — odezwał się znowu. — Nie chcę cię zabijać, ale jak będziesz tak
dalej robić to nie ręczę za siebie. Przesuniesz się jeszcze o jeden milimetr to
przestrzelę ci nogę — mruknął.
Yoon znieruchomiał wbijając wzrok w swoją
ofiarę. Baekhyun uśmiechnął się słodko i w tym momencie Kim Yoon mógł pożegnać
się z tym światem.
~~*~~
Dwójka przestępców wróciła do domu dopiero po
dwóch godzinach. Chnayeol otworzył drzwi i wpuścił Byuna jako pierwszego, a sam
wszedł po paru sekundach. Już miał skierować się w stronę swojego pokoju, gdy jego
uwagę przykuła znajoma czupryna.
Jasna cholera, dopiero co wrócił z misji i
już...
— Co ty tu robisz? — zapytał zdziwiony Teamin, przytrzymując
radosnego Kaia.
— Um, mieszkam?
Lee zmierzył go wzrokiem, po czym uśmiechnął
się szeroko. Puścił niezadowolonego Jongina tylko po to, żeby uścisnąć
przyjaciela. Chanyeol oddał przytulasa, po czym odsunął delikatnie przyjaciela.
— Idź, usiądź sobie, a ja coś przygotuję — powiedział i pchnął Taemina w stronę salonu.
Samego Kaia pociągnął za kołnierzyk koszuli. Kiedy znaleźli się w kuchni,
zniżył głos, aby tylko Jongin mógł go usłyszeć.
— Co ty, kurwa, wyprawiasz? — zapytał złowieszczo. — Wiesz kim jest ten mężczyzna?
— A kim ma być? — odparł głupio Kai.
— A od kiedy sprowadza się policjantów do domu
pełnym przestępców? Masz ty, kurwa, mózg? Od kiedy go znasz, cymbale?
— Od miesiąca — mruknął niechętnie.
Chanyeol potrząsnął nim parę razy.
— A się kurwa, nie pytałeś o zawód? O czym ty
myślisz?
— A spierdalaj! — warknął Kai. — A ty niby skąd
go znasz, um?
— Z pracy, kretynie, z pracy! Wiem o jego
zawodzie od pierwszego dnia! O takie rzeczy się pyta, kurwa! Inni nie wiedzą,
że jest policjantem! Jinki jak się dowie, to nas wszystkich wyśle do więzienia!
— Chanyeol nadal szeptał i
niebezpiecznie zniżał się do Jongina. — On ma przyjaciół w policji! Kurwa, ich jest pięciu! Pracują na takim
zadupiu, ale powinni ich wychwalać pod niebiosa! Są zajebiście dobrzy,
rozumiesz? Masz zachowywać się jak normalny dzieciak, nie wymachuj nożami i
cuda niewidy! A teraz zapieprzaj powiedzieć innym!
Puścił Kaia, hamując całą złość i
niedowierzanie. Wiedział iż Jongin jest tępy, ale żeby sprowadzać do domu
prawie że obce osoby? Jeszcze, do cholery policjanta! Odetchnął głęboko, po
czym wstawił wodę na herbatę. Wychylił się lekko z kuchni, aby sprawdzić jak
sprawują się dzieciaki. Sehun siedział niewzruszony, słuchając Kaia. Jongdae
oraz Xiumin grali na jakiejś konsoli, wrzeszcząc niemiłosiernie. Chanyeol
odetchnął głęboko, przywołując na twarz uśmiech. Nie musiał się obawiać; kiedy
ich dwunastka jest w domu zachowują się gorzej niż dzieci. Nie zwracają uwagi
na nic; nawet jeśli w krzakach czatował jakiś zabójca oni zapewne nie zauważyli
by tego. Chanyeol dowiedział się, że kiedy są w swoim własnym domu mają w dupie
swoją pracę. Są specjalistami tylko wtedy, kiedy wychodzą na zewnątrz lub na
jakieś misję.
Bo w końcu każdy z nich jest człowiekiem i
potrzebował chwili zabawy.
~~*~~
Suho stał na dachu budynku, podziwiając
panoramę nocnego Seulu. Było mu zimno, ale wcale się tym nie przejmował.
Zmrużył oczy i wyciągnął dłonie z kieszeni. Odwrócił się tyłem do nocnego
widoku, tylko po to, aby zobaczyć kolejną postać. Prychnął cicho, rozpoznając
posturę. Czasami miał dość użerania się ze swoim partnerem, jak i jego samej
obecności. Nie, nie nie lubił go, tylko on po prostu irytował go swoją postawą
do życia. Lay był naprawdę specyficzną osobą i trudno było za nim trafić. Suho
już nie miał siły się z nim kłócić, więc już wcale się nie odzywał. Jeśli Lay
chciał tak postępować, to niech robi co chce. Jumnyun już miał dość użerania
się z nim i ciągłego ględzenia. Jeśli Yixing nie chce żeby Suho się wtrącał, to
dostanie tego co chce.
Jumnyun westchnął cicho i odsunął się od
krawędzi dachu. Nie zważając na wzrok, którym obdarzył go Lay, wyminął i ruszył
do wyjścia. Poprawił kołnierz swojego płaszcza i zszedł na dół. Echo kolejnych
kroków rozniosło się po pustej klatce schodowej. Prychnął pod nosem i wyszedł z
budynku. Yixing dołączył do niego szybko, ale nie odezwał się słowem.
Zadowolony z takiego stanu rzeczy, Jumnnyun wcisnął dłonie do kieszeni swojego
płaszcza.
Jeżeli chodziło Jumnyuna i Yixnga, to chyba
Suho był bardziej rozważny. Layowi nie zależało na swoim życiu; kiedyś jeszcze
na początku ich współpracy powiedział, że jak zginie to zginie. Suho się
wściekł. Naprawdę nie rozumiał tego człowieka. Owszem, byli przestępcami, ale
mieli swoje rodziny i na pewno ich mamy tęskniły za nimi, gdy byli poza domem.
Jumnyun nie widział powodu do takiego toku myślenia jaki miał Lay.
Dlatego też postanowił się nie odzywać, nie
chciał kolejny raz wysłuchiwać, że nie ma prawa wtrącać się w czyjeś życie.
Może Yixing miał rację; Suho nie powinien się nim przejmować, bo przecież się
nienawidzą...prawda?
Słysząc prychnięcie, odwrócił głowę.
Przekrzywił ją nieco, patrząc teraz z ukosa na mężczyznę idącym obok niego.
Och, czyżby pan Lay nie lubił ciszy? Już wolał, gdy Suho prowadził swój nudny
monolog na temat ich cholernego bezpieczeństwa? Jumnyun uśmiechnął się z kpiną
i przyspieszył nieco kroku.
— Czy ty mnie ignorujesz?
Suho zatrzymał się na moment, ale za chwilę
ruszył. Nie odpowiedział na zadane pytanie, bo przecież Lay znał doskonale
odpowiedź. Jumnyun dał mu tylko wolną przestrzeń i nie zatruwał jego życia
swoją osobą. No bo przecież tego chciał, więc czego się czepia? Suho uśmiechnął
się krzywo i stanął koło słupa. Wlepił oczy w migoczące czerwone światło i z
lekkim uśmiechnął wszedł na pasy.
Czas wracać do domu.
~~*~~
Chanyeol upił łyk malinowej herbaty, patrząc na
scenkę przed nim. Prawie się popluł słodkim naparem, kiedy przed jego nogami
wylądował Sehun z jakąś niezrozumiałą miną. Zacisnął palce na kubku w pandy,
żeby tylko się nie zaśmiać. Owszem, był poważną osobą, Sehun też, ale sytuacja
w jakiej grali, albo uczestniczyli, Chanyeola niezmiernie bawiła. Naprawdę
chciał odłożyć kubek i śmiać się do rozpuku i może też tarzać się po miękkim
dywanie.
Nie mógł wytrzymać, kiedy Suho i Lay wrócili do
domu od razu wkręcając się do zabawy. Junmyun miał tak zaszokowaną minę, że
Chanyeol odłożył kubek na stolik i usiadł wygodniej w fotelu, starając się
powstrzymać śmiech.
Taemin grzecznie się przywitał z dwójką i sam
usiadł na dywanie koło Kaia. Jongin rozejrzał się po pomieszczeni i zagryzł
wargi. To był chyba pierwszy raz odkąd cała ich dwunastka siedziała razem w
salonie i nie rozmawiali na temat ich zlecenia.
— Chyba muszę się zbierać — westchnął ciężko Taemin i dźwignął się na nogi.
— Jutro widzimy się w pracy, tak? — zwrócił się do Chanyeola. Park skinął głową. — A! Jinki hyung chce z tobą porozmawiać. Jesteś
jutro wolny około 15?
— Mam trochę wolnego czasu.
— Świetnie. Przyjdź do tej kawiarni na rogu, tam
będzie czekać hyung. Nie wiem co dokładnie chce, ale nie mogę iść z tobą, bo
mam robotę — zapłakał. — Ale musimy się gdzieś wybrać, już dawno nie
byliśmy na jakimś wypadzie...
— Okej, Teamin. Naprawdę cieszę się, że nas
odwiedziłeś. I zorganizuję tak czas, ze na pewno się z tobą spotkać. A teraz
idź, bo Jinki obedrze cię ze skóry — mruknął rozbawiony Park.
Taemin wydął dolną wargę i skinął głową.
Pożegnał się jeszcze krótko ze wszystkimi i opuścił ich apartament. Chanyeol
wrócił na swój fotel i założył nogę na nogę.
— A teraz, Kai. Powiesz coś nieodpowiedniego
przy tym chłopaku, to nie wiem co ci zrobię. On jest naszym zagrożeniem, a
jeśli zgłębi się bardziej w naszą znajomość, to wszyscy wylądujemy, albo na
krześle, albo do pudła na dożywocie — mruknął Park, mrużąc swoje oczy. — Lee Temin, detektyw. Mówi wam to coś?
Zapadła cisza, przerywana tykaniem zegara.
Chanyeol wcisnął się w fotel wpatrując się w twarze pozostałym. Zauważył, że
Suho cicho wypuszcza powietrze z ust. Jego kąciki drgnęły.
— Jest detektywem, i co? — zapytał głupio Kai. Park wywrócił oczami.
— Lee Jinki jest przełożonym, szefem tutejszej
policji — Chanyeol zaczął. — Ich zespół składa się z pięciu osób. Choi
Minho jest patologiem i węszy w terenie. Rzadko go widzę, bo zaszywa się w
swoim świecie czy jak kto woli; prosektorium. Kim Kibum jest policjantem, nie
wiem nic na jego temat i ostatni Kim Jonghyun, też nie wiem nic na jego temat.
Znam tylko Onewa i Teamina, Ale naprawdę nie chciałbym wpaść w ich ręce, bo
Jinki nie miałby litości, aby wsadzić nas do kicia. Nawet jeśli zabijamy innych
przestępców — Park przymknął oczy.
— Dlatego proszę was o zachowaniu
waszych odruchów w sekrecie. Nawet jeśli udajemy, nadal jesteśmy czujni i
możemy się zdradzić jakimś głupim ruchem. Dlatego udawajcie kompletnych idiotów
w jakieś strzelani, rzucanie nożami i tym podobne. Przynajmniej w towarzystwie
tych mężczyzn. Zrozumiecie mnie? Naprawdę nie chciałbym mieć szefa na karku i
jeszcze wściekłego. I tak już jest zły, wiecie sami z jakiego powodu.
— Skąd znasz takie informacje? — zapytał Lay, siedząc na oparciu kanapy z
założonymi rękoma.
Chanyeol wstał, prostując kości.
— Jednak przydaje się mieć dwa życia — Park posłał Yixingowi spojrzenie. — A raczej znajomości — i wyszedł.
~~*~~
Sehun znów upił łyk kawy, przewracając kartkę
na drugą stronę. Jego telefon leżał na stole tuż koło jego ręki, aby w razie
czego odebrać.
Oh westchnął i przemierzył i tak odstające
kosmyki włosów. Dzisiaj nie miał zamiaru nigdzie się wybierać, a tym bardziej
węszyć. Mógł jedynie odebrać telefon z wiadomością o nowych informacjach, ale
nie zamierzał niczego innego robić. Był zmęczony, cały czas był poza domem i
robił jakieś interesy. Do jego życia dochodziła też nauka, przez co już w ogóle
nie wysypiał się. Mógł rzucić tą uczelnię w cholerę, ale za bardzo ją lubił,
żeby ją porzucać. Poza tym w kieszeni będzie mieć dodatkowy papierek, co wiąże
się z tym więcej dróg prowadzących do sukcesu i więcej propozycji. Sehun miał
już dużo pieniędzy i nawet niezłą pracę, ale dużo tracił. Dlatego też musiał
ukończyć tą szkołę i nie zwracał uwagi na to, że jest wykończony.
— Sehun — odezwał się aż za bardzo znajomy głos. Oh uniósł brew, odklejając wzrok od
książki. — Czy ty nie wiesz, że
istnieje takie coś jak sen?
— Wiem, że takie coś istnieje — odparł. — Ale mam za dużo na głowię, żeby teraz spać. A ty dlaczego nie śpisz, Jongin?
Chłopak usiadł an krześle, wieszając uprzednio
na jego oparciu marynarkę. Jego oczy iskrzyły w półmroku, a pełne usta były
zaciśnięte w wąską kreskę. Wzruszył ramionami, a jego mięśnie zarysowały się
pod cienką koszulą.
— Jak widzisz, praca — zaśmiał się. — Ale tym razem nic nie znalazłem ciekawego. Widzisz, nie wiedziałem, że tak
skończę. Nie żebym miał coś do mojej pracy. Lubię ją — oblizał lubieżnie wargi. — A ty, Hunnie?
Sehun prychnął, odkładając całkowicie książkę
na bok. Wbił swoje ciemne tęczówki w postać przyjaciela.
— Dla twej cholernej świadomości, też lubię
swoją robotę. I pamiętaj, jesteśmy przestępcami z własnej woli.
— Nie unoś się tak, skarbie — mruknął rozbawiony Jongin. — I wiem, że sami wdepnęliśmy w to gówno. Ale to
nie jest takie złe jak się wydawało, prawda?
Sehun spojrzał na niego z pewną drwiną, ale Kai
się tym nie przejął.
— Po co się mnie pytasz o takie rzeczy? — spytał już całkowicie oderwany od nauki. — Jongin, ja wiem co było i naprawdę nie mam
ochoty rozprawiać na temat, co robiliśmy — uśmiechnął się krzywo. —
Chyba za bardzo się nudziliśmy, nie sądzisz?
— Wow, jakiś ty sentymentalny. Sehun, weź idź
się prześpij, bo naprawdę się martwię. Nie mogę patrzeć, gdy wyglądasz jak
zombie. Jesteśmy przyjaciółmi od 10 lat. Chyba wiem co czujesz. Mogę
odgadnąć to po twojej minie lub zachowaniu. A twoje ciało ewidentnie woła o
sen. Nie chcę słyszeć protestu, idziesz do łóżka i mam w dupie twoje koszmarne
argumenty. Sam sobie kopiesz grób. Później na stare lata będzie wyglądać jak
pomarszczony grzyb — cmoknął Kai z
dezaprobatą. Jakże on się martwił o jego wygląd na stare lata!
Sehun westchnął zmęczony, ale posłusznie
posprzątał zeszyty i książki. Dodał żeby też się położył i znikł w ciemności.
Jongin siedział chwilę przy stole z zapaloną
lampką. Złączone dłonie położył na blacie, wzdychając. Posiedział tak parę
minut i sam poszedł na górę.
Czasami zastanawiał się jakby ich życie
wyglądało, gdyby nie zostali tym kim byli.
~~*~~
A/N: ...Kolejny rozdział. Tak jak wszystkie
autorki, miałam zastój z tym opowiadaniem. Niby to trzeci rozdział, ale
naprawdę trudno wprowadzić fabułę, taką jaką wymyśliłam. Od następnego
rozdziału już zaczną się pewne akcję, zastrzeżenia, więc szykujcie się drodzy
czytelnicy. Może po drodze tego czwartego rozdziału będą się przewijać oneshoty,
bo z tym opowiadaniem nie mam wyprzedzenia. Dziękuję za wszystkie komentarze.
Więcej *O*
OdpowiedzUsuńSuper *,* . Chanyeol jest taki boski tutaj aww.. ;D .
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXT . HWAITING ;D !
Chyba nie zdziwi się fakt, że podoba mi się ten rozdział, co nie? W sumie nieważne, co napiszesz i tak będę bardzo zachwycona. Najwidoczniej mam słabość do Twojej twórczości. Podoba mi się postać Baekhyuna. Drapieżnik – tak można go ocenić. Wybiera swoją ofiarę, poluje i zabija. Wygląd jest jego atutem i wie, jak go wykorzystać, by osiągnąć swój cel. Nawet Chanyeol nie był mu potrzebny! Kai chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi. On w ogóle używa mózgu? Gdyby powiedział coś nieodpowiedniego przy Taeminie to mogłoby się to źle skończyć. W ogóle fajnie, że pojawili się członkowie SHINee. Nie przepadam za nimi, ale uwielbiam Minho! Niech się pojawiają częściej! Chanyeol to taki cwaniaczek. Może pochwalić się wiedzą, bo pracuje na dwa fronty. To też jest niebezpieczne. Jeden fałszywy ruch i po nim. Mam nadzieję, że Park będzie bardziej rozważny niż Jongin. Suho i Lay to dość nietypowa para. Jakoś trudno im dojść do porozumienia. Junmyun go ignoruje, lecz pewnie później jakoś znajdą wspólny język i zostaną przyjaciółmi. Ciekawe, dlaczego Yixing nie przejmuje się swoją śmiercią. Czyżby nie miał żadnej rodziny? Ojej! Zaraz mi tu wyjdzie rozprawka. Jednak nie jest łatwo ocenić takie wspaniały tekst w kilku słowach. Cóż… czekam, życzę weny i pozdrawiam gorąco! :D
OdpowiedzUsuńPS. Fajna piosenka! ;)