Home,
Chanhun, mpreg, fluff, au
Uwagi: Wspomnienie sceny erotyczne.
A/N: Na początku napiszę, że nie musicie tego czytać. Już od dłuższego czasu
miałam zamiar coś takiego napisać, więc nie napiszę, że ot tak wpadł mi pomysł.
Co było tylko spontaniczne i nieprzemyślane to tylko pairing. I nie złośćcie
się na mnie, nie chcę pisać tylko o jednej i tej samej parze. A i gatunki też
chcę wszystkie wypróbować. Dlatego dziś zostawiam Was z takim czymś. Jeżeli
ktoś przeczyta i się spodoba, bardzo będzie mnie to cieszyć ;-; Dziękuję za
uwagę.
Sehun westchnął zmęczony nudnym wykładem.
Chciał wrócić do domu i zatonąć w ciepłych ramionach swojego chłopaka. Oparł
głowę na dłoni w wsłuchał się w głos nauczyciela.
Nie wiedział czemu właśnie takie chwile
poświęcał na rozmyśleniach. Wykłady miały to do siebie, że czasami nie dało się
na nich nie przysypiać. Sehun ten czas wolał poświęcić na rozmyśleniach, na
retrospekcjach co działo się w wcześniejszych latach jego życia. Nie mógł
narzekać na swoje życie, ale w czas liceum był jego największym skarbem.
Właśnie w tamtych latach poznał największą miłość w swoim życiu.
Poznał Chanyeola w pierwszy dzień liceum.
Chłopak był o dwa lata starszy i właściwie kończył edukację w tej szkole. Na
samym początku Sehuna bardzo wkurzała osoba Chanyeola, bo był ciągle roześmiany
i rozsiewał pozytywną energię. Sehun za to był obojętny na wszystko i
preferował milczenie, a starszemu buzia wcale się nie zamykała. Tak na dobrą
sprawę wcale nie mówił bezpośrednio do niego, tylko do Kaia - przyjaciela
Sehuna, który potrafił wytrzymać w jego towarzystwie. Pamiętał, że siedział
przy stoliku na stołówce po raz pierwszy przypatrując się Chanyeolowi. Jego
łagodne rysy twarzy oddawały charakter właściciela. Wtedy czarne włosy opadały
na czoło, a rozpięta koszula ukazywała obojczyki. Sehun musiał przyznać sam
przed sobą, że Park Chanyeol był przystojny. Nie pamiętał rozmowy Jongina i
Chanyeola, bo znów zatopił się we własnych rozmyśleniach.
Okazja to bliższego zapoznania się z wysokim
chłopakiem napatoczyła się szybko i całkiem niespodziewanie. Sehun pozbierał
piłki po grze i wsunął je do schowka. Już miał wyjść i zamknąć te małe
pomieszczenie, kiedy do środka wpadł jego obiekt westchnień, a zaraz po tym
dało się usłyszeć szczęk zamka i delikatne śmiechy.
— BYUN BAEKHYUN, WYJDĘ STĄD, A POŻAŁUJESZ, ŻE
SIĘ URODZIŁEŚ! — krzyknął starszy,
a jego perfekcyjne czoło pokryło się zmarszczkami.
— Um — wymamrotał Sehun. — H-hyung?
Sehun zarumienił się, kiedy oczy starszego
zatrzymały się na nim, a bruzda pomiędzy jego brwiami się powiększyła.
— M-myślę, że nas zamknęli razem — jęknął, wciskając się w kąt.
Chanyeol nie ruszył się z miejsca. Kiedy byli
zamknięci w małej kanciapie w piłkami, a odległość i przestrzeń osobista była
mała, Sehun czuł się niezręcznie bardziej niż kiedykolwiek. Oh wiedział jakiej
orientacji jest i wcale się nie dziwił, że ktoś wpadł mu w oko. Ale jeszcze
żaden nie zawrócił mu w głowie jak Park Chanyeol, jeden z drużyny koszykarskiej
i chłopak, który był pożądany przez większość lub całą populację dziewczyn oraz
nielicznych chłopców. Przez pierwsze dwadzieścia minut nie odzywali się do
siebie. Sehun czuł wzrok na sobie, ale nie miał odwagi podnieść wzroku. Po pół
godzinie zaczęła się nieśmiała wymiana zdań. Po dwóch godzinach rozmowa kręciła
się na najwyższych obrotach.
Sehun nie mógł powiedzieć, że nie był nie
szczęśliwy. Chanyeol zabierał go na bubble tea i na małe spacery. Przy nim czuł
się jak nastolatka, i te cholerne motylki w brzuchu, które łaskotały go za
każdym razem, kiedy ich spojrzenia się spotkały.
Pierwszy pocałunek i nieśmiałe wyznanie miało
miejsce w sylwestra. Sehun był pewny swojego uczucia, ale Chanyeol był jedną
wielką niewiadomą. Oh nic nie mówił, bo nie chciał niszczyć tak pięknej więzi
jaką zdołali utworzyć. Wielkim przełomem była impreza u Baekhyuna, który ją
zorganizował. Sehun nie pił przez całą zabawę i stwierdził, że Chanyeol też nie
tknął ani kropli. Pamiętał, że kiedy wybiła północ i wszyscy wyszli na dwór
złożył pod nosem ciche życzenie.
Chcę, aby Park
Chanyeol w końcu mnie zauważył.
Fajerwerki strzelały, a na tle zimowego nieba
wyglądały wprost przepięknie. Wpatrywał się w niebo, dopóki nie poczuł łez
zbierających się pod powiekami. Odwrócił się i zobaczył Chanyeola. Starszy
wpatrywał się w niego, aż w końcu podszedł.
— O czym pomyślałeś? — zapytał miękko, jakby bojąc się go wystraszyć.
— O niczym ważnym — westchnął pocierając nos. — A ty?
— O tym, żeby w końcu poczuć miłość — odparł Chanyeol. — Ale chyba poczułem jej smak. Nawet nie wiem
kiedy wpadłem po uszy — uśmiechnął
się ciepło. Przybliżył się do niego, po czym objął go, a dłonie splótł na dole
jego pleców – Cieszę, że cię poznałem. I myślę, że cię kocham.
Sehun oblał się rumieńcem, a jego serce zalała
fala gorąca. Poczuł na policzku ciepłe usta, które sunęły wzdłuż jego polików,
aż zatrzymały się przy jego ustach. Poczuł miętowy oddech na nich.
— Mogę...?
Skinął głową, a potem mógł już umrzeć. Nigdy
nie czuł się tak szczęśliwy jak w tamtej chwili. Dla niego tamta chwila mogła
trwać wiecznie.
Ich związek rozkwitł na dobre, a Sehun
zakochiwał się w Chanyeolu każdego dnia, jeszcze mocniej. Lubił jego usta, i
jego nierozgarnięte uosobienie. Kochał go całego.
Przyszedł koniec roku i wybranie się na studia.
Sehun obiecał, że dostanie się na tą samą uczelnię, co jego chłopak.
— No ja myślę — powiedział tylko i poczochrał jego włosy.
I teraz, siedząc w szarej sali wykładniczej
marzył, aby wrócić do domu. Trzy miesiące temu on i Chanyeol zamieszkali razem.
Był idealnie.
Sehun ocknął się, kiedy usłyszał dzwonek.
Podniósł się leniwie, spakował książki i wyszedł z auli.
Kierując się w stronę domu znów zatopił się
rozmyśleniach. Naprawdę kochał swojego Olbrzyma, ale coraz częściej dopadały go
myśli typu: a jeśli znajdzie sobie dziewczynę? Nie przeżyłby tego, ale zapewne
znając samego siebie usunąłby się w bok, aby tylko uszczęśliwić ukochaną osobę.
Nie chciałby być zraniony, ale też nie mógł kogoś zatrzymać na siłę.
Nienawidził rozmyślać na ten temat, ale co mógł poradzić?
Zatrzymał się przed blokiem do ich mieszkania.
Z ciężkim westchnieniem otworzył sobie drzwi i wspiął się na odpowiednie
piętro. Otwierając dębowe drzwi w jego nozdrza uderzył zapach domowego jedzenia
i malinowej herbaty. Zaciągnął się wonią i wszedł głębiej. Powiesił na wieszaku
kurtkę i szalik, a buty ustawił równo obok nieco większych. Od razu skierował
się do kuchni i od razu zobaczył wysokiego chłopaka zmywającego brudne
naczynia.
— Cześć — mruknął zmęczony, przylegając ciałem do swojego chłopaka. — Co tam kombinujesz? — zapytał zaciekawiony, zerkając ponad ramię
Parka.
— Obiad, kochanie, obiad — odparł rozbawiony Chanyeol. Odwrócił się do
niego, po czym zamknął w stalowym uścisku. — Tęskniłem za tobą — wymruczał
mu wprost do ucha, owiewając nieco jego szyję gorącym oddechem. — Nie lubię, kiedy wracasz tak późno.
Sehun zarzucił ramiona na szyję ukochanego i
szybko cmoknął go w usta. Chanyeol uśmiechnął się zadziornie i nieco odważniej
go pocałował. Oh Sehun uwielbiał, gdy Chanyeol go całował. Lubił czuć jego
miękkie i gorące wargi na jego własnych lub na jego rozgrzanej skórze. Lubił
jego dotyk i ciepłe słowa, które mu szeptał. Inaczej mówiąc, kochał go całego.
Już to mówił? Może mówić to cały czas.
Sehun poczuł jak dłonie jego partnera zjechały
na jego pośladki. Uśmiechnął się w usta Parka i mruknął zadowolony. O taak,
takie czułości to on zawsze uwielbiał. Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk
delikatnej piosenki lecącej z radia i zgrzyt zderzających się zębów.
Po kuchni rozległy się ciche jęki wypełnione
rozkoszą oraz miłością dwóch dusz oraz spragnionych ciał. Ściany chłonęły każdy
dźwięk, zapisując w sobie każdą melodię i słowa, które zostały wypowiedziane.
Sehun był naprawdę szczęśliwy i być szczęśliwym
już nie mógł bardziej być.
(*)
Sehun zerwał się z łóżka, od razu udając się do
łazienki. Kiedy zwrócił wszystko, włącznie z żołądkiem wrócił do sypialni.
Runął na posłanie niczym kłoda i jęknął w poduszkę. Było mu cholernie niedobrze
i od wczorajszego wieczoru wymiotował. Nie mógł nic jeść, a jak już coś w
siebie wepchnął, to ten posiłek zaraz został zwrócony. Nie miał na nic siły i
często zasypiał w dzień.
Znajomi zaczęli mu mówić, że schudł(!) i stał
się blady niczym trup. Zaczął zwalać wszystko na zmęczenie i przepracowanie.
Dwa tygodnie wstecz uprawił seks ze swoim chłopakiem i co? I nic. Albo sobie
wmawiał, że to nic. To zaczęło
go przerastać. I już nie mówił sobie, ze to przez zmęczenie, bo od dwóch dni
był w domu i odespał wszystko.
Sehun westchnął i wtulił nos w poduszkę.
Pachniała Chanyeolem i dlatego ją tak bardzo lubił. Przyciągnął ją do brzucha i
zgiął nieco nogi. Zaczęły go boleć kości, a kręgosłup jakby miał przeciążony.
Jego żołądek skurczył się znów, ale Sehun już nie miał czym wymiotować, więc
skulił się jeszcze bardziej starając się zignorować ból w brzuchu. Co jest mu,
do jasnej cholery? Przecież przez ostatni tydzień czuł się znakomicie,
pochłaniał jedzenie jak odkurzać i nie chciało mu się tak kurewsko spać! Przez
ostatnie trzy dni przechodził katusze. Tak, katusze, bo nie wiedział co mu
jest, a wszystko zaczęło się sypać.
Chwila.
A może...?
Ale to niemożliwe!
Sehun westchnął, ale za swoją motywacją zwlekł
się z łóżka. Ubrał bluzę swojego chłopaka i jakieś rurki. Poukładał niechlujnie
włosy, złapał portfel i klucze, po czym udał się do wyjścia. Owinął szyję
szalikiem, który wziął i wszedł do pierwszej lepszej apteki. Z zarumienionymi
policzkami z zażenowania przechadzał się pomiędzy półkami. Kiedy dotarł do celu
złapał ze cztery opakowania testów ciążowych. Ignorując spojrzenia podszedł do
kasy. Położył opakowania i spojrzał na sprzedawczyni. Westchnął cicho.
— Dla siostry — wyjaśnił, wywracając w duchu oczami.
Kiedy już załatwił formalności z płaceniem
wybiegł z apteki, jakby sam diabeł go gonił. Ze zmęczenia przystanął pod swoim
blokiem. Uspokoiwszy oddech wspiął się na piętro. Teraz przeklinał wysokość i
schody, które miał pokonać. Będąc już w mieszkaniu zrzucił wszystko z siebie i
udał się do łazienki. Zamknął drzwi na klucz, po czy wziął pierwszy lepszy test
ciążowy. Przeczytał szybko ulotkę i zrobił pierwszy test
Kiedy czekał na wyniki, tupał nogą z irytacji.
Minuty dłużyły mu się niemiłosiernie. Zamiast paru minutach myślał, że czekał
godziny. Spojrzał na mały ekranik i drożącymi dłońmi wziął mały przedmiot do
rąk. Biały test upadł na podłogę, a zraz kolejny przeszedł próbę. Sehun nie
mógł uwierzyć w to co widzi.
To po prostu było niemożliwe! Jak do jasnej
cholery, mógł być w ciąży?! No jak?
Sehun usiadł na zimnej podłodze, obok
rozwalonych testów ciążowych. W głowie było tyle myśli i wszystkie dotyczyły
dwóch rzeczy: o nie narodzonym dziecku, którego praktycznie jeszcze nie było i
o tym jak zareaguje Chanyeol.
Właśnie, Chanyeol.
Sehun rozpłakał się.
(*)
Oh Sehun stał przed wielkim lustrem w ich
wspólnej sypialni, przyglądając się swojemu brzuchowi. Nadal był płaski, ale za
jakieś dwa-trzy tygodnie powinien zacząć rosnąć. Pogładził go delikatnie i
szybko sunął koszulkę.
Minęły trzy miesiące, odkąd dowiedział się o
ciąży. I wciąż Park Chanyeol, jego partner życiowy nie miał bladego pojęcia o
małej istocie rozwijającej się w brzuchu chłopaka. Sehun miał wiele okazji o
poinformowaniu Chanyeola, że zostanie ojcem. Dlaczego tego nie zrobił?
Otóż bał się. Bał się odrzucenia i powiedzenia,
żeby sobie nie robił żartów. Ale Sehun nie miał ochoty na jakiekolwiek żarty, a
tym bardziej nie wyglądał na takiego. Przez te trzy miesiące mały dzidziuś dał
popalić matce, bo zawsze Sehun budził się przez wymioty. Wcisnął Chanyeolwi, że
się zatruł, ale ile będzie to ciągnąć? A jak zacznie mu rosnąć brzuch, aż w
końcu osiągnie rozmiar bębna? To co? Powie mu, że przytył? Sehun tego nie
widział. Pokręcił zniesmaczony głową i wygładził koszulkę.
Wyszedł z pokoju i skierował się do kuchni,
która była połączona z salonem. Z tamtego pomieszczenia dobiegały dźwięki
gotowania i ciche przekleństwa. Chanyeol.
— Chanyeol, pójdziesz ze mną do szpitala? — zapytał od progu. Postanowił mu powiedzieć,
ale też chciał mieć dowód w ręce, żeby udowodnić mu, że nie żartuje.
Był już stałym bywalcem w szpitalu. Po
dowiedzeniu się o ciąży powędrował do szpitala. Dobrze, że Park musiał wyjechać
na parę dni. Tam potwierdzili jego obawy i kazali stawiać się w wyznaczonych
terminach. Poczuł się lepiej po wizycie i dowiedzeniu się, że czasami się
zdarza i informacji, że on jak i dziecko są zdrowi. Powiedział też rodzicom i
pokazał im zdjęcie USG. Wiedzieli o nim i chłopaku i jakoś to przyjęli. Po
poznaniu samego Chanyeola bardzo się ucieszyli.
Po powiedzeniu im o ciąży spodziewał się
wszystkiego, ale nie słów otuchy. Sehun był szczęśliwy, ale został sam
Chanyeol. Jego reakcji bał się najbardziej, ale wiedział, że musi powiedzieć mu
to prędzej czy później. Przecież niecodziennie się mówi, że jest się w ciąży, w
dodatku to męska wersja.
Chanyeol odwrócił się do niego zaskoczony,
trzymając w dłoni zmywak.
— A co się dzieję? Dlaczego nic mi nie mówisz?
— Jeny, pójdziesz czy nie? Muszę dzisiaj
zaliczyć wizytę — warknął, kładąc
ręce na biodrach. Jego humory uległy zmianie; za często się wkurzał.
— Pójdę — Park ostrożnie odpowiedział. — Choć i zjedz śniadanie. Ostatni czasy mało jesz — zauważył, kładąc na stole jajecznice. — Masz to zjeść, bo sam to w ciebie wepchnę.
Jakbyś wiedział co mi jest, tobyś nie wciskał
we mnie jedzenia – prychnął w myślach, ale posłusznie zjadł podany posiłek.
Po ogarnięciu mieszkania do ładu, Sehun ubrał
się w ciepłe ubrania i wyszedł na zewnątrz. Koniec lutego może i był ciepły,
ale nie wystarczająco. Chanyeol wyszedł niedługo po nim i złapał go za rękę.
Szli w milczeniu, ale ta cisza była komfortowa. Kiedy doszli do szpitala, Sehun
zaczął się kierować na oddział ginekologiczny. Chanyeol nie odezwał się słowem,
więc Oh nie musiał się tłumaczyć. Na korytarzy spotkał znajomą pielęgniarkę.
— O! Jak się czujesz, Sehun-ah? — zapytała, trzymając w ręku teczkę.
— Dobrze — chłopak uśmiechnął się. —
Przyszedłem dziś na kontrolę, ale dziękuję za troskę. Miło panią spotkać.
— Oj tam! Leć już do lekarza, ja też zmykam.
Trzymaj się!
Sehun uśmiechnął się, po czym ruszył dalej.
Chanyeol wiernie za nim podążał, dziwiąc się ile spotkał po drodze kobiet i
małych bobasów. Cóż, niedługo się dowie.
Oh zapukał w znajome drzwi na samym końcu
korytarza. Usłyszawszy ,,proszę”, pchnął drzwi i wszedł do środka. Jego chłopak
wsunął się chwilę po tym. Zdjął kurtkę i przewiesił ja na oparciu krzesła.
— Dzień dobry! — zawołała młoda lekarka, wychylając się z drugiego pomieszczenia. — Jak się czujesz, Sehun? — kobieta podeszłą do niego i uśmiechnęła się.
Przeniosła wyrok na Chanyeola, a jej uśmiech się poszerzył. — Widzę, że mamy gościa. Zdejmij koszulkę i
chodź na USG. Zobaczymy jak tam... — Sehun przerwał jej swoim spojrzeniem. — Jeszcze mu nie powiedziałeś? — zapytała zaskoczona. — Sehun-ah,
trzy miesiące!
— Jakie trzy miesiące? — Park jakby się obudził. — Czy ja o czymś nie wiem?
— Dowiesz się dziś, okej? Teraz chodź — Sehun złapał go za rękę i poprowadził do
drugiego pomieszczenia. — Co do
wcześniejszego pytania, czuję się o wiele lepiej niż na początku. Nie mam już
takich mdłości, ale nadal nie mogę za dużo jeść. Tym razem robi mi się słabo i
gorąco.
— Mm... — lekarka mruknęła i kazała mu zdjąć koszulkę. — Połóż się na kozetce. To normalne. Po czwartym
miesiącu powinno przejść. Pierwsze są najgorsze, mówię ci!
Lekarka nałożyła żel na jego brzuch i
przyłożyła główkę urządzenia do jego brzucha. Sehun zadrżał pod dotykiem
zimnego żelu i urządzenia.
— Okej — lekarka zaczęła jeździć. —
Dobrze, wow, Sehun. Płód dobrze się rozwija, mierzy z 5-6
centymetrów...Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Posłuchajmy bicia
serduszka — kobieta zaczęła coś
majstrować, aż w końcu po pomieszczeniu rozległ się dźwięk czyjegoś bicia. — Sto sześćdziesiąt uderzeń na minutę. Tak,
wszystko jest w porządku.
Sehun trzymał w dłoniach koszulkę,
powstrzymując łzy. Bicie serduszka...jego maleństwo.
— No, Hunnie. Masz, wytrzyj się, a ja wydrukuję
zdjęcia i je ci dam. Jak się ogarniesz porozmawiamy. A teraz pogadaj z
partnerem.
Sehun wziął ręcznik papierowy i wytarł swój
brzuch z żelu. Nie miał odwagi spojrzeń na Chanyeola. Założył koszulkę i wtedy
podniósł na niego spojrzenie. Chanyeol nie wyglądał na wkurzonego, a nic z tych
rzeczy. Sehun nie mógł odczytać jego wyrazu twarzy. Spodziewał się wszystkiego,
ale nie takiego pytania.
— Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? — zapytał i podszedł do niego. — Kochanie, to trzy miesiące. Dlaczego?
— Bo się bałem — wyrzucił i zamknął oczy, aby Park nie widział jego łez. — Wiesz jaki byłem przestraszony, kiedy się o
tym dowiedziałem? Jestem w ciąży! Ciąży! Sam nie mogłem uwierzyć, myślałem, że
mnie wyśmiejesz i zostawisz! Samo myślenie o tym bolało! — Sehun poczuł silne ramiona oplatające jego pas.
— Zostaniemy ojcami. Nie wiem
jakim cudem, ale jednak. Przepraszam, tak bardzo przepraszam...
— Skarbie — Chanyeol wytarł jego policzki. — Jak mógłbym cię zostawić? Kocham cię najmocniej na świecie, a świadomość,
że dasz mi dziecko jest naprawdę...Jestem szczęśliwy, rozumiesz? Szczęśliwy jak
cholera. Będziemy mieć dziecko. Własne.
(*)
Sehun wepchnął do buzi kolejną łyżkę lodów i
przegryzł je jakimiś ciasteczkami. W piątym miesiącu brzusio zaokrąglił mu się.
Leżał na kanapie w salonie, czekając na powrót swojego chłopaka. Zrezygnował ze
studiowania, no bo jak? Brzuch, pomimo że nie był duży, to był już widoczny.
Zresztą, stan Sehuna na to nie pozwalał. Jeszcze czasami dopadały go mdłości i
często chciało mu się spać. Nie mógł iść w takim stanie na uczelnię. Poza tym
Chanyeol poszedł do pracy, ale nie wracał późno. Rodzice też pomagali, więc nie
było też tak tragicznie.
Sehun miał humorki. Czasami sam się dziwił ile
może zjeść. Przed ciążą też sporo jadł, ale po blokadzie z jedzeniem pochłaniał
więcej niż przedtem. Ale też nie opychał się, żeby po porodzie wyglądać jak
beczka. To, że był w ciąży nie znaczyło, że miał się truć od początku. Oh
sprzątał w domu i starał się gotować, ale ta działka została przypisana Chanyeolowi.
Sam chłopak po powrocie do domu wypytywał się o różne rzeczy. Sehun lubił
takiego opiekuńczego chłopaka.
Oh westchnął z irytacją i zaczął się wiercić.
Od dwóch dni miał wielką ochotę na...seks. Tak, potrzebował tego, ale nie
składał takich propozycji swojemu chłopakowi. Sam Sehun nie był do końca pewny,
czy może...Ale doszedł do wniosku, że może, przecież był facetem.
Dlatego jego myśli zaprzątało jak pokazać
Chanyeolowi czego chce. Sehun nie należał do osób, które mówią wprost czego
chcą. Wolał jak ktoś rozegra to, lub zainicjuje. Był pewien problem, Park
obchodził się z nim jak z jajkiem i nie wiadomo czym. Sehun nie rozpadnie się
przecież od samego dotyku. I trochę wysiłku mu się przyda.
Sehun wstał powoli, kiedy usłyszał dźwięk
otwieranych drzwi. Uśmiechnął się pod nosem, głaszcząc swój brzuch.
— Idź spać, kochanie. Mamusia i tatuś, będą coś
robić, okej? — powiedział cicho i
w następnej minucie już przytulał się do swojego chłopaka. Pocałował go czule,
aż w końcu pocałunek zmienił się w bardziej dzikszy.
— Chodź do sypialni — mruknął Chanyeol niskim głosem.
Myślę, że bardzo
spodoba ci się głos twojego tatusia.
(*)
Czerwiec był ciepły.
Sehun właśnie siedział na ławce obok Baekhyun,
Kaia i Chanyeola. Swój brzuch schował pod ogromną, białą koszulką. Nie,
Baekhyun i Kai wiedzieli o jego ciąży. I kłócili się kto będzie chrzestnym.
— To dopiero siódmy miesiąc — oznajmił Sehun, zmęczony kłótnią przyjaciół. — Jeszcze nie znamy płci i nie mamy imienia.
Przestańcie się kłócić.
— Jak dopiero? To JUŻ siódmy miesiąc! — stwierdził Byun. — Lepiej się szykuj, a nie. Myślisz, że te dwa
miesiące będą ciągnąć się w nieskończoność? Ha! Przelecą i nadejdzie czas
porodu!
— Okej, okej. A teraz przynieście mi lody — zakomunikował nagle. Patrzył rozbawiony na
przyjaciół, którzy prawie się zabijali, aby dotrzeć do butki z lodami. — Może to był błąd mówić im, że spodziewamy się
dziecka — stwierdził, kładąc głowę
na ramieniu Chanyeola. — Nie mogę
uwierzyć, że już niedługo zobaczymy nasze maleństwo. Ale będzie piłkarz w
szpilkach — Sehun skrzywił się.
Poczuł ciepłą dłoń na swoim brzuchu. — Po tobie ma takie odruchy.
— Po mnie? — Park spojrzał na niego. —
Dlaczego?
— A kto się rozwala na całym łóżku, huh? Na
pewno nie ja.
Chanyeol spojrzał na niego obrażony.
— Oj, nie dąsaj się. I tak cię kocham, mój
Olbrzymie.
— Też cię kocham, Hunnie.
Ten miesiąc był dla nich wyzwaniem. Szykowali
wszystko dla dziecka i znosili wszystkich co dowiedzieli się o ciąży. Pokoik
ich dziecka stał uszykowany w ich mieszkaniu. Czekali teraz na przyjście na
świat ich małego maleństwa.
— Nie wiedziałem, że otrzymam od ciebie tyle
szczęścia — powiedział nagle
Chanyeol. — Jesteś wspaniały,
teraz dasz mi dziecko. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.
Sehun pokrył się rumieńcem.
— Dla ciebie wszystko. I dla dziecka.
(*)
Sehun wiercił się całą noc, nie mogąc znaleźć
sobie miejsca. Jego brzuszysko – bo tak nazwał swój uwydatniony brzuch –
strasznie mu przeszkadzał. Zahaczył już o dziewiąty miesiąc i każdy – nawet on
– wyczekiwał porodu. W ostatnich dniach jadł mniej, i coraz bardziej się
denerwował.
Oh w końcu westchnął zrezygnowany i opuścił
ciepłe łóżko jak, i Chanyeola. Podreptał do kuchni, po czym otwarł lodówkę. Noc
zapowiadała się jak każda inna, gdyby nie poczuł bólu.
Mocnego.
Bardzo mocnego.
Żeby nie powiedzieć, że kurewsko mocnego.
— CHANYEOL! — wrzasnął i po chwili przyszedł zaspany Park. — RODZĘ! JA, KURWA, RODZĘ!
Chanyeol w pierwszej chwili stał z otwartą
buzią, nie bardzo wiedząc co do niego mówi jego chłopaka. Dopiero wtedy, kiedy
z gardła młodszego wydobył się kolejny wrzask wyższy ogarnął całą sytuację.
Zaczął mówić spokojnym tonem, by dać jakieś wsparcie,
choć on sam stał się w jednej chwili kłębkiem nerwów.
— Spokojnie, kochanie..Już jedziemy...
— JAK MAM BYĆ SPOKOJNY?! WIESZ JAK TO BOLI?
CHCESZ SIĘ ZAMIENIĆ?! — Sehun
krzyczał wniebogłosy.
W końcu Park sam nie wytrzymał i zaczął klnąc
na czym świat stoi. Nie mógł się na niczym skupić, więc bez żadnego
przygotowania zaprowadził Sehuna do samochodu i łamiąc wszelkie prawa ruchu
drogowego próbował się dostać do szpitala. Kiedy dotarli do budynku, zabrali
Sehuna, a on został sam.
Zaczął chodzić po korytarzu zdenerwowany jak cholera. Właśnie
dziś miało urodzić się jego dziecko. Ten upragniony dzień nadszedł właśnie
dziś. Rodzice Sehuna przyjechali i próbowali jakoś uspokoić Parka, który łaził
wzdłuż korytarza i mamrotał coś pod nosem.
Po dwóch godzinach z sali wyszła uśmiechnięta
lekarka.
— Zrobiliśmy cesarskie cięcie. Gratulację,
pański syn jest naprawdę śliczny.
Chanyeol opadał na krzesło.
— Co z Hunniem? — zapytał łamiącym się głosem.
— Jest zmęczony i nadal zamglony po środku, ale
szczęśliwy. Możesz go zobaczyć —
doktor wzięła go pod rękę i wprowadziła do małej sali.
Sehun leżał na łóżku z zamkniętymi oczami.
Pielęgniarki założyły mu szpitalną koszulę i przewróciły na bok. Chanyeol na
miękkich nogach podszedł do swojego ukochanego, łapiąc go za dłonie. Oh nie
poruszył się, jedynie miarowy oddech świadczył o tym, że żyje i jedynie śpi.
Park ucałował lekko jego dłonie, walcząc ze
łzami.
— Obudzi się jutro — usłyszał. — Jest zmęczony, to naturalne. Chodź zobaczyć małego.
Chanyeol został pociągnięty do innego
pomieszczenia z małymi łóżeczkami. Lekarka pokazała mu odpowiednie łóżko i
kazała do niego podejść. Ich mały malec spał zawinięty w kulkę, a jeszcze
mniejsze piąstki zaciskał delikatnie na kocyku.
Tym razem Chanyeol nie utrzymał łez.
(*)
Sehun spojrzał zaskoczony na swojego syna.
— Zakochałeś się?
Chłopak skinął głową, po czym zaczął nerwowo
bawić się swoimi palcami.
— Chciałem zapytać się taty, ale wiecznie jest
zajęty, a ostatnio pojechał do dziadków. Mamo, co ja mam zrobić? — Myun jęknął żałośnie i potargał swoje
jasnobrązowe włosy, które sobie przefarbował pod koniec wakacji.
Był bardzo podobny do ojca, jedynie co
odziedziczył po Sehunie to wąskie usta. Ale mężczyźnie wcale to nie
przeszkadzało. Ich piętnastoletni syn był naprawdę wysoki. To była zasługa
tatusia i mamusi, bo oboje do najniższych nie należeli.
Po urodzeniu dziecka postanowili się pobrać. Od
ich znajomości minęło szesnaście lat, a po ślubie dokładnie piętnaście. Sehun
nie przypuszczał, że będzie tak długo z jednym człowiekiem i będzie mieć syna.
Ciąża była ciężka, ale Sehun nie żałował tym dziewięciu miesięcy, które
przecierpiał.
— Kochanie, weź zaproś ją na randkę. Jesteś
ładny, masz przecież powodzenie. Wątpię, żeby cię nie zauważyła — Sehun pomieszał coś w garnku. — Chyba się boisz, co?
Myun nadął policzki i spojrzał na niego
podobnymi oczami do ojca.
— Dobra, idę — zadecydował dumnie. – Daj całusa tacie.
— Okej, mogę mu dać nawet dwa — Myun spojrzał na niego oburzony, a jego matka
wzruszyła ramionami.
Sehun zaśmiał się, opierając się o szafkę.
Założył ramiona na piersi.
Po ciąży wrócił do swojej figury. Nadal był
szczupły i nie musiał niczego robić, aby schudnąć. Może po porodzie robił
ćwiczenia, bo po cesarskim cięciu cały brzuch zesztywniał i bolał. Za pomocą
Chanyeola wrócił do formy.
Myun dał im popalić, gdy był malcem, ale to
były szczęśliwe chwile. Chanyeol załapał jakoś pracę w firmie i po dwóch latach
przenieśli się do domku jednorodzinnego. Sehun cieszył się, bo sąsiedzi byli
bardzo mili. Sąsiadka była bardzo pogodna i brała Myuna czasami do siebie, aby
dać trochę odsapnąć i nacieszyć się sobą młodych rodzicom. Chanyeol był
kochany, cały czas pomagał swojemu mężowi i nie dawał się przemęczać. Sehun
jako matka najczęściej uspokajał w nocy lub nad ranem ich małego malca. Kochał
go, ale przypominając sobie początki miał ochotę strzelić sobie w twarz.
Zresztą, każdy byłby przestraszony na jego miejscu.
Uśmiechnął się do siebie, kiedy usłyszał
otwierające się drzwi. Pobiegł na korytarz i rzucił się w ramiona swojego męża.
Chanyeol pachniał swoimi perfumami i zapachem świeżych kartek.
— Gdzie Myun? — zapytał, oplatając swoje ramiona wokół pasa młodszego.
— Poszedł na randkę — odparł. — Szykuj się dziadku!
Chanyeol zaśmiał się.
— Mam nadzieję, że uda mu się i nie będzie taki
nieśmiały.
Sehun był pewny, że to była aluzja do jego
wstydliwego charakteru. Jedynie co zrobił to wtulił się w ramię męża, aż poczuł
ciepłe usta na swojej szyi. Westchnął zadowolony i zacisnął długie palce na
ciemnej marynarce mężczyzny.
— Pragnę cię — szepnął Chanyeol, przyciskając mniejsze ciało do siebie. Sehun czuł jak
nosem sunie wzdłuż jego szyi, a ustami muska jego skórę.
Uśmiechnął się, ale sam sunął marynarkę z
ramion męża. Z radia leciała jakaś piosenka, zupełnie jak piętnaście lat
wcześniej, a w niewielkim korytarzu roznosiły się dźwięki delikatnych
pocałunków.
Chanyeol zachęcony takim działaniem zdjął
koszulkę młodszego mężczyzny, a dłonie przeniósł na brzuch. Opuszkami palców
badał bliznę, która została po cięciu. Przygryzł delikatnie mlecznobiałą skórę,
co spowodowało ciche jęknięcie Sehuna. Chanyeol sunął dłońmi po plecach, ramionach
i brzuchu swojego ukochanego robiąc to bardzo delikatnie.
— Kocham cię — wyszeptał te dwa słowa wprost do jego ucha, owiewając je gorącym oddechem.
Sehun zadrżał pod wpływem tego wyznania. Zawsze czuł motylki w brzuchu i jakaś
zakochana małolata, kiedy Chanyeol mówił mu o swojej miłości.
— Ja ciebie też, mój Olbrzymie.
Sehun nie pamiętał momentu, kiedy znaleźli w
ich sypialni, ani reszta ubrań wylądowała w bliżej nieokreślonym kierunku, ale
uczucie zjednoczenia ich ciał wyryło mu się w pamięci. Czuł się dopełniony,
seks był tylko dodatkiem do czegoś co stworzyli przez lata.
A stworzyli ciepłą i kochającą się rodzinę.
Nie lubię zwykle mpreg, ale to wyszło całkiem fajnie :D <3
OdpowiedzUsuńZaczynam lubić ten gatunek mpreg. To takie dziwne, ale jakoś mi się podoba. Zwłaszcza takie słodkie opowiadania, jak Twoje, gdzie dwójka facetów tworzy taka uroczą rodzinkę i wychowują dziecko. Nic dziwnego, że Sehun tak niepewnie zareagował na ciążę i nie chciał nic powiedzieć Chanyeolowi. W końcu wielu uważa, że nie jest się gotowym do roli ojca i zostawia swojego partnera chcąc jeszcze korzystać z życia. Na szczęście Channie okazał się idealnym partnerem, który zajął się swoją rodzinką. Aż pozazdrościć Myunowi rodziców. Czekam z niecierpliwością na kolejne. Z każdym zaskakujesz bardziej. Masz genialne pomysły i ciekawie wszystko opisujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D
Boże ! Jak ja kocham mpreg ♥
OdpowiedzUsuńChanHun ? Muszę ci powiedzieć , że baaaardzo lubię ten pairing i cieszę się , że postanowiłaś nie pisać tylko o jednych i tych samych parach tylko coś innego ;D . Sama fabuła bardzo mi się podoba . Wszystko jest tak fajnie napisane , że nic tylko czytać i czytać XD . Mam nadzieję , ze jeszcze napiszesz coś z tym pairingiem , bo naprawdę mam teraz na nich taką fazę ;P
A i Sorki , że pózno komentuję , ale wcześniej nie dałam rady wejść na Twojego bloga . Dopiero dzisiaj mi się udało więc wiesz ;D .
Zyczem Ci jeszcze dużooo weny i powodzenia w dalszym pisaniu ;D .
Więcej mpreg!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszło, przeczytałabym takiego Hunhana albo Baekyeola :3
Podoba mi się, ale jednak nie pasuje mi tu moment z testami ciążowymi, bo one u mężczyzn wykrywają raka jąder :p
OdpowiedzUsuńCóż, to jest mpreg i tu jest wszystko możliwe. Wiem doskonale o tym, ale cóż. Taki gatunek.
UsuńPozdrawiam.
Matko kochana nie wiem jak udało mi się dokończyć to opowiadanie.w momencie gdy przeczytałam 'test ciążowy' chciało mi się śmiać, a gdy przeczytałam 'msmudiut' to prawie płakałam ze śmiechu. Serio nie czaje tego gatunku xD masz lekkie pióro i bogate słownictwo wiec wszystko na plus :)
OdpowiedzUsuńMiyuki w poszukiwaniu ChanHuna nadchodzi i wielbi Cię za to ff :")
OdpowiedzUsuńserio jestem ciotą, bo dopiero teraz wyczaiłam ff z tym pairingiem na Twoim blogu ;;;;;;;
Może i mpreg to nie moja bajka, ale skisłam jak Sehun darł się na Chanyeola, kiedy zaczął rodzić XDDD
To ff wyszło takie kochane, że zaczęłam Bekonowi dziękować za zamknięcie ich w schowku, pomimo że to było tandetne :"))
Ciekawe kto został chrzestnym .-.
weny~~
/Miyuki