piątek, 19 września 2014

Hate is not a good way - Part two: Cigarettes


~~*~~

Chanyeol podwinął rękawy bluzy, po czym odkręcił wodę. Nie miał najmniejszej ochoty gotować, ale też nie mógł całe życie jeść jakiś zupek chińskich czy czegoś innego. Mrucząc pod nosem ciche przekleństwa zapalił palnik. Westchnął jeszcze głębiej, gdy usłyszał ciche kroki. Odwrócił lekko głowę i gdy zobaczył kto to, wrócił do swojej czynności.
Baekhyun wszedł do kuchni, ale nie odezwał się słowem. Rzucił krótkie spojrzenie Parkowi i usiadł na drugim końcu stołu. Wpatrywał się intensywnie w telefon, aż w końcu przyszła wiadomość. Byun zmarszczył czoło, a na jego twarzy pojawiały się oznaki pierwszego przerażenia. Chanyeol wytarł mokre ręce w ścierkę, ale zanim zdążył otworzyć usta Baekhyun wstał gwałtownie i wyszedł z kuchni. Park usłyszał trzaśniecie drzwiami.
Och boże, co znowu Baekhyun zrobił?

~~*~~

Czy to jest pewne? warknął do słuchawki, mocniej naciągając kurtkę Czy ty kurwa wiesz, co to znaczy? Baekhyun ponownie warknął i zbiegł po schodach Chwila, zaraz tam będę. Na pewno to jest prawda?
Kiedy głos po drugiej odpowiedział, Byun się rozłączył. Wsiadł na motor i nie zawracając sobie głowy przepisami drogowymi ruszył w swoją stronę. Co prawda, powinien wziąć ze sobą Park Chanyeola, ale teraz nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Cokolwiek by nie zrobił, to zawsze jest źle. Wiedział, że oberwie mu się za takie zachowanie, ale teraz nie dbał o to. Miał teraz ważniejsze sprawy na głowie niż spowiadanie się swojemu partnerowi. Już wolał współpracować z Ziato niż z Parkiem. Niestety, na chwilę musiał wraz z Krisem wyjechać do Chin, więc wylądował z Chanyeolem. Pomimo, ze byli w jednym zespole dość długo, to tak na dobrą sprawę nie znał go za dobrze.
Byun westchnął, jadąc ulicą nocnego Seulu.
Droga zajęła mu mniej czasu niż zazwyczaj. Zeskoczył ze swojego pojazdu, po czym wszedł do starego budynku. Mężczyzna siedzący na krześle przy wejściu nawet nie drgnął. Byun zdjął kask i z hukiem położył go na biurku. Chłopak siedzący za nim podniósł wzrok. Uniósł ledwo kąciki ust, widząc Baekhyuna.
Co to kurwa ma znaczyć? zapytał na powitanie. Piszesz mi coś, ja naprawdę mam dużo pracy. Jeszcze będę musiał się spowiadać. Więc wytłumacz mi to łaskawie, bo za chwilę powieszę cię na suchej gałęzi.
Byunne, spokojnie. Sam chciałeś informacji, więc je załatwiłem chłopak nagle spoważniał. Wasz szef miał rację w jednym. Może nie wiedzą jak dobrze wykorzystać swoje umiejętności, bo nie są profesjonalistami, ale są silni. Chodzi mi o to, że wyłapałem jednego z nich. Facet, jeden przywódca z tych gangów, którzy rozsiewają grozę, kojarzysz? Nazywa się Kim Yoon, dość młody i ma małą plantację marihuany. Możliwe, że jest jednym z tych silniejszych. Policja zdołała zatrzymać jakiś typków z jego grupki, ale samego faceta nie złapała. Nie wiedzą gdzie się teraz znajduje. Okryłem, że ostatnio przebywał w Szanghaju i chyba się przemieścił. Na razie nic nie zdziałasz chyba, że ktoś już wywęszył coś innego. Ostania sprawa, gangi już powoli ruszyły. Rozsiewają się po okolicach Seulu. Nie wyjdą poza granicę, więc będziecie mogli spokojnie wyjechać do Pusan czy jakiegoś innego miasta. No i na tyle. Na razie nie ma konkretnych informacji, skubańcy są dobrzy. Podziel się tym ze swoim partnerem, może on ma jakieś szczegóły.
Nie ma konkretnych informacji, huh? Byun mruknął. Czasami zastanawiam się jak możemy pracować, kiedy nie ma więcej danych.
Nie ma tak łatwo w tym zawodzie odparł chłopak. Baekhyun, wiem jak możesz się czuć. Nieraz się tobą zajmowałem, kiedy wracałeś z misji. Pamiętam początek, pierwsze zabójstwo. Byłeś cały roztrzęsiony tu spojrzał na niego. Szef dał mi cię pod opiekę, ale teraz dajesz sobie doskonale radę.
Nie mogę liczyć na kogoś innego Byun wstał i zaczął chodzić po pokoju. Nie wiem co chce osiągnąć Szef przez zjednoczenie całej dwunastki. Wiesz doskonale, że nawet K nie umie ze sobą współpracować. Wiesz też, że każde z nas przebywało gdzie indziej. Mogę ci powiedzieć jak się nazywają poszczególne osoby, nic więcej. To ma być współpraca? Ja osobiście tego nie wiedzę.
Baekhyun, pamiętaj, że Szef zawsze ma cel w tym co robi.

~~*~~

Chanyeol rzucił gazetę, kiedy usłyszał syknięcie drzwi. Do salonu wszedł Byun Baekhyun trzymając w dłoniach skrawek papieru. Jego czarny kask trzymał w drugiej dłoni, a na jego twarzy widniała powaga. Park zmarszczył brwi, zakładając ręce na torsie. Wpatrywał się w chłopaka, który bez słowa podawał mu złożoną karteczkę. Chanyeol wziął od niego mały skrawek i z mieszanymi uczuciami otworzył karteczkę. Na niej było napisane imię i nazwisko, małymi, starannie napisanymi literami.
Co to? zapytał zdezorientowany.
Baekhyun wywrócił oczami, odkładając kask na bok.
Facet jest zamieszany w tą całą cholerną grę zaczął. Dowiedziałem się, że jest jednym z tych, co założyli te gangi. Niedawno przebywał w Szanghaju, ale teraz nie wiadomo gdzie go wcięło. Najprawdopodobniej przebywa teraz w Korei. I ostatnia sprawa, gangi ruszyły. Rozpraszają się po Seulu. I tyle. Więcej informacji nie ma.
Chanyeol odłożył kartkę na stół i spojrzał na Baekhyuna. Chłopak wyglądał na zmęczonego, ale jednocześnie świadomego, że nie może teraz zasnąć. Wzruszył ramionami.
Zrobisz z tą informacją co zechcesz. Nie mam pojęcia co mogę jeszcze zrobić. Z moich informatorów nic nie wyciągnę, bo jest za mało informacji.
Park skinął głową i wstał z kanapy. Byun wziął swój kask, po czym ruszył na piętro zapewne do swojego pokoju. Za to Chanyeol udał się do gabinetu i wybrał numer pewnej osoby, która mogła mu pomóc.

~~*~~

Chanyeol stał w wejściu, paląc cholernie tanie fajki. Za sobą miał Krisa, który szedł jakby chciał, a nie mógł także popalając.
W zasadzie tylko oni mieli taki nałóg.
Park rzucił peta za siebie, wchodząc do budynku. Nie mógł się nadziwić jak mieszkają ludzie zwani detektywami. Nawet on – przestępca – nie ukrywał się na obrzeżach miasta i nie mieszkał w budynku, który lada moment miał się zawalić. Westchnął ciężko pchając stare drzwi. W małym przedsionku prowadzącym do mieszkania śmierdziało ziemią i czymś jeszcze, czymś czego Chanyeol nie chciał poznać.
Park wszedł do mieszkania, szukając wzrokiem sylwetki człowieka, który prawdopodobnie tu mieszkał. Changmin siedział przy małym stoliku na podłodze, szukając czegoś w papierach. Na drewnianym blacie było kilka filizanek, pustych lub częściowo opróżnionych. Zabójca uniósł brew.
Mam nadzieję, że jest coś ważnego na swoje wtargnięcie tutaj powiedział mężczyzna, odrywając wzrok od kartek. Puka się upomniał go.
Nie mam czasu Chanyeol wywrócił oczami. Zmień mieszkanie, nie chcę mi się jeździć taki kawał drogi.
Mi tu jest wygodnie. A teraz mów co cię do mnie sprowadza. Bo nie wizyta przyjacielska detektyw posłał mu wymowne spojrzenie.
Tak, wiedział, że Park Chanyeol nie jest niewinny na jakiego wygląda. Dziwota, że jeszcze go nie przymknął. Chanyeol niebezpiecznie pogrywał – tylko Kris wiedział gdzie Park miał wtyczki. Policja. Młody mężczyzna miał znajomości w policji – czy to w sądzie czy na zwykłym komisariacie. Park mógł więcej się dowiedzieć niż niejeden, ale nie szczycił się ze swoimi informacjami. Każdy z ich gangu miał gdzie indziej wtyczki, każdy zdobywał informację w inny sposób. Chanyeol nie wnikał skąd je biorą i w jaki sposób.
Nie denerwuj się tak mruknął. Mam do ciebie pytanie. Ostatnio pracowałeś nad pewną sprawą, ale nie wnikam co to było, ale mam pytanie. Kojarzysz może faceta o imieniu Kim Yoon?
Detektyw westchnął i wyciągnął paczkę papierosów. Dał po jednym, zapalił i zaczął mówić.
Ten mężczyzna sam w sobie nie jest groźny wyjaśnił. To bardziej jego ludzie sieją zamęt. Zapewne jak wiesz policja trzy lata temu zamknęła paru jego ludzi. Nie zamknęli jednak wszystkich. Dam sobie rękę uciąć, że ten człowiek chce udowodnić policji, że nie można go złapać. Ostatnim razem uciekł. Ale nawet teraz nie jest wcale groźny. Znam, a raczej miałem przyjemność przesłuchiwać niejakiego Himchana. Wyszedł z więzienia dwa lata temu za dobre sprawowanie. Nie miał na kartotece nie wiadomo jakiego przestępstwa; nie było przynajmniej wpisane, że zabił człowieka. Policja gówno wie, Chanyeol. Albo przyjemniej namiastkę tego co się dzieje. Nie zamknąłem cię, bo nie zabijasz niewinnych ludzi, a poza tym działasz cicho. Wiem, że jestem policjantem, ale gdybym cię zamknął wybuchłoby jedno wielkie zamieszanie Changmin przeciągnął się. A poza tym policja węszyłaby gdzie indziej. W sumie w Seulu jest dużo przestępców, ale niektórzy źle kończą. Nie są sprytni, nie są profesjonalni. A o to chodzi w tym zawodzie.
Wiem. Czuję, że nie będzie tak kolorowo jak przewidywał szef. Cóż, dzięki za informację. Będę musiał postawić ci coś.
Tak, kup mi droższe fajki. Te tanie ohydnie smakują.
Nie chcę wydawać niepotrzebnie pieniędzy odparł Park, wciskając dłonie do kieszeni kurtki.
Changmin spojrzał na niego wymownie.
Masz dużo kasy, więc kup mi jakieś dobre fajki. I tak dużo dla ciebie zrobiłem. A teraz zmykaj i jak wpadniesz do mnie później, to papierosy są na pierwszym miejscu.
Fajki prychnął. Jesteś uzależniony.
Mów za siebie.

~~*~~

Kim Jongin siedział na krześle, wpatrując się w dziewczynę przed nim. Chciał już wrócić do domu, bo ostatnio przesadził z robotą.
W burdelach dużo rzeczy się przewijało, a dziwki wiedziały naprawdę dużo. Niektóre były skore przeprowadzić poważną rozmowę bez żadnych zapłat, ale większa część wymagała czegoś w zamian. Najczęściej Kai lądował w łóżku z kobietami, których na oczy nie widział. Ale sam musiał się czegoś dowiedzieć, owszem miał przyjaciółki, ale one też nie posiadały za wiele przydatnych informacji. Dlatego Jongin szukał gdzie indziej, tam gdzie się dało. Jako zawodowiec wiedział, że bez konkretnych danych utkną w miejscu, a tamte gangi będą sobie hasać jak na polance.
Kai przeniósł wzrok na dziewczynę, która usiadła naprzeciw niego. Miała na sobie luźną białą koszulkę, która sięgała jej do połowy ud. Miała też mocny makijaż, który miał podniecać jej klientów. Kai czasami się dziwił upodobaniom niektórych ludzi. Owszem, był zabójcą i wszystkim innym, ale jego noga do burdelów nie stąpała tak często jak się innym wydawało. Sam miał na głowie wiele spraw i musiał samemu je rozwiązać. Burdele dla niego na dobrą sprawę były jak punkty informacyjne; pójdziesz, a się przynajmniej czegoś się dowiesz. Tylko tutaj musisz dać coś w zamian. Nie ma nic za darmo; takie są realia tego świata.
Czego chcesz? zapytała, zakładając nogę na nogę. Aha, czyli nie chciała się bawić. I bardzo dobrze.
To nic poważnego, skarbie mruknął, kładąc łokcie na udach. Może wiesz gdzie znajduje się Kim Yoon?
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
Po co ci ta wiedza?
Kai wyprostował się.
Myślisz, że siedzę tu dla przyjemności? Mam ważniejsze sprawy na głowie i mało wolnego czasu, żeby przychodzić na dziwki. Potrzebuję tylko kilku ważnych informacji, a mianowicie gdzie znajduje się ten knypek. Mam do niego parę spraw Jongin wstał z krzesła, rzucając marynarkę na łóżko. Poluźnił krawat, po czym jego też zdjął. Powiedz mi gdzie go mogę znaleźć, czy może tu przychodzi czy cokolwiek innego.
Dziewczyna pokiwała lekko głową i wypuściła z ust powietrze.
Przyjdź w czwartek, a na pewno go spotkasz.

~~*~~

Chanyeol wyjął papierosa z ust, a peta zgniótł w popielniczce. Zapatrzył się na widok nocnego Seulu, nie zwracając uwagi na wiatr, który muskał jego ciało. Nie powinien stać na dworze, ale nawet nie chciał wejść do domu. To wszystko było chore, powinien być przyzwyczajony do dziwnych rzeczy, ale nadal nie mógł przywyknąć do obecności innych osób. Odwiecznie pracowali sami, na własnych zasadach, a ta rutyna została przerwana przez głupi gang. Chanyeol nigdy w życiu nie był tak czujny niż w tym czasie. Co z tego, że miał w kieszeni ostrzeżenia szefa? Tak na dobrą sprawę każdy z nich mógł mieć wszystko głęboko gdzieś i zabić się nawzajem pierwszej nocy. Park nie widział sensu w tym wszystkim, jak na razie każdy osobno zdobywał informację. Nie było żadnej pracy zespołowej, nie było nawet zaufania! Jak oni mieli pracować razem jak każdy patrzył na siebie wilkiem?
Chnayeol westchnął i w końcu wszedł do środka. Paczkę papierosów wsunął do kieszeni, a zapalniczkę trzymał w dłoni. Z westchnieniem wszedł na piętro i już na korytarzu napotkał Luhana, który ze złością szedł do swojego pokoju. Chanyeol domyślił się, że był taki wkurzony z powodu Sehuna. Ta dwójka nie powinna razem pracować, ale jak na złość nikt nie miał czasu, ani chęci zmieniać partnerów. I tak już wszystko się spieprzyło, kiedy Kris i Tao zażyczyli sobie, że chcą być razem. Dlatego Baekhyun i Chanyeol, czy tego chcieli czy nie, wylądowali razem. Ich współpraca wyglądała dziwnie. Naprawdę dziwnie. Odzywali się do siebie kiedy musieli, a resztę czasu spędzali w różnych miejscach. Najczęściej byli na dwóch końcach Korei i jakoś nie pali się do tego, aby chodzić gdziekolwiek razem. Dobrze było tak jak było, ale Chanyeol był pewien, że niedługo ich miszmasz zostanie przerwany i będą musieli czy tego chcą czy nie, pracować razem.
Wszedł do swojego pokoju, zapalając lampkę stojącą na biurku. Wyciągnął z szuflady kawałek papieru i z rezygnacją wystukał numer. Po długich sekundach włączyła się poczta głosowa, przez co doprowadziła Parka do szału. Był cierpliwym człowiekiem, ale wyczerpał zapasy zawczasu i gdyby mógł, już dawno rozniósłby wszystko co w ręce mu wpadło. Owszem, jego kontakty były przydatne, ale czasami doprowadzały go do szewskiej pasji.
Policja.
Tak naprawdę nikt nie wiedział o prawdziwej pracy Chanyeola. Na co dzień maskował się pod przykrywką pracującego, młodego mężczyzny w wielkiej firmie. Przez taką zabawę na jego konto wpadało jeszcze więcej pieniędzy. Każdy z tej dwunastki zajmował się czymś innym. Czymś, czym mogą ukryć swoją tajemną tożsamość.
Na dobrą sprawę, każdy z nich miał rodzinę. Nikt nie wiedział dlaczego stali się przestępcami. Nie mieli straszliwej przeszłości, mieli za to kochającą rodzinę i potencjał. Ich życie było różowe, usłane różami i wszystkim co najlepsze. Chanyeol musiał dbać o swoją rodzinę, wspomagał ich pieniężnie, ale oni wcale tego nie potrzebowali. Park ukrywał się za swoim szerokim uśmiechem, ale on nie musiał udawać prze mamą lub ojcem. Zawsze uśmiechał się szczerze, kiedy widział najbliższe mu osoby. Wszystko co jest dobre, też ma swoje wady. Przez to, że był przestępcą musiał objąć ochroną swoją rodzinę. Może nie musiał tak bardzo się wysilać, bo mało osób wiedziało o jego istnieniu, ale zawsze awaryjne drzwi są przydatne. Ludzie, którzy mieli z nim kontakt najczęściej kończyli w piachu. Dlatego też mógł sobie pozostać kim chciał i nie zawracać sobie głowy innymi pierdołami.
Chanyeol westchnął, po czym przejechał dłonią po twarzy. Najchętniej położyłby się teraz spać, ale musiał jeszcze porozmawiać z Byunem. Ten irytujący karzełek ostatnio stał się bardzo nieosiągalny. Ostatnimi czasy, kiedy Chanyeol był razem z nim, to buzia mu się nie zamykała, a teraz Park wcale go nie słyszał, a samej osoby Baekhyuna nie mógł wyłapać. Był wkurzony. Żeby on musiał go szukać, a nie na odwrót!
Park warknął poirytowany całym swoim życiem, po czym zgasił ze złością lampkę. Musiał znaleźć Baekhyuna i z nim porozmawiać.

~~*~~

Baekhyun siedział przy stole sącząc kawę, kiedy Chanyeol zszedł. Zmarszczył brwi, odstawiając kubek na blat.
Mamy zadanie oznajmił Byun. Jongin nie może iść, poza tym szef tak kazał. Idziemy się spotkać z Kim Yoonem.
Park wbił spojrzenie w postać Baekhyuna, który jak gdyby nigdy nic pił spokojnie kawę i coś sprawdzał w swoim telefonie. Chanyeol nie powiedział nic, ale sam wyciągnął telefon. Uśmiechnął się szeroko, widząc wiadomość od Changmina.
Zbieraj się, idziemy urządzić imprezę szybciej, niż było to zamierzone.

~~*~~

A/N: Przybyłam z nowym rozdziałem! Patrząc na poprzednie komentarze, widzę, że Wam się spodobało, hłe, hłe. Szczerze to myślałam, że mnie zlinczujecie i powiecie, żebym poszła do diabła z takim czymś xDD No ale.... I proszęę, KOMENTUJCIE! Wasze słowa są naprawdę cenne, a czasami płakać mi się chcę, bo nie ma praktycznie komentarzy T_T To tyle.

3 komentarze:

  1. Nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam się kochana, że zaczęłaś pisać takie opowiadanie! W końcu wybrałaś sobie niełatwą tematykę. Akcja powoli się kreuje, jak zarysy par pomiędzy gangsterami. Jest cudowny Baekhyun! Gdzieś pomiędzy wyrazami wyłapałam Taorisa albo po prostu sobie go ubzdurałam. Nie przejmuj się mną! Ten Kim Yoon to taki podejrzany typek. Cicha woda brzegi rwie, więc nie wolno nigdy lekceważyć przeciwnika. Jestem ciekawa, jak sobie ta dwójka poradzi z nowym zadaniem. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Omo ^,^ . Świetne .
    Czekam na NEXT ;D !

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x