piątek, 12 września 2014

Dolls

Dolls, Hunhan; pobocznie Baekyeol,  au, lekki fluff, angst, nadprzyrodzone, sequel

Opis: Cieszę się, że mogłem cię spotkać po tylu latach. Choć nie byłeś sobą, tym jakiego cię zapamiętałem. Ponieważ cię kocham, Sehun.
A/N: I jest oto sequel do Lalkarza! Przyznam szczerze, że tej końcówki jakoś nie mogłam napisać. Tu nawet nie chodzi o brak pomysłu, bo go miałam już dawno, ale brak chęci. Chyba dopadła mnie chwilowo depresja twórcza xDD Zresztą, jak piszę coś długiego, np. dziesięć czy nawet dziewięć stron to mam zastój. A najgorzej jest, gdy mam skończyć. Wtedy to już w ogóle nie mogę wykrzesać z siebie jakiejś chęci. Ale skończyłam to i mogę powiedzieć, że jestem zadowolona. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten seqeul.


Luhan zaciągnął rękawy szaty, po czym wypuścił cicho powietrze z ust. Nawet niepotrzebnie oddychał, takie zwykłe czynności podczas życia nie było mu potrzebne. Jednak robił to z przyzwyczajenia. Minęło tyle lat, a on nadal nie mógł się pogodzić z utratą ukochanej osoby. Wiedział, że jako duch nie mógł zostać długo na Ziemi. Poza tym, był tam lalką. Nie mógł utrzymać się już dłuższej w tym pojemniku, choć tego pragnął. Powinien już na samym początku opuścić te ciało i zapomnieć o Sehunie. Nie było szansy, aby znów go zobaczyć.
Minęło 194 lat. Luhan wątpił, że zobaczy Sehuna w jednym kawałku. Albo już nic z niego nie zostało.
Znów o nim myślisz? zapytał Baekhyun, trzymając w dłoniach skrawek swojej szaty. Wiesz, że się martwimy. Dlatego nigdy, ale to przenigdy nie schodzimy na dół.
Wiem mruknął Luhan. Jak się czuje Yifan? Znów przesadził z magią.
Baekhyun westchnął cicho.
Wiesz, że się stara. Jest dla nas jak ojciec. Nie może przepatrzeć jak cierpisz i szuka sposobu, aby coś z tym zrobić. Nawet nie chce słyszeć, że to nic nie da, bo już tyle lat minęło. Nadal wierzysz, że go spotkasz?
Coś ty! W grobie się pewnie przewraca prychnął Luhan i położył dłoń na szybie. Baekhyun, 194 lat! Niedługo będzie drugi wiek! Coś wątpię, że zachował swoją urodę. Owszem, mógłbym go zobaczyć, ale chyba napis oraz zdjęcie na grobku!
Baekhyun podszedł do niego i wyjrzał. Za oknem rozchodził się obraz zachodzącego słońca oraz chmur, które leniwie przesuwały się do przodu.
Powiesz mi, jak to jest na Ziemi?
Dość fajnie odparł Luhan, uśmiechając się kwaśno. Nie ma takiego widoku jak tu, bo ludzie słońce oglądają z daleka. I czasami pogoda jest parszywa.
Rozumiem mruknął Baekhyun. Luhan poczochrał jego czarne włosy i objął ramieniem. Nie żeby coś, ale byłem ciekawy.
Jasne! zaświergotał starszy.

**

Sehun wbiegł na uczelnie, prawie wywracając jakąś uczennice. Przeprosił cicho, wracając do biegu. Już z daleka dostrzegł wysoką postać swojego przyjaciela. Dopadł go, aż ten podskoczył ze strachu.
Boże! warknął. Nie możesz normalnie witać ludzi?
Wybacz młodszy chłopak zaczął dyszeć. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz.
Nie każdy ma serce z kamienie, Sehun powiedział Chanyeol. Co robisz po szkole?
Muszę pomóc w czyś dziadkowi. Odkupił jakiś sklep z lalkami i tak dalej Oh skrzywił się. Jak ja nie cierpię lalek.
Podobnież twój coś-tam był lalkarzem. Dlaczego tak nie cierpisz widoku małych, ślicznych laleczek?
Sehun spojrzał krzywo na Chanyeola, po czym prychnął pod nosem.
Najwidoczniej gdzieś ta miłość do lalek uciekła powiedział. I tak mam przerąbane, bo dali mi imię po nim.
Pokazywałeś mi zdjęcie mruknął Park. Jesteście podobni. Jak dwie krople wody. Dziwi mnie to, ale jestem ciekawy co ten twój pra pra pra dziadek mógł robić.
Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
Dobrze już dobrze, nie denerwuj się tak, Hunnie!

**

Sehun wszedł do środka, a mały dzwoneczek cicho zabrzęczał. Prychnął pod nosem, kładąc torbę na ladzie.
Pomimo niechęci rozejrzał się po sklepie. Na półkach stały małe, porcelanowe lalki, ale też przeróżnej naści misie i inne zabawki. W najciemniejszym kącie stała samotna lalka, nieco niższa od niego. Kiedy napotkał jej oczy, uderzyło w niego dziwne uczucie. Tak jakby widział już te oczy, które swoją drogą były naprawdę piękne. Lalka wyglądała na bardzo starą, ale nadal miała w sobie to coś. Sehun domyślił się, że nikt o nią nie dbał. Mógł to wywnioskować po tym jak zobaczył pokłady kurzu oraz ciemne smugi na jej policzkach. Jej ubranie też nie było takie nowe.
Trzeba zająć się tą lalką oznajmił jego dziadek, dotykając lekko policzek lalki. Poczekaj chwilę jego dziadek chwilę pogrzebał w przedniej kieszeni marynarki. Wyciągnął pożółkłą karteczkę i strasznie wymiętoloną. Och, to jest imię. Trochę dziwne. O! Nawet data!
Sehun zmarszczył brwi.
Przeczytaj, dziadku.
Luhan, 6 maj, 1820 rok. Zapewne to jest rok w którym powstała. Jest naprawdę stara, ale nadal nie traci swojego piękna. Jest jeszcze jedna, podobna wzrostem do tej, ale ma zupełnie inne kształty. Trzeba je odświeżyć.
Mogę je zabrać do domu i tam je poskładać do kupy. Poproszę Chanyeola, żeby mi pomógł. On też lubi się pobawić, więc myślę, że niedługo te lalki będą jak nowe.
Od kiedy jesteś taki chętny do pomocy przy lalkach? stary mężczyzna uśmiechnął się. Może spodoba ci się to zajęcie. Wcale nie jest takie złe.
Sehun skinął głową.

**

Luhan siedział na stołku przy stole, patrząc się na Yifana i Baekhyuna. To dzięki nim jeszcze nie zwariował przez tyle lat. Właśnie ta trójka nie zeszła jeszcze na dół i tam nie została. Inni znaleźli sposób, aby zostać na Ziemi ile się da. Luhan czasami tęsknił za nieporadnym Yixingiem, ale wiedział też, że jest teraz szczęśliwy.
Tylko jak na złość ta trójka nie mogła zejść i być wraz ze swoimi przyjaciółmi. Luhan jeszcze przez jakiś czas był na Ziemi oraz Yifan, ale Baekhyun nawet nie był tam przez sekundę. Może to była kara dla nich? Ten dom był dla nich niczym więzienie. Nie mogli z niego wyjść, może jedynie na chwilę pochodzić po chmurach, ale nie mogli zejść niżej, tam na ziemię. Luhan już raz stracił ukochaną osobę przez to, że nie mógł zostać. Żałował, że odszedł w taki sposób, bo naprawdę pokochał Sehuna. Do dziś pamiętał jego miękkie wargi oraz silne ramiona. Pamiętał każdą chwilę jaką spędził wraz z lalkarzem. Pomimo faktu, że mówił zawsze iż Sehun już dawno nie żyje chciałby go spotkać i pocałować. Po upływie tylu lat, owszem cierpiał, ale nie tak bardzo jak na samym początku. Pogodził się z własnym losem teraz bardziej martwił się o Baekhyuna. Był najmłodszy, nie doświadczył jeszcze miłości, nie zszedł na dół, ale coś innego zżerało go od środka. Może nie była to ciekawość, ale on był tu zamknięty przez całe swoje życie.
Naprawdę mam już tego serdecznie dość powiedział Yifan, przemierzając swoje blond kosmyki.
Luhan pokiwał głową, zaciskając palce na długich rękawach swojej szaty. Czasami ta pusta wszystkich przytłaczała, ale nie mogli nic zrobić. Byli duchami, nic nie znaczącymi. Nigdy nie mieli ciał, od zawsze tutaj byli. Chyba, że nie pamiętają okresu sprzed tego zamknięcia. Luhan dobrze wiedział, że Kris szuka sposobu na wydostanie się, ale nie był pewny czy cokolwiek to da. Kris jedynie się męczył używając magii.
Baekhyun nagle drgnął niespokojnie, a na jego idealnym czole pojawiły się lekkie zmarszczki. Dotknął swoich ust, po czym jego ręka opadła bezwładnie na stół.
Dlaczego czuję jakby ktoś mnie dotykał?
Luhan wbił w niego wzrok, analizując zadane pytanie.
Wszystko jest możliwe odparł Wufan. Uśmiechnął się i wstał od stołu. Chyba czas...
Nagle Luhanowi zrobiło się słabo, przed oczami pojawiły się ciemne plamy. Wyłapał urywany oddech Baekhyuna, choć młodszy nigdy nie oddychał. Z trudem otworzył oczy tylko po to, żeby zobaczyć Krisa zwijającego się w kłębek. Sam czuł jakby jego żołądek wiązał się w supeł, a wszystkie czynności życiowe proszą o ich użycie. Luhan wziął wielki haust powietrza, łapiąc się za klatkę piersiową.
Nie był nawet w stanie wypowiedzieć jednego słowa.

**

Sehun przetarł delikatnie policzek Luhana, po czym spojrzał na Chanyeola. Wysoki chłopak właśnie zdejmował stare i poszarpane ubranie drugiej lalki. Gdy pozbył się ubrań zajął się obmywaniem z kurzu. Druga lalka miała na imię Baekhyun. Była przepiękna tak samo jak Luhan, oczy wykrojone na kształt kocisz oraz ładnie zarysowane usta. Ten co tworzył lalkę, musiał mieć rękę do tego. Pomimo upływu tylu lat porcelana nadal prezentowała się nienagannie. Jedynie kurz i inne brudy skalały ich idealność.
Sehun miał wrażenie, że gdzieś widział już Luhana. Nie, nie było to uczucie, kiedy biegł na zajęcia. To nadal nie było to. Przejechał gąbką po jego ustach, po czym po całej twarzy. Jasna porcelana odbiła promienie słońca, które z kolei ginęły w jasnych włosach lalki. Ciemne oczy patrzyły się nieruchomo w błękitne niebo jakby chłonęły każdy fragment.
Chanyeol i Sehun zajęli się osobno lalkami. W końcu, kiedy kukiełki były ubrane w czyste i trochę inne rzeczy zostały postawione na nogi.
Przyjaciele usiedli na trawie patrząc się na swoje dzieła. Jasna skóra, idealne proporcję, wszystko było idealne.
Chanyeol westchnął, po czym zapatrzył się na delikatne chmury na niebie. Sehun przypatrywał się przyjacielowi. Znali się już bardzo długo, wiedzieli o sobie więcej niż ktokolwiek inny. Zdarzały im się kłótnie, ale w każdej więzi są jakieś uszczerbki, prawda? Poza tym nie były to jakieś wygórowane kłótnie, owszem mogli chodzić obrażeni przez kilka dni, ale zawsze się godzili. To była piękna przyjaźń, choć nikt nie powiedział tego na głos. Było im dobrze nawet jeśli nikt nie zachwalał ich zachowań.
Sehun oderwał wzrok od przyjaciela i przeniósł je na lalki. Zmarszczył brwi, kiedy spostrzegł jaskrawy błysk, a potem jakby lekki dym. Zanim zdążył otworzyć usta, coś huknęło, a on poczuł się niedobrze. Jedynie co widział to mroczki przed oczami, ale za chwilę jego wzrok się wyostrzał. Do jego uszu dobiegły jęki, bynajmniej nie jego przyjaciela. Wstał na równe nogi, próbując coś zobaczyć pośród kurzu, który unosił się w małym ogrodzie.
Um, co..? usłyszał delikatny głos nie należący do nikogo, kogo znał. Lu, co się dzieję?
Jaki kurwa Lu?
W odpowiedzi usłyszał cichy jęk.
Nie mam pojęcia odparł drugi głos. Jasna cholera! rzucił głos. Co to ma być, do diabła?! Baek, widziałeś gdzieś Krisa?
Nie, ale nie powinien wylądować daleko.
Sehun zmarszczył czoło, szukając przyjaciela.
Yeol, gdzie jesteś? zapytał cicho.
Tu, Sehun zza jego pleców dobiegł go ściszony głos Chanyeola. Choć tu, nie widzę jeszcze dobrze. Jak ten kurz opadnie to zobaczymy naszych gości.
Minęło pięć długich minut zanim wszystko opadało, a dwójka przyjaciół mogła coś zobaczyć. Na zielonej trawie siedziały...dwie lalki. I rozmawiały. To trochę było dziwne, ale te dwie lalki, które czyścili niespełna dziesięć minut temu. Oh otworzył usta, kiedy jedna z nich przeniosła na nich wzrok. Skóra nabrała trochę ciemniejszego koloru, ale nadal były blade. W promieniach słońca blond włosy Luhana wydawały się jaśniejsze, a zaś drugiej lalki odbijały blask. Były przeraźliwe piękne, aż tak, że Sehun nie mógł oderwać wzroku.
Myślę, że musimy porozmawiać, prawda? zapytał twardo Luhan, wstając z trawy.

**

Baekhyun skubał swoje dłonie, oddychając głęboko. Zapomniał, że jako duch nie musiał robić takiego czegoś, jak oddychanie. Teraz kiedy stał się człowiekiem bez tlenu długo by nie pożył. Czuł się dziwnie skrępowany. Tak jakby ktoś zamknął go w pojemniku i nie dał wyjść. Luhan nie miał jednak takiego problemu, bo lustrował dwójkę młodych chłopaków swoim spojrzeniem.
Jasna cholera zaklął znów. Sytuacje lubią się powtarzać wplątał sobie dłoń we włosy, po czym westchnął głęboko. Zanim zaczniecie coś mówić to uświadomię was, że nie jesteśmy teraz lalkami. Oddychamy, mamy wszystko co człowiek posiadać powinien. Wszystko jest tak pogmatwa, że już gorzej być nie może.
Co masz na myśli? zapytał jeden z chłopaków. Poza tym skąd się urwaliście? Wyglądacie jak te lalki...
I tych lalek długo nie odzyskacie uciął Luhan. I uwierz mi, że nie uśmiecha mi się tutaj siedzieć.
Ej, Lu...
Już wolałem siedzieć na górze niż użerać się z kimś na ziemi. Nie wiem dlaczego zawsze trafiamy do ciał lalek, Sehun.
Sehun...?
Skąd znasz moje imię?
LU! huknął Baekhyun. To jest Sehun?
Nie jestem zwierzakiem!
Luhan spojrzał na Baekhyuna, po czym wzruszył ramionami.
Myślę, że znałem jego poprzednika. Coś nie wydaję mi się, że to jest ten Sehun, którego znałem. Poza tym zwrócić uwagę na rok. Jest 2014 rok, a nie 1820.
O czym wy pieprzycie? zapytał zirytowany Sehun, wstając z kanapy. Nie wiem jakim cudem, ale dwie kukiełki nagle zaczęły gadać o jakiś niedorzecznych rzeczach!
Posłuchaj mnie Luhan zmierzył zimnym spojrzeniem swojego rozmówcę. Tak, może wydawać ci się, że to niedorzeczne, ale żyję już dostatecznie długo, że takie obelgi nie robią mi żadnej różnicy. Tak, masz rację, to dla ludzi jest niemożliwe, ale ja z Baekhyunem żyjemy. Owszem widziałeś lalki, ale hej, mam strukturę jak u człowieka, oddycham i posiadam wszystkie funkcję życiowe. Nie jestem pustą lalką. Zrozum to.
Sehun zamilkł. Po raz pierwszy w życiu nie wiedział jak odpowiedzieć na coś takiego. Zagryzł wargi, patrząc na swojego przyjaciela. Chanyeol wpatrywał się w dwie postacie siedzące naprzeciwko. Lu wstał i krążył po salonie, mrucząc jakieś niezrozumiałe słowa.
W ogóle, macie się gdzie zatrzymać? wypalił nagle Park
Luhan zagryzł wargi, aż poczuł metaliczny posmak krwi. To było dobre pytanie, ale odpowiedź nie była taka przyjemna. Rzucił szybkie spojrzenie Baekhyunowi, ale młodszy chłopak nie miał na tyle wiedzy, by wiedzieć o czym rozmawiają, ale chyba sam się domyślał, że nie jest zbyt kolorowo.
Otóż, nie ma domu powiedział Baekhyun. Nie mamy gdzie się zatrzymać, bo jakoś nie pomyśleliśmy, że zostaniemy ściągnięci.
Zapadła długa cisza, przerywana tykaniem zegara. W końcu Sehun zirytowany zaczął chodzić po salonie. Nikt się nie odezwał, a w Luhanie aż się gotowało. Sądził, że nie będzie to bolało. Mylił się. Bolało jak cholera. Sehun nie był tym Sehunem, którego kochał i zostawił. Ten był oziębły i nie widział w nim człowieka. Nie wierzył w duchy i siły nadprzyrodzone.
Luhan zdawał sobie sprawę, że takie rzeczy mogą tylko dziać się w bajkach, ale nic nie mógł poradzić, że to była rzeczywistość, która dawała mu po twarzy. Wciąż to bolało.
I co? zapytał w końcu Oh. Co macie zamiar zrobić?
Pójdziemy poszukać przyjaciela odparł Luhan, przypominając sobie zwijającą się w kłębek postać Krisa. Tylko gdzie on mógł wylądować...
Baekhyun jakby rażony piorunem, wstał gwałtownie z kanapy. Jego czarne oczy wierciły dziurę w ścianie, a długie palce zaciskały się na ciemnej koszulce jaką miał na sobie.
Pamiętasz Suho?
Lu zatrzymał oddech.
Myślisz...?
Młodszy pokiwał energicznie głową, po czym zacisnął usta.
Idziemy tam.
Hej, hej! zawołał Sehun, zatrzymując się nagle. Macie zamiar paradować po mieście z ciałami moich lalek?
Mówiłem ci, że tak szybko ich nie odzyskasz wbił w niego twarde spojrzenie. Musimy odnaleźć przyjaciela, czy ci się podoba czy nie. Wybacz.
Sehun zmierzył dwójkę zimnym spojrzeniem.
Idziemy z wami. Musimy ponieść za was odpowiedzialność. Poza tym będziecie mieć wymówkę. Nikt nie widział was, a wy tak nagle skądś wyskakujecie. Pomożemy wam, ale mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
Te słowa zabolały. Naprawdę mocno. Luhan skinął głową i przywołał gestem Baekhyuna do siebie. Pogłaskał go po głowie, po czym przytulił mocno.
Obiecuję, że wszystko będzie dobrze.
Baekhyun westchnął, a jego gorący oddech otarł się o szyję Luhana. To był dowód, że żył. Oddychał, poruszał się i czuł różne bodźce. Bał się o Baekhyuna. Był tu po raz pierwszy, wszystko było dla niego nowe. Był jak dziecko, które poznaje dopiero świat i stawia pierwsze kroki. Młodszy był delikatny, jak porcelana, która zmieniła się w skórę.
Luhan wiedział, że wszystko nie będzie takie proste.

**

Luhan założył ręce na piersi, lustrując dom naprzeciwko. Mały domek, dwupiętrowy bardzo zadbany. Zielona trawa, równo skoszona uwalniała łagodną woń. Lu zmarszczył nos, po czym odwrócił głowę. Sehun tak samo przyglądał się domowi i tak samo marszczył nos.
Sehun wyglądał jak dawny Sehun tylko z tą różnicą, że miał brązowe włosy, nie czarne i bardziej ostre rysy. Ale nadal miał te same oczy, nos, usta oraz ciało. Po prostu wyglądał jak 194 lat temu, ale teraz nie był tak ciepły i jak zdążył Luhan zauważyć, miał oziębły stosunek do lalek. Nie kochał ich jak jego stary Sehun, brzydził się nimi i gardził. Luhan, owszem, nie żył tak jak normalny człowiek, ale nadal to bolało. Znajdą Krisa, powiedzą co mają powiedzieć i znów znikną. Lulu nie wiedział ile czasu istniał jako duch. Teraz jakby nie patrzeć wyglądał identycznie jak lalka z porcelany, tak samo jak Baekhyun. Miały te same rysy i te same ciała. Tyle, że jak weszli w te pojemniki wszystko zaczęło funkcjonować; płuca domagały się powietrza, czuli zimno, głód, pragnienie, dosłownie wszystko. Nawet lekkie muśnięcie motyla na dłoni.
Baekhyun westchnął głęboko, po czym zadzwonił dzwonkiem. Po parunastu minutach furtka otwarła się, a w niej stanął nie za wysoki chłopak. Przekrzywił głowę, a jego blond kosmyki opadły niesfornie na czoło.
W czym mogę służyć? zapytał.
Yyy zaczął Chanyeol. Czy możemy iść do ogrodu? Piłka nam wpadła, a musimy ją odzyskać! Park zaczął nerwowo chichotać i drapać się w tył głowy.
Chłopak pokiwał w geście zrozumienia i zaprosił ich do środka. Ogród, w jakim stali był ogromny, a kwiaty, które delikatnie kołysały się na wietrze dawały złudną iluzję większej powierzchni. Lalka aż westchnęła ciężko, widząc ile pracy ich czeka z znalezieniem nieprzytomnego przyjaciela.
Rozejrzymy się i spadamy Suho pokiwał głową, a Sehun przybrał cierpiętniczy wyraz twarzy. Dobra, szukajmy.
Luhan zerknął na Bakhyuna, który ruszył na drugi koniec ogrodu. Baekhyun nie czuł się swobodnie, ale wiedział, że muszą znaleźć Wufana. Zmarszczył brwi i wszedł między wysokie kwiatki. Nie wiedział, że ktoś za nim idzie i mu się przypatruje. Nie zorientowałby się, gdyby nie ten ktoś nie położył mu ręki na ramieniu. Podskoczył przestraszony, a jego serce zabiło dwa razy mocniej. Spojrzał na twarz Chanyeola, który był sprawcą jego mini-zawału. Park przyłożył sobie palec do ust. Baekhyun wytężył słuch i po chwili dobiegły go ciche jęki. Wyrwał ramię spod uścisku większego i ruszył przed siebie. Pomiędzy kolorowymi kwiatkami dostrzegł twarz przyjaciela, który krzywił się pod promieniami słońca.
Baekhyun poczuł niewyobrażalną ulgę, po czym kucnął koło niego. Pomógł mu usiąść.
Boli mnie głowa przyznał Kris, masując sobie skronie. Musiałem w nią przywalić, gdy spadałem. Gdzie Luhan?
Prawdopodobnie jeszcze cię szuka odparł Baekhyun. Dlaczego my się tu znaleźliśmy? zapytał wściekle, pomagając Krisowi wstać. Jasna cholera, mogłeś być jeszcze wyższy prychnął i pchnął go w stronę małej dróżki.
Nie narzekaj mruknął Yifan. Nadal mi słabo.
Chanyeol wyrósł nie wiadomo skąd i przerzucił sobie jego ramię przez szyję. Kris podziękował cicho, mrużąc oczy.
Nie wiem skąd się urwaliście, ale Junmyun nas zabije jak zobaczy zniszczone kwiatki mruknął Park, niskim głosem. Przez ciało Baekhyuna przeleciał dziwny dreszcz, ale postanowił go zignorować. W końcu dla niego wszystko było nowe, prawda?
Kiedy zlokalizowali jasną czuprynę Luhana i czekoladowe kosmyki Sehuna udali się wyjścia. Suho stał na gangu, a kiedy zobaczył Krisa otwarł szerzej oczy.
Kolega chciał przeskoczył przez płot i mu się to udało, ale niestety zawadził i upadł. Piłki jednak nie znaleźliśmy powiedział smętnie Chanyeol i dyskretnie popchnął wszystkich w stronę furtki.
Piłka prychnął Wufan. Jasne.
Możecie teraz wracać? zapytał Sehun.
Nie był delikatny.
Kris zatrzymał się, przenosząc swój przenikliwy wzrok na chłopaka.
Nie odparł Wu, po czym westchnął. Wybacz, chłopcze, ale to nie jest takie proste. Luhan i Baekhyun nie są pieskami, ze mogę ich zawołać do siebie i zabrać. Poza tym coś musiało nas tu sprowadzić, bo w przeciwnym razie nie kisiliśmy się tutaj z wami i nie marnowaliście by waszego cennego czasu. Nie martwcie się, zabiorę ich i będziecie mogli wrócić do swojego życia.
To jest Sehun Baekhyun pokazał Oha dłonią. Kris przekrzywił głowę, a jego twarz zastygła.
To chyba wiem w czym problem Yifan ruszył lekko. Chodźcie do domu, tam wszystko wyjaśnię.
Całą drogę przeszli w milczeniu. Kris nadal nie czuł się najlepiej, dlatego Baekhyun pomógł mu iść. Kiedy tylko znaleźli się w domu pana Oha, wszyscy usiedli w salonie i spojrzeli wyczekująco na Krisa. Tylko Luhan stał.
Sehun miał przodka dawno, dawno temu, racja? To wyobraź sobie, że ten twój przodek zrobił lalkę, a ta lalka ożyła w jakiś sposób. Owszem, tą lalką był Luhan. Nie będzie wam relacjonował jak tam było i tak dalej, ale znał tam twojego przodka. Możliwe, że coś ich łączyło, nie wiem. Możliwe też, że kiedy zabrałeś ciało lalki ono automatycznie rozpoznało jej właściciela, a dusza Luhana została przyciągnięta niczym magnez. Rozumiesz o co mi chodzi? O oddziaływanie na siebie. Ciało poznało ciebie i ściągnęło duszę. W końcu ona jest nieśmiertelna i skrywa w swoim istnieniu wiele uczuć. Wszystko chciało się połączyć, ale części były porozrzucane. Dlatego też nie od razu lalka odżyła. A raczej Luhan.
Ale niby jak ciało poznało właściciela?
Wystarczył jedynie dotyk rąk wyjaśnił Kris. Nie stworzyłeś jej, owszem, ale drzemie w tobie cząstka twórcy. Nadal jesteś lalkarzem.
Ale dlaczego Baekhyun i ty tu trafiliście? zapytał Luhan. To przecież niemożliwe, nie pamiętam niczego...
Myślę, że w ta sprawę jest zamieszany Chanyeol. Baekhyun nie znalazł się tu bez przyczyny.
I w tym momencie w salonie rozległ się krzyk Bakhyuna oraz huk upadającego ciała.

**

Baekhyun leżał na łóżku przykryty grubą kołdrą oraz kocem. Był słaby, bolały go płuca, a każdy atak kaszlu kończył się chwilowym brakiem oddechu.
Nikt nie dawał mu szansy na przeżycie, niż minimum dwa tygodnie. Baekhyun chciał wyjść na dwór i pochodzić alejkami, bo pogoda była naprawdę piękna. Niestety był przykuty do łóżka, poza tym było mu chorobliwie zimno. Wątpił, że by wstał.
Jedyną rozrywką były wizyty doktora Park Chanyeola, który był synem burmistrza. Baekhyun niewiele wiedział na temat tego młodego mężczyzny, ale mógł powiedzieć, ze jest dobrym człowiekiem. Przynajmniej do niego mógł się odezwać, kiedy przychodził go badać. Nie byli przyjaciółmi, ba, oni wcale się nie znali. Ich rozmowa ograniczała się do podstawowych pytań lekarza do pacjenta i odpowiedzi. Baekhyunowi było ciężko. Wiedział, że umrze, ale jak na złość w tych chwilach nie miał nikogo.
Przewrócił się na bok by po chwili usłyszeć głos Chanyeola i jego matki. Zamknął oczy, wtulając twarz w poduszki. Już po paru sekundach dało się usłyszeć stukot obcasów i syk otwieranych drzwi. Baekhyun zacisnął drobne dłonie na kołdrze, kiedy kroki jego lekarza zbliżyły się do jego łóżka.
Śpisz, Baekhyun-ssi? zapytał miękko lekarz. Zawsze tak mówił, miał ten sam ton, którego Baekhyun nie znosił.
Nie śpię mruknął cicho. Stało się coś?
Dziś zostajesz pod moją obserwacją wyjaśnił mu Chanyeol, przyciągając sobie krzesło. Twoja matka prosiła mnie o to, gdyż dziś nie mogła się tobą zająć. Wymagasz stałej opieki.
Hum Baekhyun jeszcze bardziej zaciągnął kołdrę. Nie chciał być niemiły, ale naprawdę ciężko żyło mu się ze świadomością, że niedługo umrze. Mimo że pogodził się z tym, to nadal bolało.
Baekhyun nie lubił, gdy ktoś przychodził do niego i mówił, że jest tylko po to, żeby mieć go na oku. I tak umrze, więc co za różnica czy ktoś będzie czy nie. Chanyeol był jego lekarzem od długiego czasu, lecz nigdy nie zgłębiali się w swoją znajomość. Baekhyun chciał jednak porozmawiać z kimś zewnątrz przed śmiercią. Jednak takie pragnienia zakopywał głęboko na dnie, bo nie chciał się narzucać.
Baekhyun zakaszlał i przewrócił się na plecy. Wbił wzrok w sufit, po czym uniósł swoją dłoń. Przypatrywał się chwilę cienkiej, białej skórze, aby zaraz skupić się na niebieskich nitkach, które ciągnęły się wzdłuż ręki. Jego skóra przybrała niezdrowy kolor i stała się cienka niczym papier. Nie miał żadnej siły, jego ciało było wykończone, miał podkrążone oczy, a policzki nie nabierały już rumieńców, za to zapadły się i przybrały szary, papierkowy kolor.
To był po prostu jego koniec.
Wierzysz w życie po śmierci? wypalił nagle Baekhyun, pozwalając, aby jego ręka opadła bezwładnie obok tułowia.
Gdy odpowiedź nie nadchodziła przez dłuższy czas, Baekhyun stracił nadzieję na jakąś rozmowę. Westchnął cicho, przewracając się znów na bok.
To zależy od człowieka. W to co wierzy usłyszał. Może istnieje życie poza śmiertelne, ale tego dowiem się po własnej śmierci.
Dni mijały powoli, a Baekhyun czuł się coraz gorzej. Chanyeol był przy nim i być może swoją obecnością rozpromieniał jego dni, ale nie poprawiał stanu jego zdrowia. Rozmawiali chwilami, a kiedy Baekhyun był zmęczony, zostawał usypiany przez głos lekarza.
Dzień jego śmierci nie był jakoś szczególny. Nikt nie był w pokoju oprócz jego i Chanyeola. Nie mógł się poruszać, oddech stawał się coraz płytszy.
Wiesz, chciałbym cię jeszcze spotkać wychrypiał. Może się spotkamy. Dzięki, że byłeś. Naprawdę ci dziękuję.
Baekhyun zamknął oczy, wziął głęboki wdech, ale nie wypuścił powietrza, Jego głowa osunęła się na prawo po poduszce, czarne włosy rozsypały się.
Baekhyun odszedł.

**

Budzi się! krzyknął Luhan i doskoczył do przyjaciela. Boże, jakiego stracha nam narobiłeś....Baekhyun...skarbie, powiedz coś.
Lu mruknął i za pomocą usiadł na kanapie. Boże, Lu...Ja...Ja....już nie żyję od dobrych paru lat. Umarłem w tym samym roku, co zostałeś ściągnięty na ziemię.
Luhan objął go ramieniem i przytulił mocno. Kris oderwał go od Luhana, sam go przytulając.
Chyba wiem skąd miałem dziwne wrażenie, że skądś znam Chanyeola mruknął i powoli odsunął się od przyjaciół. Jego poprzednik był moim lekarzem. Był przy mojej śmierci. Przy okazji, mam okazję ponownie cię spotkać Baekhyun uśmiechnął się. Wiem, że mnie nie pamiętasz, ale...dziękuję.
Chanyeol podszedł do kanapy i kucnął przed Baekiem. Chłopak skinął głową, a w jego oczach pojawiły się łzy.
Fajnie cię zobaczyć, kiedy nie jestem przykuty do łóżka. Tak z bliska.
Chanyeol skinął głową. W końcu jego dłonie powędrowały do tych Baekhyuna i splotły się ze sobą. Baekhyun pokręcił głową zapewne, żeby pozbyć się łez.
A mi miło cię znów usłyszeć, Byun Baekhyun.
W tym momencie Luhan poczuł jak puste ciało lalki osuwa się w jego ramiona, a jasne światło oślepia go na moment.
— Mam nadzieję, że wszystko się ułoży jak najlepiej, Lulu — delikatny głos dobiegł ich z oddali, a Luhan poczuł jak łzy napływają mu do oczu, — Że ty też w końcu zaznacie spokoju i nie będziecie lalkami. Na mnie już czas, życzę wam wszystkiego najlepszego.  Dziękuję wam za wszystko.
Luhan zacisnął dłonie na zimnych ramionach lalki, powstrzymując łzy. Baekhyun uśmiechnął się wraz z oczami. Pomachał dłonią i znikł w świetle.
Lu patrzył w miejsce, gdzie zniknął jego przyjaciel, trzymając w ramionach puste ciało lalki. Zatrzepotał rzęsami, aby pozbyć się krystalicznych kropli, które tak bardzo chciały się wydostać na zewnątrz.
Kris usiadł obok Luhana i objął go ramieniem. Lulu zacisnął palce na porcelanowym ramieniu lalki i obserwował małe kropelki, które zaczęły spływać po jej policzku. Nie wiedział kiedy zaczął płakać, a te małe kryształki zdobią jej nieskazitelną twarz.
Cii, Luhan. Przecież on nie zniknął szepnął Wufan. Teraz jest gdzieś indziej, nie martw się. Hej, Lu...
Luhan pokręcił głową, nadal płacząc. Co z tego, że Baekhyun był martwy? To nadal bolało, kiedy jego przyjaciel odchodził. Co z tego, że on też kiedyś odejdzie? Luhan płakał, kiedy poczuł ramiona oplatające jego pas. Bardzo znajome ramiona, które potrafiły odgrodzić go od wszystkich zmartwień. Wcisnął głowę w ramię Sehuna, nie zwracając sobie głowy wszystkimi innymi. Chciał płakać i nikt nie mógł mu tego zabronić.
Nie wiedział ile tak siedział, ale doskonale czuł dotyk ciepłych dłoni i słyszał ciche pomruki otuchy. Kiedy uspokoił się na tyle, że już nie płakał rozejrzał się po salonie. Nie było Krisa i Chnayeola, ale też brakowało ciała lalki. Luhan mógł się domyślić, że Park wziął tę lalkę.
Dziękuję szepnął zdławionym głosem. Oblizał spierzchnięte wargi i oderwał się od ciała Sehuna. Chyba na mnie czas.
Sehun złapał go za dłoń, która zrobiła się zimna. Jego umysł ogarnęło uczucie jakby już gdzieś to widział. Przejechał kciukiem po zewnętrznej stronie dłoni, po czym splótł ich palce. Dłonie Luhana były przerażająco zimne, co zaniepokoiło Sehuna. Spojrzał w ciemne oczy Luhana, a do jego umysłu wlały się strzępki obrazów. Zacisnął mocniej dłoń na ręce Luhana, ale to nic nie dało. Obrazy w głowie przewijały mu się niczym film, a co najgorsze praktycznie nic nie rozumiał.
Kocham cię, Luhan, wiesz? Nie odchodź, proszę...
Sehun...Sehun...Tak bardzo się boję...Tak bardzo cię kocham...
Luhan...Luhan!
Dlaczego miał łzy w oczach? Dlaczego jego serce bolało, a jednocześnie biło dwa razy szybciej? Dlaczego teraz nie chciał puścić Luhana?
Sehun. Sehunnie szepnął Lu. Myślę, że na mnie też nadeszła pora. Cieszę się, że mogłem cię spotkać po tylu latach. Choć nie byłeś sobą, tym jakiego cię zapamiętałem. Ponieważ cię kocham, Sehun.
Sehun chciał coś powiedzieć, ale łzy ścisnęły mu gardło, a ciało lalki opadło w jego ramiona. Spojrzał na nieruchomą twarz lalki, na jej porcelanową doskonałość oraz różowe usta. Nie wiedział dlaczego płacze, a serce boli dwa razy bardziej. Nie wiedział dlaczego jego serce rozprysło się w drobny mak. Nie wiedział dlaczego nie mógł go pozbierać do kupy.

**

Sehun ścisnął w dłoni kawałek papieru, po czym wrzucił go do czarnej teczki. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu.
Panie Oh? Możemy zaczynać? zapytała młoda kobieta z delikatnym uśmiechem.
Tak, tak. Zaczynajmy Sehun oddał uśmiech i łagodnie poklepał ją po ramieniu. Idziemy.
Sklep z lalkami był dziś wyjątkowo jasny. Nawet nie chodził o oświetleni, po prostu dwie lalki rozświetlały te miejsce. I nawet nie były na sprzedaż. One czuwały nas tym miejscem i patrzyły na to skądś, z jakiegoś miejsca i patrzyły na wszystkie poczynienia.
Wiesz, Luhan? Poczekaj na mnie, dobrze? Na pewno cię spotkam i porwę w ramiona. Nie wiem jak ty, ale ja tęsknię i odliczam dni, aż w końcu będę mógł spędzić każdy dzień u twego boku.
Tylko na mnie poczekaj...dobrze?




2 komentarze:

  1. Nie wiem, co napisać! Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się podoba. W ogóle pomysł z sequelem był genialny. Luhan nadal pamiętał o Sehunie, którego pokochał z całego serca. Musiała to być prawdziwa miłość. No cóż. Ten współczesny był troszkę oschły, ale pewnie coś poczuł do laleczki. W końcu płynęła w nim krew Lalkarza. Ten motyw bardzo mi się spodobał. Duchy wróciły pod wpływem dotyku, a przy okazji pojawił się Wufan. Jednak nic nie podbije Baekyeola! Ta historia o umierającym chłopcu i jego lekarzu dosłownie rozczuliła mnie. Ich dusze spotkały się po tylu latach, by spełnić obietnicę. Romantyczne i słodkie! Czekam na jeszcze tysiące sequelów na ten temat!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz kolejny ujawnia się moje zamiłowanie do porcelanowych lalek, a jest to już chyba czwarty taki ficzek, gdzie Lu jest lalką. Osobiście jak go pierwszy raz zobaczyłam to stwierdziłam, że tak wygląda ^^
    To było piękne! Co prawda w pierwsza część sprawiła, że byłam jakoś dziwnie przybita,to ta mnie ożywiła, bo ewidentie pokazałaś tu nadzieję na to, że Hunhan i BaekYeol się spotkają. Na początku myślałam, że Sehun jest reinkarnacją lalkarza, bo to by mi w sumie pasowało, bo teraz jakoś mi szkoda tego prawdziwego Sehuna, (był pierwszy xD) no bo jakby nie patrzeć to Luhan ma dwóch Sehunów, (ej dziwnie to brzmi) i ta sama sytuacja z Baekkiem ^^
    To, że zostały sprowadzone przez dotyk uwielbiam takie rzeczy, na prawdę! ogólnie przez chwilę myślałam, że tu jest jakieś KrisHo, że się chłopaki rzucą sobie w ramiona a tu nic...
    Na prawdę baaardzo mi się to podobało :D Jakbyś kiedyś miała pisać coś jeszcze o lalkach to śmiało, bo wychodzi Ci to fenomenalnie. Te oba rozdziały miały w sobie coś!
    Hwiaiting! :D

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x