czwartek, 4 września 2014

Szarość







Szarość, pairing niespodzianka!, au, angst

A/N: Ten oneshot powstał w jeden wieczór i pisałam go na kartkach. A miałam się uczyć chemii.... Nie będę się tu rozpisywać, dopiero na końcu coś dopiszę, a teraz...Miłego czytania, miśki!


Kyungsoo nigdy nie był rozmowny. Nie lubił przebywać w towarzystwie, za to uwielbiał siedzieć z nosem w książce. Dzisiejszego dnia nie było inaczej; siedział w przytulnej, małej bibliotece w najdalszym kącie, gdzie stał jego stolik. Mała lampka oświetlała mu literki, bo w pomieszczeniu panował półmrok. Za oknem prużył śnieg, a ciemne chmury zasłoniły słońce. Kyungsoo przewrócił kartkę na drugą stronę, wczuwając się w lekturę. Nie zwracał uwagi na trzask drzwi i dwa głosy przeplatające się ze sobą. Zawsze po zajęciach szedł do biblioteki tylko po to, żeby nie wracać zimnego i pustego domu. Odkąd jego współlokator, który się wyprowadził, jego mieszkanie straciło ten przytulny i ciepły klimat. Życie Kyungsoo przybrało monotonny i rutynowy bieg. Szedł rano na zajęcia, później udawał się do biblioteki i tam, albo czytał lub pomagał do godzin zamknięcia. Potem szedł do domu, starając się nie załamać.
Kyungsoo zatrzasnął książkę, schował gruby zeszyt, który leżał na stoliku do torby i wstał z krzesła. Owinął długi, ciepły i szary szalik woku szyi, zasunął czarną kurtkę, chwycił torbę, po czym udał się do wyjścia. Pożegnał się cicho i wyszedł na zewnątrz. Szedł chodnikiem, który był pokryty cienką warstwą białego śniegu, który z kolei skrzypiał pod stopami. Uśmiechnął się do siebie, gdy przed oczami stanęła mu twarz Chanyeola. To właśnie on opuścił dom, który stał się szary.
Dwa lata.
Przez te dwa lata, Kyungsoo się zmienił. Znów zamknął swoje drzwi do serca, stał się nieśmiały, a gdy gotował w samotności, śpiewał. Głupi nawyk, którego nauczył go Chanyeol podczas ich wspólnych przygotowań. Wszystko kręciło się wokół wielkoluda, to on stanowił paletę barw w małym świecie Kyungoo. Ale wszystko się skończyło dwa lata temu, wszystkie barwy zblakły, kiedy Chanyeol opuszczał ich mieszkanie. Obaj poszli w różne strony, Park się wyprowadził i zostawił Kyungsoo.
Dopiero wtedy zrozumiał, że kochał tego wielkoluda.
Ale pogodził się z tym. Nie rozpaczał, zamiast tego przerzucił się na inny tryb, który uważał za bezpieczny i zapewniał mu spokój. Trwał dwa lata i nie było żadnej przestrzeni, żeby ten stan miał się zawalić.
Kyungoo westchnął, po czym zaczął szukać kluczy. Kiedy je znalazł, strzepał z siebie niepotrzebne płatki śniegu i otworzył drzwi. Zdjął buty, ale nadal w kurtce poszedł włączyć grzejnik. Ze zdziwieniem stwierdził, że było już ciepło. Dłonie zaczęły nieprzyjemnie pulsować, gdy pobrały ciepło do jego zmarzniętych palców. Wrócił do korytarza i zdjął kurtkę. Kiedy ją odwieszał zobaczył kolejną parę but, o wiele większą niż jego.
Opatulił dłonie za długimi rękawami, a sam zakopał się w ciemnym, grubym swetrze. Westchną i z dziwnym uczuciem wszedł do kuchni. Gdy podniósł wzrok mógłby przysiąc, że przestał oddychać, a nogi odmawiają mu posłuszeństwa.
Zmienił się. Był trochę wyższy niż jakiego zapamiętał, zmienił kolor włosów z rudego na czarny i je ściął. Już nie miał tej burzy loczków, ale nadal prezentował się świetnie. Jego rysy wyostrzyły się, ale oczy zostały niezmienne. Nadal grały w nich te ciepłe i psotne iskierki, nadal były przyjazne i nadal miały ten piękny odcień brązu.
Chanyeol. Chanyeol, który wyprowadził się, pozostawiając świat Kyungsoo bez barw teraz stał w kuchni, patrząc się na byłego współlokatora. Chanyeol, który pozwalał, żeby kolory zalały umysł Kyungsoo, a serce zaczęło bić dwa razy szybciej.
Co ty tu robisz? wydusił słabo, błagając w duchu, żeby jego głos brzmiał normalnie.
Przecież obiecałem, że przyjadę oświadczył radośnie.
Kyungoo ugryzł się w język, żeby nie powiedzieć ,,Och, doprawdy?”. Nie chciał, żeby sobie wszedł i poszedł, zostawiając go znowu w szarości. Wolał nadal tkwić w swojej bezpiecznej rutynie, niż znów przyzwyczajać się do samotności.
Nie cieszysz się? Chanyeol wyraźnie posmutniał.
Nie, to nie tak! Cieszę się skłamał. Tylko się nie spodziewałem się ciebie.
Kyungsoo ominął szafki i podszedł do kuchenki. Nastawił wodę na herbatę.
Wiesz, Kyung młodszy zacisnął bardziej palce na plastikowym uchwycie, słysząc dawne zdrobnienie. Chciałem ci coś wręczyć. Chcę spędzić trochę czasu ze znajomymi i muszę jakoś go podzielić. Nie obrazisz się jak zostanę na trochę, co?
Kyungsoo skinął głową. Podczas, kiedy gotował, Chanyeol szperał po swoich torbach. Gdy udało mu się coś odnaleźć krzyknął szczęśliwy. Młodszy nie potrafił się uśmiechnąć. Samotność wyżarła mu wszelkie uczucia, choć smutek i żal pozostał.
Masz oznajmił Park i wcisnął mu w dłonie białą kopertę. Otwórz polecił.
Kyungsoo westchnął, ale rozerwał łagodnie kopertę. Jego oczom ukazała się mała w delikatnym kolorze różu kartka. Przeczytał napis na pierwszej stronie.
Zaproszenie.
Kyungsoo ledwo zauważalnymi drżącymi dłońmi otwarł kartkę.
Park Chanyeol i Kim Yuna, serdecznie zapraszają...
Kyungsoo przełknął ślinę, walcząc z chęcią rozdarcia kawałka papieru i wyrzuceniem Chanyeola za drzwi. To tak bardzo bolało...
...pana Dyo Kyungoo na stawienie się w tym ważnym dniu...
Kyungoo nie powstrzymał drżenia rąk.
...naszego ślubu.
Odłożył nie do końca przeczytane zaproszenie i spojrzał na Chanyeola.
Gratulację powiedział z wymuszonym uśmiechem. Cieszę się znów skłamał. Kłamstwa najbardziej bolały, a on o tym bardzo dobrze wiedział.
Park rozpromienił się. Kyungoo dzielnie słuchał, pijąc herbatę paplaniny drugiego mężczyzny na temat swojej przyszłej żony. Nie patrzył na starszego; nie był po prostu w stanie.
Dzień ślubu nadszedł szybko. Za szybko, jak dla Kyungsoo. Sama uroczystość nie trwała wieki, było skromnie i krótko. Płakał, ale nie ze szczęścia, tylko z bólu jaki zadawały mu każde słowa przysięgi i sam obraz. Od razu po ślubie udał się na przystanek. Nie został na weselu.
Znów chciał schować się w odmętach swojej szarości.
Obawiał się, że już nikt nie pomaluje jego świata na kolorowo.

~~*~~

A/N: Jak to czytacie, dotrwaliście do końca..  I jak Wam się podobał ten oneshot? Wiem, wiem, że taki pairing ale no...musiałam! Ostatnimi czasy, chodził mi pomysł na napisanie tego pairingu, ale jakoś nie mogłam się zabrać. Znaczy, powiedziałam sobie, że najpierw skończę jeden, a potem zacznę drugi, ale jakoś wyszło, że to napisałam. Dużo mi to czasu nie zajęło, a wzięłam sobie kartkę, długopis i zaczęłam bazgrać. To chyba mój najkrótszy oneshot jak dotychczas napisałam (uwaga, oneshoty, które mam na moim ukochanym komputerze przekraczają tysiąc słów, albo nawet dwa!) A ten 900 słów równiuteńko. Ale dobra, mam nadzieję, że się podobało. I wybaczcie za angsta, ale nie pasowało mi szczęśliwe zakończenie. Nie powiem, miałam napisać fluffa, ale nie.
Bywajcie do soboty! Pojawi się pierwszy rozdział Hate is not a good way i napiszę jak mają się sprawy!

2 komentarze:

  1. Za smutno! Lubię czytać angsty, choć zawsze tak ciężko robi mi się na sercu. Smutne zakończenie, ktoś jest nieszczęśliwy a najgorsze jest to, gdy ktoś umiera. W Twoim opowiadaniu Kyungsoo ma złamane serduszko. Nieodwzajemniona miłość jest najgorsza! Szkoda mi go! Channie nie zauważył jego uczucia a teraz jest już z kimś innym. Podoba mi się ten shot! BARDZO!!! I zaskoczyłaś mnie taką parką. Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. KyungYeol?
    Nie spodziewałam się ze ktoś napisze ten paring, aczkolwiek bardzo mi się podobało, lubię kiedy inni nawiązują do barw, sama uwielbiam określać nastroje bohaterów kolorami, ten one shot jest smutny, ale w umiarze i chyba czegoś takie szukałam, weny!
    http://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x