Y O U N G J A E
Nawet nie
chciałem wiedzieć jak wyglądam, chociaż mogłem się domyślać. Ale miałem cichą
nadzieję, że w tej ciemności dużo nie zobaczą.
Aktualnie stałem
na klatce wraz z Jaebumem na górnym piętrze. Co nam strzeliło do głowy, by
sprawdzić, czy markjiny jeszcze żyją, to nie wiem. Wiem tyle, że w cholerę było
mi zimno i niewygodnie.
Jaebum
zwinął dłoń w pięść (wow, zauważyłem to!) i mocno walnął w drzwi, by kochasie
usłyszeli. Może sam wątpił czy usłyszą, ponieważ zaraz po głośnym trzasku
słychać było durne turlanie (czujecie to? TURLANIE).
Kiedy nie
uzyskaliśmy żadnego oznaki życia, Im znów zapukał, tylko miałem wrażenie, że
jeszcze mocniej. Nie wiem ile tak staliśmy jak cioty, ale ja osobiście miałem
wrażenie, że zamarzam. Dla ścisłości; na klatce piździ jak na Syberii i nie
było w tym nic przyjemnego.
— Mają
dzwonek? — zapytałem zirytowany, kiedy nic się nie działo. — A tak w ogóle to
po jaką cholerę my tu stoimy? — ponownie zapytałem, ale sam siebie. Ale cóż,
nie umiałem sobie odpowiedzieć.
Jaebum
westchnął głęboko, po czym odwrócił się w moją stronę.
— A
pierdolić to — machnął ręką i ruszył na dół, a ja spojrzawszy na drzwi do markjinowego
mieszkania (ta, chuja widziałem) sam podążyłem za starszym.
Korzystając
z faktu, że byłem na nogach poszedłem do łazienki i tym razem wziąłem ciepły
prysznic i przebrałem się w suche oraz luźne ubrania, a te sztywne wsadziłem do
pralki, by na następny dzień je uprać. Nad ranem chyba nie będę wstawiać
prania, nie?
Jaebum podążył
w moje ślady, bo jakoś oboje byliśmy rozbudzeni. Nie mogłem się nadziwić, że od
kiedy tu się wprowadziłem zarwałem już tyle nocy, że to poezja. Jednak życie z
emerytami było nudne.
Byłem
więcej ja pewny, że będę chory. Zimny prysznic, plus spanie w mokrych
ubraniach, plus wychodzenia na klatkę w samym podkoszulku i szortach to nie
jest dobre równanie. Wyjdzie albo angina, albo okropne przeziębienie.
Dochodziła
piąta trzydzieści, kiedy zdecydowałem się zaparzyć herbaty z miodem. Z łazienki
słyszałem tylko szum wody i chyba jakieś nucenie, ewentualnie cichy śpiew.
Miałem ochotę zaśmiać się, ale pozwoliłem sobie tylko na lekki uśmiech.
Tak jak
teraz o tym myślę, to ta cała sytuacja była popierdolona. Nie chora, tylko
nadzwyczaj popierdolona. Ja chyba też, bo się na to godziłem, ale sądzę, że w
moim życiu wiało nudą, może dlatego mi teraz dawało teatrzyk z komedią, w
dodatku zahaczające o zabarwienie seksualne.
Jako że całe
życie byłem miły (może nie całe, ale cii), to Jaebumowi także zrobiłem
herbatki. Że nie wiedziałem ile słodzi, czy w ogóle, pozwoliłem sobie tylko na
miód, a jak będzie chciał, to cukier stoi na stole, poza tym nigdzie się nie
wybierałem, kuchnia była fajna. Chyba nawet bardziej ją wolałem od mojego
pokoju.
Niedługo
potem Im wylazł z łazienki ubrany już w piżamę; raczej to były szorty i zwykła
koszulka, ale mówiłem na to piżama, bo w tym najczęściej spał (no chyba, że się
rozbierał przed snem, to zwracam honor).
Nawet nie
musiałem mówić, że zrobiłem herbaty, bo od razu wyhaczył kubek.
— Jeśli
słodzisz, to cukierniczka stoi na stole — mruknąłem, sam siorbiąc pierwszy łyk.
Ja nie
słodziłem, sam miód i tak mi osładzał herbatę, więc cukier był mi zbędny. Jednak
zdzwiony zauważyłem, że i on też nie osłodził sobie napoju.
Wszystko
było by gites majonez, gdyby nie dziwne dźwięki z góry. Znowu. Miałem ochotę
wznieść ramiona do nieba z prośbą o cierpliwość, ale jednak nie poczułem bożego
miłosierdzia, a jedynie znowu usłyszałem dziwny skrzyp.
Spojrzałem
na Jaebuma, który siedział z uniesioną brwią i przyglądał mi się uważnie.
Wykrzywiłem swoją twarz, a jebumowa mina od razu się zmieniała na gorszą.
Zaśmiałem się w duchu. Jeden zero, panie i panowie!
— Teraz
jak się tak zastanawiam, to chyba lepiej, że nam nie otworzyli tych drzwi —zauważył
w końcu Im, kiedy cisza zaczynała nam ciążyć.
Prychnąłem
cichu.
— Chyba
wolę nie wiedzieć co robią w łóżku, wystarczy mi twoja gęba — powiedziałem.
I tu mój
był błąd, bo na wąskich, ale za to piekielnie seksownych ustach JB, wystąpił
zagadkowy uśmiech, mający w sobie nutę
oczekiwania.
— Niedługo
możesz zmienić zdanie, słońce — oznajmił mi, a ja miałem ochotę strzelić sobie
facepama, ale jednak się powstrzymałem. Przyznaję, mój błąd. Gierki słowne,
zapamiętaj.
Nic się
już nie odezwałem, znów zatapiając się w swoim myślach. Nie byłem w ogóle pewien
czy mam mówić BamBamowi i Yugiemu co się właściwie odpierdoliło, ale po
głębszym namyśle, to było zawstydzające. Byłem kluchą, która właściwie z
własnej woli zgodziła się na molestowanie. Jeszcze parę godzin temu zapierałem
się, że Jaebum to tępy pajac, co lubi uprzykrzać mi życie, a w nocy prawie
dałem mu się przelecieć. Ja się pytam, gdzie tu logika?
Tsa,
logika dawno poszła się pierdolić.
Westchnąłem
zawiedziony, spoglądając na Jaebuma. Dobra, Youngjae, czas obczaić pana
Idealnego! Jak on się mógł na ciebie gapić, to ty też możesz!
Przymknąłem
nieco oczy, obserwując IB w świetle mdłej lampki. Okej, tak wyglądał kurewsko
dobrze. Włosy, nadal wilgotne opadały miękko na czoło, a jego drobny nos co
jakiś czas się marszczył, może przez gorąc herbaty, nie wiem. Jego wargi co
jakiś czas obejmowały szkło szklanki i Bóg mi światkiem, że jeszcze trochę, a
bym oddał mu się tu i teraz. No co? Hormony, jasna cholera! Później przeniosłem
wzrok na jego powieki i dopiero teraz zauważyłem dwa urocze pieprzyki. Jakim
cudem ich nie zauważyłem, ja się pytam? Moment później skierowałem wzrok nieco
niżej, na odsłonięte obojczyki i małą powierzchnię delikatnej skóry jego klatki
piersiowej. Czy to dziwne, że od samego patrzenia zrobiło mi się dziwie gorąco?
W takim tempie przegram, a to ugodzi moją dumę.
Szybko
odwróciłem wzrok, zapijając suchość w gardle chłodną już herbatą. O taak, teraz
lepiej. Teraz tylko trzeba zaszyć się w swoim pokoju i będzie dobrze.
—
Youngjae? — głos Ima zabrzmiał nieco dziwnie jak się podnosiłem, ale starałem
się na to nie zwracać uwagi, gdyż iż ponieważ, nawet taka głupia rzecz jak
głos, wywoływała u mnie lawinę dreszczy.
— Co? — burknąłem.
Wstawiłem
kubek do zlewu, tracąc ochotę na pozmywanie go. Zrobię to jak mi się zachce, a
aktualnie nie miałem głowy na sprzątanie. Kurde. Narastające napięcie od tego
nieszczęsnego prysznica wraz z Im Jaebumem dawało mi w kość.
— Tylko
nie krzycz, proszę — wychrypiał, a ja nawet nie wiedziałem co się dzieje.
Wiem tylko
tyle, że jego oczy w cholerę się świeciły, a ja chyba po raz pierwszy widziałem
faceta pomiędzy moimi udami.
Aha?
*
THAT`S ME IN THIS
MOMENT!!
CHYBA WIECIE JAK TO SIĘ SKOŃCZY, NIE ( ͡° ͜ʖ ͡° )
Dopiero co przeczytałam poprzedni rozdział, a tu już jest następny. Czyżby to mikołajkowy prezent? YoungJae świetnie to wszystko opisuje, jestem fanką tego opowiadania XD
OdpowiedzUsuńhttp://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/
O mikołajkach zapomniałam, jakoś tak wyszło samo z siebie XD
UsuńDziękuję kochana za komentarz i wyczekuj kolejnych rozdziałów ♥
Zaraz zaraz... Pomiędzy jego udami? Co tam się odpierdala? xd
OdpowiedzUsuńYoungjae to super postać. Kocham jego przemyślenia xd
Czekam na następny rozdział
cnbluestory.blogspot.com
Dziękuję za komentarz ♥ Ano zobaczysz, zobaczysz, mam nadzieję, że jakoś to wyjdzie XD
Usuń