wtorek, 22 listopada 2016

FUCK - 05. Prysznic i "chyba nic z tego"

 Y O U N G J A E

Do północy prawie zjadłem swoje paznokcie, ale stwierdziłem, że są w chuj niedobre i poprzestałem na tej czynności, ale na samym myśleniu, że noc będzie spokojna się nie skończyło, ja po prostu jeszcze bardziej się zdenerwowałem.
W swoim umyśle wręcz słyszałem dziki śmiech i splątane słowa, które prawdopodobnie tworzyły nowy język. Jeżeli Jaebum wróci znów pijany do domu, a ja znów będę musiał go pilnować, to przysięgam, że wyjadę na Saharę.
Moje przypuszczenia były trafne. Już przy drzwiach słyszałem jak Im się spił. Nie wiem, co on takiego widział w chlaniu, ja wolałem opychać się słodyczami niżeli alkoholem, ale kto co woli.
Wracając, słyszałem jak prawie wyważył drzwi, więc to sprawiło, że w końcu ruszyłem ku wyjściu z mojej spokojnej i na razie nietkniętej twierdzy.
Jaebum zdążył już dojść do salonu, prawie rozbijając naszą ukochaną lampkę. Jednak nic nie rozbił, a jedynie minął ją milimetry, waląc się na powierzchnie kanapy jak rozjechany naleśnik. Słyszałem jego chrapowaty oddech i miałem dziwne wrażenie, że za chwilę się udusi, ale nie jestem pewny, czy chciałbym mu pomóc.
Już drugi raz w życiu przekonałem się, że Im jest nieprzewidywalny pod wpływem alkoholu, choć polemizowałbym. On nawet jako trzeźwy bywał zaskakujący, jednak po wpływem przebijał wszystkich na głowę, nawet BamBama.
Dzisiejszej nocy myślałem, że osiwieję, wydaję z siebie, stanę obok, oszaleję, wybuduję szałas w dżungli, zostanę czarodziejem i dostanę naklejkę dzielnego pacjenta, ale chyba na oddziale psychiatrycznym.
Jaebum wpierw próbował wyskoczyć z okna.
W ostatniej chwili go złapałem, a próbował to zrobić, kiedy poszedłem mu szklankę wody oraz tabletki. Chyba w stanie, kiedy człowiek czuje, że może wszystko, ubzdurał sobie, że jest supermenem i umie latać. Szkoda, że nie miał na sobie czerwonej peleryny, wtedy byłoby zabawnie, ale po dłuższym zastanowieniu się stwierdziłem, że jednak nie, bo widok ciała rozłożonego na betonowym chodniku nie należałby to tych przyjemnych, a wolałem oszczędzić tych przykrych widoków.
Później stwierdził, że rozwalanie naszego stołu jest dobrą zabawą i gdy nie moja siła i jego słaba koordynacja najprawdopodobniej powyrywałby wszystkie nogi.
Byłem przerażony tym, że potrafi robić takie rzeczy, kiedy miał małą kontrolę. Jestem ciekaw ilu z jego znajomych wie, jakie odwały ma, kiedy ich w pobliżu nie ma.
Miałem cichą nadzieję, że pójdzie spać, ale gdzie tam! Jaebum nawet po pijaku lubił uprzykrzać mi życie, a ja nie miałem specjalnej ochoty iść się zamknąć w swoim pokoju, bo wiem, że nasze mieszkanie przechodziłoby kolejny remont.
 W pewnym momencie nie wiedziałem co robić. Analizowałem wszystkie sposoby, by choć na chwilę Jaebum odzyskał świadomość. Myśl, Yongjae, do jasnej cholery! Co robiłeś, kiedy BamBam tak się schlał, że udawał spidermena? Zagryzłem mocno dolną wargę, chcąc przywołać w pamięci ten pamiętny dzień, kiedy w moim małym mieszkanku urządziliśmy sobie trzyosobową imprezę, a fashonista schlał się tak, że nie wiedział nawet na jakiej planecie żyje.
W mojej pamięci zabłysło wspomnienie zimnych kropli wody. Bingo! To jest to!
Szybko złapałem Jaebuma za jego skórzaną kurtkę, ciągnąc go z niewyobrażalną siłą do naszej łazienki. Wiem, że to w jakimś stopniu go obudzi, ale nie jestem pewien czy ja wyjdę z tego cało, jednak kij pal z tym, ważne by mieszkanie nie poszło z dymem.
Kiedy postawiłem Ima po środku łazienki i zapaliłem światło zastanawiałem się jak mam to zrobić. Jaebum gibał się niebezpiecznie i istniało duże niebezpieczeństwo, że nawet pod głupim prysznicem zrobi sobie krzywkę.
W końcu machnąłem ręką i niech się dzieje wola nieba!
— No już, zdejmuj tą cholerną kurtkę! — warknąłem, kiedy ten wcale nie reagował i szarpałem się z nim jak z małym dzieckiem. — O tak, dobry chłopak — pochwaliłem, kiedy rozluźnił swoje ramiona, a ja mogę zdjąć mu ją.
Z butami o wiele łatwiej poszło, bo skopał się prawie że jednym ruchem, cud też, że nie wybił małego okna.
W końcu pchnąłem go w stronę kabiny prysznicowej.
— No właź! — wrzasnąłem.
— Ghrjkrrr — odpowiedział mi, co mogło oznaczać tylko jedno.
Spierdalaj.
Tylko ja nie zamierzałem się poddawać i siłą wepchnąłem go do kabiny. Niestety i ja się tam znalazłem, ale już nie miałem czasu, by teraz wychodzić, więc musiałem to jakoś przeżyć.
Żyje się tylko raz, nie?
Szybko odkręciłem zimną wodę i w pierwszej chwili zapomniałem jak się nazywam. Krople uderzały w nas z dużą siłą, a ja miałem wrażenie, że moje ciało przeszywa milion szpilek. Wiem, nie takie rzeczy się zdarzały, jednak tę przyjemność najmniej lubiłem.
Jaebum w pierwszej chwili stał nieruchomo, jakby jego umysł z opóźnieniem przetwarzał co się dzieje. Chwilę po tym podniósł dłonie i przetarł sobie nimi twarz, jakby powoli odzyskiwał świadomość. No super, jeśli ogarnie się na tyle z kim właśnie stoi, wiem, że nie będzie tak kolorowo.
Kiedy jednak spojrzałem w dół, choć na chwilę zapomniałem o tym, że stoję pod strumieniem zimnej wody z Im Jaebumem. Dobił mnie fakt, że stoję właśnie tu z innym mężczyzną, a przypominam, że doświadczenia mam zero, jeśli chodzi o takie rzeczy.
Jego biała koszulka zrobiła się nieco przezroczysta i przyległa do jego torsu, wyraźnie zaznaczając mięśnie nad którymi tak zawzięcia pracował, jednak efekty były… zadawalające, jeśli mam być szczery. Spodnie lekko opuściły się z bioder, a ja mogłem podziwiać jego kości, które tak bardzo… och…
Miałem naprawdę nieodpartą chęć dotknięcia jego skóry, która była zdobiona przez milion drobnych kropli, ale coś mnie blokowało. Na pewno nie fakt, że to Jaebum, sam nie wiem.
Zanim jednak otrząsnąłem się ze swoich myśli, Jaebum chyba się ocknął. Podniosłem wzrok dopiero wtedy, kiedy wydał z siebie dźwięk, coś pomiędzy jękiem a skomleniem.
— Co…
Dosłownie spanikowałem. No nie żartuję, naprawdę przeprowadzę się do Afryki!
Powolnie zacząłem się wycofywać, ale już nieco trzeźwiejsze oczy starszego sparaliżowały mnie na kilka sekund, które wykorzystał, by mnie złapać za moją mokrą koszulkę. Jego dłoń mocno się zacisnęła i byłem pewien, że to było silne i bardzo pewne.
— Co tu się stało? — zapytał, zupełnie ignorując fakt, że nadal lała się zimna woda. Mnie osobiście robiło się już zimno.
— Yyyy — jąknąłem się. — Nie miałem innego wyjścia, przysięgam!
Straszy zmarszczył brwi przysuwając się do mnie jak najbliżej. Jego twarz znajdowała się co najmniej centymetr od mojej, a ja momentalnie poczułem jak gorąco bucha z moich policzków.
— Czemu siedzę pod prysznicem?
Wiedziałem! Człowiek momentalnie się budził pod wpływem zimnej wody, jednak chyba wolałem, by JB jeszcze przez chwilę bez świadomości. Wtedy byłoby prościej!
— Ponieważ próbowałeś się zabić, a inne sposoby na tobie nie robiły wrażenia?
Zmarszczył brwi, co dokładnie zobaczyłem, bo nie raczył się odsunąć. Czułem się teraz niekomfortowo, a uczucie drugiego ciała obok mnie nie sprawiało, że się uspokoiłem.
W końcu zdobyłem się na odwagę i położyłem mu dłonie na torsie i próbowałem go odepchnąć. Właśnie. Na moim próbowaniu się skończyło, bo miał teraz ode mnie więcej siły, co wykorzystał i przyparł mnie do ściany, ale nie pozwolił mi zdjąć moich rąk. Dokładnie czułem pod palcami naprężające się mięśnie.
— Jesteś odważny — mruknął mi do ucha. Czy ja poczułem jego zimne usta na swojej skórze? — Chociaż na początku mówiłem, że nie chce napsuć nikomu krwi.
Zatrzymałem w płucach prychnięcie.
— To przestań tyle chlać — wymsknęło mi się.
W odpowiedzi poczułem duże dłonie zaciskające się na moich biodrach i twarz w mojej szyi.
Ja pierdole, niech ktoś mnie uratuje…
— W dodatku pyskaty — zauważył, a ja poczułem jego ciepły oddech.
Zrobiło mi się gorąco, bo w sumie niecodziennie znajdywałem się w takiej sytuacji. Jaebum był naprawdę niezdecydowany. Teraz jednak przerzucił się na treść seksualną, ale nie wiem, czy aż tak bardzo złe było…
Kiedy poczułem jego wargi na swoich wiedziałem, że ta noc nie skończy się dobrze. Smakował alkoholem, jakąś gumą do żucia i… watą cukrową?
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Jednak to nie Jaebum przerwał tę grzeszną przyjemność, tylko cholerne walenie w drzwi.
N a l i t o ś ć b o s k ą.
Kiedy akurat w życiu coś mi się przyjemnego przytrafia, wszystko się wali jak najszybciej.
— CISZEJ TAM, LUDZIE CHCĄ SPAĆ — wrzasnął ktoś z korytarza i sobie poszedł, wraz z całą atmosferą.
Jednak ten wieczór zmienił pewne rzeczy… Nie wiem tylko czy na lepsze, czy w jakiś stopniu gorsze.
Cholera, ja byłem w stanie oddać się dzisiaj Im Jaebumowi.

*

zalążek smuta, będzie tylko lepiej :>
jako, że jestem chora i z ledwością się ruszam, to napisałam rozdział

2 komentarze:

  1. CO TU SIĘ ZADZIAŁO?! :o
    Biedny Youngjae :<
    Chociaż nie wiem, czy bardziej mi przykro bo znowu musiał użerać się z Jaebumem, czy dlatego bo im przerwali ;;
    Ogólnie to mam wrażenie, że JB będzie totalnym idiotą i będzie się zachowywał jakby nic się nie stało...
    Zdrowia życzę i weny ^^

    cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Megaprozajebistysztos post! Mam coraz większą zajarę na to opowiadanie, głębokie myśli YoungJae, powinni wydać taki tomik "Myśl YoungJae na każdy dzień". Strasznie podoba m,i się to opowiadanie, poprawia mi humor, weny!

    http://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x