Y O U N G J A E
Do północy
prawie zjadłem swoje paznokcie, ale stwierdziłem, że są w chuj niedobre i
poprzestałem na tej czynności, ale na samym myśleniu, że noc będzie spokojna
się nie skończyło, ja po prostu jeszcze bardziej się zdenerwowałem.
W swoim
umyśle wręcz słyszałem dziki śmiech i splątane słowa, które prawdopodobnie
tworzyły nowy język. Jeżeli Jaebum wróci znów pijany do domu, a ja znów będę
musiał go pilnować, to przysięgam, że wyjadę na Saharę.
Moje
przypuszczenia były trafne. Już przy drzwiach słyszałem jak Im się spił. Nie
wiem, co on takiego widział w chlaniu, ja wolałem opychać się słodyczami niżeli
alkoholem, ale kto co woli.
Wracając,
słyszałem jak prawie wyważył drzwi, więc to sprawiło, że w końcu ruszyłem ku
wyjściu z mojej spokojnej i na razie nietkniętej twierdzy.
Jaebum
zdążył już dojść do salonu, prawie rozbijając naszą ukochaną lampkę. Jednak nic
nie rozbił, a jedynie minął ją milimetry, waląc się na powierzchnie kanapy jak
rozjechany naleśnik. Słyszałem jego chrapowaty oddech i miałem dziwne wrażenie,
że za chwilę się udusi, ale nie jestem pewny, czy chciałbym mu pomóc.
Już drugi
raz w życiu przekonałem się, że Im jest nieprzewidywalny pod wpływem alkoholu,
choć polemizowałbym. On nawet jako trzeźwy bywał zaskakujący, jednak po wpływem
przebijał wszystkich na głowę, nawet BamBama.
Dzisiejszej
nocy myślałem, że osiwieję, wydaję z siebie, stanę obok, oszaleję, wybuduję
szałas w dżungli, zostanę czarodziejem i dostanę naklejkę dzielnego pacjenta,
ale chyba na oddziale psychiatrycznym.
Jaebum
wpierw próbował wyskoczyć z okna.
W
ostatniej chwili go złapałem, a próbował to zrobić, kiedy poszedłem mu szklankę
wody oraz tabletki. Chyba w stanie, kiedy człowiek czuje, że może wszystko,
ubzdurał sobie, że jest supermenem i umie latać. Szkoda, że nie miał na sobie
czerwonej peleryny, wtedy byłoby zabawnie, ale po dłuższym zastanowieniu się
stwierdziłem, że jednak nie, bo widok ciała rozłożonego na betonowym chodniku
nie należałby to tych przyjemnych, a wolałem oszczędzić tych przykrych widoków.
Później
stwierdził, że rozwalanie naszego stołu jest dobrą zabawą i gdy nie moja siła i
jego słaba koordynacja najprawdopodobniej powyrywałby wszystkie nogi.
Byłem
przerażony tym, że potrafi robić takie rzeczy, kiedy miał małą kontrolę. Jestem
ciekaw ilu z jego znajomych wie, jakie odwały ma, kiedy ich w pobliżu nie ma.
Miałem
cichą nadzieję, że pójdzie spać, ale gdzie tam! Jaebum nawet po pijaku lubił
uprzykrzać mi życie, a ja nie miałem specjalnej ochoty iść się zamknąć w swoim
pokoju, bo wiem, że nasze mieszkanie przechodziłoby kolejny remont.
W pewnym momencie nie wiedziałem co robić.
Analizowałem wszystkie sposoby, by choć na chwilę Jaebum odzyskał świadomość. Myśl,
Yongjae, do jasnej cholery! Co robiłeś, kiedy BamBam tak się schlał, że udawał
spidermena? Zagryzłem mocno dolną wargę, chcąc przywołać w pamięci ten pamiętny
dzień, kiedy w moim małym mieszkanku urządziliśmy sobie trzyosobową imprezę, a fashonista
schlał się tak, że nie wiedział nawet na jakiej planecie żyje.
W mojej
pamięci zabłysło wspomnienie zimnych kropli wody. Bingo! To jest to!
Szybko
złapałem Jaebuma za jego skórzaną kurtkę, ciągnąc go z niewyobrażalną siłą do
naszej łazienki. Wiem, że to w jakimś stopniu go obudzi, ale nie jestem pewien
czy ja wyjdę z tego cało, jednak kij pal z tym, ważne by mieszkanie nie poszło
z dymem.
Kiedy
postawiłem Ima po środku łazienki i zapaliłem światło zastanawiałem się jak mam
to zrobić. Jaebum gibał się niebezpiecznie i istniało duże niebezpieczeństwo,
że nawet pod głupim prysznicem zrobi sobie krzywkę.
W końcu
machnąłem ręką i niech się dzieje wola nieba!
— No już,
zdejmuj tą cholerną kurtkę! — warknąłem, kiedy ten wcale nie reagował i
szarpałem się z nim jak z małym dzieckiem. — O tak, dobry chłopak —
pochwaliłem, kiedy rozluźnił swoje ramiona, a ja mogę zdjąć mu ją.
Z butami o
wiele łatwiej poszło, bo skopał się prawie że jednym ruchem, cud też, że nie
wybił małego okna.
W końcu
pchnąłem go w stronę kabiny prysznicowej.
— No właź!
— wrzasnąłem.
— Ghrjkrrr
— odpowiedział mi, co mogło oznaczać tylko jedno.
Spierdalaj.
Tylko ja nie
zamierzałem się poddawać i siłą wepchnąłem go do kabiny. Niestety i ja się tam
znalazłem, ale już nie miałem czasu, by teraz wychodzić, więc musiałem to jakoś
przeżyć.
Żyje się
tylko raz, nie?
Szybko
odkręciłem zimną wodę i w pierwszej chwili zapomniałem jak się nazywam. Krople
uderzały w nas z dużą siłą, a ja miałem wrażenie, że moje ciało przeszywa
milion szpilek. Wiem, nie takie rzeczy się zdarzały, jednak tę przyjemność najmniej
lubiłem.
Jaebum w
pierwszej chwili stał nieruchomo, jakby jego umysł z opóźnieniem przetwarzał co
się dzieje. Chwilę po tym podniósł dłonie i przetarł sobie nimi twarz, jakby
powoli odzyskiwał świadomość. No super, jeśli ogarnie się na tyle z kim właśnie
stoi, wiem, że nie będzie tak kolorowo.
Kiedy
jednak spojrzałem w dół, choć na chwilę zapomniałem o tym, że stoję pod
strumieniem zimnej wody z Im Jaebumem. Dobił mnie fakt, że stoję właśnie tu z innym mężczyzną, a przypominam, że
doświadczenia mam zero, jeśli chodzi o takie rzeczy.
Jego biała
koszulka zrobiła się nieco przezroczysta i przyległa do jego torsu, wyraźnie
zaznaczając mięśnie nad którymi tak zawzięcia pracował, jednak efekty były…
zadawalające, jeśli mam być szczery. Spodnie lekko opuściły się z bioder, a ja
mogłem podziwiać jego kości, które tak bardzo… och…
Miałem
naprawdę nieodpartą chęć dotknięcia jego skóry, która była zdobiona przez
milion drobnych kropli, ale coś mnie blokowało. Na pewno nie fakt, że to
Jaebum, sam nie wiem.
Zanim
jednak otrząsnąłem się ze swoich myśli, Jaebum chyba się ocknął. Podniosłem
wzrok dopiero wtedy, kiedy wydał z siebie dźwięk, coś pomiędzy jękiem a
skomleniem.
— Co…
Dosłownie
spanikowałem. No nie żartuję, naprawdę przeprowadzę się do Afryki!
Powolnie
zacząłem się wycofywać, ale już nieco trzeźwiejsze oczy starszego sparaliżowały
mnie na kilka sekund, które wykorzystał, by mnie złapać za moją mokrą koszulkę.
Jego dłoń mocno się zacisnęła i byłem pewien, że to było silne i bardzo pewne.
— Co tu się
stało? — zapytał, zupełnie ignorując fakt, że nadal lała się zimna woda. Mnie
osobiście robiło się już zimno.
— Yyyy —
jąknąłem się. — Nie miałem innego wyjścia, przysięgam!
Straszy
zmarszczył brwi przysuwając się do mnie jak najbliżej. Jego twarz znajdowała się
co najmniej centymetr od mojej, a ja momentalnie poczułem jak gorąco bucha z
moich policzków.
— Czemu
siedzę pod prysznicem?
Wiedziałem!
Człowiek momentalnie się budził pod wpływem zimnej wody, jednak chyba wolałem,
by JB jeszcze przez chwilę bez świadomości. Wtedy byłoby prościej!
— Ponieważ
próbowałeś się zabić, a inne sposoby na tobie nie robiły wrażenia?
Zmarszczył
brwi, co dokładnie zobaczyłem, bo nie raczył się odsunąć. Czułem się teraz
niekomfortowo, a uczucie drugiego ciała obok mnie nie sprawiało, że się
uspokoiłem.
W końcu zdobyłem
się na odwagę i położyłem mu dłonie na torsie i próbowałem go odepchnąć. Właśnie.
Na moim próbowaniu się skończyło, bo miał teraz ode mnie więcej siły, co
wykorzystał i przyparł mnie do ściany, ale nie pozwolił mi zdjąć moich rąk.
Dokładnie czułem pod palcami naprężające się mięśnie.
— Jesteś
odważny — mruknął mi do ucha. Czy ja poczułem jego zimne usta na swojej skórze?
— Chociaż na początku mówiłem, że nie chce napsuć nikomu krwi.
Zatrzymałem
w płucach prychnięcie.
— To
przestań tyle chlać — wymsknęło mi się.
W
odpowiedzi poczułem duże dłonie zaciskające się na moich biodrach i twarz w
mojej szyi.
Ja
pierdole, niech ktoś mnie uratuje…
— W
dodatku pyskaty — zauważył, a ja poczułem jego ciepły oddech.
Zrobiło mi
się gorąco, bo w sumie niecodziennie znajdywałem się w takiej sytuacji. Jaebum
był naprawdę niezdecydowany. Teraz jednak przerzucił się na treść seksualną,
ale nie wiem, czy aż tak bardzo złe było…
Kiedy
poczułem jego wargi na swoich wiedziałem, że ta noc nie skończy się dobrze. Smakował
alkoholem, jakąś gumą do żucia i… watą cukrową?
Jednak
wszystko co dobre szybko się kończy. Jednak to nie Jaebum przerwał tę grzeszną
przyjemność, tylko cholerne walenie w drzwi.
N a l i t
o ś ć b o s k ą.
Kiedy
akurat w życiu coś mi się przyjemnego przytrafia, wszystko się wali jak
najszybciej.
— CISZEJ
TAM, LUDZIE CHCĄ SPAĆ — wrzasnął ktoś z korytarza i sobie poszedł, wraz z całą
atmosferą.
Jednak ten
wieczór zmienił pewne rzeczy… Nie wiem tylko czy na lepsze, czy w jakiś stopniu
gorsze.
Cholera,
ja byłem w stanie oddać się dzisiaj Im Jaebumowi.
*
zalążek smuta, będzie tylko lepiej :>
jako, że jestem chora i z ledwością się ruszam, to napisałam rozdział
CO TU SIĘ ZADZIAŁO?! :o
OdpowiedzUsuńBiedny Youngjae :<
Chociaż nie wiem, czy bardziej mi przykro bo znowu musiał użerać się z Jaebumem, czy dlatego bo im przerwali ;;
Ogólnie to mam wrażenie, że JB będzie totalnym idiotą i będzie się zachowywał jakby nic się nie stało...
Zdrowia życzę i weny ^^
cnbluestory.blogspot.com
Megaprozajebistysztos post! Mam coraz większą zajarę na to opowiadanie, głębokie myśli YoungJae, powinni wydać taki tomik "Myśl YoungJae na każdy dzień". Strasznie podoba m,i się to opowiadanie, poprawia mi humor, weny!
OdpowiedzUsuńhttp://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/