wtorek, 16 sierpnia 2016

Touches - dotyk trzydziesty pierwszy;


,,Bez smutku nie zaznalibyśmy smaku radości.” John Green

«»

Noc była przyjemna. Wiem, że było już parę minut po północy, kiedy Chanyeol zdecydował się, by mnie już oddać do domu.
Chanyeol szedł kilka kroków przede mną, a ja w spokoju i bez żadnego skrępowania mogłem przyjrzeć się jego plecom. Jego ramiona były trochę napięte, a mięśnie pleców odznaczały się delikatnie pod koszulą. Nadal nie mogłem zrozumieć tego jak nie może mu być zimno, bo im dłużej chodziliśmy i im później się robiło, zimno stawało się przezywające.
— Gdzie teraz idziemy? — zapytałem, tym samym przerywając ciszę, która zapadła pomiędzy nami jakieś dziesięć minut temu. Ale nadal czułem się komfortowo.
— Do mojego samochodu, muszę cię odwieźć — odpowiedział mi, odwracając się lekko.
Uśmiechnąłem się do niego, a on odwzajemnił ten drobny gest, po czym wrócił do swojej wyjściowej pozycji.
Szczerze po tym wieczorze nie chciałem tak szybko odchodzić od niego, ale jak zwykle, co dobre szybko się kończy, ale miałem szczerą nadzieję, że nasze drogi nie rozejdą się tak szybko, co mogło być tylko czczą nadzieją. Ja wyjeżdżałem, on nawet o tym nie wiedział.
— Baekhyunnie? — odezwał się ponownie. Mruknąłem w odpowiedzi. — Dziękuję za ten wieczór.
Zdziwiony przystanąłem, po czym podbiegłem do niego, by spojrzeć w jego twarz.
— Czemu pan dziękuje?
— Bo chcę podziękować — wyjaśnił. — Ponieważ jesteś tu ze mną i dlatego, że się zgodziłeś ze mną zostać. Jest za co dziękować.
— Znowu pan przesadza — stwierdziłem. — Nie jestem kimś wartościowym, by dziękować za parę chwil.
Chanyeol westchnął ciężko, jakbym powiedział mu coś beznadziejnego. Właściwie nie uważałem się za kogoś, z kim chciało się spędzić czas i może dlatego to spotkanie traktowałem tak wyjątkowo. To ja powinienem mu dziękować, że mnie w ogóle gdziekolwiek zabrał.
— Zauważyłem w tobie bardzo wyraźną cechę, która trochę mi przeszkadza — zauważył. Skrzywiłem się nieco.
— Jaką?
Chanyeol stanął i spojrzał na mnie intensywnie, a jego oczy znowu zrobiły się pastelowe, ten odcień chyba będzie mnie prześladował do końca życia.
— Nie znasz wartości siebie, a uwierz mi, jesteś bardzo wartościową osobą.
Już otwierałem usta, by powiedzieć, że tak nie jest, ale pan Park był znów ode mnie szybszy.
— Masz ładny uśmiech, ładne oczy i jesteś piękny w środku, pamiętaj.
Ponownie tego wieczora poczułem jak na moje policzki wkrada się rumieniec, ale nie byłem w stanie go powstrzymać.
— Dlaczego pan mi to mówi? — westchnąłem z rezygnacją.
— Bo to najszczersza prawda — odpowiedział i popchnął mnie lekko, byśmy nadal szli. — Podczas mojej pracy zauważyłem parę rzeczy, które są moimi osobistymi spostrzeżeniami.
— Są to dobre spostrzeżenia czy złe? — przechyliłem głowę w bok.
— Dobre — potwierdził. — Zazwyczaj pozory mylą. Przyjęto, że ludzie wyglądający źle są źli i nie mają w sobie za grosz dobrego serca ani pięknego wnętrza. Jeśli jest dobrze wyglądający człowiek musi mieć dobre wychowanie, ale nie zawsze tak jest. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska i nie mogę ci wiele powiedzieć, ale z tego co zauważyłem, moi pacjenci są naprawdę wspaniałymi osobami, które czasami nie mogły poradzić sobie z problemami.
Przez chwilę się zamyśliłem, analizując jego wypowiedź. Z reguły tak było. Moi rodzice też byli eleganckimi ludźmi, ale tylko z zewnątrz. Co robili w domu zostało chyba tajemnicą. Nawet nie jestem pewien jak zareagowali na to, że mnie nie ma i czy w ogóle odczuwają cokolwiek. Czy smutek czy tęsknotę.
— Ma pan rację — stwierdziłem w końcu,
— O czym pomyślałeś, Baekhyunnie? — jego pytanie nieco zbiło mnie z tropu.
— Hm?
— Stałeś się nieco markotny po tym jak powiedziałem ci o moich spostrzeżeniach. Więc o czym pomyślałeś? — wyjaśnił, a ja w duchu westchnąłem,
— Widzę, że przed panem nic nie ukryję — powiedziałem niby żartem, ale obawiam się, że to była prawda. Chanyeol poznał mnie lepiej niż ktokolwiek inny. — Pomyślałem o rodzicach — wyznałem.
Pan Park spojrzał na mnie, a w jego wzroku było coś, co sprawiło, że poczułem się nieco lepiej. Nadal wspomnienia z rodzicami nie były dla mnie tak odległe jakbym chciał i naprawdę bolały, ale musiałem jakoś żyć.
— Życie nie zawsze nam się układa jak byśmy chcieli — wyznał. — To nie tak, że cały czas się jest szczęśliwym. Każdy człowiek nosi na sobie bliznę i jestem pewien, że nie ma na świecie człowieka, który nie miał problemów.
Spojrzałem na niego. Wyglądał teraz jakby nad czymś myślał i jestem niemal pewien o czym. Widzę, że obaj mieliśmy okropną przeszłość, ale z tego co zauważyłem, ważne jest to, by zbudować lepszą przyszłość. To był nasz cel, ale miałem wrażenie, że trochę się z nim mijaliśmy.
Po tej wymianie zdań nie odezwaliśmy się już słowem. Reszta drogi minęła nam w ciszy, która nie była aż tak zła jak zakładałem. Miałem wrażenie, że czasem poruszamy zbyt dla nas bolesne tematy, ale jak widać, wcale źle się to nie kończy.
Kiedy dotarliśmy do samochodu, od razu wpakowałem się na miejsce pasażera, a Chanyeol skomentował to tylko uprzejmym uśmiechem, który lubiłem. Najbardziej kochałem łagodny, który zawsze pokazywał po ciężkiej rozmowie albo w trudnych chwilach. Może dlatego pokochałem ten uśmiech — zawsze pokazywał się w najtrudniejszych chwilach.
— Jesteś zmęczony? — zapytał mnie, kiedy oparłem głowię o oparcie siedzenia.
— Nie, po północy nie odczuwam aż tak wielkiego zmęczenia — odpowiedziałem. — Poza tym miałem tak wiele bezsennych nocy, że nawet nie odczuwam zmęczenia tak jak inni — przyznałem.
— Nadal masz bezsenność?
Nie odpowiedziałem przez chwilę, nie do końca chcąc mu odpowiedzieć. W końcu westchnąłem, wybierając opcję, by powiedzieć mu zwyczajną prawdę.
— Mam — przyznałem się. — Nie wiem czemu. W nocy o niczym szczególnym nie myślę, ale nadal nie mogę spać.
— Bezsenność ma wiele podłożeń. Stres, rozmyślenia…
Wzruszyłem ramionami.
— Dla mnie to i tak nie ma znaczenia — powiedziałem. — Jestem przyzwyczajony do tego, by nie spać.
— Czemu ignorujesz brak snu? — Chanyeol spojrzał na mnie, kiedy zatrzymał się na światłach.
— Nie ignoruję — zaprzeczyłem.
— Znowu się zaprzeczasz, Baekhyunnie — pan Park uśmiechnął się łagodnie, uśmiechem, który pokochałem najbardziej z jego kolekcji.
— Nie zaprzeczam — broniłem się.
Tym razem Chanyeol wybuchnął śmiechem, a ja za to zmarszczyłem brwi, jakbym właśnie odkrył, że mój psychiatra postradał zmysły.
— Właśnie, że zaprzeczasz — stwierdził. — Już nie raz tak zrobiłeś i sądzę, że to twój mechanizm obronny, kiedy chcesz ukryć prawdę.
— Czasami pana nie rozumiem — przyznałem, krzyżując ramiona na piersi.
— Czemu mnie nie rozumiesz? — Chanyeol zacisnął mocniej dłonie na kierownicy, ale nie stracił swojego uśmiechu.
— Pan jest nieprzewidywalny w pewnych momentach — wyjaśniłem, mrużąc oczy.
Starszy mężczyzna wydawał się być rozbawiony tą rozmową w przeciwieństwie do mnie. Ja nadal próbowałem w jakiś sposób dojść do prawdziwej osobowości pana Parka, ale z tego co zauważyłem on tak łatwo nie pozwala się poznać.
— Zaskakujesz mnie swoimi spostrzeżeniami, Baekhyunnie — mruknął. — Co jeszcze byś chciał powiedzieć na mój temat?
Spojrzałem na niego. Prowadził w skupieniu, ale wiedziałem, że i mnie słucha. Nasza trzecia wycieczka do mojego domu była zupełnie inna niż dwie pozostałe. Tamte były wypełnione milczeniem, a ta była naprawdę wyjątkowa.
— Czemu wydaje mi się, że nie do końca pana poznałem? — wypaliłem. — To znaczy, pan skrywa wiele tajemnic w sobie i do końca nie mogę pana rozgryźć.
Na ustach Chanyeola zabłądził inny uśmiech niż inny — kolejny, którego nie znalem, a chciałem go zapisać w pamięci. Był przepełniony tajemniczością, a zarazem jakby wyjawiał wszystkie tajemnice.
— Czyli uważasz, że jestem w pewien sposób nieprzewidywalny i tajemniczy? — chciał się upewnić.
Wzruszyłem ramionami, kiedy parkował samochód. Wyszedłem na dwór, a Chanyeol za mną. Stanął przede mną, nadal błąkającym się w kącikach ust uśmiechem.
— Dziękuję za dzisiejszy wieczór — podziękowałem.
Chanyeol wzruszył ramionami, po czym schował dłonie do kieszeni spodni.
— Czemu dziękujesz, Baekhyunnie? — powtórzył moje wcześniejsze słowa, przekręcając lekko głowę w bok.
— Bo chcę — ja również użyłem jego wcześniejszych słow. — Życzę miłej nocy, proszę pana — pochyliłem głowę. — Będę już szedł.
Zdążyłem odejść tylko kilka kroków zanim poczułem jak jego dłonie łapią mnie za przed ramię i ciągną w swoją stronę.
— Jeśli uważasz, że jestem nieprzewidywalny, to zrobię coś nieprzewidywalnego — powiedział, a ja zamarłem chwilę po tym.
Jego usta wylądowały na moim czerwonym policzku zanim zdążyłem porządnie przeanalizować jego słowa. W pierwszej chwili miałem ogromną ochotę się odsunąć, ale jego dłonie, które przeniósł na moje ramiona nie pozwoliły mi wykonać żadnego konkretnego ruchu.
— Śpij dzisiaj, Baekhyunnie — wyszeptał mi do ucha i odsunął się ode mnie, zostawiając mnie z kompletnym bałaganem w głowie.
On mnie… pocałował.

«»

Pierwszy pocałunek, yay! Co z tego, że w policzek, ale nadal jest!
Pisałam ten rozdział chyba z 5 godzin, nie polecam.
Trochę namęczyłam się z tym rozdziałem, nie dość, że ciężko się pisało, to jeszcze trochę ręka mi dokuczała, ale jest lepiej. Coś dużo tych rozdziałów się zrobiło, a jeszcze ich będzie, ehh. Wy się cieszcie, a ja muszę to napisać, bo nie chce ucinać sobie planu.
Kocham Was.

2 komentarze:

  1. Rozdział czytałam chyba tego samego dnia co dodałaś, jednak nie miałam czasu skomentować dlatego feelsy już opadły ;-;
    Ale ogólnie bardzo się cieszę, że chanbaeki miały swój first kiss <33 takie kochane to było. Czekam na usteczka! (god, brzmię jak jakiś fanatyk. w sumie wiele z prawdą się nie mijam xd)
    Nie martw się, 5h to nie tak dużo. Ja i przez miesiąc rozdziału skończyć nie potrafię xD A co do ich ilości to jak dla mnie możesz jeszcze drugie tyle pisać, byle chanbaeki były szczęśliwe xd
    Trzymam kciuki, żeby wszystko z Twoją łapką było okej i zapraszam do siebie na nowy rozdział pay for it (mam nadzieję, że wybaczysz mi tę reklamę xd)
    Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję za komentarz <3
      Usta będą, tylko muszę to napisać, ale rozdziały mi się przedłużą, buu. Będzie chyba ich z 40, ale i więcej, nigdy w życiu tyle nie napisałam, ludzie ;-;
      5 godzin jednego dnia do dla mnie za dużo, ale musiałam to napisać!
      Raz jeszcze dziękuję, kochana <3

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x