„Każdy
powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie
wiadomo jak dzielny, czasami czuje się bardzo samotny.” — Ernest Hemingway
«»
Ukoił mnie zapach bzu. Dopiero
wtedy, kiedy usiadłem, zobaczyłem w wazonie bez. Był zrobiony z białych i fioletowych
kwiatów, więc wyglądał wręcz cudownie.
Spojrzałem na Chanyeola, który
jakby zmarkotniał i przygasł. W jednym momencie chciałem już powiedzieć, by dał
sobie spokój, ale on zaczął mówić.
— Poznałem ją dziesięć lat temu —
powiedział, a ja pokiwałem głową, by mu nie przerywać, ale dać znać, że
słucham. — Byłem wtedy już psychiatrą — przymknął oczy. — Była bardzo łagodna i
wrażliwa, co możesz sobie nawet wyobrazić, bo jesteś pod tym względem
identyczny. Uwielbiała ciepłe kolory i zawsze była radosna pomimo wszelkich
trudności. Była też podobna pod względem wyglądu — jego wzrok powędrował na
moją twarz, a ja mimo chęci odwrócenia wzroku, wytrzymałem spojrzenie jego
ciemnych tęczówek. — Byliśmy małżeństwem cztery lata. Były to lata burzliwe,
przynajmniej na samym początku. Też miała problemy, ale w mniejszym stopniu. Jej
ojciec nie akceptował żadnych mężczyzn w jej otoczeniu, była jak lalka. Tylko
jego chorą miłość mogła przyjmować, ale kiedy tylko wspomniała o ślubie jej
ojciec wpadł w szał. Uderzył ją raz. O jeden raz za dużo. Zostawił jej bliznę na
policzku.
Spiąłem się mimowolnie. Blizna. Nienawidziłem tego słowa, a jak
słyszę o tym, że ktoś z bliskich je zostawił, miałem ochotę wrzeszczeć. Ja
miałem ich za dużo, a ich autorem był nie kto inny jak mój własny ojciec, który
nie potrafił opanować swojego zachowania. Mimo tych wszystkich spotkań, nadal
nie potrafiłem rozgryźć co mogło go skłaniać do bicia mnie.
— Bała się dotyku — powiedział.
Cholera. Jakbym słyszał o sobie. Chyba zaczynało
do mnie docierać w jakim stopniu byłem do niej podobny. Ale Chanyeol na razie
nie wie o tym podobieństwie, bo chyba nadal nie dałem mu odczuć, że ja także
uciekam od wszelkiego dotyku.
— Bała się? — wyszeptałem roztrzęsiony.
Chanyeol westchnął, po czym
przejechał dłonią po twarzy. Widziałem jak sprawia mu to trud; mówienie o
przeszłości nie jest takie proste jak się wydaje.
— Wszystko w porządku? —
zapytałem, kiedy kolor jego oczy przygasł. Miałem wrażenie, że im dalej
będziemy się w to zagłębiać, tym bardziej zobaczę jego ból, który teraz
skrywał, ale sądzę, że nie na długo.
— Tak — odpowiedział. — Tak,
bała się. Zajęło mi trochę czasu, kiedy dała dotknąć chociażby dłoni.
Najbardziej nienawidziła momentów, kiedy dotykałem jej blizny.
Zacisnąłem wargi. Naprawdę nie
dziwiłem się tej zmarłej dziewczynie. Blizna to nic pięknego, tylko szpeci
ciało.
— Jej matka wyprowadziła się zaraz
po tym jak ją uderzył, a Minyun wziąłem do siebie. Nasz ślub odbył się krótko
po tym. Nie robiliśmy z tego wielkiego szumu. Początek małżeństwa nie był wcale
taki kolory; miałem wrażenie, że zaczynamy nasz związek zupełnie inaczej. Kiedy
inne pary na samym początku opływały w słodkości, my mieliśmy krótkie spięcia,
które wynikały z jej strachu. Ale nie potrafiłem jej zostawić. Była tak
bezbronna, zupełnie jak ty na początku. Wyjechałem z nią do Los Angeles po tym
jak znalazł ją jej ojciec. Mieszkaliśmy tu dwa lata. Ja pracowałem jako
psychiatra, a ona zajmowała się maleńką kwiaciarnią. Uwielbiałem zmieniać co
jakiś czas bukiety i zostało mi to po dzień dzisiejszy. Wiem, że tylko ty i ona
zauważaliście te z pozoru małe zmiany.
Och, więc to tak… Im bardziej
słyszałem o niej, tym bardziej żal mi się jej robiło. Choć pewnie Chanyeol nie
wiedział o kilku istotnych podobieństwach pomiędzy nami, ja sam odczułem z nią
jakąś więź. Jestem ciekaw, co byłoby teraz, kiedy by żyła.
— Uwielbiała wschody słońca —
powiedział. Jego wyraz twarzy się zmieniał przy każdym wypowiedzianym słowie. —
Nazywała je pastelowymi. Myślałem, że nigdy już nie usłyszę tego stwierdzenia,
ale pojawiłeś się ty. Może nawet nieświadomie dawałeś mi powody, albo jakieś
sygnały, by choć trochę poznać się bliżej.
Zagryzłem wargę i skinąłem
głową, by mówił dalej.
— Pięć lat temu, kiedy wracała
do domu uległa wypadkowi. Straciłem ją w ułamku sekundy — miałem ochotę go
przytulić, ale powstrzymałem się od tego. Chyba gdzieś w środku czułem, że to
nie koniec historii. Nie myliłem się, pan Park zaczął mówić dalej. — Po
późniejszym badaniu dowiedziałem się, że była w ciąży.
Tego było za wiele. Moje ramiona
objęły go samoczynnie, jakbym był poza świadomością. Jego delikatne perfumy
lekko zakręciły mi w nosie, ale nadal były przyjemne. Dopiero wtedy, kiedy go
przytuliłem, poczułem jak drży.
Wiedziałem. Wiedziałem, że to
kosztować go będzie wiele. Stracił żonę i dziecko. To nie jest coś, z czym
można pogodzić się od tak. Ponieważ to jest rodzina, osoby, które stają się najbliższe
i najdroższe naszemu sercu. Kochamy je ponad wszystko, a przez jeden ludzki
błąd czy głupotę, tracimy to w dowolnej chwili. Bardzo krótkiej chwili. Sądzę,
że jeśli bardzo się kocha ukochaną osobę, to nie wystarcza nawet całe życie, by
pokazać jej, że kochamy najmocniej jak potrafimy.
— Po jej śmierci zrobiłem też
specjalizację w psychologii. Sądzę, że nie potrafiłem spożytkować czasu, ani
uporać się z jej śmiercią. Dopiero po paru miesiącach wyrzuciłem jej rzeczy,
ale obrączki nie mogłem. Po prostu nie potrafiłem. To jedyna pamiątka jaką
zostawiłem.
Było mi go cholernie szkoda. Dostałem
wystarczająco dużo odpowiedzi i chociaż trochę poznałem jego przeszłość. Nie
mogłem na niego więcej naciskać, więc przytuliłem go mocniej, zbierają się też
na odwagę i zacząłem gładzić jego plecy.
— Niech nic już pan nie mówi —
powiedziałem i wtuliłem policzek w jego włosy.
Nie obchodziło mnie ile czasu
będę tak siedział i go przytulał. Tu nawet nie chodzi o to, by samemu poczuć
się lepiej, ale o to, by choć trochę dać mu otuchy. Wiem, że nie mogłem nic
powiedzieć, bo to byłoby bez sensu, ale chociaż gestami mogłem go pocieszyć.
— Pan nie czuje się niekomfortowo
lub w jakiś stopniu zraniony, kiedy jestem obok, a tak bardzo przypominam panu
pańską zmarłą żonę? — zapytałem, kiedy uznałem, że się już uspokoił.
— Nie — odpowiedział, a ja
poczułem jego ciepły oddech w okolicach obojczyków. Ano tak, przesunął głowę. —
Powiedziałem ci już, że jesteś wyjątkowy. I choć masz jej podobne cechy, nadal
jesteś wyjątkowy.
Miło to słyszeć. Choć ja teraz
nie chciałem czuć się zraniony, nie mogłem na siłę wymagać od niego czegoś
niemożliwego. Ja sam nadal nie miałem jasnych uczuć względem niego, więc
możliwe, że on też w jakiś stopniu czuł się zagubiony.
— Zostaniesz ze mną jeszcze
chwilę? — poprosił, a ja wróciłem do gładzenia jego pleców.
I choć czułem się niewygodnie z
taki kontaktem fizycznym, nie potrafiłem go odepchnąć.
— Pewnie, ile tylko chcesz.
Cisza zapadła. Miałem wrażenie,
że nasze oddechy w jakiś sposób pokrywają się w tym samym czasie. Słońce już
dano poszło spać, a jego pastelowe kolory nadal rozciągały się na nocnym
niebie, ale widać było, że granat próbuje się ich pozbyć. Z tego okna było
można wiele zobaczyć, a najbardziej kochałem zachody słońca. Były piękne i w
jakiś sposób — przynajmniej dla mnie — opisywały kolory miłości. I chociaż nie
wiedziałem nic o uczuciu miłości, w jakiś stopniu przez te zachody malowałem
własną definicję tegoż spokojnego, a zaraz burzliwego uczucia.
Słyszałem jego spokojny oddech i
wiedziałem, że zasnął. Właśnie dlatego odważyłem się spojrzeć w dół, na jego
spokojną twarz, która nadal nosiła cień minionych wspomnień. Jego włosy i
oddech łaskotały mnie w szyję, ale nie było to nieznośne, raczej do wytrzymania
i do przyzwyczajenia.
Nie wiem, co mną kierowało, ale
dotknąłem jego pliczków. Były trochę kujące, ale w pewnym sensie delikatne. Wydawał
się być teraz taki bezbronny i spokojny.
Nie mogłem uwierzyć, że to ten
sam człowiek, który pomógł mi wygrzebać się z wielkiego dołu. Że on mnie
wysłuchiwał i podawał chusteczki, kiedy ryczałem jak dziecko. Że był troszeczkę
inny od reszty.
Westchnąłem głęboko i ja sam
ułożyłem się wygodniej, kładąc własny policzek na jego głowię. Zamknąłem
powieki.
Chciało mi się płakać. Po
prostu.
Mój świat kolorował się na
pastelowo.
«»
Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Którą chcecie? Dobra, najpierw złą.Zostało bodajże 5 rozdziałów do końca. Chyba? Nie wiem.Dobra. Nie martwcie się, moja główka wymyśliła spin-off do poszczególnych rozdziałów z perspektywy Chanyeola, więc będą dodatkowe rozdziały z pov pana Parka.Podobają mi się ostatnie akapity tego rozdziały, naprawdę.I cieszcie się cholery, bo dostałam motywacji, więc siedzę i piszę.Kocham Was.I ja mam nadzieję, że Wy mnie też.Podobał się Wam rozdział?
Klepie <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
W końcu <3 Nareszcie nasz doktorek zdradził nam coś więcej o sobie. Dziękuję za uspokojenie Baeka <3 Ale jedno mi nie pasuje, powiedz, że się czepiam, ale muszę. Według bohaterów Chanyeol ma 29 lat, żone poznał 10 lat temu i był już wtedy psychiatrą. Był psychiatrą w wieku 19 lat? Nie żebym coś, ale jakim cudem? To raz. Dwa, byli siedem lat małżeństwem, ale ona zmarła 5 lat temu. Z matmy jestem głupia jak but z lewej nogi ale z moich obliczeń wychodzi, że 7+5=12, a przecież poznał ją 10 lat temu, więc skąd to 12? Albo ja coś źle rozumiem i się czepiam, albo coś tutaj pomieszałaś kochana. Dobra, koniec marudzenia.
UsuńBiedny Czankie. Musiał bardzo przeżyć śmierć żony i jeszcze dziecka. Jezu, to okropne. Jestem ciekawa, czy Baek zapyta o siostre żony Parka, którą minął przed wizytą.
Czekam na kolejny <3
Ps. Tak, Janghyuk jest świetny ^^ Oglądałaś inne dramy z nim?
Pochrzaniło mi się, przyznaję, ale to poprawię :D
UsuńOglądałam z nim dramy, no kocham go :3
Oo, i poprawiłam :D
UsuńAAWWW *-* ZNOWU ZMIENIAM ZDANIE. To jest mój fav rozdział. Są pastele, kwiatki, chanbaeki. Czego więcej chcieć? Jestem w pełni zadowolona :D
OdpowiedzUsuńW pewien sposób fascynuje mnie to, jak Baek raz mówi Chanyeolowi na ty, a drugi raz wyskakuje z panem XD to urocze. Jeszcze bardziej urocze jest to, że to Byun przytulił naszego biednego Chana. AW! Rozpłynęłam się wtedy. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba
W sumie szkoda, że zostało tylko pięć rozdziałów ;c Będzie brakowało mi tej historii i ogólnie całego ff. Na pewno ;-; Jednak jestem z Ciebie dumna, że się nie poddajesz i tak szybciutko tworzysz nowe ff! ♥
tfu. rozdziały miało być xdddd * ale w sumie widzę, że planujesz jakieś nowe opowiadanko, więc ff też może być xd powiedzmy
Usuń