niedziela, 20 marca 2016

Bez Twarzy



Tekst NIE JEST mojego autorstwa, tylko siostry.

Bez Twarzy

Yifan pamięta, że Tao nie lubi tulipanów. Pamięta, że gdy nastaje zima Tao zakłada dwupalcówki, bo twierdzi, że w nich jest mu najcieplej. Kris wie o Tao wszystko, ponieważ kocha go. Jednak Zi nie wie nic o Yifanie.
Kiedy Kris po raz pierwszy zobaczył Tao, była sobota wieczór, i już wtedy Kris wiedział, iż kocha uroczą gwiazdę.
Teraz Kris siedzi na przystanku, przysłaniając twarz grubym szalikiem. Nie rusza się z miejsca, gdy podjeżdża autobus, właściwie nie rusza się w ogóle, siedzi przyglądając się dziedzińcowi szkoły, do której uczęszcza Tao. Kris niejednokrotnie zadaje sobie pytanie, czemu jeszcze nie przeniósł się do niej, jednak po kilkudziesięciu minutach dochodzi do wniosku, że byłoby to bezcelowe.
W końcu Kris słyszy dzwonek, który z jego perspektywy, nie powinien docierać tak daleko – przecież szkoła i przystanek są tak bardzo od siebie oddalone.
Dziesięć minut później Yifan widzi jak Tao wybiega z głównych drzwi, śmiejąc się. Dla Krisa Tao jest aniołem. Ma wspaniały, uczuciowy uśmiech, który sprawia, że ludzie lgną do niego. Jego czarne oczy lśnią, gdy mówi do innych. Jest też aniołem, ponieważ jest człowiekiem, który wniósł w życie Yifana ciepło i radość.
Kris obserwuje jak Tao ze śmiechem na ustach owija się grubym, czerwonym szalikiem, po czym zarzuca na ramie torbę i gorączkowo wymachując rękoma dogania grono swoich znajomych, który czekają na niego przy bramie. Kris uśmiecha się. Wciąż patrzy na Tao, ale już nie tak tęsknym wzrokiem jak kiedyś. W sercu nie czuje żalu, czy smutku. Jest mu tylko przykro, że Tao nie widzi go.

Dwa dni przed świętami Kris mówi swoim rodzicom, że coraz częściej odczuwa ból w sercu. Jego rodzice są bardzo zaniepokojeni i umawiają się z jego lekarzem prowadzącym na wizytę wieczorną. Yifan do tego czasu postanawia obserwować Tao.
Kris mieszka na początku ulicy, zaś Tao na jej końcu. Yifan rzadko widuje Tao, jest tak ponieważ Kris ma bliżej do szkoły jeśli pójdzie w prawo, zaś Tao ma bliżej jeśli skręci w lewo. Przed świętami, dokładnie trzy dni, ich szkoły robią wolne. Kris szybkimi ruchami naciąga na siebie kurtkę, potem buty. W roztargnieniu zapomina o czapce oraz lekarstwie, które powinien zawsze ze sobą nosić.
Plac zabaw, na którym zawsze widywał Tao, dziś jest pusty. Kris smętnie siada na huśtawce, łapiąc za łańcuchy. Zaczyna się huśtać. Stara zabawka wydaje z siebie ochrypły dźwięk.
Oh, zapomniałem… Zamarzła…
Kris powoli zaczyna zastanawiać się, czy powinien zadzwonić do Suho, aby pobył z nim w ten mroźny wieczór. Porzuca ten pomysł, gdy widzi jak Tao wbiega na plac zabaw, ciągnąc na sankach małą dziewczynkę. Kris uświadamia sobie, że Tao jest bardzo opiekuńczą osobą, gdy ten delikatnie podnosi dziecko i otrzepuje mu kurtkę ze śniegu.
Krisowi mięknie serce, chce podejść do tej dwójki, ale wtedy czuje jak coś wzbiera w jego płucach, nieprzyjemny ucisk zaciska jego klatkę piersiową i Kris niespodziewanie dławi się powietrzem. Zaciska dłonie na łańcuchach huśtawki, lecz wtedy potężny kaszel wstrząsa jego ciałem i już dłużej nie może wytrzymać. Chce wyjąć lekarstwo, jednak nieudolnie próbując rozsunąć suwak, suwa się z siedzenia i ląduje na ziemi. Z jego oczu płyną łzy, nie może złapać oddechu.
Nagle czuje dłonie na swoich ramionach. Ciepły głos szepcze mu, żeby się uspokoił i zaczął oddychać powoli. Yifana momentalnie ściska w sercu. Przestraszony, niezdarnie podrywa się i przeprasza Tao za kłopot. Mówi pośpiesznie z pewnego rodzaju zduszonym głosem.
Nic nie szkodzi Tao uśmiecha się. Może chcesz bym cię odprowadził?
Kris potrząsa głową, spuszczając wzrok.
Nie potrzeba. Ale dziękuję za troskę szepcze.
Kłania się i  powoli wycofuje, by po chwili wyjść na ulicę. Wtedy słyszy jak Tao krzyczy.
Jesteś Yifan?
Kris odwraca się i odkrzykuje, że tak.
Jestem Zitao! Dla przyjaciół Tao!

Kris kaszle. Jego mama przytrzymuje mu głowę, gdy chce napić się chłodnej herbaty.
Kris jest w szpitalu. Dni mijają mu powoli, a duszności są jedyną atrakcją jaka mu towarzyszy, prócz cowieczornych wizyt jego znajomych, którzy uparli się by go odwiedzać. Kris żałuje, że nie może wyjść na dwór, nie może iść na plac zabaw i nie może patrzeć na Tao.
Kris myśli, że wystarczająco długo żył, lecz nie może pogodzić się z tym, że nie miał więcej czasu, aby znać Tao.
Trzydziestego pierwszego grudnia, Yifan zostaje zaskoczony przez Junmyouna. Jego przyjaciel wbiega do sali i krzyczy żeby szybko się poprawił, bo ma dla niego niespodziankę. Kris słabo odpowiada, ze nie ma siły, lecz Suho, śmiejąc się znika za drzwiami. Chwile po tym Kris widzi Tao, który swoim melodyjnym głosem wita się z nim. Stawia obok jego łóżka bukiet kwiatów i siada obok.
Yifan jest w szoku, nawet kaszel i ból w klatce piersiowej ustępują.
Wizyta Tao trwała aż do dziewiętnastej. Kris jest szczęśliwy, że Tao go odwiedził, choć w ogóle go nie znał.
O godzinie dwudziestej trzeciej, Kris czuje potworny ból w klatce piersiowej. Niezręcznie chwyta swój dziennik i krzywym, prawie nieczytelnym pismem bazgrze kilka linijek na ostatniej wolnej stronie.
Kris patrzy na rozświetlone niebo i przyciska dłonie do klatki piersiowej. Wstrząsa nim potężny dreszcz, lecz nadal spogląda na kolorowe światła rozkwitających fajerwerków. Ma dziwne uczucie – naprawdę nie jest smutny, że niedługo umrze. Jest spokojny, nawet cicho pociesza swoją mamę, która łka w pierś jego taty. Gdy na niebie nie pojawia się więcej świateł, Kris na drżących ramionach podnosi się do siadu. Uśmiecha się radośnie do swoich rodziców i mówi im cichym, zmęczonym, przepełnionym bólem głosem, że bardzo ich kocha i nie zapomni o nich.
Ostatnie chwile Krisa są bolesne: wraz z okropnym kaszlem, z płuc wydostaje się krew. Yifan niepewnie podnosi dłoń do ust i ściera ją delikatnie. Patrzy na zegarek i sądzi, że równe godziny są najwspanialsze. Jest druga rano, pierwszego stycznia. Kris wzdycha spoglądając na swoich rodziców, by znów wypluć krew.
Yifan umiera o trzeciej. Na ustach wciąż gości mu uśmiech. Nikt nie wie dlaczego był taki radosny przed śmiercią. Jego mama znajduje dziennik, który starannie przechowywał pod poduszką. Jest w nim wiele zdjęć, na niektórych jest ona i jej mąż. Podpisy są staranne i bardzo miłe. Mama Krisa wciąż płacze, nawet jeśli widzi na ostatniej stronie, zadanie: „Mamo, tato – bardzo was kocham, więc nie płaczcie.”
Kilka dni po śmierci Yifana, Junmyoun otrzymuje dziennik swojego przyjaciela. Jest bardzo poruszony. W zapiskach Krisa jest wiele wzmianek o nim i jego przyjaciołach, lecz najwięcej jest o Tao.

Tao niepewnie chwyta czarny pamiętnik. Nie wie co może powiedzieć, więc milczy. Styczniowy wiatr muska jego twarz.
Yifan bardzo cię lubił mówi Suho. Nigdy nie chciał, abyś go spotkał.
Tao w milczeniu przyjmuje najprostsze wyjaśnienie. Nie wie czemu czuje się potwornie.
Myślę, że nie chciał byś cierpiał.
Mówisz, Jun, że gdyby nie wiedział iż umrze, zaprzyjaźnił by się ze mną?
Suho wzdycha, opierając się o poręcz.
Myślę… on już dawno zaprzyjaźnił się z tobą.
Tao podnosi dziennik na wysokość oczu, po czym siada na ławce i otwiera go na ostatniej stronie. Uśmiecha się lekko na widok kilku, brzydko napisanych linijkach tekstu.

Naprawdę dziękuję wszystkim, którzy mnie kochali. Jestem szczęśliwy, że Was miałem. Kocham Was!
I, ciebie Tao, choć tego nie wiesz.

**


Tekst jest napisany przez moją siostrę, M. Przyznaję się bez bicia, że się popłakałam na tym oneshocie, siostra doprowadziła mnie do płaczu, że nie mogłam się uspokoić. Myślę, że naprawdę wykonała kawał dobrej roboty. Dodaję to, bo mnie prosiła i mam jeszcze kilka drobnych jej tekstów i sądzę, że się znajdą na blogu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x