piątek, 14 listopada 2014

Hate is not a good way - Part five: Start!

~~*~~

Xiumin pokręcił zniesmaczony głową, po czym przecisnął się przez tłum tańczących ludzi. Znaczy wijących się we wszystkie strony świata, ocierając się o każdego. Minseok westchnął cicho, kiedy poczuł na tyłku kolejną rękę. Normalnie za chwilę się odwróci i obetnie łapska! 
Nienawidził, gdy ktoś go dotykał, tylko jedna osoba miała do tego przyzwolenie, ale też nieczęsto miał zaszczyt dotknąć jego ciała. Xiumin nie należał do osób, które dają dupy na prawo i lewo. To nie leżało w jego naturze, a poza tym jakoś nie ciągnęło go do tego wszystkiego.
Szperając głęboko w pamięci, Minseok odnotował, że tylko Chanyeol i Kris mają nałóg palenia tytoniu. Nikt inny nie zażywał jakiś środków typu; narkotyki czy jakieś głupie tabletki, które nic nie dają. Sięgają po alkohol, ale no bez przesady. Byli przestępcami i czasami pili. No bo kto im zabroni?
Ximin pokręcił głową, gdy zobaczył znajomą czuprynę. Zrobił z ust podkówkę, wywracając oczami. 
Tak, ten klub jak i ludzie w nim się znajdujący byli obrzydliwie bogaci.
Chociaż Minseok należał do grupy bogatego społeczeństwa, nienawidził takich ludzi. I miejsc także.

~~*~~

Chanyeol kichnął przyciągając uwagę rozwalonego na przednim siedzeniu Baekhyuna.
No co? Też jestem człowiekiem! fuknął, zakopując się w grubym płaszczu i szaliku. Pomimo włączonej klimatyzacji nadal było zimno. Chanyeol trząsł się niczym osika. 
Nie jesteś przypadkiem chory? zauważył dobrodusznie Byun. Masz gil go pasa, wyglądasz niczym Rudolf czerwono nosy i trzęsiesz jak galareta.  
Park prychnął rozjuszany.
Dzięki burknął. Ale mamy coś do zrobienia.
No nie wiem Baekhyun cmoknął. W twoim dzisiejszym stanie może coś się nie udać.
Chanyeol spojrzał na niego lekko poirytowany. Wiedział, że był chory, ale czasami musiał udać, że wcale tak nie jest. Rzecz jasna, później zdychał w katuszach, ale nikt o tym nie musiał wiedzieć.
Baekhyun wyjął lizaka z buzi, ogarnął się trochę na siedzeniu i przyłożył dłoń do czoła wyższego.
Co robisz? zapytał.
Byun wywrócił oczami.
Masz gorączkę stwierdził i znów wpakował kolorowego lizaka do buzi. Jutro będziesz zdychał i nikt ci nie poda nawet szklanki wody. Ale tak, masz rację. Musi jeszcze trochę poobserwować.
Chanyeol warknął przez zaciśnięte zęby, ale odwrócił głowę. Z ciemnych chmur powoli zaczął sączyć się deszcz, nadając jeszcze bardziej ponurego nastroju miastu. Park usadowił się wygodniej na fotelu i zaczął śledzić ludzi.
Nie lubił tej części pracy. Wolał już działać lub posprawdzać coś, bo możliwe, że wpłynęły nowe informację. Niestety musiał siedzieć w samochodzie z Baekhyunem, bo musieli znaleźć podejrzanego, a wręcz zamieszanego w to całe zajście.
Kim Himchan nie wyglądał na przyjaznego, a tym bardziej na skorego do rozmowy. Nie żeby się go bali, ale facet był bardzo nieosiągalny. Poza tym był bardziej rozumny i nie myślał mięśniami, tylko mózgiem i się całkiem nieźle maskował. Nie mogli mu przecież wyjechać z tekstem ,,hej stary, może pogadamy jak koledzy po fachu?”. To było idiotyczne i bardzo głupie, ale żaden nie wypowiedział tego na głos. Byli za bardzo obeznani i inteligentni, żeby podejść do człowieka i powiedzieć mu takie coś.
Chanyeol westchnął. Szykuje się najcięższy okres w ich życiu.

~~*~~

Kyungoo przykucnął, starając się zignorować zapach krwi unoszący się w powietrzu. Na beżowych ścianach rozbryzgała się krew, a w drewnianą podłogę właśnie wsiąkała ta szkarłatna ciecz. Szczupły mężczyzna leżał bezwładnie na podłodze, a jego ciężki, chropowaty oddech drażnił uszy Dyo. Ciało drgało pod wpływem dreszczy, a klata piersiowa ledwo się unosiła. Ze skroni leciała krew, a rozszarpanego miejsca lała się wiadrami.   
Kyungoo pokręcił głową, po czym wstał. Rzucił plikiem papierów w martwego mężczyznę i uśmiechnął się krzywo.
Odwrócił głowę, aby zobaczyć w drugim kącie posturę młodego chłopaka. Czy odpowiadało mu towarzystwo w trakcie zabijania? Kai nie odzywał się, dlatego nie szarpał nerwami Kyungsoo. Jedynie obserwował, zapewne oceniając sytuację. Kyungsoo uśmiechnął się i przywołał go ruchem ręki.
Chodź już, nie mamy za dużo czasu, Jongin-ah Dyo wsunął dłoń do kieszeni i ruszył do wyjścia.
Kai dreptał tuż za nim, wpatrywał się w niebo.
Czy myślisz, że coś dobrego z tego wszystkiego wyjdzie? Jongin zapytał, rozkładając parasolkę i przysuwając się do swojego towarzysza.
Kai-shi, wszystko ma swój cel. A nasz szef w szczególności. Pamiętaj, jesteśmy jednością i tego nas chce nauczyć Kyungoo lekko się uśmiechnął. I myślę, że nasi przyjaciele muszą to zrozumieć. A na razie są za głupi, aby cokolwiek z tego wywnioskować.
Jongin westchnął chicho, a jego usta wykrzywiły się nieznacznie.

~~*~~

Ich szef lustrował ich chłodnym spojrzeniem, a oni siedzieli jak gdyby nigdy nic. Chanyeol siedział opatulony bluzą, a Baekhyun jeszcze wcisnął mu coś ciepłego w dłonie. 
Na razie nic nie jest pewne Kris odezwał się jako pierwszy. Drugie spotkanie tych panów odbędzie się w przyszłym tygodniu, ale nic nie jest potwierdzone.
Dobrze mężczyzna za biurkiem westchnął. Co macie zamiar zrobić?
Nic, szefie. Nie możemy wdepnąć im na odcisk, albo zaalarmować ich. Na razie nic nie wiedzą i taki stan rzeczy powinien być zachowany. 
Szef westchnął cicho, przenosząc wzrok na Chena. Młodszy mężczyzna patrzył na wszystko z uwagą, starając się niczego nie przeoczyć.
To świetnie. Na razie nie jest źle i muszę was pochwalić. Radzicie sobie całkiem nieźle wbrew mojemu pierworodnemu założeniu szef przeciągnął się. A teraz wracajcie zanim stracę dobry humor. Spisaliście się, ale nadal nie jest to do końca zrobione.

~~*~~

Tao wszedł do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Jego przyjaciółka siedziała na łóżku, patrząc się na wielkiego miśka, który siedział na krześle. Zitao uniósł brwi, zdejmując z siebie leniwie płaszcz. Lin podniosła się, po czym podeszła do niego. Objęła go szczelnie swoimi szczupłymi ramionami, a usta przybliżyła do jego ucha.
Musimy pozbyć się miśka zamruczała zaczepnie skubiąc jego płatek ucha. Zitao uśmiechnął się zadziornie, zaplatając dłonie na dole jej pleców.   
Więc zaczynajmy.
Oboje obijali się po pokoju, aż w końcu dotarli do pluszaka. Tao ,,niechcący” go zrzucił, a dziewczyna  weszła na niego, depcząc go. W tym samym czasie dotykali się nawzajem gdzie tylko się dało, maskując przy tym swoje prawdziwe zamiary. Lin westchnęła teatralnie, przyciskając bardziej Tao i coraz bardziej masakrując miśka. W końcu coś chrupnęło i Lin z wielkim uśmiechem na ustach odsunęła się od mężczyzny. Poprawiła koszulkę i przykucnęła przy misiu. Rozdarła lewe ucho, a palcami zanurkowała w wacie. Grzebała chwilę, po czym wyciągnęła mały, połamany przedmiot. 
Cóż, zaczyna się kobieta spojrzała na bruneta. Co o tym myślisz?
Tao rozłożył bezradnie ramiona.
Że są głupkami? Myślą, że prostytutki to głupie baby? prychnął, łapiąc przedmiot w rękę. Chanyeol powinien to rozszyfrować. Chyba wiedzą, że ktoś się do nich doczepił Zitao zmarszczył brwi.
Oj, Tao! Chyba mnie nie znają! Nie jestem dziwką dla wszystkich! Lin zaplątała ręce na biuście. Mam stałych klientów, którzy nie są obleśni. Ten misiek był zaskoczeniem i być może wyzwaniem. Jeden niewłaściwy ruch i byłoby po nas.
Wiem. Dlatego cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak ty.
To świetnie! A teraz skończmy, to co zaczęliśmy. Lubię twoje ciepło.

~~*~~

Chanyeol założył okulary na nos i wziął połamany przedmiot do ręki. Marszcząc nos, muskał palcami powierzchnię. 
Skąd to wziąłeś? zapytał Chanyeol. To jest mini kamerka, można ją wsadzić do czegokolwiek, przyczepić do lampki.
Widzę, że ktoś chce nas wykasować Zitao uśmiechnął się. Gdyby nieufność mojej przyjaciółki wszystko by inaczej wyglądało. Trzeba się zająć małymi szkodnikami i ich powybijać. Coś czuję, że nie będzie to miłe spotkanie, ani dla naszej strony, ani dla ich.
Tao, wiesz dobrze co musimy zrobić i dlaczego Chanyeol uniósł mały przedmiot. Ogarnę skąd jest i wytropię skąd można je dostać. Weź Baekhyuna, muszę porwać na chwilę Krisa. Xiumin i Chen wyjechali do Chin tydzień temu, a Kai i Sehun są zbyt zajęci, aby nam dopomóc. 
Huang westchnął, ale pokiwał głową.
Trzymaj się powiedział jeszcze i znikł za drzwiami.
Chanyeol zapalił papierosa wsuwając sobie flirt do ust. Zaciągając się dymem i położył kamerkę na biurku. Zaciągając się raz po raz, w końcu usiadł i marszcząc przy tym brwi, zaczął oglądać mały przedmiot. Gdy wypalił papierosa wziął następnego, aby nikotyna zajęła mu czas. Lubił pracować, gdy palił, to w jakimś stopniu go uspakajało. Gdyby jego matka dowiedziała się, że popadł w taki nałóg, przewinęła go by przez kolano i złoiła mu dupę. Chociaż był już dorosłym mężczyzną jego mama bardzo się o niego troszczyła. Mamrocząc pod nosem z papierosem pomiędzy wargami, rozbroił kamerkę. W niektórych miejscach była spłaszczona i wygięta, to tylko i wyłącznie z powodu mocnego zachowania kogoś kto na nią wdepnął. Park zgasił peta w popielnice i zagryzł mocno wargi, gdy odkręcił górną część. Widząc zdeformowany napis firmy i ulicę sklepu, uśmiechnął się do siebie.  
Włożył do kieszeni portfel, zarzucił na ramiona ciepły płaszcz i wziął do ręki ukochane papierosy – czerwone LD, długie. Jemu najlepiej smakowały i to mu odpowiadało. Zanim wyszedł z pokoju wepchnął sobie do ust gumę do żucia.
Z spokojem przemierzył korytarz i zszedł na dół.
Kris! Idziemy! Mamy coś do załatwienia Park oparł się o ścianę i poczekał, aż Wu zejdzie.
Ku jego zdziwieniu przyszedł szybko i mogli już ruszać w drogę. Chanyeol zapalił po raz kolejny – kij z tym, że przed chwilą żył gumę.
Mamy kolejną sprawę na głowie Yifan uśmiechnął się tajemniczo, sam podpalając końcówkę papierosa. Nie cierpię takich typków. W dupę by ci weszli. 
Chanyeol zaśmiał się, przyciskając pedał gazu.
Cóż, nie będzie tak łatwo. Nie jest nas tak dużo.

~~*~~

Chanyeol wypuścił dym z płuc, unosząc jedną brew.
Chłopaczku, wiesz, że nie wolno kłamać? zapytał. Przecież widziałem, że to z tego miejsca jest ta kamera. Powiedz, do cholery, kto to kupował.
Ale nasze logo jest w środku — wymsknęło mu się.
Powiedzmy, że jestem sprytniejszy niż myślisz Chanyeol wyrzucił peta do kosza. A teraz powiedz grzecznie, gdzie sprzedawałeś lub komu. Nie mam ochoty cię krzywdzić, potrzebuję tylko informacji i abyś zamknął buzię. Jeżeli nie dostosujesz się do tego, zrobię coś niemiłego.
Grozili mi chłopak zatrząsł się. Zagrozili mi, ze jeśli powiem coś ,,psom” to zabiorą mi siostrę! Ona jest jeszcze taka malutka....
Słuchaj Kris westchnął. Po pierwsze: nie jesteśmy z policji, a po drugie: powiedz nam gdzie są, to już nic nie będzie ci grozić. My się z panem o to zatroszczymy.
Dobrze nastolatek wytarł twarz rękawami za długiej bluzy. Prosili o czternaście sztuk. Rozmawiali między sobą i gadali coś o podłożeniu bukietu czy miśka. Podawali różne adresy, ale pamiętam tylko jeden i wiem gdzie to jest. Burdel na końcu miasta, tam taki stary. Zewnątrz wygląda ohydnie, ale wewnątrz dzieją się ciekawe rzeczy. Tam wymieniają się czymś i omawiają plan działania. Później zapłacili i wyszli. Nie wiem już nic. A co do kamerek, to są bardzo przydatne i unikalne. Ale mają wady. Łatwo można je zniszczyć, ale są tak małe, że nawet jeśli zawiesisz je na lampce to nikt tego nie zauważy. To tyle. 
Wiesz? Chanyeol wyjął kolejnego papierosa. Był ewidentnie uzależniony. Kai będzie miał co robić.
Tak Kris mruknął, wciskając dłonie do kieszeni płaszcza. Będzie miał co robić. I Zitao też.

~~*~~

Suho oparł głowę na splecionych dniach. Siedząc w cholernie drogiej restauracji i towarzysząc nie lubianej kobiety, Junmyun miał ochotę wstać i wyjść. Na przeciwko niego siedział szczupły mężczyzna około trzydziestki i przeszywał go wzrokiem jakby chciał coś wyczytać z jego postawy. Suho robił się coraz bardziej zirytowany, a cisza doprowadzała go do szału. Nienawidził tego typu spotkań, a jeszcze miał wrażenie, że ten facet chce się go pozbyć.  
Pani, ile jeszcze musimy czekać? zapytał, zabierając dłonie i spoglądając na kobietę.
Pomimo wieku wyglądała przecudownie z wiśniowymi ustami i zebranymi włosami. Długie kosmyki czarnych włosów zgrabnie okalały jej twarz, a zadbane dłonie miała położone na stole. Madame uśmiechnęła się i przeniosła na niego swój wzrok.  
Niedługo. Jeżeli spóźni się jeszcze trochę to obiecuję, ze za chwilę stąd wyjdziemy kobieta miała aksamitny głos, i gdyby Junmyun nie był przestępcą lub w jakimś stopniu nie gardził tą kobietą, to może wyszło by coś z tego dziwacznego związku.
Suho skinął głową i zawiesił wzrok na zegarze na ścianie. Minuty mijały leniwie, a on czuł się coraz bardziej zirytowany. W końcu wskazówka pokazała za dwadzieścia dwunasta. Madame wstała z krzesła i zgrabnie ominęła stół. Junmyun także się podniósł z gracją, wygładzając klapy marynarki. 
Myślę, że nic z tego nie wyjdzie kobieta mruknęła. Nasz czas się skończył.
Suho pomógł założyć jej płaszcz i sam szybko zarzucił swoje odzienie. Łapiąc ją za rękę wyszli z restauracji. Bez słowa otworzył drzwi, poczekał aż wejdzie, a sam usiał za kierownicą. Obserwował jej twarz przez lusterko. Zacisnął usta w wąską linię.
Jedź prosto do domu poprosiła,  zamykając oczy.
Droga minęła w ciszy. Samochód mknął przez pustą ulicę, zakłócając ciemność.  
Pani, jesteśmy jego głos odbił się od ścian samochodu.
Wejdź ze mną. Za chwilę będziesz wolny.
Junmyun wygramolił się z wnętrza samochodu, po czym pomógł Madame. Szli w ciszy, a małe kamyczki na podjeździe chrupotały pod stopami. Suho poczuł jak zimne palce zaciskają się wokół jego dłoni. Uśmiechnął się nikle, łącząc odważniej ich dłonie. Kobieta otworzyła drzwi i kazała wejść. Ciemność przywitała ich zewsząd, a cisza była nieznośna.  
Madame zdjęła płaszcz i rzuciła go niedbale na szafkę. Suho uniósł brwi, obserwując jej zgrabną sylwetkę. Była niewątpliwie piękna, nawet Junmyun musiał się z tym zgodzić. Westchnął cicho. 
Mężczyzna znów poczuł lekki dotyk. Spuścił wzrok, aby przyjrzeć się jasnobrązowym oczętom Madame. Nie wiedzieć czemu schylił się, łamiąc pomiędzy nimi przestrzeń. Ich wargi zderzyły się ze sobą, łącząc ich w tym małym geście. 
Suho nie robił tego z własnej nieprzymuszonej woli – może tylko ten czyn był spontaniczny – ale całej zajście i spotkanie tej kobiety – było zaplanowane. 
Madame była ważną osobą w tej całej grze i Junmyun musiał dobrze zająć się tą kobietą.

~~*~~

Kai oparł się o bar, odpinając górne guziki koszuli. W pomieszczeniu było duszno, a na górny korytarz był przesiąknięty zapachem seksu i woni alkoholu. W sobotnie wieczory w tym burdelu było najgorzej. Na co dzień był zadbany, a teraz każdy był zajęty. Jongin nie umiał wytłumaczyć dlaczego jeszcze tutaj był. Na razie nikogo nie złapie, bo wszyscy byli zajęci sobą, a on został trzymając się swojej misji. Usiadł na wysokim krześle i przywołał do siebie barmankę. Kiedy pomalowane oczy spoczęły na nim uśmiechnął się zniewalająco. 
Poproszę coś mocnego mruknął, patrząc spod półprzymkniętych powiek na małą zdobycz.
Dziewczyna skinęła głową i odeszła od niego. Kai wiedział co musi zrobić, aby się czegoś dowiedzieć. Przecież na każdą kobietę to działa.
Po godzinie wylądowali w pokoju, a informację płynęły z jej ust niczym rzeka.
Burdele to naprawdę święte miejsca.

~~*~~

A/N: Minął ponad miesiąc od ostatniego rozdziału… Ale w końcu wracam do Was z piątym rozdziałem i naprawdę nie wiem kiedy opublikuję następny part. Ten rozdział był napisany już wcześniej, ale nie chciałam dodać, dopóki nie mam w zapasie, ale jak są osoby na które na to czekają, to nie trzymam już Was dłużej :3 Może jutro, a może w niedzielę dodam shota z pairingiem z innego zespołu xD Chyba pod koniec listopada uda mi się wrzucić całą Księgę: z serii ”Wszyscy kochają Chanyeola” Kocham Was wszystkich, misie <3

3 komentarze:

  1. jej wreszcie kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz, jak świetne jest Twoje opowiadanie! Wszystko masz świetnie dopracowane i jeszcze ten ponury klimat pełen niebezpieczeństw i krwi! Pewnie nie raz to już pisałam, ale nic nie poradzę, że uzależniłam się. Bardzo spodobał mi się moment, w którym Baekhyun martwił się o chorego Chanyeola. Park bardzo przejął się swoim zadaniem, skoro nawet chory chciał pracować. Powinien dbać o zdrowie. I jeszcze Kyungsoo w akcji! Kurcze! Tak trudno sobie wyobrazić go, jako mordercę. Ale takie niewiniątka mają dużo za uszami. Na serio warto mieć znajomości w burdelach, bo tam jest źródło najważniejszych informacji. Kai coś o tym wie. Rozbrajają mnie sceny z nim. Tao również się na coś przydał, skoro udało mu się znaleźć kamerkę. Będę czekać cierpliwie na kolejny rozdział, choćby miał się on dopiero pokazać za kilka lat.
    Pozdrawiam serdecznie! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział! Tyle na to czekałam :')
    ale opłacało się xD
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x