Lalkarz, Hunhan, au, lekki fluff, angst,
nadprzyrodzone
A/N: Na pomysł wpadłam, kiedy prowadziłam uroczą konwersację z moją młodszą
siostrą, która czasami wygląda jak lalka. Ale dlaczego Hunhan? A bo dlatego, że
Luhan pasował mi do roli lalki.
Ten oneshot nie jest taki długi, bo ma cztery
strony, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba, miśki. Witam nowych obserwatorów
– Lusia oraz Buki Buk. Wow, jest nas coraz więcej i się z tego
powodu cieszę! Tak, ostatni oneshot, tsk. Dodaję go, bo skończyłam go dzisiaj.
Chcę dodać jak najwięcej, bo w roku szkolnym zapewne nie będę mieć czasu, bo
szykuję się dla mnie ciężki rok. Ale co tam! Nie zostawię Was na długo, bo bez
pisania nie mogę długo przetrwać. Jak jeszcze byłam młodsza to na lekcjach się
pisało, więc...Damy radę! A teraz życzę miłego czytania!
Edit: 7 października, 2014 rok. (poprawienie
drobnych błędów)
1
Mówili, że lalki są piękne, że nikt i nic nie
dorównuje im w urodzie. Może mieli rację. Może mieli cholerną rację, mówiąc iż
lalki są piękne. Są, nikt temu nie zaprzeczy, ale też nikt nie zwracał uwagi
kto je wykonał. Jakie uczucia musiał włożyć pewien człowiek, który wykonywał
swoje dzieła, jakich materiałów musiał użyć.
Tak naprawdę lalkarz stał w cieniu swoich
dzieł.
Sehun tak naprawdę nie miał żadnej pracy. Nie
miał zainteresowań, nie miał stałego zajęcia. Lubił się za to bawić wszystkim
co ludzkie; uczuciami i ciałami. On nie miał rodziny, mieszkał sam na obrzeżach
tej głupiej wsi strugając lalki. Siedział całymi dniami nad drewnem próbując
stworzyć coś pięknego. Wydłubać oczy, nos, całą twarz. Lalki w jego wykonaniu
nie były tylko z drewna, porcelana też zawitała w jego rękach, ale szybko się
tłukła. Porcelanowe laleczki miały największe powodzenie u małych dzieci i
kobiet. Drewniane dla tych co nie mieli funduszy, aby kupić sobie wyrafinowaną
lalkę. U Sehuna nawet lalka z drewna miała to coś. Jego dzieła podbijały sporą
liczbę ludności, miał powodzenie w większych miastach, ale nigdy się nie
sprowadził do żadnego z nich. Wolał swoją chatkę na obrzeżach tej wsi, gdzie
nie słyszał szmerów rozmów bogatych ludzi. Wolał wsłuchiwać się w szum drzew,
lub monotonnego stukania deszczu. Te różne dźwięki napawały go spokojem oraz
weną, gdzie tworzył kolejną lalkę.
W jego domu, na półkach, w małym magazynku
stały czy siedziały lalki. Patrzyły się na ponury wystrój domu swoimi szklanymi
oczami. Dzieła tonęły w jedwabnych strojach oraz kolorach, które zostały na nie
nałożone. Patrzyły się na to bez żadnego ruchu. Bez żadnego uczucia.
Lalki nie miała prawa żyć.
Sehun westchnął i stanął na równe nogi. Ta
lalka była jego największym dziełem, który udało mu się stworzyć. Porcelana
odbijała lekkie promienia słońca, które jakimś cudem przedarły się poprzez
ciężkie, ciemne zasłony. Właśnie te promienie nikły w blond kosmykach i
nieruchomych oczach, które miały kolor parzonej kawy. Lalka była nieco niższa
od lalkarza i stała podtrzymywana na drucie. Chłopak-lalka został ubrany w
miękki smoking spod którego wystała śnieżnobiała koszula i czarna muszka. Porcelanowa
twarz, bez żadnej skazy i innej niedoskonałości prezentowała się nienagannie.
Sehun mógł być dumny ze swojego dzieła.
Przejechał jeszcze pędzlem umoczonym w różowej
farbie po nijakich ustach lalki. Zadowolony uśmiechnął się i wytarł małą kropkę
z jej policzka. Wrzucił pędzel do słoika z wodą, powiesił ubrudzoną szmatę na
starej rurze i przypiął plakietkę z imieniem swojej lalki do jej ubrania.
Luhan.
6 maja, 1820 rok.
Sehun założył cylinder, po czym opuścił swoją
chatkę. Przebrnął przez kamienną drogę i już siedział w powozie. Nasunął
kapelusz i spod przymkniętych powiek przyglądał się mieszkańcom wsi. Jego
bystrym oczom nie umknęły starsze kobiety, które ustawiały warzywa oraz owoce
na straganach. Małe dzieci biegały na około tego wszystkiego, śmiejąc się
głośno. Sehun zacisnął usta. Wolał siedzieć w domu i dopracowywać swoje dzieła
niż iść na spotkanie z burmistrzem. Sehun nigdy nie lubił tego typu spotkań,
nie cierpiał przebywać wśród ludzi. Jego jedynie obchodziły opinie na temat
swojego dzieła, aniżeli durnej rozmowy na temat finansów czy tego typu rzeczy.
Niestety, zawsze Sehun musiał chodzić na takie spotkania, bo miał sprawny umysł
i umiał rozgryźć jakieś problemy. Albo uczestniczył w regularnych zebraniach,
gdzie wszystko musiało przejść rutynową kontrolę.
Lalkarz znów poprawił cylinder i wysiadł z
powozu. Przemierzył szybko wąską ulicę, po czym wszedł do ratusza. Przywitał
się grzecznie z kobietą i udał się do sali obrad. Jego czarny płaszcz cicho
szeleścił, zakłócając ciszę panującą w tym budynku. Nigdy nienawidził tutaj
przychodzić.
Pokręcił głową i nacisnął klamkę. Kiedy ta
gładko ustąpiła, wszedł do środka witając się cicho ze wszystkimi
zgromadzonymi. Usiadł na krześle obok syna burmistrza – Park Chanyeola, który
stukał w zamyśleniu palcami o blat.
Sehun westchnął, zamykając oczy.
Wchodząc do domu jego ciało ogarnęło
nieprzyjemne zimno. Gdy wracał do swoich kątów zaczął padać deszcz, a na dworze
zrobiło się zimno. Majowe dni nie były przyjazne dla mieszkańców tego małego
miasteczka.
Sehun zrzucił swój płaszcz oraz cylinder.
Wszedł do niewielkiego salonu i zajął się rozpalaniem ognia. Po parunastu
minutach ogień wesoło tańczył, a w izbie zrobiło się jaśniej. Sehun mruknął
cicho, po czym udał się do kuchni, aby nastawić wody na herbatę. Wziął kubek,
nasypał kilka łodyg herbaty, po czym udał się do swojego magazynu. Już w progu
czuł, że coś jest nie tak, a gdy znalazł się na środku pomieszczenie, jego
ciało ogarnęło przerażenie. Tam gdzie stał Luhan było puste miejsce, jedynie drut, który otrzymywał lalkę
dyndał smętnie. W magazynie było ciemno oraz zimno. Sehun jeszcze nigdy w życiu
nie był tak przerażony patrząc na to miejsce. Tym bardziej, że czuł na sobie
czyjś wzrok Odwrócił się powoli utrzymując swój krzyk w gardle. W jego oczy wpatrywały
się jeszcze jakieś, koloru parzonej kawy. Świeciły się lekko pośród tej
ciemności. Lalkarz odwrócił swoje ciało do osóbki, która ukrywała się w
najciemniejszym kącie tego magazynu.
— Hej, możesz wyjść — powiedział cicho Sehun, aby nie spłoszyć tego
kogoś. — Nic ci nie zrobię,
przysięgam!
W kącie coś się poruszyło, aż w końcu do uszu
lalkarza dotarł urywany i nierówny oddech. Głębokie westchnienie. Sehun
wyciągnął dłoń, co tylko zachęciło osobę to wyłowienia się z ciemności. Lalkarz
nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy jego
lalka poruszała się bez żadnego sterowania, a nie tak dawno temu martwe
usta biorą kolejny długi wdech. W końcu Luhan stanął i podniósł na niego wzrok,
w jego oczach tańczyły iskierki życia, a na różowych ustach pojawiły się lekkie
bruzdy, kalecząc ich doskonałą gładkość. Na idealnej białej skórze policzków
pojawiły się wypieki, zapewne z zimna. Luhan zaciskał dłonie na swoim ubiorze,
patrząc niepewnie na swojego stwórcę.
— Boże — lalkarz wykrztusił. — Dlaczego...?
— Nie możesz uwierzyć, że oddycham, jest mi zimo
i żyję, prawda? — lalka odezwała
się, zaskakując Sehuna delikatnością głosu. — Pozwól, że ci to wytłumaczę, ale możemy stąd iść? Jest naprawdę zimno.
Lalkarz skinął głową, po czym wskazał drzwi. Luhan
ze zwinnością przekroczył próg i wsunął się do kuchni. Usiadł na krześle, a
Sehun wziął przez ścierkę gorący czajnik. Zalał wodą herbatę, po czym powtórzył
proces, kiedy przyszykował kolejną filiżankę.
— Lalki czasami żyją. Albo nie, one tak naprawdę
nie są nawet w połowie żywe —
zaczął Luhan. — W tym ciele, już
ciele, za chwilę ci wytłumaczę, zagnieździł się duch. Raczej wykorzystałem, to
co stworzono. Nie miej mi tego za złe, ale czasami duchy szukają pojemnika,
lalki dają czasami taką możliwością. Ludzie zwykle mówią na to opętanie czy
coś. Owszem, jestem lalką, to się nie zmieni, ale żyję, poruszam się i tak
dalej. Posiadam wszystkie funkcje do życia. A jak już wspominałem to jest
ciało; pojawiły się struktury jak u człowieka, nie jest tak idealna i gładka w
dotyku jak przedtem. Nie jest to czysta porcelana.
— Nie rozumiem — przyznał lalkarz.
— Nie długo odzyskasz swoją lalkę — powiedział Luhan. — Nie potrzebowałem ciała, dobrze mi było jako
duch.
— Ale czy ty miałeś kiedyś ciało?
— Nie — odparła lalka. — Nie znam
żadnych czynników, odczuć, uczuć, ani nic z tych rzeczy. Tak na dobrą sprawę
masz lalkę, która mówi i rozumie co się dzieje — Luhan uśmiechnął się. —
Wybacz, jeżeli coś sprawiło ci zawód czy coś, co mogło cię zdenerwować.
2
26 czerwiec, 1820 rok.
Sehun trzymał w dłoniach szklankę z czystą wodą
i wpatrywał się w piękną twarz Luhana. Odkąd jego lalka ożyła w magiczny
sposób, z samotnego życia lalkarza zostało wspomnienie. Nawet pogoda
dopisywała, słońce już od dobrych paru dni świeciło dając przyjemne ciepło,
przez co Luhan uczył się więcej.
Lalka siedziała na miękkiej trawie, patrząc na
motyla, który latał swobodnie woku jej postaci. Mimo, że Luhan powiedział, że
niedługo Sehun odzyska lalkę, to z każdym dniem poznawał coraz więcej świata i
przyzwyczajał się do niego. Lalkarz jakoś też nie narzekał na dodatkową
obecność. Luhan nie przypominał już tak bardzo porcelanowej lalki, bo Sehun
miał okazję dotknąć jego dłoni. Była ciepła i lekko szorstka w dotyku przez co
lalkarz potwierdził, że nie jest to zimna porcelana z której stworzył lalkę.
Luhan podniósł się z trawy, po czym chwycił
swoją marynarkę. Uśmiechnął się na widok Sehuna w progu. Skocznym krokiem
ruszył do domu, gdzie Sehun zdążył wejść. Luhan uśmiechnął się szeroko,
rzucając wierzchnie odzienie na małe, drewniane krzesło.
Luhan lubił patrzeć jak pracuje Sehun.
3
4 sierpnia, 1820 rok.
Luhan siedział na małym łóżku, wpatrując się w
swoje dłonie. Jego ręce były zimne, a zdrowe rumieńce zastąpiła bladość.
— Już na mnie czas, Sehunnie — szeptał do siebie. — Nawet nie wiesz jak bardzo chcę zostać wraz z
tobą. Chcę być blisko ciebie —
mówił cicho, a do jego oczu napływały łzy.
Luhan nie wiedział kiedy do pokoju wszedł
Sehun. Chciał tylko poczuć ostatni raz jego ciepło. Silne ramiona oplotły jego
wątły pas, a miękkie usta przywarły do jego, ciepłych i jeszcze ludzkich. Luhan
płakał, kiedy ręce jego lalkarza badały jego skórę, kiedy szeptał, że go kocha.
Płakał zalewając białą poduszkę gorącymi łzami.
A kiedy wszystko się skończyło, a na ustach
zamarły dwa słowa, pozostał tylko żal.
Porcelanowa laleczka znów zawitała zimne progi
zimnego i ponurego domu lalkarza.
4
6 maj, 2014 rok.
Chłopak przemierzał ruchliwe ulicę Seulu,
patrząc na wystawy w sklepach. W końcu jego oczy napotkały lalek, które
siedziały na szklanych półkach wystawy. Przesunął wzrokiem po idealnych rysach
kukiełek, aż w końcu zatrzymał wzrok na oczach jednej z nich.
Uśmiechnął się gorzko, po czym ruszył biegiem
na zajęcia.
W ciemnym rogu sklepu stała samotna lalka, a na
jej białych policzkach zostały ślady łez.
A lalkarz?
Lalkarz właśnie biegł.
O Boże ! To było piękne ♥
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć . Naprawdę kocham takiego typu opowiadania i bardzo się cieszę , że to napisałaś . Jestem szczęśliwa , że trafiłam na Twojego bloga , bo naprawdę fajnie piszesz . Przeczytałam wszystkie opowiadania za pierwszym razem i jestem pod ogromnym wrażeniem .
Życzę ci wszystkiego dobrego i powodzenia w dalszym pisaniu noi oczywiście dużo , dużo weny ;> .
Dziękuję za przywitanie, ogromnie mi miło ^^
OdpowiedzUsuńZnów wkradło się kilka błędów. Przeważnie literówek i kilka ortograficznych. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że o tym mówię. Po prostu bardzo chcę żeby Twoją twórczość czytało się jeszcze lepiej, niż teraz :) Masz może betę? Mnie się taka beta naprawdę czasem ogromnie przydaje ^^
Motyw Luhana jako lalki już znam, ale mimo wszystko Twój pomysł był całkiem inny od poprzedniego~ Jednak też bardzo delikatny i lekki.
Jeszcze raz dziękuję za miłe powitanie~
Nie, nie mam za złe, że wytykasz mi błędy. Jestem bardzo wdzięczna za to. Wiem, ze robię błędy, literówki to moja słabość. Nie mam bety, bo tak na dobrą sprawę nie mam czasu jej szukać, sama staram się poprawić, ale nie wszystko wyłapię ^.^ Moje oczy nie widzą wszystkich błędów i to mnie najbardziej wkurza, ale staram się xDD Ale dziękuję za komentarz. Postaram się bardziej wyszukać te błędy i je poprawić. Raz jeszcze dziękuję!
UsuńCieszę się, że nikogo nie uraziłam ;)
UsuńI dobrze Cię rozumiem. Sama swoje prace czytam chyba po pięć razy, poprawiając wszystko co się da~ A potem jeszcze wysyłam becie, która zajmuje się moją największą słabością, tj. interpunkcją xD Okropna zmora ._.
I nie ma za co ^^ Z chęcią przeczytam resztę opowiadań, jak tylko znajdę wolną chwilę~
Nie przepadam za Hunhanem, ale trzeba przyznać, że Lulu pasuje do laleczki. Na niektórych zdjęciach wygląda, jak manekin. Idealny, bez skazy. Starczy może o urodzie Luhana, a przejdę do shota. Na serio mi się podoba. Dla mnie to taka smutna, przecudowna bajeczka, która wyciska łzy. Najgorsze było zakończenie! Wiadomo, że Luhan nie mógł zostać z Sehunem na zawsze. Przynajmniej spędzili ze sobą czas. Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze coś takiego słodkiego. Przyjemnie się czytało!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D