sobota, 3 grudnia 2016

FUCK - 06. Sztywne ubrania

 Y O U N G J A E

Słuchałem hałasu z górnego mieszkania, które rozpoczął się około godziny trzeciej nad ranem.
Ale nie o tym.
Aktualnie leżałem w łóżku wraz z Jaebumem, a moje ubrania zrobiły się strasznie sztywne, bo obije jakoś nie pomyśleliśmy o  tym, by się przebrać i legliśmy na łózko starszego jak staliśmy, a przypominam, że byliśmy mokrzy. W sumie nie wiem, co nam odbiło i w co gramy, ale skończyliśmy leżąc razem w jednym łóżku.
Skrzywiłem się mocniej, kiedy usłyszałem głuchy odgłos, jakby coś przywaliło w ścianę. Jasna cholera, co nasi drodzy sąsiedzi wyprawiali o trzeciej rano?
— Oni tak zawsze? —warknąłem w końcu. Wiedziałem doskonale, że Im też nie śpi, więc ten fakt wykorzystałem.
Wyczułem jak wzrusza ramionami, po czym coś fuknął pod nosem, ale za bardzo go nie zrozumiałem.
— Raz na jakiś czas tłuką się po mieszkaniu — odpowiedział w końcu. — Głupi, nie mów mi, że nie wiesz co robą na górze — westchnął. — Na pewno nie przestawiają szafy.
Przełknąłem ślinę, wbijając wzrok w sufit. Czyli, że Mark i Junior mają jakąś relację. Mogłem się nawet domyślić, że są razem, bo ich wzrok wszystko mówił, ale sam jakoś nie chciałem sobie tego dopowiadać.
— Ale dlaczego o cholernej trzeciej godzinie?
Nie dawało mi to spokoju. I dla ich wiadomości, głuche odgłosy było słychać, ale chyba będę musiał ich uświadomić, że jednak to wszystko słychać i nie każdy śpi o tej godzinie i ma kamienny sen.
— A bo ja wiem — ziewnął. — Możliwe, że chcą sobie jakąś urozmaicić życie, kto wie — poczułem jak się porusza, by za chwilę jego skóra otarła się o moją.
Zamilkliśmy. Czułem się nieswojo, chociaż było dobrze. Nawet sam fakt, że leżę z Jaebumem mnie nie przerażał, a powinien, raczej zastanawiałem się nad tym, że się właśnie nie kłóciliśmy. Jednak mogłem zwalić na to, że po prostu byliśmy zbyt zmęczeni, by wymyślać przeróżne wyzwiska, czy rzucać podtekstami.
Nie wiem która była godzina, gdy już zasypiałem, ale jak zwykle Im mi na to nie pozwolił. Kiedy już miałem odpłynąć do mojej ukochanej krainy snów, ten mnie szturchnął dość mocno, co zmusiło mnie, bym na niego spojrzał. Leżał na boku, podpierając głowę na ręce, a jego włosy odstawały na wszystkie strony. Moje pewnie nie lepiej się prezentowały. Zimny prysznic zrobił swoje, a leżenie jeszcze bardziej.
— Wiesz, że to co stało się pod prysznicem, mam zamiar kontynuować? — zapytał mnie, a ja momentalnie się rozbudziłem, wydając z siebie jęk rozpaczy.
— No nie, daj mi spokój — warknąłem, w końcu spoglądając w jego ciemne oczy. — Uprzykrzanie mi życia ci nie wystarczy?
Jaebum parsknął. Czego on się spodziewał? Że ucieknę jak cnotka? Nie ma mowy! To co stało się pod prysznicem, to chwilowe zawahanie i zauroczenie chwilą, nic więcej. Nie wiem czy gdybym był trzeźwy uczuciowo dałbym mu się w ogóle dotknąć. To była chwila, nie co miało znaczyć więcej.
— Nie — fuknął. — Jesteś ładną kluchą, to czemu miałbym tego nie wykorzystać?
— Sam jesteś kluchą i nie jestem kimś kogo można w jakikolwiek sposób wykorzystywać — warknąłem.
— Jesteś bardziej wyszczekany niż na jakiego wyglądasz, Choi Youngjae — oznajmił mi. — Zabawa z tobą jest bardziej zabawna niż z innymi współlokatorami.
Prychnąłem.
— Im też składałeś nienormalne propozycje?
— Nie, jesteś pierwszym, który zadział na mnie fizycznie.
Zamknął mi tym usta, ale nie na długo.
— I tak to nie jest normalne — powiedziałem swoje.
Przy nim stawałem się zupełnie inny. Miałem nawet tyle odwagi w sobie, by mu odpyskować, co nie zdarzało mi się często. Jak mówiłem, byłem cichym chłopakiem, który nie szukał kłopotów, a wystarczyło, że spotkałem tego pajaca, a wszystko się zmieniało o sto osiemdziesiąt stopni.
Sytuacja jak miał miejsce teraz była co najmniej dziwna, ale w tej dziwności jakąś spokojna. Bardziej byłbym przerażony, gdyby się na mnie rzucił, a on po prostu mi oznajmił, że chce się do mnie dobrać. I znów, powinienem odczuwać strach, a co robiłem? Gadałem z nim, czy w ogóle na to pozwolę. Super ze mnie chłopak, czyż nie? Bezkonfliktowy, co?
— Teraz moim celem jest doprowadzić się do wrzenia, byś sam mnie błagał o dotyk — zapowiedział mi. — Chcę by twoje ciało płonęło.
Zacisnąłem usta.
— Nie bądź taki pewny siebie, Im — westchnąłem. — To jakiś zakład, czym mam już szykować kij bejsbolowy,  byś nie zbliżał się do mnie co najmniej na sto metrów?
— Nie, grzecznie cię informuję, że chce sprawić, że się ode mnie uzależnisz — uśmiechnął się do mnie, a ja wykrzywiłem się jak mało kiedy.
Czy ja już byłem zdrowo popierdolony, że ani trochę się nie bałem, co tyle czekałem na te wszystkie chwile? Mi naprawdę brakuje porządnego faceta…
Wzruszyłem ramionami, ponownie patrząc na sufit. Ta noc nie należała do tych spokojnych. Miałem wrażenie, że była jedną z głupszych jakie mi się przytrafiły i była wręcz abstrakcyjna. Ale chyba moje życie nabrało jakiegoś koloru.
Znowu zapadła pomiędzy nami cisza, ale byłem więcej jak pewny, że Jaebum nie śpi, tylko gdzieś się gapi. Sam już nie wiedziałem co chodzi mu po tej głowie. Ciężko było za nim trafić, bo raz gadał jak wielkie dupsko mam, a za drugim, że chce ze mną zrobić takie rzeczy o jakich mi się nawet nie śniło. Nie żebym miewał często takie sny, gdzież tam!
— Wiesz co — zacząłem, a kiedy usłyszałem jego mruknięcie, ponowiłem. — Nie wiem jak tobie, ale mnie strasznie zesztywniały ubrania.  
JB parsknąłem śmiechem jak szaleniec, a ja zmarszczyłem brwi, przenosząc wzrok na niego.
—  I z czego tak rżysz, co? — wytknąłem mu.
Ten z koli zaczął jeszcze bardziej się śmiać, a ja zyskałem wielką chęć zepchnięcia go z łóżka, ale zrezygnowałem z tego pomysłu, bo było mi cieplej jak leżał obok.
— Naprawdę umiesz popsuć chwilę, Choi — odpowiedział mi w końcu.
Jeszcze bardziej zmarszczyłem brwi.
— Nie rozm-… — nie dokończyłem, ponieważ Jaebum złapał mnie za policzki, tworząc z moich ust dziubek.
Spojrzałem na niego, a raczej w jego niebezpiecznie się iskrzące oczy, które wrażały więcej niż tysiąc słów.
Chciałem mu się wyrwać, ale złapał mnie jeszcze mocniej, po czym jak gdyby nigdy nic przytkał swoje wargi do moich. Całował mocno, z pewną nutą agresji, jednak pocałunek zawierał coś w sobie, czego nie potrafiłem określić. Na pewno nie była to troska, ani czułość, jednak uczucie to było przyjemna, a sama czynność zyskała u mnie plusa.
I pewnie nadal bym pływał w tej grzesznej przyjemności, gdyby nie głośny huk z górnego mieszkania.
Oderwaliśmy się od siebie i w tym samym momencie popatrzyliśmy na sufit.
— Obstawiam, że zarwało im się łóżko — rzucił Jaebum. Pokiwałem głową.

*

zabijcie mnie. nie wiem co mi do głowy strzeliło, ale ok.
z każdym kolejnym rozdziałem będzie tylko lepiej ( ͡° ͜ʖ ͡° )
miłość, ludki, miłość.

3 komentarze:

  1. Ten rozdział w sumie był na swój sposób mega uroczy xd
    Youngjae jest królem romantyzmu xd a JB... zastwnawiam się czy serio spodobał mu się Choi, czy te sytuacje coś za sobą kryją... :/
    Powodzenia ^^

    cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział, dzięki temu opowiadaniu mam wielki uśmiech na twarzy. Z każdym rozdziałem zdobywasz sobie coraz więcej mojej miłości! Weny! XD

    http://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x